Czas na nowe, galaktyczne rozdanie, a w nim: Samsung Galaxy Tab S10 Ultra oraz Samsung Galaxy Tab S10+. Co tym razem zaproponował Samsung we (wszech)świecie tabletów? I najważniejsze pytanie, czy tablet może zastąpić laptopa? Na te oraz inne pytania odpowiem w recenzji porównawczej Samsunga Galaxy Tab S10 Ultra vs S10+.
W 2024 roku Samsung zdecydował się wprowadzić do sprzedaży dwa flagowe tablety: Samsung Galaxy Tab S10 Ultra oraz Samsung Galaxy Tab S10+. Na razie, czyli w czasie, kiedy testowałem sprzęt, zabrakło modelu podstawowego, który też w poprzednich generacjach był najmniejszy. Jakie plany ma Samsung, co do „malucha”? Trudno powiedzieć, dlatego skupmy się na tym, co już mamy, czyli wersjach z plusem i ultra.
W zasadzie już na pierwszy rzut oka widać, że jest to tylko upgrade zeszłorocznych modeli i nie ma tutaj jakichś większych zmian. W teorii Tab S10 Ultra powinien więc być alternatywą dla laptopa, a S10+ po prostu tabletem, do którego da wygodnie się podpiąć klawiaturę (oczywiście do „ultrasa” też się da). Sprzęt, jakby nie patrzeć, flagowy – jest tu wszystko, czym wyróżniają się topowe urządzenia mobilne.
Pytanie brzmi, czy w dzisiejszych czasach takie hybrydy laptopa ze tabletem mają sens. Odpowiedzi postaram się udzielić na bazie recenzji porównawczej Samsunga Galaxy Tab S10 Ultra z Galaxy Tab S10+.
Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że Samsung Galaxy Tab S10 Ultra to gabarytowo laptop – szczególnie po założeniu etui z klawiaturą. S10+ jest już nieco bardziej poręczny, ale przestrzeń robocza mniejsza. Zależy, co kto woli. I faktycznie określanie „ultrasa” jako laptopa nie jest przesadą, bo jego waga sprawia, że nie jest to sprzęt, który można sobie wygodnie trzymać w dłoni i scrollować fejsbuczki czy tiktoczki.
Design tabletów S10 Ultra | S10+ jest spójny z tym, co w ostatnich latach proponuje Samsung. Sporo tu minimalizmu, a już przyglądając się sprzętowi widać, że jest to coś z wyższej półki. Aluminiowa obudowa nie tylko prezentuje się ładnie, ale też solidnie. Dopełnieniem jest wodoodporność i pyłoszczelność klasy IP68, a więc jeśli tablet wpadnie do wody podczas oglądania serialu w wannie, powinien to przetrwać.
Pod kątem łączności bezprzewodowej jest tu wszystko, co mają flagowe urządzenia. Jedyną różnicą, pomiędzy S10 Ultra a S10+ jest obsługa Wi-Fi 7 w tym pierwszym, podczas gdy drugi ma modem Wi-Fi 6E. Dlatego większy model to nieco bardziej przyszłościowe rozwiązanie w kwestii obsługi sieci bezprzewodowej.
Czytnik linii papilarnych ukryty jest pod ekranem, a konkretnie z prawej strony, patrząc na tablet w pozycji poziomej. Sam w sobie działa sprawnie zarówno w jednym, jak i w drugim modelu. Ale czy korzysta się z niego wygodnie? Jedynie, kiedy sprzęt oparty jest w etui. Poza tym zdecydowania lepsze byłoby odblokowywanie twarzą, które oczywiście jest, ale to w dalszym ciągu opcja daleka do konkurencyjnego Face ID pod kątem bezpieczeństwa.
