Miałem kiedyś tablet. Oglądałem na nim filmy, czytałem książki, zabierałem go w podróż, zapewniał rozrywkę w chorobie i towarzyszył mi w kuchni. A potem go sprzedałem. Samsung Galaxy Tab S8 przypomniał mi, jak bardzo za nim tęsknię i jak wiele mu brakowało. Najmniejszy z najlepszych tabletów Samsunga stawia bowiem poprzeczkę bardzo wysoko. Ale czy to tablet idealny?
Nie, nie dwoi Wam się w oczach. Samsung Galaxy Tab S8 jest bliźniaczo podobny do swojego poprzednika – Samsunga Galaxy Tab S7. Czy to źle? W żadnym wypadku, gdyż ten design aż krzyczy „premium”, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Urządzenie jest przede wszystkim imponująco smukłe. 6,3 mm grubości robi wrażenie (zwłaszcza biorąc pod uwagę ciąg dalszy tej recenzji), a pół kilograma wagi to naprawdę niewiele, jak na wypasiony tablet. Na dodatek wykonany z takich materiałów.
Tafla szkła hartowanego na froncie, wąskie ramki ekranu, kawał matowego aluminium i błyszczący pasek na tyle obudowy, który służy do ładowania rysika – surowy minimalizm cieszy oko i wygląda drogo. Wszystkie elementy spasowane są perfekcyjnie, nic nie trzeszczy i nic nie zbiera nadmiernie kurzu. Przyciski mają pewny i przyjemny skok oraz położone są w dobrym miejscu. Ale w tej ogromnej beczce miodu jest pewna łyżka dziegciu.
Skrywające anteny paski na obudowie bardzo ochoczo się przecierają. Są one wykonane z matowego tworzywa sztucznego, które po kilku spotkaniach z blatem matowe być przestaje. Chociaż nie widać tego z daleka, to jednak boli w sprzęcie tej klasy i za te pieniądze. Ponadto wyspa z aparatami, chociaż niewielka, zauważalnie wystaje i jako pierwsza narażona jest na rysy. Dodatkowo sprzyja temu polerowane (najprawdopodobniej) aluminium lub plastik, z którego jest wykonana. Bez odpowiedniego etui ani rusz.
Podobnie jak w Galaxy Tab S7, Samsung w najmniejszym z flagowych tabletów poskąpił panelu OLED. Na szczęście umieszczony w Galaxy Tab S8 panel LTPS o przekątnej 11 cali godnie go zastępuje. Na początku aż chwilę zastanawiałem się, czy to nie OLED – kolory są bardzo żywe (chociaż można je skręcić w ustawieniach), a rozdzielczość 2560 × 1600 zapewnia znakomitą szczegółowość obrazu (276 ppi), nawet z bliska.
Ponadto ekran jest bardzo jasny i czytelny w mocnym słońcu – 500 nitów robi swoje. Na Samsungu Galaxy Tab S8 wciągnąłem półtora sezonu Euforii w domu i w pociągach, a kto oglądał, ten wie, jak ogromną rolę w tym serialu ma gra kolorów i świateł. Ani razu nie miałem problemu z jasnością, a wręcz nigdy nie musiałem ustawiać jej ręcznie – automatyczne ustawienia były bardzo celne.
Nie brakuje oczywiście adaptacyjnego odświeżania w 120 Hz. Wszystkie animacje są płynne, a przeglądanie treści przebiega niezwykle miękko i przyjemnie dla oka. Zwłaszcza że nakładka systemowa wykorzystuje potencjał wysokiego odświeżania, a mocne podzespoły chronią przed spowolnieniami w większości sytuacji. Wysokie odświeżanie ekranu to także, moim skromnym zdaniem, must-have w urządzeniach skoncentrowanych na pracy z rysikiem. Superpłynna praca nie tylko cieszy estetycznie, ale przede wszystkim zmniejsza opóźnienie reakcji ekranu na rysik.
