DJI Mavic Mini 2 to moje drugie podejście do tematu nie tyle dronów DJI, ile dronów w ogóle. Latem miałem okazję potestować DJI Mavic Air 2, z którym nawet zaliczyłem małą kraksę. Oczekiwania wobec mniejszego i mniej naładowanego funkcjonalnościami Mini 2 miałem więc żadne. To trochę tak, jak gdybym przesiadał się Xboksa Series X z powrotem na Xboksa One S. Okazuje się jednak, że „mini” w tym przypadku nie oznacza gorzej. Co najwyżej inaczej.
Już biorąc w ręce pudełko z zestawem, czuć znaczącą różnicę między DJI Mavic Mini 2 a wspomnianym wcześniej modelem Air 2. Całość jest lekka, jakby w środku znajdował się nie dron, ale (niematerialne, choć jakże prawdziwe) nadzieje i oczekiwania ludzkie, brutalnie sprasowane przez odchodzący rok 2020.
Sam DJI Mavic Mini 2 to waga piórkowa. Producent zmniejszył nawet pojemność baterii, żeby zmieścić się w 250 gramach. Skąd ta determinacja DJI? Ano stąd, że w Stanach drony ważące ćwierć kilograma podlegają już zupełnie innym regulacjom prawnym niż te, które ważą mniej. W Polsce przepisy są inne, więc już na wstępie moglibyśmy ponarzekać na to, że pojemniejszy akumulator w poprzednim Mini od DJI zdowngrade’owany został do wersji biedniejszej.
Moglibyśmy, ale tego nie zrobimy.
Co oprócz samego drona znajdziemy w podstawowym zestawie? Przede wszystkim kontroler. Poza kosmetycznymi detalami ten sam, który miałem okazję dzierżyć przy okazji testów DJI Mavic Air 2. Rzecz to ze wszech miar wspaniała, o czym nie omieszkam jeszcze wspomnieć.
Dalej mamy trzy przewody do połączenia kontrolera ze smartfonem lub tabletem. Jeden znajduje się już wewnątrz kontrolera, inne zostały zmyślnie i praktycznie zapakowane w kawałek czarnego papieru.
W pudełku znajdziemy również dwa zapasowe śmigła wraz ze śrubkami, a także mały śrubokręcik, którym je zamontujemy.
Dość nieoczekiwany zbytek stanowią dwa zapasowe drążki do gałek sterowania w kontrolerze. Nie uświadczyliśmy tego nawet w zestawie Combo dla DJI Mavic Air 2. Podejrzewam więc, że od tamtego czasu użytkownicy pogubili trochę drążków, pożalili się tym faktem producentowi, a ten postanowił, że przy kolejnych premierach dronów dołączy zapasowe.
Całość oczywiście dopełnia instrukcja obsługi, którą wszystkim początkującym radzę przeczytać. Nie chce mi się rozwodzić, skąd ta rada, bo trochę wstyd. Ale naprawdę. Poczytajcie.