Najważniejsze cechy specyfikacyjne testowanych tabletów znajdziecie poniżej:
Samsung Galaxy Tab S10 Ultra vs Tab S10+ | ||||
---|---|---|---|---|
Tab S10 Ultra | Tab S10+ | |||
Procesor | MediaTek Dimensity 9300 | MediaTek Dimensity 9300 | ||
Pamięć RAM | 12 GB 16 GB |
12 GB | ||
Pamięć na dane | 256 GB 512 GB 1 TB |
256 GB 512 GB |
||
Ekran | Dynamic AMOLED 2X 14,6" |
Dynamic AMOLED 2X 12,4" |
||
Aparat przedni | 12 Mpix (główny) 12 Mpix (szerokokątny) |
12 Mpix (szerokokątny) | ||
Aparat tylny | 13 Mpix (główny) 8 Mpix (szerokokątny) |
13 Mpix (główny) 8 Mpix (szerokokątny) |
||
Bateria | 11200 mAh | 10090 mAh | ||
Ładowanie | 45 W | 45 W | ||
Łączność | Wi-Fi 7 Bluetooth 5.3 eSIM / nanoSIM USB-C |
Wi-Fi 6E Bluetooth 5.3 eSIM / nanoSIM USB-C |
||
System | Android 14 One UI 6.1.1 |
Android 14 One UI 6.1.1 |
||
Dodatkowe informacje | głośniki stereo IP68 czytnik kart pamięci |
głośniki stereo IP68 czytnik kart pamięci |
||
Kolory | srebrny szary |
srebrny szary |
||
Wersje | Wi-Fi Wi-Fi + 5G |
Wi-Fi Wi-Fi + 5G |
||
Wymiary | 327 x 209 x 5,4 mm | 286 x 186 x 5,6 mm | ||
Waga | 723 g (5G + Wi-Fi) 718 g (Wi-Fi) |
576 g (Wi-Fi + 5G) 571 g (Wi-Fi) |
Samsung kurczowo trzyma się tego, co dodaje do zestawu z tabletem, a co trzeba dokupić sobie osobno. Pudełko, w kwestii akcesoriów, zawiera rysik, kabel USB-C oraz igłę do slotu SIM. Ładowarka czy etui z klawiaturą to kolejne „cebuliony”, które trzeba doliczyć do zakupu sprzętu.
S Pen to ten sam model, który dedykowany był również do poprzedniej generacji Galaxy Tab. Ma 4096 punktów nacisku, by ułatwić precyzyjne pisanie i rysowanie. Ładuje się go bezprzewodowo po przymocowaniu go magnetycznie w odpowiednim miejscu na tylnym panelu tabletu. Ponadto da się go „przypiąć” do krawędzi urządzenia, by wygodnie po niego sięgać, kiedy tylko jest potrzebny.
W ustawieniach znajdziesz mnóstwo opcji, które ułatwią personalizację akcesorium.
Dedykowana klawiatura, podobnie jak w poprzednich generacjach, łączy funkcję etui. W zasadzie jest dwuczęściowa – jedna część chroni tylny panel tabletu, a druga to właśnie klawiatura, którą łatwo wpiąć i odpiąć. Całość wygląda właściwie jak książka. Jest też miejsce na rysik, a oprócz tego odchylając podstawkę, Galaxy Tab S10 Ultra | Tab S10+ da się wygodnie postawić. Nie mam tu zastrzeżeń do samego akcesorium poza jego ceną.
Wyświetlacze to, moim zdaniem, bardzo mocny punkt serii Galaxy Tab S10. Samsung nie zdecydował się tutaj na jakieś konkretne zmiany i bardzo dobrze, bo Dynamic AMOLED 2X radzi sobie świetnie. Kolory, ostrość, detale – to po prostu sztos, jak wszystkie tego typu ekrany Samsunga.
