Test i recenzja Huawei MatePad 11.5. Multimedialny maluch o dużych ambicjach

Odnoszę wrażenie, że tablety przeżywają swoisty renesans, coraz śmielej wkraczając na podwórko zarezerwowane dotychczas przez Chromebooki czy tanie laptopy z Windowsem. Huawei MatePad 11.5 to modelowy wręcz przykład tego zjawiska. Producent promuje go przede wszystkim jako narzędzie do pracy, nauki i rozwoju kreatywności, a na dodatek kusi atrakcyjną, w teorii, ceną. Czy faktycznie są powody do otwarcia naszych serc i portfeli? Sprawdźmy w tej recenzji.

Huawei MatePad 11.5 to tablet skierowany do osób, które poszukują wszechstronnego tabletu do pracy biurowej i multimediów. Urządzenie zastąpi uniwersalnego laptopa typu Chromebook, dlatego świetnie sprawdzi się na studiach lub w podróży.

Tak, warto kupić Huawei MatePad 11.5, jeżeli poszukujesz niedrogiego laptopa na studia lub na co dzień do domu. Dzięki obsłudze rysika urządzenie przyda się również do nauki rysowania.

Urządzenie nie ma gniazda słuchawkowego, slotu na karty pamięci ani czytnika linii papilarnych. Ponadto dołączone do zestawu etui nie zamyka się magnetycznie.

Unboxing Huawei MatePad 11.5

Huawei MatePad 11.5 dociera do nas w charakterystycznym dla producenta, białym pudełku. W nim zaś znajdziemy tablet, 22,5-watową ładowarkę, kabel USB-A do USB-C oraz niezbędną papierologię. Bonusowo otrzymujemy eleganckie, zamykane etui z podstawką i magnetycznie przypinaną klawiaturą. Jest zatem ponadstandardowo. Szkoda, że tablet nie obsłuży mocniejszej ładowarki, ale doceniam, że akcesorium trafiło do pudełka – taka hojność ze strony producenta zaczyna być coraz bardziej egzotyczna.

Design i jakość wykonania. Solidna prostota

Huawei już od lat stawia na minimalizm i prostotę swoich laptopów oraz tabletów, więc nie inaczej sytuacja wygląda w przypadku MatePada 11.5. Urządzenie jest wykonane ze szkła na froncie i aluminium w grafitowym kolorze na pleckach. Płaski front i tył przedziela delikatnie zaoblona, aluminiowa ramka, na którą trafiły przyjemnie klikające przyciski, port USB-C i maskownice głośników. Jedyny bardziej wyrazisty akcent stylistyczny to wyspa na pojedynczy aparat na pleckach, a sam obiektyw podkreślono błyszczącą, metalową ramką.

Pomimo minimalizmu i niemal surowości tego designu, matowe aluminium w połączeniu z zaobleniami krawędzi bocznych nadaje urządzeniu lekkości i miękkości. Zwłaszcza że jest ono cieniutkie (niecałe 7 mm) i stosunkowo lekkie (499 g). Huawei MatePada 11.5 po prostu miło się ogląda i przyjemnie trzyma.

Ubolewam tylko, że w urządzeniu zabrakło złącza słuchawkowego 3,5 mm czy slotu na karty pamięci. Drugie można usprawiedliwić chmurową orientacją tabletu (Huawei zresztą oferuje swój dysk internetowy), ale brak pierwszego może czasami doskwierać. W dobie dość powszechnego eliminowania gniazd słuchawkowych w urządzeniach mobilnych traktuję to jako nieuchronny znak czasów.

Nie zaszkodziłoby także dorzucić czytnik linii papilarnych w przycisku włączania. Jedyne biometryczne zabezpieczenie to „skaner twarzy”, wykorzystujący przedni aparat. Średnio to bezpieczne i często zawodne.