Czas na trochę suchych danych. Większość jest jak najbardziej wiarygodna, ale w przypadku zasięgu lotu czy czasu pracy na baterii producent oczywiście zwyczajowo trochę przesadził:
Latający, quadrocopter
2.4 GHz, 5.8 GHz
GLONASS, GPS
Kontroler + podgląd na smartfonie lub tablecie z systemem iOS, Android
Prędkość maksymalna: 57 km/h
2250 mAh, Li-Polymer
Czas pracy: 31 minuty
Kamera: 12 Mpix
Matryca: 1/2.3″ CMOS
Przysłona: f/2.8
Kąt widzenia kamery: 83°
Stabilizacja kamery: 3-osiowy gimbal
H.264, MPEG-4
Rozdzielczość zdjęć: 4000 x 3000
Format zdjęć: JPEG, RAW
Pamięć wewnętrzna: brak
Obsługa kart pamięci: microSD (do 256 GB)
Wymiary: 289 x 245 x 56
Waga: 249 g
Automatyczny start,
Automatyczne lądowanie,
Funkcja Back Home,
Inteligentne tryby,
Obroty 360 stopni,
Zawis w powietrzu,
Transmisja strumieniowa zdjęć i wideo synchronizowana w czasie rzeczywistym,
Składane ramiona
Kabel RC micro USB,
Kabel RC Lightning,
Kabel RC USB-C,
Kabel USB-C,
Akumulator – 1 szt.,
Śmigła – 2 szt.,
Śruby – 6 szt.,
Aparatura sterująca,
Zapasowe drążki,
Osłona gimbala
Do testów otrzymałem „golasa”, czyli zestaw podstawowy z jednym akumulatorem. Dokładając kilkaset złotych, możecie kupić DJI Mavic Mini 2 w wersji „More Combo”. Wygląda on tak, jak na zdjęciu poniżej:
Gamechangerem są zdecydowanie dwa dodatkowe akumulatory. Dzięki nim, wybierając się w teren, polatacie trzy razy dłużej, niż robię to ja, mając ledwie jedną baterię. Wydaje mi się, że jeśli ktoś kupuje Mavica Mini 2 z myślą o częstej eksploatacji, i tak prędzej czy później dopóki co najmniej jeden akumulator, bo to po prostu wygodne. W zestawie Combo jest jeszcze hub na trzy akumulatory, co daje niesamowitą wręcz wygodę ładowania.
Podręczna torba na cały zestaw również jest niczego sobie, a dodatkowych śmigieł, wiadomo, nigdy za mało. Szczególnie że dron ma czujniki jedynie na dole, więc szlifowanie umiejętności pilotażu wiązać się może z szybszym, ekhm, „ekspoatowaniem” śmigieł.
Jeśli zastanawiacie się, czy opłaca się zapłacić kilka stówek więcej za zestaw Combo, to moim zdaniem owszem, pod warunkiem, że rzeczywiście wiążecie z DJI Mavic Mini 2 jakieś plany. Prawie 3000 zł za zestaw z takim maluchem nie jest bowiem kwotą małą. Tym bardziej że za mniej niż 4000 zł dostaniecie już podstawową wersję świetnego DJI Mavic Air 2.
Kiedy zabrałem go na spacer do lasu, bardzo podobało mi się to, że mogłem go schować do kieszeni kurtki. I choć wyglądałem przy tym jak bazarowy Janusz z drugiej połowy lat 90., było to wygodne, a przy tym względnie bezpieczne dla samego drona.
Plastik, z którego wykonano Mavika Mini 2, jest leciutki jak piórko. Na szczęście nie jest to lekkość zalatująca Aliexpressem i wyginająca się jak publiczność Sylwestra Marzeń. Mimo niepozornych rozmiarów i nikłej wagi dron jest naprawdę solidny. To znaczy taki się wydaje, bo nie przeprowadzałem żadnych crashtestów, żeby zweryfikować jego wytrzymałość.
Dobre wrażenie robią też śmigła. Są elastyczne, ale nie odginają się. Trzymałem DJI Mavic Mini 2 w kieszeni, więc wiem, o czym mówię. Ramiona składają się i rozkładają analogicznie jak w Mavic Air 2; złożony Mini 2 tworzy wygodną w transporcie bryłę. No i w stosunku do zeszłorocznego Mavika Mini ramiona zostały nieco wzmocnione. Tam, gdzie mieliśmy piankę, teraz znajdziemy tworzywo sztuczne.
Otóż tylko dwa, umiejscowione na spodzie drona, przydatny przede wszystkim do startu, lądowania i utrzymania stabilnej pozycji w locie. Dla porównania – Mavic Air 2 ma jeszcze cztery czujniki omijania przeszkód – dwa z przodu i dwa z tyłu.
Z tego powodu nasz maluszek nie posiada funkcji śledzenia obiektów, a kontroler nie ostrzega nas dźwiękiem, gdy zbliżymy się dronem do jakiejś przeszkody. Innymi słowy – trzeba uważać, szczególnie gdy jest to urządzenie, którym dopiero zaczynamy naszą przygodę z dronami.
