Po bardzo udanym modelu Ambeo Plus, Sennheiser wypuścił na rynek nową grajbelkę. Model Mini jest najmniejszym soundbarem w ofercie, która rozszerzyła się do trzech urządzeń. Jeżeli chcecie się dowiedzieć czy najnowsza mini belka zasługuje na rekomendację, przeczytajcie recenzję Sennheisera Ambeo Mini.
Sennheiser Ambeo Mini to świetna propozycja dla tych, których ogranicza miejsce, a którzy szukają zaawansowanej grajbelki z mocnym i dobrze zestrojonym brzmieniem. Mini sprawdzi się przede wszystkim na muzyce oraz, w mniejszym stopniu, na filmach i będzie dobrym wyborem dla tych, którzy planują późniejszą rozbudowę o bezprzewodowy subwoofer.
Tak. Aktualnie na rynku nie ma tak małej grajbelki z tak wielkim dźwiękiem wysokiej jakości.
Tylko jedno złącze HDMI, brak rzeczywistego kanału centralnego oraz brak głośników wysokościowych mogą przechylić szalę na korzyść droższego modelu Ambeo Plus.
Sennheiser Ambeo Mini (dalej dla uproszczenia zwany po prostu Mini) został wyprodukowany w Chinach, działał pod kontrolą oprogramowania w wersji 1.092, a egzemplarz testowy dostarczyła firma Aplauz będąca dystrybutorem sprzętu firmy Sennheiser w Polsce. Za udostępnienie sprzętu serdecznie dziękujemy.
Informacje z tabliczki znamionowej: | |
---|---|
Model | SB02S |
Kod artykułu | 509235 |
Kraj produkcji | designed in Germany, Made in China |
Mini jest konstrukcją zintegrowaną i jednoelementową, czyli składająca się z samej belki. Soundbar zbudowano solidnie, materiały są dobrej jakości, a elementy obudowy spasowano dokładnie i starannie. Wierzch obudowy jest matowy, dzięki czemu nie ma ryzyka powstania irytujących odbić światła z telewizora czy pokojowej lampy.
Belka ma następujące wymiary: długość 700 mm, głębokość 100 mm i wysokość 65 mm. Pracuje w niej sześć przetworników:
W porównaniu do droższego Ambeo Plus w Mini brakuje przetwornika dedykowanego do kanału centralnego oraz głośników wysokościowych. Inaczej mówiąc, Mini ma tylko o 3 przetworniki mniej od plusa, chociaż kosztuje aż 44% mniej. Co ciekawe, Mini nie wykorzystuje żadnego układu rezonansowego do dodatkowego wzmocnienia niskich tonów: ani basrefleksu, ani membran biernych.
Zawartość pudełka jest następująca:
Mini nie jest dostarczany z zewnętrznym subwooferem, ale można go dokupić osobno. Jest to model o nazwie Ambeo Sub, który współpracuje również z droższą belką Ambeo Plus i którego testowaliśmy właśnie razem z Sennheiser Ambeo Plusem.
Jak na klasę i cenę urządzenia opcje połączeniowe są raczej podstawowe, chociaż wystarczające dla większości użytkowników.
Gniazda połączeniowe umieszczono z tyłu, a do dyspozycji mamy:
To znacznie mniej niż w Plusie, który miał aż 9 złącz, w tym aż 3 HDMI oraz złącze optyczne. Plus miał także wyjście na przewodowy subwoofer, czego w Mini nie dostaniemy, w związku z czym ewentualna późniejsza rozbudowa możliwa jest tylko w oparciu o firmowy Ambeo Sub.
Jeśli chodzi o łączność bezprzewodową, to do dyspozycji mamy:
W przeciwieństwie do Plusa, Mini nie ma gniazda Ethernet, ale mamy możliwość połączenia się bezprzewodowo z internetem za pomocą Wi-Fi (proces ten wymaga instalacji aplikacji na smartfonie lub tablecie).
Jakość obsługi oraz funkcjonalność Sennheisera Ambeo Mini oceniam pozytywnie.
Mini możemy sterować na kilka sposobów:
Instalację i obsługę soundbara przeprowadzamy za pomocą aplikacji. Służy ona również do dokonywania zaawansowanych ustawień, ponieważ Mini nie ma wyświetlacza, lecz tylko diody sygnalizacyjne. Niestety aplikacja nie jest dostępna w języku polskim, lecz w kilku innych (w tym angielskim).
A oto podstawowe informacje o aplikacji:
Przykładowe zrzuty ekranów z aplikacji poniżej:
Sennheiser Ambeo Mini oferuje solidne i dopracowane brzmienie oraz zadowalające efekty przestrzenne. Brzmienie potrafi zaskoczyć swoją skalą, co jest dużym osiągnięciem, zważywszy na małe gabaryty belki.