Ekran Huawei MatePad 11.5. Dobrze zbalansowany

Ekran w Huawei MatePad 11.5 ma być mocną stroną tabletu i cóż, producent zdecydowanie na nim nie oszczędzał. To 11,5-calowy panel IPS w rozdzielczości 2200 × 1440, odświeżany w 120 Hz. Ostrość obrazu jest w związku z tym znakomita, a wyświetlane kolory i kontrast cieszą oczy. Jedynie jasność maksymalna mogłaby być nieco lepsza. W pomieszczeniach lub w pochmurny dzień z tabletu korzystało się fantastycznie, ale ostre, letnie słońce przyjemność tę nieco tłumiło.

Huawei coraz chętniej stawia na proporcje 3:2 w swoich laptopach, więc nie dziwota, że postawił na te proporcje również w tablecie. I jest to decyzja jak najbardziej słuszna. Dzięki temu zmieścimy więcej treści w pionie, a także włączymy kilka aplikacji jednocześnie (system wręcz do tego zachęca). Jasno widać, że MatePad 11.5 stworzony został jako zamiennik laptopa do pracy biurowej czy multimediów i ma stawać w szranki z Chromebookami.

System operacyjny i wydajność MatePad 11.5. HMS nie taki straszny?

HarmonyOS 3.1

Huawei MatePad 11.5 pracuje na systemie HarmonyOS 3.1. To niemal dwuletni już Android 12, w którym usługi Google zastąpiono pakietem Huawei Mobile Services [HMS]. Nakładka nie zmienia wiele w samym systemie operacyjnym, jest prosta, czytelna oraz intuicyjna. Producent zadbał o automatycznie wywoływane wskazówki, pomagające w obsłudze urządzenia czy liczne tryby usprawniające i uprzyjemniające obsługę. 

Na uznanie zasługuje dbanie o aktualne poprawki bezpieczeństwa i częste aktualizacje. Natomiast muszę pogrozić paluszkiem za przeładowanie tabletu skrótami do instalatorów rozmaitych aplikacji. Producent w ten sposó chwali się, że programów dla HarmonyOS jest mnóstwo, ale z 3/4 wstępnie wgranych propozycji nie miałem nawet zamiaru korzystać. Zostałem z bałaganem na drugim pulpicie.

System operacyjny sprytnie skrojono pod kątem wielozadaniowości. Po pociągnięciu i przytrzymaniu krawędzi ekranu wysunie się pasek z aplikacjami, które można uruchomić w trybie pływającego okna. Płynnie i zazwyczaj bezbłędnie skalują się wedle potrzeby, a na ich górze znajduje się poręczny pasek do ich minimalizowania, przesuwania lub przełączania w tryb pełnoekranowy. A jeżeli w ten sposób „przykryjemy” pływające okna, ich ikony będą przypięte do krawędzi ekranu. Proste to, intuicyjne i skuteczne.

AppGallery, czyli co z tymi aplikacjami?

Sercem HMS jest AppGallery, czyli sklep z aplikacjami. Liczba programów dostępnych natywnie dla HarmonyOS ciągle rośnie, wliczając w to pakiet biurowy Microsoftu, Allegro czy x-kom. Ale w App Gallery znajdziecie także aplikacje z zewnętrznych serwisów z aplikacjami, dzięki czemu zainstalujemy m.in. Instagram, Messenger czy Diablo Immortal. Minus tego rozwiązania jest taki, że wiele z nich to starsze wersje, więc najnowsze funkcje trafią na MatePada 11.5 z opóźnieniem.

A co z usługami od Google? Sytuacja wygląda tutaj szczególnie ciekawie, gdyż dzięki aplikacji GBox mamy dostęp do pełnego pakietu GMS i to bezpośrednio ze Sklepu Play. Wystarczy zalogować się, pobrać, przypiąć do ekranu głównego jak każdą aplikację i… gotowe! 

Jedyne utrudnienie, jakie wynikło z „pośrednika” pomiędzy HarmonyOS a aplikacjami od Google, to przesyłanie plików na Dysk Google czy dodawanie załącznika w Gmailu. Nie zrobimy tego z poziomu okna udostępniania aplikacji systemowych, a jedynie bezpośrednio w aplikacjach Google. 