Na tylnej części drona, pod klapką ukrywającą akumulator, znalazły się dwa wejścia. Pierwsze to USB typu C, którym można podładować urządzenie. Drugi to slot na karty microSD.
I tu chyba jest miejsce na to, bym trochę ponarzekał. Nie na sam port, ale na fakt, że nie miałem szczęścia w trafianiu z kartami pamięci. Te, które jeszcze latem działały z DJI Mavic Air 2, teraz nie chciały podjąć współpracy z Mavikiem Mini 2. Pojawiał się błąd o numerze 10023 i prośba o wymianę karty na inną.
Nie zamierzałem się poddawać; najpierw pożyczyłem kartę od znajomego, który zajmuje się fotografowaniem i filmowaniem. Nie zadziałało. W akcie desperacji kupiłem też 16-gigabajtową microSD Sandiska, ale tu również error 10023.
Szukałem rozwiązania w sieci. Okazało się, że problem jest dość powszechny, niemniej nie znalazłem nikogo, kto by sobie z nim poradził. Na tym etapie już dałem za wygraną, zadowalając się bezpośrednim przesyłaniem rejestrowanych materiałów na smartfona. Obawiam się jednak, że mogła na tym ucierpieć jakość nagrań i zdjęć.
Możliwości fotograficzno-filmowe Mavika Mini 2 może i nie powodują opadu szczęki, niemniej jak na najskromniejszego przedstawiciela dronów DJI, jest naprawdę nieźle.
Podstawową różnicą w stosunku do poprzednika jest kamera 4K (w ubiegłorocznym Maviku Mini było to 2,7K). Zdjęcia z kolei zyskały format RAW, co daje użytkownikowi spore pole do popisu w kontekście edytowania wykonanych fotografii i wydobywania z nich detali, które normalnie nie byłyby widoczne. Mavic Mini 1 miał nam do zaoferowania wyłącznie JPG-i.
Zdjęcia prezentują się naprawdę nieźle. Powiedzmy, że jak na średniopółkowym smartfonie. Być może jesienno-zimowy klimat trochę to zakłamuje, niemniej kolory są naprawdę nieźle nasycone. Na plus również ostrość. A wspomnę tylko, że mamy tutaj 12-megapikselową matrycę, więc o jakimś szaleństwie mowy być nie może.
Co do jakości wideo… cóż, podobnie jak i w fotografii, dość kiepski ze mnie znawca tematu od strony techniczno-artystycznej. Przede wszystkim trochę jestem zły na to, że nie udało mi się dobrać odpowiedniej karty microSD, żeby w ogóle z Mavikiem zadziałała, więc już na starcie jakość materiałów dostała po tyłku.
Kwestiami specyfikacyjnymi nie będę Was tu zanudzać, bo nie o to chodzi. Powiem o subiektywnych doświadczeniach. Myślę, że przy odpowiednich warunkach oświetleniowych Mavikiem Mini 2 można robić naprawdę niezłe zdjęcia. O zastosowaniu profesjonalnym oczywiście nie ma mowy, no chyba że sprowadza się ono do fotografowania pojazdów czy nieruchomości na sprzedaż. Tutaj będzie w sam raz.
To także kapitalny sprzęd dla tych, którzy sporo podróżują i lubią dokumentować zwiedzanie ciekawych miejscówek – gór, jezior, plaż itp. Gdy ktoś ma kanał na YouTube (i nie jest to z założenia kanał artystyczny) i sporadycznie chciałby wzbogacać swoje filmy o ujęcia, DJI Mavic Mini 2 również będzie wystarczającą opcją.
Nadzwyczaj dobrze. To znaczy lepiej, niż się spodziewałem przed pierwszym lotem. Dron natychmiast reaguje na komendy wydawane pilotem, jest zwinny i szybki. Mając za sobą godziny bezwypadkowej praktyki, można nim latać w zagęszczonych obiektami przestrzeniach, żeby wykonywać efektowne ujęcia.
O ile tylko nie ma zbyt dużego wiatru i nie spuszczamy DJI Mini 2 z zasięgu wzroku.
