Recenzja Samsunga Galaxy A50 – czy Koreańczycy w końcu zrobili świetnego średniaka?

Samsung Galaxy A50 jest dobrym przykładem na to, że średnia półka w wykonaniu koreańskiej firmy w końcu ma sens. W mojej opinii seria J, czy też niektóre modele z serii A, nie zapisały się złotymi zgłoskami w historii smartfonów Samsung. Jednak niedawno Koreańczycy zmienili strategię względem średniaków i teraz wygląda to zdecydowanie ciekawiej.

Samsung Galaxy A50 – pierwsze wrażenia

Po otwarciu pudełka, dostajecie garść dokumentów, ładowarkę (9 V i 1,67 A lub 5 V i 2 A), kabel USB typu C, kluczyk do tacki SIM oraz podstawowe słuchawki. Jest to całkiem standardowy zestaw akcesoriów. Plusem bez wątpienia jest dołączenie słuchawek, co nie u wszystkich producentów jest standardem.

Poręczności Galaxy A50 bałem się najbardziej

Poręczność jest dla mnie kluczowym elementem w smartfonie. Nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że telefony rosną w zastraszającym tempie i to co 2 lata temu uchodziło za duże (np. Galaxy Note 8 – 6,3 cala, 162,5 x 74,8 x 8,6 mm), teraz staje się standardem (Galaxy A50 – 6,4 cala, 158,5 x 74,7 x 7,7 mm).

Trochę mnie to przeraża, a trochę zaskakuje, ponieważ z Galaxy A50 nie korzysta się wcale tak źle. Nie jest to oczywiście poziom wygody jak w Galaxy S10e, ale z pięćdziesiątki korzystam od kilku tygodni i po pierwszych dniach przyzwyczaiłem się do tych wymiarów. Właśnie dlatego polecam przed zakupem mocno wymacać sprzęt w sklepie. Sam nigdy bym w ciemno nie kupił czegoś z 6,4-calowym ekranem, a teraz już nie jestem tego taki pewien.

Samsung Galaxy A50

Wykonany z glasstic’u?!

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Tak jak kiedyś nie byłem fanem wszelkiego rodzaju pokrowców, tak teraz używam ich zawsze i wszędzie. Powoduje to, że przez większość czasu miałem dość mały kontakt z materiałami na pleckach urządzenia. Oczywiście na potrzeby tego testu używałem smartfona również bez żadnej ochrony i muszę powiedzieć, że tworzywo na tylnym panelu jest po prostu OK.

Samsung na swojej stronie nazywa ten materiał glasstic 3D, co ma oznaczać plastik imitujący szkło. Wizualnie można byłoby się pomylić, ale już pierwszy kontakt rozwiewa wszelkie wątpliwości. Z drugiej jednak strony, telefon sprawia wrażenia solidnego (nie trzeszczy, chociaż zamknięta tacka na kartę SIM lekko rusza się przy dotyku) i nie grozi nam stłuczenie tylnego panelu. Plastik na plecach jest całkiem przyjemny w dotyku, ale w cenie 1600 złotych oczekiwałbym nieco lepszego wykonania.

Musicie jedynie pamiętać, że materiał ten łapie odciski palców błyskawicznie, a i rysy mogą pojawić się przy normalnym użytkowaniu. Ja dbam, bardziej niż o swój, więc jeszcze ich nie ma.

Układ przycisków i złącz, jest raczej standardowo: prawa strona to głośność i włączanie, a lewa, slot na kartę SIM (2 x nanoSIM oraz 1 x microSD). Na dolnej krawędzi – swoją drogą, również wykonanej z tworzywa – umiejscowiono głośnik, USB typu C oraz mini jack. Wszystkie przyciski mają dobry i wyczuwalny skok. Warto w tym miejscu wspomnieć, że smartfon waży 166 gramów, czyli nie jest specjalnie ciężki.

Z racji, że recenzja to z założenia subiektywny tekst, muszę napisać, że mi nie odpowiada umieszczenie gniazda słuchawkowego na dole smartfona. Góra wydaje mi się lepszym wyborem, ale sporo moich znajomych ma odmienne zdanie. Kwestia przyzwyczajeń, ale warto zwrócić na to uwagę.

Samsung Galaxy A50

Samsung Galaxy A50 wygląda raczej zwyczajnie

Ocena designu jest dość trudnym elementem każdej recenzji. Mógłbym napisać, żebyście zobaczyli zdjęcia smartfona i ocenili czy Galaxy A50 wpisuje się w Wasze gusta, ale byłoby to pójście na łatwiznę. Zacznijmy od plecków.