W dużym skrócie – skonfigurowanie tabletu wymaga kilku dodatkowych kroków w porównaniu z Androidem z GMS. Ale po przejściu przez ten proces i wzięciu się za pracę oraz rozrywkę, w zasadzie nie odczujemy większych utrudnień. A w skrajnych przypadkach, kiedy na przykład nie znajdziemy aplikacji naszego banku, wystarczy skorzystać z przeglądarki – duży ekran poradzi sobie z pełnowymiarową wersją strony internetowej.

Wydajność w benchmarkach

Tablet Huawei MatePad 11.5 napędza średnipółkowy Snapdragon 7 gen 1 wspierany przez 8 GB RAM i 128 GB pamięci na dane. To bardzo rozsądny zestaw w tej cenie, zwłaszcza że producent sięga po stosunkowo nowy układ. Choć recenzenci przyjęli go dosyć chłodno i napędza niewiele urządzeń, to w tym tablecie trudno mu cokolwiek zarzucić.

Wyniki zarówno w Geekbenchu 5 (w trakcie testów nowsza wersja benchmarku nie była dostępna na Harmony OS), jak i Antutu plasują go w okolicach bardzo popularnego Snapdragona 778G+. Oznacza to flagowy feeling w codziennych zastosowaniach i bezproblemową obsługę większości wymagających aplikacji i gier. W urządzeniu za te pieniądze to wyniki jak najbardziej satysfakcjonujące – i mające realne odzwierciedlenie w codziennych scenariuszach.

Kultura pracy na co dzień

Połączenie wydajnego, średniopółkowego procesora z relatywnie lekkim systemem przekłada się na znakomitą kulturę pracy. Tablet reaguje na komendy błyskawicznie, aplikacje włączają się całkiem szybko, a przycięcia animacji czy spowolnienia zdarzają się rzadko. Dzięki dużej pamięci RAM programy długo się w niej utrzymują i szybko wybudzają. Na dodatek płynne animacje wykorzystujące 120-hercowe odświeżanie ekranu dodatkowo pogłębiają wrażenie niemal wzorowej kultury pracy.

MatePad 11.5 nie cierpi również na nadmierne przegrzewanie się. Owszem, podczas intensywnego scrollowania Instagrama czy grania w gry potrafi zrobić się ciepły, ale nigdy nie był gorący. A dodam, że część testów przeprowadziłem podczas sierpniowych upałów, w mocnym słońcu.

Wydajność w grach

Huawei MatePad 11.5 bez problemu radzi sobie z najnowszymi, wymagającymi grami. Niezniszczalny Asphalt 9 wyglądał ślicznie i działał bardzo płynnie, a na dużym ekranie uliczne wyścigi skutecznie podnosiły adrenalinę. Sieciowe kolosy, takie jak Diablo Immortal czy Fortnite renderowały grafikę w niższej rozdzielczości, co na 11,5-calowym ekranie rzucało się w oczy, ale nie wpływało negatywnie na czytelność gier. Jednocześnie zachowywały stabilną płynność na poziomie 60 FPS i nie ucinały jakości tekstur czy efektownych, graficznych wodotrysków.

Asphalt 9

Diablo Immortal

Fortnite

Granie w chmurze

Duży ekran i dobry moduł Wi-Fi 6 to także potencjał do grania w chmurze. I tutaj napotkałem na problem, gdyż aplikacje Xbox oraz Xbox Game Pass dostępne w AppGallery przez pośrednika nie chciały się instalować. Pomogły dopiero instalatory, które pobrałem przez przeglądarkę. Dla bardziej doświadczonego użytkownika to nie problem, ale laik przyzwyczajony do tego, że wszystko ma w Sklepie Play, będzie zagubiony,

Na szczęście po okiełznaniu tego problemu komunikacja z padem do Xboksa One przebiegała bezproblemowo, a opóźnienie podczas grania było relatywnie nieduże. Dzięki czemu rozgrywka odbywała się bardzo przyjemnie, nawet w przypadku dynamicznych strzelanek, jak świeżutki remaster Quake’a 2.