Nowością jest jedynie wprowadzenie powłoki antyrefleksyjnej, która ma lepiej pochłaniać niechciane promienie światła z zewnątrz. Czy faktycznie jest lepiej? Trudno mi stwierdzić, bo nie mam tabletu z poprzedniej generacji do porównania. Mimo wszystko nie mogę narzekać na komfort korzystania ze sprzętu przy dużym oświetleniu, bo radzi sobie z tym bardzo dobrze. ALE. Taki wniosek dotyczy głównie wersji Ultra, która ma 930 nitów jasności szczytowej. S10+ to tylko 650 nitów i czasem ta niższa wartość może dawać się we znaki. Choć też daleko mi do stwierdzenia, że to mało.
Oprócz różnic w przekątnych (14,6” – Ultra, 12,4” – Plus) oraz rozdzielczości, mniejszy model ma nieco grubsze ramki. Ale w żaden sposób nie przeszkadza to w użytkowaniu. Wersja Ultra ma też notcha, w którym ukryte są przednie obiektywy. Obydwa tablety obsługują za to adaptacyjne odświeżanie ekranu do 120 Hz.
Czy tablety Samsunga z serii S10 można pochwalić pod kątem jakości dźwięku? Raczej średnio, nawiązując tu do ceny. Gdyby określić to jednym słowem, powiedziałbym że jest po prostu poprawnie. Bo nie ma w tym brzmieniu niczego, co urwałoby mało szlachetną część ciała. Jestem osobą, która jest uzależniona od słuchania muzyki, ale daleko mi do melomanii. A skoro nie rozkładam każdego dźwięku na części pierwsze i mimo to słyszę, że dałoby się zrobić to lepiej, oznacza, że najzwyczajniej w świecie jest co poprawić.
Pewne jest natomiast to, że Galaxy Tab S10 Ultra gra lepiej od S10+. W mniejszym modelu dźwięk jest bardziej głuchy, a zwiększenie głośności do maksimum dość szybko męczy uszy. W Ultra tego efektu nie ma i lepiej sprawdza się do słuchania muzyki.
Myślę, że największą różnicą pomiędzy nową, a poprzednią generacją tabletów Samsunga jest procesor. Bo tym razem w modelach S10 Ultra | S10+ pojawił się MediaTek Dimenisity 9300, zastępując Snapdragona, któremu dotychczas Samsung był wierny. Układy MediaTeka kojarzą się zaś raczej z budżetowym sprzętem, ale Dimensity 9300 jest tym flagowym, więc nie trzeba się go bać. I nic w tym dziwnego, bo nie ma tu zbyt wiele miejsca na jakieś dziwne kombinacje, skoro jesteśmy przy topowym sprzęcie.
Z kronikarskiego obowiązku dodam też, że procesor wspiera 12 GB pamięci RAM (LPDDR5X) oraz 256/512 GB miejsca na dane (UFS 4.0). Model Ultra sprzedawany jest też w konfiguracji 16GB/1TB.
I jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Według mnie jest tak, jak być powinno. Tablety działają bardzo szybko i radzą sobie ze wszystkimi zadaniami. Nie doświadczyłem też przegrzewania, a nawet najbardziej wymagający benchmark w 3Dmarku nie podniósł znacząco temperatury. Dlatego szybkość działania i kultura pracy to po prostu najwyższy poziom zarówno w modelu Ultra, jak i Plus.
Zostawiam wyniki z benchmarka:
Największy tablet Samsunga wyposażony jest w baterię o pojemności 11200 mAh, a wersja z plusem to 10090 mAh. Różnica pomiędzy nimi nie jest więc jakaś ogromna. Chciałbym też jasno odpowiedzieć, ile te baterie są w stanie wytrzymać, ale w przypadku takich urządzeń, jak tablety, można podawać przybliżone wartości, bo zależy to od wielu czynników. A już szczególnie, kiedy mamy do czynienia z urządzeniami z 5G, bo też takie dostałem do testów.
