Bezprzewodowe myszki dla graczy same w sobie są świetnym rozwiązaniem problemu nadmiernej ilości przewodów na biurku. HyperX Pulsefire Dart idzie jednak o krok dalej, dzięki ładowaniu bezprzewodowemu Qi i dedykowanej ładowarce ChargePlay Base. Sprawdziłem, jak zestaw tych dwóch akcesoriów sprawdza się na co dzień.
W pudełku myszki HyperX Pulsefire Dart znalazłem dodatkowo kabel do ładowania gryzonia w standardzie USB typu C, nanoodbiornik i małą przejściówkę. Dzięki tej ostatniej podłączyłem przewód USB do komputera i wyprowadziłem nadajnik pod monitor tak, aby znajdował się jak najbliżej myszki. Gdy stacjonarka stoi pod biurkiem, to może się zdarzyć, że blat biurka zakłóci bezprzewodowy sygnał. To proste rozwiązanie wyeliminuje ten problem.
Opakowanie ładowarki HyperX ChargePlay Base zawiera natomiast dość długi przewód USB typu C i ładowarkę sieciową o całkiem sporej maksymalnej mocy, wynoszącej 24 W.
Pulsefire Dart to kawał dobrze zaprojektowanego i wykonanego gryzonia. Matowy plastik wysokiej jakości nie zbiera odcisków palców i sprawia wrażenie wyciągniętego wprost z rosyjskich urządzeń AGD z czasów PRL’u. Mam oczywiście na myśli twardość i niezawodność, a nie przedwieczny wygląd tych akcesoriów kuchennych.
Świetnie spasowana konstrukcja dopełniona jest oryginalnymi panelami bocznymi, wykonanymi według producenta z imitacji skóry. Porównałbym je bardziej do bardzo miękkich, perforowanych pianek. Są przyjemne w dotyku i niesłychanie dobrze poprawiają chwyt myszki. Jest to ciekawe rozwiązanie, którego nie spotkałem jak dotąd w innej myszce. Nieźle!
Małym minusem tej pianki jest natomiast zbieranie brudu niczym magnes. Warto więc trzymać przy biurku jakąś ściereczkę z mikrofibry i pogłaskać nią czasem gryzonia dla zachowania czystości.
Dwa główne przyciski są od siebie oddzielone i rejestrują klik w każdym punkcie nacisku. Z powodu sporych rozmiarów myszy może być to przydatne dla kogoś o małych dłoniach, gdy nie sięga palcami do końca płytek naciskowych.
Po lewej stronie gryzonia znajdują się dwa duże i łatwe do wyczucia przyciski funkcyjne, na górze natomiast producent umieścił pojedynczy przycisk do zmiany czułości DPI. Wolę dwa oddzielne przyciski do przełączania się w górę i w dół między zapisanymi ustawieniami czułości. Pojedynczy przycisk zmusza do dłuższego szukania konkretnej rozdzielczości DPI, gdy jest ich ustawionych więcej niż dwa.
Na spodzie Pulsefire Dart umieszczony jest włącznik i 3 spore ślizgacze. Podświetlenie RGB myszy jest natomiast dość subtelne. Świeci się jedynie rolka i logo na grzbiecie.
Z przodu gryzonia widoczny jest port USB typu C umożliwiający zarówno podłączenie myszki do komputera jak i jej ładowanie. Cieszę się, że producent zdecydował się na przeskoczenie na ten nowoczesny standard łączności.
Puslefire Dart jest gryzoniem o sporych gabarytach, zarówno pod względem wielkości jak i wagi. Mam naprawdę dużą dłoń, a i tak musiałem przyzwyczaić się do szerokiej podstawy gryzonia. Ciężar na poziomie 130 gramów to także bardzo duża wartość, nawet jak na bezprzewodową mysz dla graczy. Z czasem oswoiłem się z jej wielkością i niecodzienną wagą, chciałbym jednak, aby producent umożliwił jej dostosowanie do własnych preferencji przy użyciu wymiennych ciężarków, tak jak robi to konkurencja. Byłoby to naprawdę pomocne.