Huawei MatePad 11.5 rganie w chmurze

Dodatkowe akcesoria do Huawei MatePad 11.5. Dla produktywnych i kreatywnych

Etui z klawiaturą

Do zestawu z tabletem dostajemy praktyczne etui z klawiaturą. Mój egzemplarz testowy miał nieeuropejski układ (inne znaki specjalne, bardzo krótki lewy shift), ale spokojnie – kupując Huawei MatePad 11.5 w x-komie otrzymacie egzemplarz z klasycznym, „tutejszym” układem US.

Etui jest dwuczęściowe i składa się z pokrowca z rozkładaną podstawką (ma jeden kąt nachylenia) oraz doczepianej magnetycznie klawiatury, która jest jednocześnie klapką na wyświetlacz. Sam design i jakość wykonania stoi na dobrym poziomie – to połączenie miękkiego w dotyku, gumowego tworzywa na ramkach i wewnątrz etui oraz bardzo przyjemnej, ekologicznej skóry na zewnątrz.

Pokrowiec nie przylega idealnie co do milimetra do ramek wokół ekranu, chociaż samo urządzenie trzyma się w nim stabilnie. Największą bolączką jest jednak klapka z klawiaturą. Nie przyczepia się do frontu magnetycznie, w związku z czym ochoczo buja się na cienkim kawałku ekologicznej skóry. Samo otwieranie także wymaga treningu i niekiedy użycia paznokcia. Niby darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, ale to jednak kluczowe akcesorium dla MatePada 11.5. Zabrakło końcowych szlifów.

Dwa słowa o klawiaturze – jest kompaktowa, ale ma zaskakująco głęboki, miękki klik. Trzeba się do niej chwilę przyzwyczaić, gdyż klawisze i odstępy między nimi są nieduże, ale dobrze nadaje się do pisania nawet dłuższych tekstów. Nie jest podświetlana, nie zapomniano natomiast o diodzie przy caps locku. Ponadto działa także po odłączeniu od tabletu, więc można ją wygodnie położyć w dowolnym miejscu.

Gdyby jeszcze tylko etui z klawiaturą miało touchpad… Czasami po prostu naturalnie sięgałem do przestrzeni pod spacją, zamiast wybierać pewne opcje na ekranie tabletu. Zdziwiłem się także, że pomimo dedykowanego złącza, klawiatura nie rozparowuje się automatycznie po odpięciu jej od etui. Każdorazowo musiałem wyłączać Bluetooth albo ręcznie rozłączać parę, gdyż w innym razie nie wyskakiwała klawiatura ekranowa. W drugą stronę działa to lepiej – po włożeniu tabletu do etui i podpięciu klawiatury natychmiast wyskakuje komunikat z prośbą o połączenie.

Rysik Huawei M-Pencil

Osobno możemy dokupić akcesorium, jakim jest rysik Huawei M-Pencil (2. Generacji). To narzędzie wyraźne skrojone pod kreatywnych twórców – ma komfortowy kształt ołówka, jest wykonane z matowego, dobrze stawiającego opór tworzywa i w zestawie ma dwie wymienne końcówki. Ekran reaguje na M-Pencil szybko i precyzyjnie, choć nie wykrywa zbliżenia końcówki do ekranu. Natomiast celnie wyczuwa siłę nacisku i pochylenia.

Dzięki Pencilowi skorzystamy także w pełnej krasie z wykrywania pisma odręcznego (które, nota bene, z moim charakterem pisma radziło sobie przeciętnie), a Huawei zadbał o zebranie praktycznych aplikacji, wykorzystujących potencjał narzędzia. Posiadacze flagowych tabletów producenta skorzystają z ładowania magnetycznego na górnej krawędzi urządzeń, natomiast MatePad 11.5 zasili rysik wyłącznie za pomocą ładowarki USB-C. Można ją wpiąć do portu zasilania samego tabletu, co posłuży także do synchronizacji rysika z tabletem.

