Telewizory specjalne, niszowe, dizajnerskie, lajfstajlowe – jakkolwiek się nazywają, nie da się ukryć, że są i mają swoich zwolenników. Jednakże co z ich parametrami technicznymi? Czy pod pięknym obliczem skrywa się coś więcej niż tylko tanie komponenty? Sprawdziłem to dla Was, biorąc na warsztat telewizor Samsung 43LS01T z serii Serif. Oto jego test i recenzja.
Samsung QE43LS01TAU (dalej dla uproszczenia zwany 43LS01T) jest telewizorem LCD z 43-calowym ekranem o rozdzielczości 3840 na 2160. W trakcie testu działał pod kontrolą oprogramowania w wersji 1497. Warto zaznaczyć, że testowaliśmy urządzenie w wersji sprzętowej nr 1 (Version No : 01). Telewizor wyprodukowano w zakładzie na Węgrzech, a fabrycznie nowy egzemplarz pochodził ze sklepu x-kom.pl.
Oddajmy głos producentowi:
Zaprojektowany tak, by zachwycał z każdej strony, w każdej chwili i pod każdym kątem.
Design w kształcie „I”. Litera „I” to odważny symbol, który przyciągnie wzrok każdego. Ikoniczny design w połączeniu ze smukłą ramką sprawia, że The Serif to prawdziwe dzieło sztuki. Oto centralny element każdej przestrzeni.
Perfekcyjny z każdej strony (360 design). Ciesz się widokiem swojego telewizora pod każdym kątem – i nie chodzi tylko o ekran. The Serif prezentuje się pięknie zarówno z przodu, z tyłu, jak i z boku. Jest piękny, gdziekolwiek go umieścisz.
The Serif możesz umieścić praktycznie w dowolnym miejscu. Telewizor wyposażono w elegancki metalowy stojak, który idealnie pasuje do stylowej ramki urządzenia. Doskonale prezentuje się także w mniejszej przestrzeni, a możliwość zdemontowania nóżek zwiększa elastyczność instalacji. Przestawiaj go, jak tylko chcesz.
Mój komentarz:
W telewizorze zastosowano wyświetlacz ciekłokrystaliczny typu ADS, najprawdopodobniej produkcji chińskiej firmy BOE.
Główną zaletą tego typu matryc jest reprodukcja barw, które pod kątem tracą niewiele ze swoich właściwości. Z kolei główną wadą ADS-ów jest kontrast – znacznie niższy niż w matrycach typu VA.
Termogram wykazał, że zastosowano podświetlenie krawędziowe.
Proszę zwrócić uwagę na kumulację ciepła pod górną ramko-półką. Koty to polubią i jest to kolejny argument za tym, że Serif został stworzony przez i dla miłośników tych przemiłych stworzeń.
W lekko ochłodzonym trybie film (6960K – czyli z nieco zbyt dużą zawartością składowej niebieskiej) błędy odwzorowania nie były przesadnie wysokie (średnio 4,4; pomiar w oknie 10%).
Tak jak i w innych modelach telewizorów tej marki dało się zauważyć, że w scenach o niskiej jasności telewizor dynamicznie obniża jasność całego kadru, co ma negatywny wpływ na luminancję barw (czytaj: są przez to nie tak jasne i żywe, jak być powinny). To typowa „sztuczka”, którą koreański producent od lat stosuje w niektórych modelach, zwłaszcza tych niskokontrastowych. Gdybyśmy zignorowali błąd luminancji, wtedy to średni błąd reprodukcji bar zmniejszyłby się z 4,4 do 2,4.
Zastosowana w 43LS01T matryca ADS ma bardzo podobne właściwości do matryc IPS, w związku z czym kolory niewiele tracą pod kątem. Dlatego też oglądanie meczu Polska-Anglia było przyjemną rozrywką, również gdy usiadłem z boku.
Także trudna w reprodukcji pod kątem 75-procentowa czerwień wypadła bardzo dobrze.
Pokrycie przestrzeni UHDA-P3 (CIExy) wyniosło około 90%, co oznacza możliwość dobrej reprodukcji szerokiej palety barw.
Pomimo szerokiej palety błędy reprodukcji barw w trybie HDR były wysokie, głównie z powodu niewłaściwej (tj. zbyt niskiej) luminancji (jasności). Jeżeli jej nie uwzględnimy w pomiarze, błędy będą znacznie niższe (prawy wykres).
Współczynnik kontrastu ANSI wyniósł 1100:1, co jest typowym wynikiem dla matryc ADS. Podobnie jak IPS-y, one również są niskokontrastowe, choć oferują nieco lepszą, tj. ciemniejszą czerń. Pomimo tego pod kątem czerń szybko jaśnieje, co aż nadto widać na zdjęciu z filmu Co w duszy gra (Soul, 2020).