Jakie są moje obserwacje? Przez cały czas korzystania z Galaxy Tab S10 Ultra | Tab S10+ włączone były Wi-Fi, Bluetooth, dane komórkowe, lokalizacja oraz automatyczne dopasowywanie jasności i adaptacyjne odświeżanie ekranu. W takim układzie urządzenia ładowałem średnio raz na 3-4 dni. Baterie wystarczają też na mniej więcej 8 godzin oglądania wideo w 1080p przy wspomnianych ustawieniach. O dziwo, to zawsze S10+ padał trochę później.
A jak z ładowaniem? Teoretycznie mogłoby być trochę szybciej, bo S10 Ultra | S10+ obsługują 45 watów. Myślę, że gdyby dać tu 60 W, byłoby już całkiem dobrze. Szczegóły w tabelce:
Czasy ładowania: Samsung Galaxy Tab S10 Ultra vs S10+ | ||||
---|---|---|---|---|
Tab S10 Ultra | Tab S10+ | |||
30 minut | 39% | 40% | ||
60 minut | 77% | 82% | ||
50% | 38 minut | 37 minut | ||
100% | 1 godzina 41 minut | 1 godzina 32 minuty |
Do ładowania użyłem: Silver Monkey Ładowarka GaN 130W + Silver Monkey Kabel USB-C 3.0 100W.
Przy recenzjach tabletów zawsze powtarzam, że aparaty to raczej dodatek i nie jest to narzędzie do podbijania Instagrama. Nawet bardziej zwracam tu uwagę na aparat przedni, bo może sprawdzić się np. w rozmowach online, jeśli ktoś tablet wykorzystuje do pracy. Ale za coś też płacimy i to nie mało, biorąc pod uwagę testowane przeze mnie urządzenia Samsunga.
Zestaw aparatów jest niemal taki sam w obydwu tabletach. Niemal, bo Ultra ma dodatkowy obiektyw z przodu, co może okazać się przydatne do wspomnianych przeze mnie wideorozmów. Z tyłu mamy zatem oczka 13 Mpix + 8 Mpix (szeroki), a z przodu 12 Mpix szerokokątny (+ 12 Mpix w modelu Ultra).
A jak wygląda to w praktyce? Jeśli zależy Wam na sporadycznym robieniu zdjęć czy skanowaniu dokumentów, nowe tablety Samsunga sprawdzą się. Trudno doszukiwać tu się cudownych kolorów, bogatej szczegółowości, a czasem nawet ostrości, jeśli warunki oświetleniowe są kiepskie. Jest po prostu poprawnie. Zresztą zobaczcie sami na poniższych przykładach. Do zdjęć wykorzystałem „ultrasa”.
Kilka osobnych słów trzeba poświęcić nagrywaniu filmów. Tak jak już pisałem, pewnie przyda się to głównie do wideorozmów, ale w dalszym ciągu nie zmieniło się to, na co liczyłem – możliwość rejestrowania obrazu w 60 klatkach na sekundę. Maksymalnie jest to 30 fps przy wszystkich dostępnych rozdzielczościach – UHD, FHD i HD. I wspominam o tym głównie dlatego, że tablety swoje kosztują, bo w innym wypadku można byłoby ten fakt pominąć.
Omówiliśmy już wszystkie „przyziemne” sprawy związane z nowymi tabletami Samsunga, dlatego teraz pora przejść już do konkretów, a więc tego, jak Samsung Galaxy Tab S10 Ultra | S10+ sprawdzają się w praktyce. Są to urządzenia, które swoją ceną przebijają niejednego, dobrego laptopa, czyli wymagać można od nich sporo.
Na pokładzie jest tu Android 14 z nakładką One UI 6.1.1. To, co podoba mi się najbardziej, to działanie całego ekosystemu Samsunga. Korzystam na co dzień z Galaxy S23+ i świetnie współpracuje z tabletami. Przesyłanie plików za pomocą quick share, łatwe sterowanie urządzeniami przez multi control, automatyczne przełączanie słuchawek, kontynuacja pracy w aplikacjach, połączenia czy SMS-y na innych urządzeniach. To na pewno zalety, które trzeba podkreślić, bo jak widać świetny ekosystem da się też stworzyć na Androidzie i już nie jest to coś, z czego słynie sprzęt z logiem nadgryzionego jabłka.