Bezprzewodowa, uniwersalna ładowarka ChargePlay Base utrzymana jest w tym samym stylu, co mysz Pulsefire Dart. Czarne tworzywo sztuczne, zastosowane na wierzchu ładowarki jest aksamitne w dotyku, a jednocześnie bardzo odporne na wszelkie zarysowania. Wielokrotnie kładłem na jego powierzchni najróżniejsze urządzenia, od testowanej myszki po telefon i słuchawki bezprzewodowe. Nie pojawiła się nawet najmniejsza rysa. Konstrukcja ChargePlay Base jest więc tak samo pancerna, jak gryzoń.
Na górze ładowarki umieszczone są po obu stronach gumowe zabezpieczenia chroniące przed ślizganiem się gadżetów po jej powierzchni. Na samym środku natomiast znajdują się dwie podłużne, czerwone diody LED sygnalizujące czy położony gadżet się ładuje.
Ładowarka podłączana jest do ładowarki sieciowej za pośrednictwem kabla USB typu C. Ta uniwersalność łączności, włącznie z klasyczną ładowarką sieciową dołączoną do zestawu, pozwoliła mi korzystać z tego akcesorium, jak tylko sobie wymarzyłem. Mogłem więc zasilić matę ładującą nie tylko dołączoną ładowarką sieciową, ale i wyjściem USB w komputerze stacjonarnym czy laptopie.
Standard bezprzewodowego zasilania Qi pozwolił mi również wypełnić energią nie tylko testowanego gryzonia, ale i niedawno recenzowane przeze mnie słuchawki Samsung Buds+ czy smartfon Xiaomi Mi 9, którego przez chwilę posiadałem.
Aplikacja, dzięki której mogłem konfigurować mysz Pulsefire Dart to całkiem ciekawy przypadek. Znajdują się w niej oczywiście tak podstawowe funkcje, jak ustawienia podświetlenia RGB, zmiana przypisanych funkcji do przycisków czy konfiguracja czułości DPI.
Pierwsze jednak, co zwróciło moją uwagę, to sposób jej instalacji. Aplikacja dostępna jest jedynie z poziomu Windows Store. Nie ma opcji ściągnięcia zwykłego pliku *.exe.
W aplikacji zdarzyło mi się natrafić na źle wyświetlające się informacje bądź ogólne błędy w wyświetlaniu danych. Przykładowo mając ustawiony kolor myszki na stały niebieski, gdy odłączyłem ją od komputera i podłączyłem ponownie, oprogramowanie pokazywało już opcję „oddychanie” w podświetleniu, mimo iż mysz wciąż świeciła się na niebiesko. Jest to jednak mały błąd, który naprawił się po restarcie sprzętu.
Te błędy przypisuję jednak wersji beta, która obecnie jest jedynie dostępna.
Ostatecznie są to tak naprawdę szczegóły, które nie wpływają na główne działanie programu. HyperX Ngenuity jest całkiem przejrzyste, opcje są łatwe do znalezienia i ustawienia, a do tego aplikacja wygląda bardzo ładnie i nowocześnie.
HyperX Pulsefire Dart to rasowa mysz dla graczy, co do tego nie mam wątpliwości. Pierwszy raz biorąc ją do ręki, byłem zadziwiony dwiema rzeczami: wysoką jakością wykonania i bardzo ergonomicznym kształtem.
Po ponad dwóch tygodniach testów stwierdzam, że Pulsefire Dart byłaby dla mnie jedną z najwygodniejszych myszy, z jakich korzystałem, gdyby producent poprawił w zasadzie jeden element konstrukcji. Bardzo wysoka waga, wynosząca 130 gramów w połączeniu ze stosunkowo dużą i szeroką obudową, sprawiła, że musiałem na nowo wyrobić nawyki ruchu nadgarstka i chwytu dłoni.