Czarny wariant średniaka Samsunga na pierwszy rzut oka prezentuje się całkowicie standardowo. Gdy jednak skierujecie na niego światło, promień rozszczepia się w ciekawy sposób, w efekcie tył mieni się wieloma kolorami. Nie jest to może Aura Glow z Note’a 10, ale i tak prezentuje się ciekawie. Nieco ożywia czarny kolor.

Z przodu oczywiście widać głównie ekran, który zajmuje niemal 85 procent całej powierzchni. Na górze znalazło się miejsce na wcięcie nazwane przez Koreańczyków Infinity-U oraz głośnik. Dolna krawędź została przyozdobiona bródką, która jest zauważalnie większa niż reszta ramek, ale nadal nie ma jej sporo. Wizualnie przód prezentuje się dobrze, co jest w większości zasługą świetnego ekranu.

Samsung Galaxy A50

Ekran jest ogromną zaletą Galaxy A50

Jeśli miałbym wymienić dwa elementy, za które lubię Samsungi najbardziej, byłyby to aparaty oraz wyświetlacze. Koreańska firma jest bezsprzecznie liderem rynku paneli OLED-owych, co pokazuje w swoich smartfonach pod nazwą Super AMOLED.

W recenzjach zdecydowanie łatwiej opisać jest coś, co nie przypadło do gustu, niż to co się spodobało. Tutaj mam więc trudne zadanie, ponieważ 6,4-calowy panel o rozdzielczości 2340 x 1080 px i proporcjach 19,5:9 to jeden z najmocniejszych punktów tego urządzenia. Zagęszczenie w okolicach 403 ppi sprawia, że wyświetlane obrazy są bardzo ostre i wyraźne. Ekran chroniony jest szkłem Corning Gorilla Glass 3 i ja po kilku tygodniach nie dostrzegłem zarysowań.

Zdecydowanym plusem jest za to jakość samego panelu, czyli jego jasność, kontrast, kolory czy kąty widzenia. No i ta czerń! OLED-y cechują się genialną czernią i tutaj nie jest inaczej. Wszystkie te elementy prezentują się świetnie i jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że wypadają lepiej niż u większości konkurentów na podobnej półce cenowej.

Małym minusem jest wcięcie na przedni aparat. Nie jestem fanem notcha i mimo, iż jest to naprawdę mała „łezka”, czasem trochę irytowała przy oglądaniu filmów.

Wyświetlacz oczywiście ma też sporo opcji konfiguracji, jak chociażby automatyczna jasność, filtr światła niebieskiego, czy tryb nocny (ciemny motyw). Ten ostatni jest o tyle ciekawy, że pozwala zaoszczędzić nieco energii. Oczywiście możemy też pobawić się balansem bieli, czy ustawić jeden z trybów wyświetlanych kolorów. Na szczęście nie zabrakło Always on Display, czyli powiadomień i zegara na wyłączonym ekranie. To jedna z moich ulubionych funkcji w smartfonach, a przy panelach OLED-owych po prostu musi być dostępna.

Podsumowując, jeśli chodzi o ekran, Samsung zrobił kawał dobrej roboty. Za około 1600 złotych, ciężko będzie znaleźć nowy smartfon, który ma lepszy wyświetlacz.

Samsung Galaxy A50

Jak to działa, czyli kilka słów o wydajności

Pamiętacie, jak chwilę temu pisałem o braku miłości do starszych średniaków Samsunga? To właśnie wydajność oraz nakładka systemowa – o której w następnym punkcie – były głównymi powodami takiego stanu rzeczy. Koreańczycy często dawali w smartfonach przyzwoite podzespoły, ale optymalizacja na niskim poziomie oraz przeładowanie systemu powodowało, że smartfony te działały z odczuwalnym opóźnieniem. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale kilka telefonów koreańskiej marki miałem w rękach i prawie zawsze było to samo.

Było! To jest słowo klucz w ostatnim zdaniu, ponieważ od jakiegoś czasu, Samsung poczuł oddech konkurencji na karku. Koreańczycy mocno musieli przemodelować średnią półkę swoich urządzeń, dzięki czemu nie tylko jest ona atrakcyjniejsza cenowo, ale po prostu korzysta się z tych produktów zdecydowanie przyjemniej.