Chcąc ukryć ten mankament matrycy, konstruktorzy zdecydowali się zastosować bardzo agresywne przyciemnianie globalne (tzw. frame dimming), tj. ściemnianie całego kadru obrazu. Choć zapewne wielu użytkowników tego w ogóle nie spostrzeże, jak to mówią, jak już ktoś to zobaczy, to nie da niestety rady tego „odzobaczyć”. Czy da się to wyłączyć? Z poziomu ogólnodostępnego menu konsumenckiego niestety nie.
Inną sztuczką zastosowaną w 43LS01T jest przyciemniony poziom czerni. Aby ustawić go właściwie należy opcję szczegóły cieni zmienić z fabrycznego „0” na „3” lub „4”.
Jasność maksymalna w trybie pełnoekranowym nie była wysoka i wyniosła 331 cd/m^2.
No cóż, tak się składa, że czerń i kontrast są najsłabszymi cechami tego ładnego telewizora.
W trybie HDR na planszy 10% maksymalna luminancja po trzech minutach pomiaru wyniosła zaledwie 348 cd/m^2.
Oznacza to, że 43LS01T nadaje się bardziej do treści SDR, a nie HDR.
W 43LS01T zastosowano matrycę LCD klasy 60Hz, dzięki której ostrość obrazów ruchomych w trybie użytkownika wyniosła 400 linii (na 1080 maksimum). Opcja „wyraźny ruch (LED)” podwyższa ten wynik do 900 linii, ale z efektem ubocznym w postaci migotania obrazu i bardzo silnego „echa” (tj. powielenia konturów) po lewej stronie ruchomych obiektów.
Plusem telewizora jest upłynnianie ruchu. W trybie Auto jest ono bardzo duże, dlatego warto korzystać z trybu Użytkownika, w którym do dyspozycji mamy opcję „redukcji drgań” pozwalającą regulować stopień upłynnienia ruchu w zakresie od 0 do 10. Domyślne ustawienie „3” to dobry kompromis pomiędzy płynnością, a naturalnością, ale oczywiście można to zmieniać wedle upodobań.
Warto zaznaczyć, że mankamentem układu reprodukcji ruchu jest sporadyczne okresowe zacinanie się ruchu widoczne na niektórych treściach SD. Plusem z kolei brak zjawiska brudnego ekranu (ang. DSE, Dirty Screen Effect).
Samsunga 43LS01T wyposażono w kilka przetworników, z których widoczne są jedynie dwie wysokotonowe kopułki umieszczone w podstawie.
Dźwięk jest poprawny, choć (gdy telewizor stoi na komodzie) niezbyt dobrze zestrojony, z podbitym basem w ustawieniach fabrycznych. Niestety, nie zauważyłem w menu opcji wyboru położenia telewizora: czy na nóżkach, czy na komodzie (być może to tylko moje przeoczenie). Ponieważ w ustawieniu na nóżkach przetworniki będą w dużej odległości od podłogi, konstruktorzy celowo podbili bas i to już w domyślnym trybie standardowym.
Z kolei tryb wzmocnienie podbija wybrane fragmenty pasma, zwłaszcza bas i górę: brzmi on na początku być może atrakcyjniej, ale na muzyce w dużą ilością basu niskie tony będą przesterowane i zniekształcone (słychać charakterystyczne „dobijanie”) zwłaszcza przy ustawieniu głośności powyżej 30.
W sumie podczas testu wolałem tryb standardowy, tym bardziej że tylko w nim jest dostępny korektor. Wyjąwszy nietypowe podbicie basu, brzmienie jest podobne do tego z innych telewizorów Samsunga z roku 2020, czyli ogólnie akceptowalne.
Samsung 43LS01T pracuje pod kontrolą systemu Tizen. System ten oferuje szeroki wybór aplikacji zapewniających dostęp do serwisów filmowych, w tym:
A oto aplikacje do strumieniowania muzyki:
43LS01T obsługuje cały szereg różnych formatów plików wideo z USB i dysków sieciowych, w tym: avi, flv, mkv, mov, mp4, oraz wmv. Pliki z USB można sortować wg tytułu (tj. nazwy) lub daty, ale niestety nadal nie można zmieniać kierunku sortowania.
Warto zaznaczyć, że:
Samsung 43LS01T jest nietuzinkowym i oryginalnym telewizorem, posiadającym wiele specyficznych zalet. Jego piękna i stylowa obudowa w połączeniu z dość nietypową matrycą sprawiają, że użytkowanie go przy zapalonym świetle będzie najlepszym rozwiązaniem. Jeżeli zatem ktoś szuka telewizora nie do kina domowego, lecz do oglądania w ciągu dnia, to do takich zastosowań mógłbym 43-calowego Szeryfa polecić.
Natomiast jeśli jesteś posiadaczem kotów, to ze względu na unikalną szeroką ramko-półkę w 43LS01T jesteś praktycznie na Szeryfa skazany. Nie mam żadnych wątpliwości, że Twój kot kupiłby Szeryfa.
No naprawdę trzeba być desperatem aby kupić telewizor 43 calowy 60 Hz z matrycą IPS za 4000 zł.