W szczególności podczas pierwszych dni obcowania z myszką zdarzało mi się źle wyczuć jej ciężar, grając na przykład w Rainbow Six Siege. Najczęściej przedwcześnie wstrzymywałem dłoń, co skutkowało zatrzymaniem celownika nie na przeciwniku, a obok niego. Parę dni później przyzwyczaiłem się już do charakteru Darta i od tego momentu moja celność systematycznie rosła.
W tym momencie, pod koniec testowania gryzonia moja szybkość reakcji i celność jest zbliżona do korzystania z superlekkich myszek. Wciąż jednak nieco mi brakuje, abym strzelał headshoty tak, jak robiłem to wcześniej.
Widzę jedno proste rozwiązanie tego problemu. Wystarczyłoby, aby HyperX zastosował wymienne odważniki, dzięki którym mógłbym dostosować jej ciężar do własnych potrzeb.
Wydaje mi się, że producent przewidział ewentualne problemy z przystosowaniem się do wysokiej wagi myszki i postanowił pomóc graczowi, dodając po obu stronach gryzonia bardzo duże panele z perforowanej pianki. Pierwszy raz spotykam się z takim wykonaniem tego elementu, muszę jednak przybić piątkę komukolwiek, kto go zaprojektował.
Ta specyficzna pianka niezwykle pomaga w utrzymaniu myszki Pulsefire Dart w ryzach, podczas szaleńczych starć i wymachiwania nią po powierzchni podkładki.
Prawidłowo zaprojektowane, duże boczne przyciski nie sprawiały mi również problemu. Poza tym dobrze wyprofilowana rolka z wyżłobieniami była dla mnie łatwa do wyczucia dzięki zdecydowanemu, ale cichemu skokowi.
Mysz HyperX Pulsefire Dart jest więc świetną propozycją dla graczy o dużych dłoniach, przyzwyczajonych do klasycznych, ciężkich konstrukcji. Jeżeli wpasowujecie się w tę grupę, wybierając ją, poczujecie się jak w domu.
Sercem Pulsefire Dart jest jeden z najlepszych sensorów na rynku, czyli Pixart 3389. Pracuje on z maksymalną czułością, wynoszącą 16 000 DPI. Przez cały okres testów nie zauważyłem żadnej niepożądanej akceleracji. Według producenta interpolacja (czyli problem z poprawnym odczytywaniem ruchu myszki przy wyższych ustawieniach DPI) nie powinna występować, nawet przy wybraniu maksymalnej możliwej czułości.
Sam nie zaobserwowałem tego zjawiska, korzystając z rozdzielczości sensora ustawionej na 3200 DPI. Pamiętajcie jednak, że każda czułość powyżej 2000 DPI jest bardzo wysoką wartością, a profesjonalni gracze esportowi korzystają zazwyczaj z DPI na poziomie 800, 600 czy nawet tylko 400.
O ile do kształtu myszy musiałem się przyzwyczaić, tak sposób działania sensora od razu był dla mnie znajomy. Każdy, nawet najmniejszy ruch mojej dłoni był odczytywany z najwyższą dokładnością, a długie i proste przesunięcia gryzonia po podkładce skutkowały płynnym przemieszczaniem się celownika po ekranie.
Nie ważne, czy zaznaczałem wiele jednostek w Company of Heroes 2, czy celowałem w głowę przeciwnika ze snajperki w Battlefield 5, za każdym razem miałem pewność, że uda mi się wykonać to zadanie. Pod względem celności i niezawodności jest to więc najwyższa półka wśród myszek dla graczy.
Pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie natomiast nanoodbiornik USB. Pomimo swoich małych rozmiarów umożliwiał bardzo stabilne połączenie z myszą, nawet na znaczne odległości. Po podpięciu go do laptopa udało mi się nim sterować, ruszając myszką po blacie w kuchni, znajdującej się 5 metrów dalej. Do tego przeszkodą były zamknięte, grube drzwi. Znów nieźle!