Galaxy A50 został wyposażony w 8-rdzeniowy procesor Exynos 9610, układ graficzny Mali-G72 MP3 oraz 4 GB pamięci RAM. Na dane przeznaczono 128 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć za pomocą karty microSD o maksymalnej pojemności 512 GB.

Samsung Galaxy A50

W przypadku tego modelu, ciężko jest przyczepić mi się do szybkości działania. Nie zdarzały mu się spowolnienia czy przycięcia, a wszystko uruchamia się sprawnie. Smartfon bardzo dobrze radzi sobie z trzymaniem aplikacji w pamięci RAM. Nie mogłem porównać bezpośrednio go z Xiaomi Mi 9 SE, którego testowałem niedawno, ale według wszelkich moich notatek i wspomnień, Galaxy A50 jest zauważalnie lepszy w tym aspekcie… chociaż produkt chińskiej firmy ma aż 6 GB RAM. To świetnie świadczy o koreańskim telefonie, szczególnie że Samsung jeszcze kilka lat temu byłby negatywnym przykładem w takim tekście.

Grać specjalnie nie gram, ale czułem się w obowiązku, żeby w taki sposób spędzić trochę czasu nad smartfonem. Co zrobić, taka praca. Pokemon GO – które akurat uskuteczniam codziennie – działa bez zarzutu, ładuje się szybko, GPS od razu łapie lokalizację, nie ma żadnych zacięć. Bardziej wymagające tytuły jak Mortal Kombat czy Asphalt 9 także nie sprawiały mi żadnych problemów. Nawet przy dłuższej rozgrywce telefon się nie grzał.

Śmiało mogę napisać, że jest to wydajny telefon na tej półce cenowej i dla większości osób jego moc będzie wystarczać z nawiązką. Oczywiście, zauważyłem nieco mniejszą szybkość w porównaniu do flagowców – korzystałem równocześnie z Galaxy Note 10+ – ale są to ułamki sekund.

Standardowo już, podrzucam Wam garść benchmarków. Nie jestem fanem patrzenia na ślepo w te cyferki, ale warto wiedzieć, jak one się prezentują:

Samsung Galaxy A50 jest wyposażony w dwa sloty na kartę SIM. Jakość rozmów jest w porządku, nie miałem żadnych problemów, rozmowy były odpowiednio głośne i wyraźne. Korzystanie z sieci, zarówno pod LTE, jak i Wi-Fi, również bezproblemowe. Jeśli chodzi o lokalizację, także i tutaj wszystko stało na dobrym poziomie. Kilka razy używałem telefonu jako nawigacji i zawsze sprawdziła się wyśmienicie.

Samsung w końcu zrobił przyzwoitą nakładkę systemową

Nakładka systemowa była jednym z powodów, przez które starsze Samsungi działały dość przeciętnie. Ponadto dla wielu osób to był element, który skreślał koreańskie smartfony. Na szczęście to już jakiś czas temu się zmieniło i obecnie Android w wykonaniu Koreańczyków prezentuje się całkiem dobrze.

Co prawda standardowe ikony wyglądają jak żywcem wyjęte z jakiegoś tabletu dla dzieci, ale i tak są atrakcyjniejsze niż kiedyś. Nakładka One UI nie jest już tak cukierkowa, co również było sporym zarzutem względem poprzednich wersji.

W systemie jest dość sporo opcji jak chociażby pielęgnacja urządzenia, wybudzenie poprzez podwójne stuknięcie, zrobienie zrzutu ekranu przez przeciągnięcie bokiem dłoni po wyświetlaczu itp. Przydatną funkcją, chociaż nie zawsze pożądaną, jest cyfrowy dobrostan, gdzie możecie sprawdzić, co robiliście na telefonie i ile czasu Wam to zajęło. Poniżej możecie zobaczyć, jak prezentuje się system w tym modelu:

Mi nieco przeszkadzała liczba zainstalowanych na start aplikacji. Oprócz tych standardowych od Google dostajemy pakiet produktów Microsoftu (Office Mobile, OneDrive oraz LinkedIn) oraz sporo tworów samego Samsunga, jak Members, Health czy Smart Things. Dostępne jest także Bixby, czyli asystent koreańskiej firmy, który jest bezużyteczny.

