Redukcja szumu w Dyson Zone jest rezultatem połączenia pasywnej redukcji wynikającej z nausznej konstrukcji słuchawek i aktywnej redukcji szumów za pomocą zestawu mikrofonów. Zgodnie ze standardami 2022 roku, słuchawki oferują trzy różne tryby redukcji hałasu. Tryb izolacji, czyli aktywna redukcja szumu, włącza się w momencie zasłonięcia twarzy maską. Jej opuszczenie automatycznie przełącza w tryb rozmowy, dzięki czemu można usłyszeć osobę, z którą się rozmawia. Dostępny jest również tryb transparentny, który wyłapuje ważne dźwięki, takie jak klaksony samochodowe i syreny.
Ładowanie odbywa się przez USB-C, a słuchawki łączą się z aplikacją Dyson Link, która dostarcza bardziej szczegółowe informacje o jakości powietrza. Nie wiadomo, póki co, jak wytrzymała jest bateria słuchawek, ale nie oczekiwałbym zbyt wiele. Dyson Zone to sprzęt spory, ale filtrowanie powietrza w połączeniu z ANC z pewnością będzie drenować ogniwo, niezależnie od jego rozmiaru.
Premiera i cena Dyson Zone. Czy to da się nosić?
Na razie nie znamy ani dokładnej daty premiery, ani ceny Dyson Zone. Możemy być jednak pewni, że nie zapłacimy mało. Biorąc pod uwagę innowacyjność urządzenia oraz, cóż, ofertę Dysona raczej nieprzeznaczoną dla przeciętnego Kowalskiego, dostaniemy sprzęt naprawdę premium. Urządzenie trafi do sprzedaży jesienią 2022 roku, a szczegółowe dane techniczne poznamy w najbliższych miesiącach.
Chaim Gartenberg z portalu The Verge miał okazję wypróbować prototyp Dyson Zone i sprzęt rzekomo robi to, co obiecuje firma. Gartenberg czuł przed twarzą strumień powietrza, aczkolwiek nie był w stanie oszacować jego jakości, gdyż testy odbywały się w zamkniętym pomieszczeniu. Redukcja szumu też działała dobrze, chociaż, ponownie, sprawdzono to tylko w pokoju hotelowym. Słyszalny był natomiast szum kompresorów. Dźwięk był cichy i zwracał uwagę tylko podczas pracy silników z większą prędkością i tylko z wyłączoną muzyką.