Samsung poprawił chyba największy problem poprzednika. Galaxy Tab S8 ma godne flagowca 8 GB szybkiej pamięci RAM LPDDR5 – poprzednik miał jej zaledwie 6 GB. To istotne, ponieważ same operacje w tle potrafią zjeść 3-4 GB pamięci. Procesor to, alleluja, Snapdragon 8 Gen 1, czyli najlepszy czip od Qualcomma i jeden z najwydajniejszych obecnie na rynku. Klątwa Exynosów na naszym rynku nie obejmuje na szczęście tabletów.
Niestety, procesor potrafi się nagrzać. Nigdy może nie parzył na tyle, aby smażyć na nim jajka, ale wystarczył dosłownie moment grania, streamowania filmu czy przeglądania dużej strony internetowej, aby praktycznie cała góra obudowy (na prawo od aparatów) pozostawała bardzo ciepła. Może ta przypadłość zostanie nieco skorygowana aktualizacjami, ale nie oczekiwałbym zbyt wiele. To nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy Snapdragony identyfikują się jako grzejniki.
Każdy, kto korzystał z urządzeń Samsunga w ciągu ostatnich kilku lat, poczuje się jak w domu. Galaxy Tab S8 pracuje pod kontrolą Androida 12 z nakładką One UI 4.1. Polubiłem się z nią, gdyż jest dość minimalistyczna, czytelna i względnie nieinwazyjna. To ostatnie cenię sobie szczególnie – Samsung instaluje co prawda pakiet swoich aplikacji, ale nie są nam wpychane do gardła uciążliwymi komunikatami.
Nie ma też irytujących reklam, mnóstwa śmieciowych aplikacji i masy preinstalowanych gier, które wysyłają co i rusz powiadomienia. Samsung instaluje w większości to, co może się przydać i działa w sposób, który nie obciąża ani podzespołów, ani psychiki użytkowników. Patrzę teraz w stronę pewnego chińskiego producenta z pomarańczowym logo i życzliwie grożę paluszkiem.
Opcji personalizacyjnych jest wiele, ale również nie przytłaczają swoim ogromem. Do gustu przypadły mi praktyczne widgety w różnych rozmiarach oraz opcja dostosowywania kolorystyki akcentów interfejsu do wybranej tapety. W ustawieniach zawarty jest ponadto panel optymalizacyjny, który niektórzy producenci zastępują kilkoma osobnymi aplikacjami. Zwolnienie pamięci RAM, oczyszczenie dysku, czy diagnostykę podstawowych funkcji tabletu można przeprowadzić prosto z ustawień.
Benchmarki potwierdzają topową wydajność urządzenia. Zarówno Geekbench 5, jak i AnTuTu wyrzuciły znakomite wyniki, na równi z flagowymi smartfonami producenta. Te liczby przekładają się na najlepszą wydajność we wszystkich zadaniach, od pracy biurowej, przez tworzenie grafiki po zaawansowane gry.
Tak dobre wyniki w benchmarkach przekładają się na znakomite osiągi w grach. Aplikacje uruchamiają się i ładują treści błyskawicznie, a wszelkie ścinki klatek to raczej kwestia przeciętnej niekiedy optymalizacji wielu mobilnych produkcji. No i bądźmy szczerzy – granie w gry mobilne na tablecie to dużo wygodniejsze rozwiązanie w porównaniu ze smartfonem.
Warto dodać, że tablet jest wprost idealny do grania w chmurze. Nie chodzi tylko o duży ekran i donośne głośniki, ale też o najwyższej klasy łączność. Zastosowany moduł Wi-Fi 6 zapewnia bardzo stabilne połączenie, dzięki czemu input lag jest tak nieduży, że dało się dość komfortowo grać w Forzę Horizon 5. Również łączność z kontrolerem poprzez Bluetooth przebiegała wzorowo.
Dodam jednak, że w mieszkaniu mam dostęp do internetu światłowodowego – bez niego granie w chmurze może być kłopotliwe. Zwłaszcza granie poprzez Wi-Fi, nawet światowej klasy, może być udręką bez szybkiego i bardzo stabilnego łącza.