Ciekawe jest to, jak bardzo producent chce uniezależnić się od Google’a. Pokazują to właśnie autorskie tytuły, a szczególnie Galaxy Store. W tym sklepie można znaleźć wiele podstawowych aplikacji czy gier, przez co jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której Sklep Play będzie dla niektórych niepotrzebny.

System pracował na Androidzie 9, a najnowsze poprawki bezpieczeństwa są z pierwszego sierpnia (tekst ten piszę na początku września).

Czas pracy to kolejny atut Galaxy A50

Samsung Galaxy A50 ma duży ekran, ale ma też całkiem pokaźną baterię, dzięki czemu dzień pracy na jednym ładowaniu nie jest żadnym problemem. Co więcej, często udawało mi się osiągać dwa dni bez podłączania do prądu, co w dzisiejszych czasach jest wynikiem ponadprzeciętnym. Jeśli chodzi o SoT, wynik był przeważnie na poziomie 7 godzin.

Oczywiście jest również możliwość włączenia, trybu maksymalnego oszczędzania energii, co znacząco ogranicza funkcje smartfona, ale pozwala wytrzymać nawet kilka dni na jednym ładowaniu. Nie odważyłem się sprawdzać tego tak długo, ale jeśli będziecie potrzebować jedynie podstawowych funkcji, to rozwiązanie potrafi uratować sytuację.

Samsung Galaxy A50

Czytnik linii papilarnych, czyli jak tego nie robić

To jest punkt, w którym mógłbym wylać całą żółć i chyba żaden z posiadaczy tego modelu, nie odezwałby się ani słowem. Samsung Galaxy A50 został wyposażony w czytnik linii papilarnych w ekranie, ale jest to rozwiązanie działające tak źle, że jego używanie często doprowadza mnie do pasji.

Z racji, że miałem telefon kilka tygodni, mogłem spokojnie sprawdzić, czy aktualizacje poprawią sytuację i cóż, nic się nie zmieniło. Za jednym razem już myślałem, że jest lepiej, ale to było tylko kilka szczęśliwych przyłożeń palca i tyle. Ogólnie to rozwiązanie nie działa zbyt dobrze i często nawet za piątym razem czytnik nie odczytywał mojego palca. Szczerze mówiąc, po pewnym czasie przestałem z tego korzystać i wróciłem do zwykłego wzoru na ekranie.

Ostatnia aktualizacja przyniosła również zmianę, która powoduje, że po kilku nieprawidłowych przyłożeniach palca, nie można korzystać z tej funkcji przez 30 sekund. Zdarzyło mi się to widzieć… kilkunastokrotnie.

Możecie oczywiście ustawić również rozpoznawanie twarzy, które działa dobrze, nawet wieczorem.

Audio jest głośne… i przeciętne

Dźwięk w Galaxy A50 płynie z jednego głośnika umieszczonego na dole urządzenia. Jest on dość głośny, szczególnie dzwonki, ale jego jakość jest raczej przeciętna. Przy maksymalnym poziomie, jest trochę nieczysto i piskliwie.

Z drugiej strony na słuchawkach jest bardzo w porządku. Ciężko jest mi się do czegoś przyczepić, ponieważ sądzę, że moje to ja nie byłem w stanie wyciągnąć z nich więcej (testowałem je na Sony MDR-XB950). Jest kilka opcji do włączenia (Dolby Atmos, Skaler UHQ czy korektor), dzięki czemu można ustawić audio pod swoje preferencje.

No i jest mini jack. To zasługuje na osobny mały akapit.

Samsung Galaxy A50

Samsung umie robić aparaty w smartfonach

To zawsze jeden z najtrudniejszych dla mnie elementów recenzji, ponieważ fotografem nie jestem, a już średnia półka smartfonów potrafi robić świetne zdjęcia. Galaxy A50 jest właśnie przedstawicielem tego segmentu, a skoro to Samsung to można oczekiwać co najmniej przyzwoitych możliwości fotograficznych.

Zanim jednak przejdziemy do zdjęć, garść faktów. Główny aparat ma 25 Mpix i światło f/1.7, szerokokątny może pochwalić się 8 Mpix matrycą (f/2.2) i 123-stopniowym kątem widzenia, a ostatni z nich ma 5 Mpix, f/2.2 i służy do łapania głębi. Jest to moim zdaniem najlepszy układ z możliwych. Zakochałem się już jakiś czas tego w szerokokątnych aparatach i to właśnie smartfony z takim rozwiązaniem sprawdzam najchętniej.