Jeśli chodzi o możliwości odtwarzania muzyki, to jakość brzmienia Mini jest bardzo dobra i nie odbiega od Ambeo+. Brzmienie jest szybkie, konkretne, precyzyjne, nierozmyte, nieprzejaskrawione. W trybie muzyka (music) bas schodzi do ok. 60 Hz, a jeżeli użyjemy wzmacniacza dialogów (voice enhancement), to nie tylko uwypuklimy środek pasma, lecz także nieco podbijemy bas, co widać na wykresie poniżej.
Muszę przyznać, że pod względem reprodukcji muzyki Mini gra niemalże w tej samej lidze co większy i droższy Ambeo+. Sytuacja się jednak zmienia, gdy postanowimy odtwarzać…
Jakość efektów przestrzennych jest ogólnie dobra, choć zależy od wybranych ustawień, których Mini ma ogromną ilość.
Na początku jeszcze jedna uwaga wstępna. Zwracam uwagę, że jak każdy soundbar z Atmosem pełnię swoich możliwości Mini pokaże w odpowiednio przygotowanym pomieszczeniu, tj. takim, w którym boczne ściany dobrze odbijają wiązkę fal dźwiękowych generowaną przez belkę. Ja takim pomieszczeniem dysponuję i dopracowałem je w trakcie wielu testów grajbelek o różnych konstrukcjach.
Z kolei, jeżeli ktoś będzie miał pomieszczenie ze ścianami bocznymi silnie tłumiącymi fale dźwiękowe, efekty przestrzenne będą gorsze, a w skrajnych przypadkach nawet rozczarowujące. Pamiętajmy zatem, że Mini pełnię swoich możliwości pokaże dopiero w odpowiednio dostosowanym pokoju.
Kluczową rolę w reprodukcji efektów przestrzennych odgrywają dwa ustawienia:
Jak podano w aplikacji, DV reprodukuje sygnał Dolby wiernie i bez jakichkolwiek zmian. Z kolei Ambeo to zespół algorytmów opracowanych przez inżynierów Sennheisera (razem ze specjalistami z Instytutu Fraunhofera), który przetwarza sygnał biorąc pod uwagę elektroakustyczne możliwości belki oraz uwzględniając dokonane przez użytkownika pomiary akustyki pomieszczenia, czyli wynik kalibracji akustycznej. Inaczej mówiąc, jeżeli włączymy DV, to fonia będzie odtwarzana bez uwzględnienia wyników kalibracji, a napis Ambeo widoczny na zdjęciu poniżej nie będzie się świecił.
Czy to rzeczywiście działa? Który tryb jest lepszy? Odpowiedź na pytanie nr 1: tak, to działa. Odpowiedź na pytanie nr 2: trudno jednoznacznie zawyrokować, bowiem każdy z nich ma swoje zalety i wady.
Zaletą trybu Ambeo jest podniesienie płaszczyzny sceny dźwiękowej oraz uzyskanie pewnego rozciągnięcia sceny w płaszczyźnie pionowej. Przypomnę, że Mini nie ma głośników wysokościowych i musi bazować na wirtualizacji, czyli cyfrowym przetwarzaniu sygnału. I to właśnie zapewnia Ambeo.
Z drugiej strony są sceny i efekty, których tryb Ambeo niestety nie oddaje tak, jak zamierzył inżynier dźwięku, co miało na przykład miejsce w scenie z telewizorem w filmie Sully. Dźwięk powinien dobiegać najpierw ze środka, potem z lewej strony, a na końcu z prawej strony. Niestety, w tej konkretnej scenie dźwięk dobiegał cały czas ze środka i tryb Ambeo sobie z nią nie poradził.
Z drugiej strony, w scenie, w której Sully uprawia jogging, Ambeo bardzo dobrze oddał mewę lecącą i krzyczącą po prawej stronie ekranu, czego nie był w stanie zrobić DV.
W związku z tym warto poeksperymentować z tymi trybami, aby znaleźć najlepszy dla siebie, własnego pomieszczenia, a może i nawet konkretnego filmu. Moim zdaniem w większości przypadków raczej to Ambeo będzie górą, zapewne dlatego, że to właśnie on i tylko on bierze pod uwagę wyniki kalibracji akustycznej wykonanej w pomieszczeniu docelowym.
W teście wykorzystano program Calman firmy Portrait Displays.
Witam który według Pana będzie lepszy do filmów Sennheiser Ambeo Mini czy Sonos beam 2 którą z tych belek oceania Pan lepiej pod względem jakości dzwięku Pozdrawiam.