Chociaż o rysiku pisaliśmy już nieco przy okazji recenzji Galaxy Tab S7, nie mogę nie dorzucić kilku zdań od siebie. Zacznę od największej zalety – jest dołączony do zestawu. I jest po prostu fantastyczny! Wykonano go z wysokiej jakości, matowego tworzywa, które nie brudzi się łatwo i pozwala na pewny chwyt. Dla osób o dużych dłoniach jego kompaktowy rozmiar może być jednak dość kłopotliwy, ale to w dużej mierze kwestia przyzwyczajenia.
Podczas korzystania z niego opóźnienie jest prawie niewyczuwalne, a wykrywanie siły nacisku przebiega bez zastrzeżeń. Jako osoba absolutnie pozbawiona talentu plastycznego i obdarzona skandalicznie nieatrakcyjnym charakterem pisma, z ogromnym zaskoczeniem obserwowałem, że nawet moje gryzmoły mogą otrzeć się o kaligrafię. I były celnie zamieniane na tekst!
Na ekranie obecny jest cały czas niewielki przycisk, który pozwala na uruchomienie wielu przydatnych funkcji, jak rysowanie po ekranie, notatki czy tłumaczenie tekstu. Ponadto pewne aplikacje można uruchamiać rysowaniem określonych kształtów, przyciskowi na rysiku również można przypisać różne funkcje… Po prostu jego stała obecność na brzegu obudowy daje ogrom łatwych do skonfigurowania możliwości, bez których później ciężko sobie wyobrazić pracę z tabletem.
Rysik ładuje się poprzez błyszczący pasek pod aparatami na pleckach obudowy. Szkoda, że na podobieństwo iPadów, nie odbywa się to poprzez krawędź boczną obudowy. Rysik mocowany jest tam za pomocą magnesu i to naturalne miejsce jego odkładania. Na szczęście ładowanie jest błyskawiczne – od 0 do 100 % w zaledwie 10 minut.
Wystarczy w sumie dowolna przejściówka USB-C do HDMI oraz akcesoria na Bluetooth i Galaxy Tab S8 można zamienić w całkiem żwawą protezę komputera stacjonarnego. W istocie jest to wciąż ten sam Android, tyle że z nakładką przypominającą stacjonarne systemy operacyjne. Jednak możliwość edycji dokumentów na dużym ekranie przy użyciu niemal dowolnych akcesoriów Bluetooth to kapitalny bajer. Może nie przyda się heavy userom, ale jako wielofunkcyjne zastępstwo komputera dla niewymagających użytkowników? Czemu nie!
Jest tylko jedna wada – zasilanie. Samsung Galaxy Tab S8 posiada jeden port USB-C, więc bez przejściówki wyposażonej w obsługę Power Delivery nie ma mowy o długim korzystaniu z DeX. Funkcja drenuje mocno baterię (i nagrzewa procesor). Na szczęście przejściówka może pochodzić od dowolnego producenta. Za to brawa dla Samsunga.
Przeciwnie do swoich większych braci, „zwykły” Galaxy Tab S8 posiada czytnik linii papilarnych wbudowany w przycisk włączania. To rozsądne miejsce, a czytnik linii działa naprawdę błyskawicznie, chociaż co jakiś zdarzyło mu się nie rozpoznać odcisku palca i musiałem kombinować z jego ułożeniem. To niuans do poprawienia aktualizacjami, szkoda jednak, że tak istotna funkcja nieco kuleje na start.
Tablet oferuje także odblokowywanie twarzą, ale jest to funkcja dużo mniej bezpieczna. Sam producent tego nie ukrywa w komunikacie wyświetlanym przed aktywacją funkcji. Działa ona nieźle, dosyć szybko, ale gorsze warunki oświetleniowe, czy niekiedy nawet zmiana okularów je rozbraja.
Samsung Galaxy Tab S8 ma cztery głośniki zaprojektowane z AKG. Ani liczba, ani znana marka nie są tylko trikiem marketingowym. Głośniki są po prostu genialne i nie jestem w stanie powiedzieć o nich złego słowa. Słychać czyste wysokie tony, trochę basu, a efekt przestrzenny z włączonym trybem Dolby Atmos to prawdziwa uczta dla uszu. A moje są bardzo wymagające.