Zdjęcia dzienne

Przy dobrych warunkach aparat radzi sobie bez zarzutu. Zdjęcia mają naturalne kolory, są bogate w szczegóły i mają odpowiednią rozpiętość tonalną. Ciężko dostrzec również jakieś artefakty czy przekłamania. Dla mnie dużym plusem jest fakt, że łatwo jest zrobić przyjemne dla oka zdjęcie, które nie będzie ani za ciemne, ani przepalone.

Rozmyte tło

Z racji, że testuję smartfony, robię im całkiem sporo zdjęć. Za każdym razem staram się pokazać telefon w sposób ciekawy i atrakcyjny. Nauczyłem się już – choć nie mówię, że zawsze zwracam na to uwagę – że istotne są szczegóły, jak chociażby rozmazane tło. Aparat w Galaxy A50 dobrze sobie radził z tym elementem.

Rozmycie można również robić przy użyciu funkcji live focus, ale ona akurat wydaje mi się nieco zbyt sztuczna. Zdecydowanie preferuję tryb auto i ustawienia ostrości na wybrany punkt.

Zdjęcia nocne

Mając dobre warunki, nawet średniakiem można zrobić świetnie zdjęcie, wszystko drastycznie się zmienia, gdy słońce zachodzi.

Brzmi trochę poetycko, ale o tylko mój krótki wstęp opisu możliwości fotograficznych nocą w A50-stce. Oczywiście fotografie nie wyglądają już tak atrakcyjnie, jak te zrobione za dnia, ale jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że jest całkiem przyzwoicie. Często szczegółowość nadal stoi na zadowalającym poziomie i kolory są odpowiednie (czasem fotki wychodzą za żółte, ale to nie tylko problem tego modelu).

W niektórych sytuacjach pomocny jest tryb nocny.

Galaxy A5 2017 vs Galaxy A50 vs Note 10+?!

Spokojnie, nie oszalałem jeszcze, żeby porównywać tak skrajnie różne od siebie telefony. Wpadły mi jednak w ręce, więc stwierdziłem, że nadadzą się idealnie jako mały przerywnik tej recenzji. Galaxy A50 stanie w szranki ze swoim nieco starszym poprzednikiem oraz tym, co Koreańczycy mogą zaprezentować najlepszego.

Pierwszy wniosek jest taki, że Note 10+ bezapelacyjnie radzi sobie najlepiej (tak, wiem, szok i niedowierzanie). W przypadku porównania do starszego średniaka, niektóre fotografie bardziej mi się spodobały z Galaxy A5 2017. A 50-dziesiątka ma dużo jaśniejsze zdjęcia i gdy jest ciemno, potrafi wyciągnąć więcej, ale przy światłach latarni jest trochę zbyt jasno i zbyt żółto, przez co mniej naturalnie. Może mi się tylko wydaje, a może można byłoby to nieco zbalansować.

Szeroki kąt

Jest szeroko. Naprawdę szeroko. Aparat z 123-stopniowym polem widzenia to ewenement, szczególnie na tej półce cenowej i moim zdaniem to genialna zagrywka koreańskiej firmy. Podróżnik ze mnie żaden, ale lubię zwiedzać nowe miejsca, a taki aparat przy krajobrazach czy ciasnych ulicach, sprawdza się idealnie. Często można spojrzeć zupełnie inaczej na całkiem zwyczajny kadr.

Jeśli chodzi o jakość takich fotografii, jest dobrze, chociaż nieco gorzej niż przy zwykłej matrycy. Odwzorowanie kolorów stoi na podobnym poziomie, ale można zauważyć mniejszą jasność czy ilość szczegółów przy zbliżeniu. To jednak nie ma moim zdaniem aż takiego znaczenia, ponieważ ogólnie widać DUŻO więcej.

Tryb Pro

Samsung ten ma również tryb profesjonalny, ale nie warto poświęcać mu dużo uwagi. Jest on dość ubogi, ponieważ można ustawić tylko ISO, balans bieli i ekspozycję. Możliwe, że profesjonalny fotograf jest w stanie wyciągnąć z niego coś więcej niż w przypadku automatycznych rozwiązań, ale z tak ograniczonymi możliwościami dla mnie było to niemożliwe. Zdjęcia, które robiłem, praktycznie nie różniły się względem tych z innych trybów, dlatego ich porównywanie nie ma sensu.

