Gród płonie. Pożoga ogarnęła już port i gęsty dym zasnuwa powoli nabrzeże. Kolejny drakkar dobija do brzegu. Jego kil z głośnym zgrzytem grzęźnie w nadmorskim piasku. Rosły mężczyzna jednym susem przesadza burtę łodzi. Wyrywa zza pasa topór, kręci nim nad głową młyńca. Rycząc kolejne rozkazy odsłania martwy, sczerniały ząb. To jemu zawdzięcza swój przydomek. Zwą go bowiem Sinozęby. Czyli, z angielska, Bluetooth.
Świetny artykuł. Miło oderwać się od czytania o kolejnych problemach z dostępnością rtxów czy nowych xxxxx wątkowych procesorach. Poproszę o kolejne części sagi 🙂