Głośniki są ponadto naprawdę głośne i mogą skutecznie zastąpić średniej klasy głośnik Bluetooth. Dużej imprezy z nimi nie rozkręcimy, ale spokojnie obejrzymy odcinek serialu w kilka osób, czy odtworzymy muzykę podczas ploteczek w kuchni. Chapeau bas, Samsung, tego oczekuję po flagowym tablecie.
Galaxy Tab S8 posiada całkiem godziwe ogniwo o pojemności 8000 mAh. W stanie czuwania, z włączonym Wi-Fi tablet traci ok. 7-8 % baterii na dobę. Natomiast podczas standardowej pracy z włączonym Wi-Fi i podświetleniem ustawionym na ok. 30-40% (w pomieszczeniu to zupełnie wystarczy), tablet wytrzyma 10-12 godzin. Taki wynik uzyskałem przeglądając strony internetowe, oglądając parę odcinków serialu i bawiąc się rysikiem. Jeden odcinek serialu z platformy streamingowej to ok. 6-10% baterii. Na binge watching jak znalazł.
Oczywiście uruchomienie wymagających gier, rendering filmów czy grafiki może poważnie skrócić ten czas i mocno, mocno nagrzać urządzenie. Sporo zależy także od optymalizacji samej aplikacji, bo tak jak HBO Go czy Netflix były oszczędne, tak Canal + zżerał 25% na godzinę podczas oglądania telewizji na żywo. Zanim więc pogniewacie się na Samsunga, sprawdźcie, czy to nie wina kiepsko zoptymalizowanego programu. Dodam, że wszystkie testy przeprowadzałem z włączonym odświeżaniem 120 Hz
Tablet umożliwia szybkie ładowanie z mocą 45 W. Niestety ładowarka nie jest dołączona do zestawu, nie otrzymałem jej również razem z egzemplarzem testowym. Tablet podłączony do 60-watowego zasilacza od laptopa teoretycznie wyrzucał komunikat o szybkim ładowaniu, ale moim zdaniem Formuła 1 to nie była.
Robienie zdjęć tabletami jest, łagodnie mówiąc, kontrowersyjne. Ale skoro Samsung daje, ja muszę to sprawdzić. Bez zaskoczenia jednak nie ma czym się zachwycać. Aparaty są, robią co mają robić, ale o poziom flagowych smartfonów co najwyżej się ocierają.
Na plecki urządzenia trafiły dwa oczka – aparat główny 13 MP z autofocusem oraz ultraszerokokątny 6 MP (powtarzam: sześć) wsparte pojedynczą diodą doświetlającą. Aparat przedni to ultraszerokokątne 12 MP i potrafi śledzić ruch podczas wideorozmów. Oczko znajduje się na górze ekranu, gdy tablet jest ustawiony poziomo – to „laptopowe” położenie ewidentnie wybrano z myślą o rozmowach.
Tradycyjnie dla Samsunga kolory są bardzo nasycone, a szumy praktycznie nie istnieją. Kontrast i rozpiętość tonalna są całkiem niezłe, szczegółowość jest OK, a HDR robi co ma robić i zadowalająco przeciwstawia się nadmiernym prześwietleniom lub cieniom. Ale właśnie, aparat jest co najwyżej średni. Oczywiście, nie oczekuję po tablecie poziomu fotek z Galaxy S22 Ultra, ale chociaż główny obiektyw powinien być bliski flagowemu. Niestety nie jest.
Ponadto, muszę to podkreślić, tryb portretowy w obiektywie głównym nie zadziała bez twarzy w kadrze. Skoro liche procesorki w smartfonach za grosze potrafią, lepiej lub gorzej, rozpoznać obiekt na pierwszym planie kadru, to jakim cudem nie umie tego flagowy tablet od Samsunga? Okej, to nie jest urządzenie do robienia zdjęć, ale nie uwierzę, że z najlepszym na rynku procesorem, Koreańczycy nie potrafili zaimplementować tak popularnej funkcji.
Sześć megapikseli. We flagowym tablecie lidera rynku elektroniki. Zdjęcia robione tym obiektywem porównałbym do pierogów z supermarketu – robią, co mają robić, czyli zaspokajają głód, ale budzą też rozpaczliwą tęsknotę za wybornym smakiem pierogów od mamy. Poza żywymi kolorami i niedużym, beczkowym zniekształceniem, nasze oczy zaszczyca piękna akwarela.