Selfie

Zdjęcia zrobione przednim aparatem nie są złe, chociaż mam wrażenie, że oprogramowanie za mocno wygładza skórę. Wygląda to nieco nienaturalnie (albo to ja jestem brzydki, nie wiem). Brak mi również ostrości na tych obrazach, a wszystko wydaje się takie bez głębi. Mimo tego jakość jest na tyle zadowalająca, że w miarę wyraźne selfie na Facebooka zrobicie bez problemu.

Film

Filmy można nagrywać maksymalnie w rozdzielczości 2336 x 1080 px, które wypełnia wtedy cały przedni panel. Ja preferuję standardowe Full HD, które także jest do wyboru (przedni aparat ma te same możliwości). Nie ma możliwości zmiany innych ustawień, na stałe ustawione jest 30 fps. Nagranie jest płynne, dźwięk jest dobrze słyszalny, a kolorystyka naturalna.

Można nagrać również hyperlapse, zwolnione tempo lub bardzo zwolnione tempo.

Ocena Galaxy A50 – czy warto go kupić?

Nie chciałbym zabrzmieć w tym podsumowaniu przesadnie optymistycznie, ale Samsung Galaxy A50 wydaje się pod wieloma względami genialnym średniakiem. Został wyposażony w duży ekran o świetnej jak na tę półkę cenową jakości, bardzo przyzwoity aparat oraz sporą baterię. Dla wielu osób są to kluczowe cechy, a jeśli dodamy do tego wydajną pracę, może to zabrzmieć jak telefon idealny.

Z drugiej strony, czytnik linii papilarnych działa słabo, obudowa jest mocno plastikowa, a i cena może zniechęcić wiele osób. Moim zdaniem Samsung Galaxy A50 nie został wyceniony bardzo źle, ale gdyby zmieścił się do 1500 złotych, byłby zauważalnie bardziej konkurencyjny. Za te same pieniądze można dostać chociażby Xiaomi Mi 9T lub Mi 9SE mające teoretycznie więcej mocy (6 GB RAM), co dla wielu osób będzie argumentem nie do przecenienia.

Samsung Galaxy A50

Gdybym ja miał sztywną kwotą 1600 złotych, bardzo poważnie brałbym pod uwagę Galaxy A50. Bałem się, że korzystanie z tego ogromnego smartfona (6,4-calowy ekran!) będzie dla mnie lekką udręką, a po kilku dniach udało mi się przyzwyczaić.

Kiedyś pewnie bym tego nie napisał, ale teraz już szczerze mogę: Samsung umie robić średniaki, a ten jest tego świetnym przykładem. Nie jest idealny, ale jest bardzo dobry!

Trzy słowa od blogera testującego

Czuję się w obowiązku, żeby już na samym końcu rozszerzyć nieco słowa ze wstępu tego tekstu. W poprzednich latach miałem do czynienia ze średniakami koreańskiej firmy, ale poza kilkoma wyjątkami, nie było tam miłości. Samsung niemal od zawsze potrafił robić świetne flagowce, ale z tańszymi produktami bywało różnie.

Dobrym krokiem do przodu była seria A z 2017 roku, która w końcu zaczęła być interesująca. Pamiętam, jak zakochałem się w poręczności A3 2017 (nadal uważam, że ten telefon genialne leży w ręce), a model A5 z tego samego roku nawet wpadł do mnie na testy… i teraz używam go jako drugiego urządzenia. Nie tej samej sztuki. Nie pytajcie nawet, jak to się stało, bo w sumie sporo w tym szczęścia i przypadku. Najistotniejsze, że jakoś specjalnie nie mogę narzekać.

Samsung Galaxy A50

Samsung Galaxy A50 jest o tyle dla mnie interesujący, że to praktycznie ta sama półka cenowa. Jego cena początkowa to 1600 złotych, czyli o 200 mniej niż Koreańczycy wycenili A5 2017 zaraz po premierze.

Minusy

responsywność czytnika linii papilarnych!
ubogi tryb pro w aparacie
  na tej półce cenowej wykonanie mogłoby być lepsze
  nieergonomiczne usytuowanie głośnika

Plusy

+ jakość ekranu (kolory, kąty widzenia, jasność)
+ pojemna bateria (nawet 2 dni mniej wydajnej pracy)
+ jakość zdjęć
+ zastosowanie szerokokątnej matrycy aparatu
+ dual SIM i dedykowany slot microSD
+ dobra wydajność i zarządzanie pamięcią RAM