Głośniki do potęgi czwartej

Jednym z multimedialnych ficzerów MatePada 11.5 jest zestaw czterech głośników. I są to naprawdę solidne głośniki, na miarę kompaktowych laptopów, choć nie z najwyższej półki. Emitują donośny, czysty dźwięk, któremu nie brakuje niskich tonów. Znakomicie sprawdzały się podczas oglądania filmów, ale także nieźle towarzyszyły mi, odtwarzając muzykę w pracy. W tej cenie to naprawdę solidny, rozsądny zestaw audio.

Bateria w Huawei MatePad 11.5. Gotowa na cały dzień pracy (a nawet więcej)

7700 mAh w tablecie wygląda rozsądnie, a Huawei chwali się ponadto długim czasem działania w trybie czuwania. I ma ku temu powody – nie tylko w kwestii czuwania. Bateria w MatePadzie 11.5 to po prostu kawał dobrego ogniwa, a przynajmniej tak wykazał mój test. Podczas niego urządzenie miało stale włączone Wi-Fi, Bluetooth i lokalizację, a jasność ekranu ustawiała się automatycznie.

O godzinie 23:00 odpiąłem tablet od ładowarki z poziomem naładowania 95% i odłożyłem na noc. O 9:00 bateria spadła do 93%. Między godziną 9:00 a 13:00 kilkukrotnie przejrzałem wiadomości, na krótko zajrzałem do social mediów i pstryknąłem parę zdjęć, a także popracowałem pół godziny w Microsoft Word. Wówczas poziom naładowania zmalał do 86% (-7%).

Między godziną 13:00 a 15:00 postanowiłem „przeczołgać” Huawei MatePad 11.5 kompulsywnym scrollowaniem social mediów. Z krótkimi przerwami przeglądałem posty i rolki na Instagramie, beznamiętnie klikałem lajki na facebooku i sprawdzałem, czy X (dawniej Twitter) jeszcze nie zapadł się pod własnym ciężarem. W ciągu dwóch godzin poziom naładowania spadł do 69% (-17%).

Do końca dnia (godzina 23:00) bardziej sporadycznie sięgałem po tablet, głównie w celu przeglądania Instagrama, oglądania YouTube oraz czytania wiadomości na portalach informacyjnych. O godzinie 11:00 sięgnąłem po niego ponownie – do wykorzystania miałem wciąż 55% baterii (-14%).

Wniosek? Kilkanaście godzin pracy biurowej to dla MatePada 11.5 żaden wysiłek. Ograniczając social media czy korzystając z funkcji oszczędzania baterii, wydłużymy ten czas jeszcze bardziej. Brawo!

Aparaty w Huawei MatePad 11.5. Bez udziwnień

Na wstępie przypominam i uczulam – tablety nie służą do robienia zdjęć, chyba że producent bardzo mocno sobie tego życzy. Huawei promuje swój tablet jako zamiennik laptopa do pracy biurowej, nauki i zadań kreatywnych, dlatego urządzenie nie potrzebuje flagowego zestawu fotograficznego. W związku z tym dostajemy dokładnie to, czego potrzeba – solidny duet do zastosowań biurowo-konferencyjnych.

Aparat główny

13-megapikselowy aparat główny trafił do wyspy na pleckach urządzenia. Ma autofokus i… w zasadzie tyle. Nie uświadczymy tutaj trybu portretowego, zaawansowanego HDR-u czy innych szmerów bajerów z nowoczesnych smartfonów. W związku z tym zdjęcia są nieco blade, ale za dnia szczegółów jest sporo, natomiast kontrast, dopóki nie pstrykamy fotek pod światło, radzi sobie powyżej niewygórowanych oczekiwań. Ot poziom niedrogiego, uniwersalnego smartfona.

Czyli dokładnie tyle, ile potrzeba do tableto-laptopa. Aparat znakomicie sprawdza się do fotografowania dokumentów, tablic czy ekranów projekcyjnych. W dobrym oświetleniu da radę wykonać rozsądnej jakości zdjęcie z firmowego eventu, a po odrobinie obróbki nada się nawet na social media.