Agresywne odszumianie na tak niskiej rozdzielczości potrafi dramatycznie wpłynąć na szczegółowość. Na ekranie smartfona jeszcze ujdzie, ale oglądanie tego na większym wyświetlaczu po prostu rani oczy. Może nie ogromne, ale jednak rozczarowanie, zwłaszcza że największy konkurent Samsunga umieszcza po prostu dużo lepsze oczko szerokokątne we flagowym tablecie.
Aparat do selfie został poprawiony względem poprzednika i wyrzuca zdjęcia dobrej jakości. Kolejny raz kolory i kontrast są w porządku, a ilość detali także jest zadowalająca jak na tablet. Dziwnie wygląda jednak kwestia ich rozdzielczości.
Zdjęcia „zwykłe” są przyciętymi fotografiami szerokokątnymi i nie byłoby to dla mnie żadnym zaskoczeniem, gdyby nie fakt, że nie są skalowane do 12 MP. Dlatego lepiej po prostu zawsze robić zdjęcia szerokokątne, a potem je sobie kadrować. Ponadto odszumianie lubi sobie poszaleć i części mojej twarzy przypominają efekty „upiększania” w smartfonach za 400 złotych. Ponownie, nie jest to widoczne w pomniejszeniu, ale przy wykadrowaniu samej twarzy nie da się tego nie zauważyć.
W trybie portretowym, nie wiedzieć czemu, pierwszy plan traci nieco na ostrości. Zaobserwowałem to w większości z testowych zdjęć. Sądzę jednak, że dużą część tych problemów wyeliminują odpowiednie aktualizacje, gdyż sama jakość zdjęć jest w pełni wystarczająca do prowadzenia wideorozmów czy nawet pstryknięcia sobie szybkiej fotki. W smartfonie taka kamerka przeszła by bez echa, ale w laptopie mielibyśmy do czynienia z ekstraklasą. Nie można zaprzeczyć, że Galaxy Tab S8 aspiruje do bycia czymś więcej, niż tylko tabletem.
Samsung Galaxy Tab S8 umożliwia nagrywanie klipów w rozdzielczości max. 4K i 30 FPS. I jest o dziwo dobrze! Może nie jest to poziom flagowych smartfonów, ale przynajmniej poziom do przyjęcia we flagowym tablecie. Cyfrowa stabilizacja obrazu sprawuje się nieźle i wstrząsy są zredukowane bez sztucznych zniekształceń. Samsung ewidentnie postawił na jakość wideorozmów – koniec końców to słuszny kierunek.
Samsung Galaxy Tab S8 nie jest urządzeniem pozbawionym wad. Ale bledną one wobec cech, które oślepiająco wręcz błyszczą. Bardzo dobry, jasny ekran, fenomenalny procesor, znakomite głośniki, wytrzymała bateria, no i rysik S Pen, który działa jak marzenie. Do tego sensowna, przemyślana nakładka systemowa. Od tego tabletu otrzymałem wszystko, czego mogłem od niego oczekiwać, a nawet ciut więcej. Jedynie aparaty są może nieco poniżej klasy urządzenia i konkurencja robi to trochę lepiej, ale nie można oceniać tabletu na równi ze smartfonami.
Z bólem żegnam się z egzemplarzem testowym i żałuję, że nie mogę zatrzymać go na dłużej. I muszę podkreślić, że mówię to ja – miłośnik i użytkownik sprzętu Apple. Wiele problemów, które wymieniłem, to kwestia poprawienia ich aktualizacjami. O wszystko, czego naprawić by się nie dało po fakcie, Samsung zadbał wzorowo. Czy więc polecam Samsunga Galaxy Tab S8? Jeszcze jak!
Mam tab s8 plus i mam w geek benchmark 800 pkt 1 rdzenia.. I się zastanawiam o co biega :/ tablet dopiero co wyjęty z pudełka
Część. Spróbuj factory reset. Jeśli to nie zadziała to możesz mieć po prostu wadliwą sztukę i trzeba zgłosić do reklamacji (QA w fabrykach Samsunga nie jest podobno najlepszy).