Sugerowany czas pracy na jednym ładowaniu myszki Pulsefire Dart wynosi 50 godzin ciągłego grania. Przez cały okres testowania korzystałem z maksymalnie jasnego podświetlenia RGB i częstotliwości próbkowania ustawionej na 1000 Hz, więc pobór energii był znaczny. Mimo to udało mi się osiągnąć wynik na poziomie około 40 godzin. W praktyce oznaczało to dla mnie półtora tygodnia wolności od ładowarki.
Gdy jednak poziom baterii spadł do 15%, postanowiłem sprawdzić, jak szybko ładowarka ChargePlay Base naładuje Darta, którą również otrzymałem do testów. Dzięki maksymalnej mocy pracy, wynoszącej 24 W naładowałem myszkę w około godzinę. Wynik więc zacny.
ChargePlay Base nie jest tylko ładowarką, przeznaczoną do myszki. Dzięki standardowi Qi bez problemu mogłem jednocześnie uzupełniać energię słuchawek bezprzewodowych czy smartfona. Oczywiście szybkość ładowania wtedy spadała, wciąż jednak była większa niż przy użyciu większości standardowych ładowarek bezprzewodowych, oferujących maksymalną moc 10 W.
Mysz HyperX Pulsefire Dart, pomimo sporej wagi i dużych rozmiarów jest świetną propozycją, dla wszystkich wymagających graczy, szukających bezprzewodowego gryzonia.
Jej konfiguracja jest bardzo prosta dzięki ładnemu i nowoczesnemu oprogramowaniu. Bardzo czuły i celny sensor Pixart 3389 nie zawiedzie nawet podczas najbardziej wymagających starć. Dodatkowo świetne, matowe wykończenie, wpadające w oko podświetlenie i poprawiające chwyt boczne panele dopełniają wrażenia obcowania z bardzo dobrze zaprojektowanym kawałkiem gamingowego sprzętu.
Bezprzewodowa, podwójna ładowarka HyperX ChargePlay Base jest za to bardzo pomocnym gadżetem. Dzięki niej łatwo i szybko można podładować swojego smartfona czy słuchawki, jeżeli posiadają funkcję ładowania bezprzewodowego w standardzie Qi. Sporym minusem w jej przypadku jest natomiast stosunkowo wysoka cena. Około 300 zł to dużo, nawet jak za tak funkcjonalny dodatek.
W połączeniu oba te akcesoria są za to genialnym dopełnieniem dla każdego rodzaju gracza komputerowego. Grając na komputerze stacjonarnym wystarczy położyć ładowarkę Chargeplay Base gdzieś na biurku, aby po skończonej zabawie umieścić na niej myszkę, by szybko się naładowała. W trakcie grania można też podładować nią swoje dwa pozostałe gadżety.
W nabijaniu fragów przy użyciu laptopa także pomoże wam ten zestaw. Mały nanoodbiornik myszki Pulsefire Dart nie przeszkadza, gdy wepnie się go w port USB notebooka. Długi czas pracy na baterii pozwoli wam zapomnieć o ładowarce na dłuższy czas. A gdy zajdzie taka potrzeba podładujecie ją za pomocą zwykłego kabla, albo kładąc ją na ładowarce Chargeplay Base umieszczonej na nocnym stoliku, obok ładującego się już smartfona.
Wiem, że trzeba wyłuskać sporą kwotę na oba te akcesoria, jednak wygodna korzystania z nich jest w mojej ocenie bezcenna.
Jeżeli więc szukacie bardzo dobrze wykonanej myszy dla graczy z czułym i dokładnym sensorem, wolicie masywniejsze konstrukcje, a dodatkowo cenicie wygodę i funkcjonalność, wybierzcie mysz HyperX Pulsefire Dart i ładowarkę bezprzewodową HyperX ChargePlay Base. Nie będziecie zawiedzeni!
Sprawdź HyperX Pulsefire Dart w x-kom
Sprawdź HyperX ChargePlay Base w x-kom
Dziekuje za recenzje. Szukkam alternatywy dla przewodowej Zowie