Jest też Galaxy AI, które to w teorii ma wynieść urządzenia Samsunga na nowy poziom, niedostępny do tej pory dla zwykłych śmiertelników. Nie wątpię, że w przyszłości tak będzie, ale obecnie sztuczna inteligencja to po prostu kilka dodatkowych funkcji, które mogą przydać się bardziej lub mniej. Temat przewałkowany był już tyle razy, że odsyłam do tekstu o galaktycznej inteligencji, który przedstawia wszystkie dobroci, tych rozwiązań: Inteligentne funkcje Galaxy AI w smartfonach Samsung.
Czy Samsung Galaxy Tab S10 Ultra | S10+ sprawdzi się jako laptop? To zależy. By sprzęt działał podobnie do laptopa, trzeba przełączyć go w tryb DeX. Podkreślam słowo „podobnie”, bo jest to po prostu tablet z klawiaturą. Ograniczeniem, które w dalszym ciągu nie pozwala nazwać tabletu laptopem, jest Android. I problemem nie jest nawet system sam w sobie, a aplikacje, które pisane są z myślą o urządzeniach mobilnych. Dlatego to, czy Galaxy Tab sprawdzi się jako laptop, zależne jest od tego, czy oprogramowanie, którego potrzebujesz, ma podobną funkcjonalność, jak odpowiedniki na Windowsa. Albo czy w ogóle są dostępne.
Ja korzystam głównie z przeglądarki, poczty i pakietu Office, więc mam wszystko, czego potrzebuje do pracy. Tablet do nauki – tutaj również sprawdzą flagowce Samsunga. Ale w innych, profesjonalnych zastosowaniach (np. grafika komputerowa, montowanie filmów) może być różnie.
Z tabletu w trybie DeX korzysta się natomiast trochę jak z chromebooka. I chyba do tego sprzętu jest tu najbliżej pod kątem laptopowej funkcjonalności. Trzeba jeszcze raz podkreślić, że DeX to tryb i nie jest to żadna magiczna zmiana tabletu w laptopa.
Z tabletu bardzo łatwo da się zrobić dodatkowy monitor, co przydaje się głównie w pracy. Zresztą Tab S10 Ultra ma już przekątną jak przeciętny laptop.
Połączenie jest bardzo łatwe, bo wystarczy sparować dwa urządzenia za pomocą opcji Drugi ekran. Warunek jest taki, że muszą pracować w tej samej sieci Wi-Fi. Tabletu z laptopem nie da się spiąć przewodowo, by rozszerzyć ekran, a połączenie bezprzewodowe „lubi” lekkie opóźnienia. Sporo zależy od tego, na co pozwala sieć. Natomiast w ogólnym rozrachunku funkcja robienia dodatkowego ekranu z tabletu sprawdza się dobrze.
I w tym miejscu znowu mogę trochę pomarudzić. Bo owszem, na testowanych tabletach można pograć, ale oczywiście tylko w gry, które dostępne są na Androida. Chyba nie o to chodzi, by grać na takim sprzęcie w mobilne Angry Birds albo Candy Crush Saga, co jest dobre na zabicie czasu w kolejce do lekarza (zresztą już widzę, jak ktoś zabiera tam 14-calowy tablet). Niektóre gry mają swoje odpowiedniki na Androida, jak uwielbiany przeze mnie Football Manager, który zabrał mi dość dużą część życia. Jednak funkcjonalność, na przykładzie tego tytułu, jest bardzo ograniczona i daleka temu, co oferuje wersja na Windowsa. Więc tak, znów kłaniają się po prostu braki softu na Androida, by mógł być tak bogaty, jak system Microsoftu.
