Czy opłaca się kupić Xiaomi Mi 9 SE? Recenzja dla tych, którzy są „late to the party” lub nadal się wahają

Xiaomi Mi 9 SE jest na polskim rynku już od ponad miesiąca. Jeden z najnowszych smartfonów chińskiego producenta reklamuje się jako model flagowy w kompaktowym rozmiarze. Ładnie brzmiący slogan? Jeśli przespaliście premierę i gorączkę wokół Mi 9 SE lub nadal zastanawiacie się nad kupnem – postaram się Wam nieco przybliżyć temat i pomóc podjąć decyzję.

What’s in the box? Zawartość pudełka. Etui i przejściówka USB-C

W solidnym kartonowym opakowaniu, prócz samego Xiaomi Mi 9 SE, znajduje się zakładane na plecki etui, kabel USB-C z przejściówką i ładowarką, klucz do wymiany karty SIM oraz nieco papierologii (instrukcja obsługi itp.).

Z całego zestawu akcesoriów najbardziej doceniłem silikonowe etui, które zapobiega palcowaniu się tylnego panelu smartfona, jak również zarysowywaniu się jego krawędzi. Najmniej natomiast przypadła mi do gustu przejściówka. Wiem, że obecnie wielu producentów odchodzi od jacków 3,5. W takim razie pomyślałbym jednak nad dołączaniem do zestawu słuchawek z właściwym wyjściem albo łącznością bezprzewodową. Tym bardziej, że ciągłe doczepianie przejściówki i słuchawek jest zwyczajnie niewygodne, a ta pierwsza jest na tyle mała, że można o niej zapomnieć, ewentualnie zgubić (co prawie raz mi się przydarzyło).

Jaki smartfon jest, każdy widzi – wygląd i budowa Xiaomi Mi 9 SE

Cienka aluminiowa ramka i dwie tafle szkła. Tak z grubsza można opisać wygląd Xiaomi Mi 9 SE (dodam, że jeśli chodzi o kolorystykę, testowałem wariant Piano Black). Na tylnym panelu, nawet po założeniu etui, mocno wystaje obiektyw jednego z aparatów. Wielu recenzentów zwróciło uwagę na ten detal i – nie powiem – jest czasem denerwujący, zwłaszcza gdy smartfon zaczepi się o kieszeń. Przy dłuższym użytkowaniu pojawia się ponadto ryzyko zarysowania obiektywu.

Gabaryty smartfonu (147,5 mm wysokości, 70,5 mm szerokości, 7,45 mm grubości i 155 g wagi) sprawiają, że doskonale leży w ręce i mieści się w kieszeni. Nie jest przesadnie ciężki czy nieporęczny, a za to jest dość wytrzymały. Pod koniec testów miałem pecha upuścić go z niewielkiej wysokości, ale Corning Gorilla Glass 5 zrobiło swoje i z całej przygody wyszedł bez szwanku. Niektórzy z kolegów sugerowali także jakiś bardziej ekstremalny crashtest albo sprawdzenie odporności na ogień, ale się nie odważyłem.

Ekran

Przekątna wyświetlacza Super AMOLED wynosi 5,97 cala i jest to jak dla mnie rozmiar idealny – ani za mały, ani przesadnie duży. Oczywiście mamy notcha i powiem szczerze, że początkowo się lekko obawiałem, że w tym modelu będzie mi przeszkadzał. Na szczęście moje obawy okazały się płonne. Na ekranie świetnie czyta się wiadomości, przegląda internet, ogląda filmy lub robi inne rzeczy, o których więcej za chwilę. Kolory są żywe, a całość jest jasna i wyraźna.

W ekranie znajduje się także czytnik linii papilarnych (alternatywa dla innego sposobu odblokowywania – przy użyciu rozpoznawania twarzy). Miałem lekkie problemy z zapisaniem wzoru palca, a pod koniec testów zdarzało się, że czytnik niespecjalnie reagował. Wydaje mi się jednak, że problemy były bardziej po mojej stronie (i zbyt szybkiego odrywania palca) niż samego urządzenia.

Korzystając ze smartfona wypróbowywałem również dostępne z poziomu ekranu gesty, ale nie potrafiłem się do nich przekonać i szybko wróciłem do obsługi manualnej. Spodobała mi się za to natomiast funkcja nagrywania tego, co dzieje się na ekranie – przydatna, gdybyśmy chcieli komuś wyjaśnić działanie jakiejś funkcji dostępnej z pulpitu lub wskazać dostęp do niej.

Procesor. Oprogramowanie. Wydajność w grach

Mózgiem Xiaomi Mi 9 SE jest przeznaczony dla średniopółkowców ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 712, pamięć RAM liczy 6 GB, natomiast zainstalowane oprogramowanie to Android 9.0 Pie (na bieżąco przychodziły mi aktualizacje). Połączenie takie daje szybkie przełączenie się pomiędzy aplikacjami, przeszukiwanie sieci, a także pozwala na relaks przy filmach, no i gamingu.