Wiatr niewątpliwie potrafi zakołysać naszym maluszkiem. Nie potrzebowałem szczególnie potężnej wichury, co łamie duże drzewa, a trzciną zaledwie tylko kołysze wietrznej aury, żeby się o tym przekonać. 249 gramów to jednak bardzo niewiele. DJI Mini 2 radzi sobie jak może, ale przy silniejszych podmuchach bywa bezsilny, kołysząc się zauważalnie i próbując wrócić do zawisu.
Trzeba jednak przyznać, że świetną robotę robi wtedy gimbal, minimalizując „turbulencje” na nagraniach i stabilizując kamerę na tyle, by końcowe wideo wyglądało względnie dobrze.
I tu dochodzimy do następnej kwestii. Na otwartej przestrzeni możecie śmiało wylatywać DJI Mini 2 nieco dalej, natomiast w terenach gęstych od przeszkód, gdzie latamy nisko i dużo manewrujemy, lepiej nie ograniczać się do podglądu wyświetlanego na smartfonie i mieć drona na oku, żeby przypadkiem nie zrobić mu niechcianego kuku.
OcuSync 2.0 – tak nazywa się chyba najważniejsza zmiana, jaką wprowadza DJI Mavic Mini 2 w stosunku do poprzedniego modelu z łatką „Mini”. W dużym skrócie: jest to opatentowany przez DJI rodzaj transmisji obrazu. Od modułu Wi-Fi różni go przede wszystkim to, że jest znacznie bardziej odporny na wszelkiego rodzaju zakłócenia. To z kolei przekłada się na:
a) lepszy zasięg transmisji,
b) większą stabilność transmisji i jakość podglądu z kamery drona,
c) łatwiejsze przywrócenie połączenia z dronem w przypadku utraty łączności podczas lotu.
Oczywiście zasięg drona zależy też od innych czynników, przede wszystkim od przestrzeni, po której się porusza. W mieście na przykład zasięg będzie gorszy niż na otwartej, niezabudowanej przestrzeni, gdzie zakłóceń jest nieporównywalnie mniej.
Nad łąkami łączność z DJI Mini 2 straciłem po około kilometrze. To dobry wynik jak na sprzęt tej klasy, choć zabawnie wygląda przy 6 kilometrach, jakie maksymalnie deklaruje producent. Owszem, pewnie dałoby się coś takiego wykręcić, ale nie wiem, jak idealne musiałyby być warunki.
W mieście już tak kolorowo nie jest; czasem zrywało połączenie już przy 200 metrach. Wcale mi to jednak nie przeszkadzało, bo trochę się jednak cykałem przed lataniem dalej.
Aplikacja nie zmieniła się od momentu, gdy recenzowałem poprzedniego drona od DJI. I dobrze, bo jest bardzo dobra, a początkujący szybko połapie się w podstawach. Tym bardziej że znajdziemy tu animowane samouczki, które w przejrzysty sposób je wyjaśniają.
Tak czy inaczej z aplikacją DJI Fly lata się naprawdę dobrze. Wszystko wydaje się tu pomyślane tak, by zagwarantować maksymalną przejrzystość i wygodę dla użytkownika, a przede wszystkim pomagać mu, a nie przeszkadzać, w trakcie lotu.
Jest to w zasadzie ten sam kontroler, z którym miałem do czynienia przy okazji testowania DJI Mavic Air 2. Znakomita rzecz, świetnie wykonana, niezawodna, sprawiająca wrażenie w pełni profesjonalnego urządzenia. Myślę, że więcej dodawać nie będę, bo byłoby to tylko powtarzanie tego, co już napisałem w recenzji wspomnianego wyżej drona.
Jeśli więc chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o samym kontrolerze DJI Mavic Mini 2, zapraszam do zerknięcia na tekst: DJI Mavic Air 2 – recenzja. Idealny dron dla początkującego?
Mimo zmniejszenia pojemności akumulatora względem poprzedniego Mavika Mini, bez problemu przelecicie ponad 25 minut. Nie miałem okazji przetestować ładowania baterii od 0 do 100%, bo ani razu nie rozładowałem go do końca, niemniej szacuję, że trwa to około 1,5 godziny.