Sytuację może poniekąd uratować cloud gaming. Na przykładzie Game Passa, da się tu odpalić w zasadzie wszystkie tytuły, w które da się grać w chmurze. Trzeba oczywiście mieć aktywną subskrypcję.
Nie ma co ukrywać, że Samsung Galaxy Tab S10 Ultra | Tab S10+ to świetne narzędzie do przeglądania internetu i mediów społecznościowych, albo do oglądania filmów i seriali, czy nawet do słuchania muzyki (choć, jak wspominałem, audio wybitne nie jest). Zarówno jeden, jak i drugi model są po prostu stworzone do tego, by odpalać na nich Netfliksa, Youtube’a oraz inne serwisy. Pod tym kątem nie mam nic do zarzucenia i flagowe tablety Samsunga świetnie sprawdzą się w rękach kogoś, kto często podróżuje, a w wolnej chwili chce odpocząć przy ulubionych, rozrywkowych treściach.
Z drugiej strony muszę też zaznaczyć, że z powyższym bardzo dobrze poradzą sobie też tańsze tablety i niekoniecznie trzeba kupować „ultrasa” w wersji 1TB, żeby obejrzeć serial. Więc traktowałbym to raczej jako jeden z atutów, a nie główny cel, do którego sprzęt posłuży.
…nie wszystko jest tak kolorowe, jak może się wydawać.
Zacznijmy jednak od tego, co dobre, bo niemal miesiąc z Samsungiem Galaxy Tab S10 Ultra i S10+ utwierdził mnie w przekonaniu, że półka premium wśród tabletów ma się co najmniej dobrze. Obydwa testowane urządzenia są do siebie bardzo podobne i zasadnicze różnice można byłoby skrócić właściwie do wielkości, a także cech, które z tego bezpośrednio wynikają (jak przekątna wyświetlacza czy pojemność baterii). Ich wspólnym mianownikiem jest: smukła i solidna konstrukcja, świetny ekran, wysoka wydajność i kultura pracy, dobra bateria.
Co można poprawić w przyszłości w tej serii? Na pewno dobrze byłoby przyspieszyć nieco ładowanie, przynajmniej do 60 W, jak wspominałem. Aparaty, choć są dodatkiem do tabletów, też mogłyby oferować więcej, bo w końcu za sprzęt trzeba swoje zapłacić. Szkoda też, że dodatkowe akcesoria, jak klawiatura z etui, to spory koszt. W ładowarkę również trzeba zaopatrzyć się we własnym zakresie, a warto mieć na uwadze, że musi być oryginalna, by wyciągnąć maksimum mocy.
Chciałoby się, by Samsung Galaxy S10 Ultra | S10+ był sprzętem 3 w 1, który łączyłby w sobie funkcje laptopa, tabletu i smartfona. Potencjał do tego jest, bo mamy tu prawie wszystko, by móc w dowolnej chwili konwertować go w zależności od potrzeb. Prawie, bo jednak ze względu na ograniczenia Androida, najdalej jest tu do laptopa. Podpięta klawiatura i odpalony tryb DeX magicznie nie rozszerzą funkcjonalności, które oferują apki na Androida. I to wydaje się być nie do przeskoczenia. Dlatego przed zakupem koniecznie musisz zwrócić uwagę na niezbędne dla Ciebie oprogramowanie.
Podsumowując, seria Samsung Galaxy Tab S10 to urządzenia, z których korzystało mi się bardzo dobrze. Muszę nawet przyznać, że bardziej polubiłem S10+, bo jest bardziej poręczny. S10 Ultra to jednak kawał s… sprzętu, który potrzebuje biurka lub stołu. I szczerze mówiąc szkoda, że z androidowych powodów nie mogę używać samych synonimów słowa „ideał”. Galaxy Tab na to zasługuje, ale to nie wystarczy.
Sprawdź Samsung Galaxy Tab S10 Ultra w x-komie