Aparat przedni

W codziennych zastosowaniach biurowo-edukacyjnych dużo większą rolę odgrywa aparat przedni. To moduł skrojony pod wideorozmowy, a nie do zachwycania followersów na TikToku. Ma bardzo szeroki kąt widzenia i dostosowuje jasność oraz kontrast do znajdującej się na pierwszym planie twarzy. W kadrze zmieści się bez trudu kilka osób, które będą wyraźnie widoczne dla osoby po drugiej stronie. Unikajcie tylko trybu upiększania. Estetyczne to nie jest, a na dodatek rozwalcowuje ogólną jakość zdjęcia.

Wideo

Ku mojemu niemałemu zaskoczeniu, aparat główny nagrywa filmy w rozdzielczości 4K przy 30 FPS. Nie uświadczymy stabilizacji obrazu czy live HDR-u, ale szczegółów jest całkiem sporo, a kolorystyka prezentuje się naturalnie. Owszem, przy poruszeniu tabletem obraz trzęsie jak w regionalnym pociągu osobowym w latach dziewięćdziesiątych, ale w warunkach domowo-biurowych taka jakość sprawdzi się bardziej niż poprawnie.

Kamerka przednia rejestruje obraz w Full HD i 30 FPS. Jakość nagrań stoi na poziomie biznesowych laptopów z wyższej półki. Do wideorozmów wystarczy z nawiązką, zwłaszcza że mikrofony skutecznie zbierają dźwięk o zadowalającej jakości i w stereo.

Podsumowanie recenzji Huawei MatePad 11.5

Huawei MatePad 11.5 to zaskakująco kompletny i dobrze wyposażony tablet. Producent wyraźnie promuje go na alternatywę dla laptopów pokroju Chromebooków i wyciąga mnóstwo asów z rękawa. To chociażby poręczna, lekka obudowa z aluminium, świetny ekran dotykowy w usprawniających produktywność proporcjach, dobre głośniki, niezłe etui z wygodną klawiaturą czy wysoka kultura pracy urządzenia. Nawet aparaty, choć drugorzędne w docelowych zastosowaniach, pozytywnie zaskakują swoją jakością. Jest tu gdzieś haczyk?

Ktoś powie – HarmonyOS, czyli utrudniony dostęp do aplikacji. Ale pod tym względem Huawei także nadrobił zaległości, kilkoma sztuczkami diametralnie poszerzając ofertę dostępnych programów, choć nie zawsze w ich najświeższej wersji. Po zakończeniu konfiguracji nie odczułem, że czegoś mi brakuje. Jedyne większe zgrzyty dotyczyły programów raczej drugorzędnych w naukowo-biurowo-multimedialnych scenariuszach.

No właśnie, Huawei MatePad 11.5 to tablet skrojony pod uczniów, studentów czy użytkowników domowych. Do oglądania filmów, przeglądania sieci, tworzenia dokumentów tekstowych i prezentacji czy okazjonalnego pogrania w gry sprawdzi się jak znalazł. Wyśmienicie łączy mobilny format z komfortem użytkowania, a 11,5 cala w proporcjach 3:2 to od teraz moje ulubione wymiary ekranu. Owszem, MatePad 11.5 ma swoje wady, ale łatwo o nich zapomnieć. To naprawdę przyjemny i dobrze wyceniony tablet.

Minusy

  • brak slotu na karty pamięci, gniazda jack i czytnika linii papilarnych
  • dedykowane etui z klawiaturą nie zamyka się magnetycznie
  • tylko poprawna jasność ekranu w letnim słońcu
  • aplikacje z zewnętrznych źródeł dostępne często tylko w starszych wersjach

Plusy

  • wysoka jakość wykonania urządzenia
  • praktyczne etui z klawiaturą w zestawie
  • wysokiej rozdzielczości ekran w wygodnych proporcjach
  • lekka, prosta w obsłudze nakładka systemowa
  • płynna praca urządzenia
  • dobre działanie wymagających gier
  • rozsądne głośniki stereo
  • długi czas pracy na baterii
  • zestaw aparatów optymalny do pracy biurowej

Ocena redakcji

8/10
PL - Cena/Jakość