Dlatego jeśli wybieracie się na przykład na plażę, chcąc porobić trochę ciekawych ujęć, warto postawić na zestaw Combo z dodatkowymi akumulatorami lub dokupić chociaż jeden takowy osobno.
W trybie standardowym dron lata z prędkością 25-30 km/h, w zależności od wiatru. Natomiast w trybie sportowym potrafi dobić do ponad 50 km/h, czego, przyznam szczerze, nie spodziewałem się po tym maleństwie.
Tak. Pod warunkiem, że rozumiecie i akceptujecie specyfikę tego drona. Przede wszystkim to idealny dron dla kogoś, kto chciałby zacząć zabawę z tymi urządzeniami i nie wydawać od razu miliona monet. Na rodzinne wakacje, wypady ze znajomymi czy wyjazdy służbowe w ciekawe miejsca – również będzie jak znalazł.
Może i jest to skromniś przy Maviku Air 2 czy Maviku Pro, niemniej wciąż ma całkiem sporo do zaoferowania.
Należy przeczytać specyfikację produktu i z kartami SD nie będzie problemu.
Oto zalecane karty SD przez producenta:
UHS-I Speed Class 3 or above is required. A list of recommended microSD cards can be found below.
Recommended microSD Cards
16 GB: SanDisk Extreme
32 GB: Samsung Pro Endurance, Samsung Evo Plus, SanDisk Industrial, SanDisk Extreme V30 A1, SanDisk Extreme V30 A2, SanDisk Extreme Pro V30 A1, SanDisk Extreme Pro V30 A2, Lexar 633x, Lexar 667x
64 GB: Samsung Pro Endurance, Samsung Evo Plus, SanDisk Extreme V30 A2, Lexar 633x, Lexar 667x, Lexar 1000x, Lexar High Endurance, Toshiba EXCERIA M303 V30 A1, Netac Pro V30 A1
128 GB: Samsung Evo Plus, SanDisk Extreme V30 A2, SanDisk Extreme Plus V30 A1, SanDisk Extreme Plus V30 A2, Lexar 633x, Lexar 667x, Lexar 1000x, Lexar High Endurance, Toshiba EXCERIA M303 V30 A1, Netac Pro V30 A1
256 GB: SanDisk Extreme V30 A2
Dziadory napisze tak kuliłem tego drona ,który jest opisany przez pana DJI Mavic Mini cobo 3100 zł . Jestem totalnie rozczarowany zakupem w dużej mierze nie zgadzam się z opisem przez Pana o wspaniałym sterowaniu dronem . Przy prawidłowym ustawieniu drona kalibracja wszystkich łączne z aparatura sterującą dron przy pogodzie o sile wiatru 6km/h zachowuje się fatalnie w locie nie trzyma się linii lotu na wprost , minimalne wychylenie drążka lewego skrętu dron przy skręcania lata jak pijany zaznaczam że sprawdziłem 2 mavici mini 2 mój i kolegi świeżo zakupione . Nie interesuje mnie opis karmy gibala . Latałem prymitywnymi dronami MJX busami b 7 ta sama waga fatalna kamera bez gibała dron przy prędkości 30 km w powietrzu reaguje doskonale tak że omijałem nim przekory słupki drzewa . Nie chce być posadzony że celowo wychwalam taniego drona za 600 zł firmy Mjx że mam jakiś cel w tym . Maviciem mini latałem 6 razy wiem że to mało dramat w utrzymaniu pozycji lotu na wprost zaznaczam że wszystkie ustawienia w dwóch mini 2 zostały wykonane prawidłowo w dwóch dronach . Nie przypuszczam że dwa drony zakupione 15 kwietnia 2022 w skleję DJI są uszkodzone a może tak . Będziemy z kolega reklamować ta wadę drony są na gwarancji . W moim przypadku jeśli ten dron ma tak latać to fatalna przyjemność . Wyrzuciłem w błoto 3100 zł . Mam nadzieje że uda mi się szybko pozbyć drobna .