Smartfona testowałem najpierw przy prostych grach logicznych – zabijaczach czasu w stylu Tetrisa, ale rychło przesiadłem się na dwie intensywne i bardziej wymagające bijatyki: Mortal Kombat X oraz Dragon Ball Legends. W sumie tylko raz zdarzył mi się „zawias”, który wymusił restart urządzenia. Poza tym gry ładowały się bardzo szybko, a rozgrywka była tak wciągająca, że ciężko się było oderwać. Można także skorzystać z opcji przyspieszenia dla gier – tu muszę wierzyć na słowo, że działała, bo ciężko mi zauważyć jakąś wyraźną różnicę. W każdym razie grało się bardzo dynamicznie i momentami nie chciało mi się odkładać smartfona.

Pamięć wewnętrzna Xiaomi Mi 9 SE

Pamięci wewnętrznej było – w testowanym wariancie – naprawdę sporo, bo aż 64 GB. Po około miesięcznym użytkowaniu i dość mocnym zapychaniu różnego rodzaju danymi miałem jeszcze wolne 24 GB. Dostępny jest także jeszcze bardziej pojemny model  (128 GB). W sam raz nawet dla tych, którzy niczym król Julian krzyczą w takich momentach, że mało, mało, mało. Rekompensuje to brak slotu na rozszerzające pamięć microSD – choć oba warianty smartfona to Dual SIM, drugi slot nie pozwala na odczyt karty pamięci.

Aplikacje i narzędzia systemowe

Warto wspomnieć, że Xiaomi Mi 9 SE posiada preinstalowane aplikacje od Xiaomi, jak przeglądarka (Mi Browser) czy bezpośredni odnośnik do bloga i forum MIUI. Jest także wygodna opcja czyszczenia pamięci smartfona dla optymalizacji pracy, a także sprawdzający obecność wirusów skaner. W przypadku systemowych narzędzi (wśród których jest m.in. kompas) szczególnie przypadł mi do gustu kalkulator z przelicznikiem miar, a nawet walut.

Wśród pozostałych aplikacji można wymienić tę, która pozwala na korzystanie z Xiaomi jako pilota do TV i innych sprzętów RTV, a także skaner kodów QR. Nader sprawnie działał asystent Google. Podczas użytkowania niektórych aplikacji pojawiały się różne reklamy, ale ufam, że dałoby się je obejść przy użyciu odpowiedniego programu.

Praca na słuchawkach i głośnik

Tak jak wspomniałem, byłem rozczarowany tym, jak rozwiązano Xiaomi kwestię słuchawek. Kiedy jednak udało mi się pogodzić z rzeczywistością, mogłem cieszyć się płynącym do kanałów słuchowych dźwiękiem. Alice Cooper, Kenney Jones, Angus i Malcolm Youngowie czy Grzegorz Stróżniak – wszyscy muzycy brzmieli bardzo przyjemnie i wyraźnie. Sam znajdujący się w dolnej części Xiaomi Mi 9 SE głośnik sprawuje się natomiast przyzwoicie. Kładziemy smartfona na stoliku i relaksujemy się przy podcaście lub skupiamy na prelekcji. Wbudowana aplikacja do odtwarzania muzyki jest prosta i wygodna w obsłudze.

Aparat Xiaomi Mi 9 SE

Fotografie

Jeśli miałbym wskazać tylko jedną, jedyną rzecz, która skłoniłaby mnie do zakupu Mi 9 SE, to byłby to zdecydowanie potrójny tylny aparat o rozdzielczości 48.0 + 13.0 + 8.0 Mpix . Zdjęcia wykonywałem zarówno w dzień, jak i w nocy. Bawiłem się różnymi trybami i rodzajami zdjęć, stosowałem dostępny teleobiektyw i obiektyw szerokokątny, fotografowałem zarówno martwą naturę i nieruchome obiekty, jak i żywych (rozmruczanych) modeli, wykonywałem także fotografie panoramiczne. Rezultaty są więcej niż znakomite, a praktycznie każda osoba, przed którą chwaliłem się wykonanymi zdjęciami, wyrażała podziw dla możliwości aparatu.

Najpierw przykłady fotogafii wykonanych na zewnątrz, w pomieszczeniu i podczas jazdy autobusem.

Tutaj porównanie zdjęć standardowych i z zoomem.

Próbka fotografii wykonanych nocą, późnym, majowym wieczorem, nad ranem i podczas nocnego ogniska (to właśnie tam padła propozycja „próby ognia”).

Zdjęcia panoramiczne. 

Imperator kociej fotografii Gryzfryd vel Gryzek i zabawa filtrami.

A tu filtry w warunkach parkowych. 

Próba portretów z niecodziennymi modelami. 

Z miłych plusów można wymienić informowania o lokalizacji wykonania zdjęcia czy możliwość dodawania filtrów i nakładek zarówno w czasie wykonywania zdjęć, jak i po ich zrobieniu. Obsługa jest intuicyjna i prosta nawet jak dla kogoś niespecjalnie fotograficznego jak ja. Myślę, że osoby  bardziej lubujące się w fotografowaniu znajdą tu bardzo dużo przydatnych dla siebie funkcji.

Video

Wypróbowywałem także nagrywanie video – tylko w warunkach dziennych, ale za to również ze slow-motion. Efekty również były zadowalające, a obiecywana jakość 4K jest widoczna.

Aż się przypominają teorie o sfałszowaniu lądowania na Księżycu i dywagacje czy flaga się rusza, czy nie:

A tu przykład nagrywania podczas poruszania się ze smartfonem w ręku:

Bateria i wytrzymałość termiczna

Litowo-jonowa bateria o pojemności 3070 mAh wystarczała na dobę intensywnego użytkowaniu, przy oszczędnym korzystaniu było to nieco dłużej. Czas ładowania – od zera do setki – wynosił mniej niż półtora godziny (nie ma niestety opcji Quick Charge). Powiadomienie o niskim poziomie energii wyświetlało się stosunkowo wcześnie, bo przy 19 procentach. Trzeba jednak przyznać, że Mi 9 SE trzymał się dzielnie do absolutnego wyzerowania.

Odczuwalnym minusem jest to, że – niestety – co jakiś czas (czy to przy ładowaniu, czy przy np. graniu) smartfon się nieprzyjemnie nagrzewa. Bardziej obeznany kolega twierdzi, że raczej można mówić o lekkim cieple niż gorącu. Dla mnie jednak jest *ciut* za ciepło i majaczy mi gdzieś obawa o przyszłość baterii oraz procesora. Z drugiej strony Xiaomi Mi 9 SE znakomicie znosił afrykańskie upały, które zaczęły się w Małopolsce, gdy testy dobiegały końca.

Podsumowanie – warto czy nie warto?

Wspomniany wyżej kolega (pozdro Michał) spytał mnie niedawno czy zmieniłbym swojego obecnego budżetowca innej marki na testowane Xiaomi? Skok widoczny jest pod niemal każdym względem i przyznam bez bicia, że powrót dało się odczuć – zarówno jeśli chodzi o korzystanie z wyświetlacza lub nawet pisanie wiadomości. Problem w tym, że punktem odniesienia jest dla mnie opcja budżetowa i jest to równie sprawiedliwe porównywanie, jak sportowego bolidu i kompaktowej osobówki.

Jak Xiaomi wypada w odniesieniu do bardziej „wypasionych” smartfonów? Przeprowadzony test za pomocą aplikacji Antutu potwierdził, że testowane urządzenie zajmuje raczej średnią półkę niż tę zarezerwowaną dla flagowców. Mnie czy innej osobie przyzwyczajonej do budżetowca, Xiaomi Mi 9 SE może rzucić na kolana lub przynajmniej dać powody do mruczenia. Domyślam się jednak, że przesiadający się z innego modelu podobnej klasy byliby bardziej wymagający.

Jeśli zależy Wam na przeskoczeniu na mocną średnią półkę (jak o Xiaomi Mi 9 SE mówił jeden ze sprawdzanych przeze mnie recenzentów), to mówiłbym – bierzcie. Podobnie gdyby ktoś chciał zmienić jednego średniopółkowca na innego – wskazałbym Xiaomi Mi 9 SE jako wartą uwagi alternatywę. Co jednak z osobami przyzwyczajonymi do flagowców? Hmm, tutaj już muszą sobie odpowiedzieć sami.

Plusy

+ dobre wymiary;
+ silikonowe etui w zestawie;
+ szeroki i wytrzymały ekran Super AMOLED;
+ wydajność podczas użytkowania i w gamingu;
+ spora ilość pamięci wewnętrznej;
+ duży wachlarz aplikacji i narzędzi systemowych;
+ bateria wystarczająca na 24 godziny intensywnego użytkowania;
+ intuicyjny w obsłudze potrójny aparat;
+ świetna jakość zdjęć i nagrań.

Minusy

 – brak jacka 3,5;
– niewygodna w korzystaniu przejściówka;
– nieprzyjemne nagrzewanie się smartfona co jakiś czas;
– reklamy w aplikacjach;
– brak Quick Charge i slotu na microSD;
– wystający obiektyw aparatu.

Jeśli nadal się zastanawiacie – odsyłam do filmu Konrada „Kondzio42” Mihułki, który recenzował Xiaomi Mi 9 SE na naszym kanale YT.

A jeżeli zdecydowaliście się już na zakup, skorzystajcie z trwającej do 21 lipca promocji, w której przy zakupie smartfona dostajecie Xiaomi Mi Band 3 w prezencie.