Byli tacy, którzy oczekiwali, że szósta generacja OLED-ów LG z serii G zostanie wyposażona w udoskonalone panele wykorzystujące soczewki MLA, czyli Meta Technology 3.0. Tak się jednak nie stało, bowiem MLA zostało porzucone. A co zastąpiło MLA i z jakim skutkiem — tego dowiecie się z testu i recenzji telewizora LG OLED65G5.
LG OLED65G5 to znakomity telewizor dla tych, którzy szukają najjaśniejszego OLED-a z najwyższej półki, wyposażonego w panel najnowszej generacji. 65G5 sprawdzi się w niemal wszystkich zastosowaniach (telewizja, kino domowe, sport i gry).
Oczywiście, że tak. OLED65G5 oferuje bardzo jasny obraz o wyjątkowo precyzyjnym kontraście, którego ogólna jakość pozostaje poza zasięgiem nie tylko telewizorów Mini LED, lecz także większości telewizorów OLED.
Telewizor przeznaczono do zawieszenia na ścianie i wyposażono tylko w uchwyt naścienny. W pudełku nie znajdziemy zatem ani nóżek, ani podstawy (która, notabene, dostępna jest za sporą dopłatą).
Chociaż w nazwie figuruje „piątka”, G5 jest tak naprawdę szóstą generacją telewizorów OLED z serii G (ang. Gallery). Po serii GX z 2020 roku mieliśmy G1 (2021), G2 (2022), G3 (2023) oraz G4 (2024). Najnowszy model G5 wygląda niemal jak poprzednik i ma chyba identyczną konstrukcję, z wyjątkiem wyświetlacza nowej generacji. W skład serii G5 wchodzą modele o przekątnych ekranu 55, 65, 77, 83 i 97 cali. Po raz pierwszy w historii tej serii pojawił się też model 48-calowy, ale ma on zupełnie inną konstrukcję, która wydaje się być żywcem wzięta z serii C5 (inaczej mówiąc, nie jest to „Gallery Design” jak w serii G5).
LG OLED65G55LW (dalej dla uproszczenia zwany 65G5) jest telewizorem OLED z ekranem o rozdzielczości 3840 na 2160 pikseli. W trakcie testu pracował pod kontrolą systemu webOS 2025 (10.2.0-18). Zastosowano platformę sprzętową O24N, czyli zmodyfikowaną wersję O24 znanej z poprzednika (G4 z roku 2024).
Informacje z tabliczki znamionowej: | |
---|---|
Model | LG OLED65G55LW.AEUQLXH |
Kraj produkcji | Made in Republic of Korea |
Data produkcji | 01/2025 |
Testowany telewizor był modelem wczesnoprodukcyjnym i został nam udostępniony przez firmę LG Electronics, za co dziękujemy.
Konstrukcja LG 65G5 nie uległa istotnym zmianom w porównaniu z poprzednikiem (65G4): telewizor wygląda nowocześnie i bardzo atrakcyjnie, a wykonano go z materiałów wysokiej jakości. Podczas testu telewizor nie wisiał na ścianie, lecz stał na centralnej podstawie, która stanowi akcesorium dostępne za dopłatą.
W konstrukcji LG 65G5 można wyróżnić następujące cechy:
Nowy pilot to spora niespodzianka: ma inny kształt (jest bardziej kanciasty od poprzednika), a brak klawiatury numerycznej jednym się spodoba, a innym raczej nie. Z drugiej strony, ja się do nowego pilota dość szybko przyzwyczaiłem, choć nieco wolniej, niż pierwotnie myślałem — z dwóch powodów:
W telewizorze zastosowano wyświetlacz WOLED od LG Display.
Jest to gruntownie zmodyfikowana konstrukcja o nazwie Primary RGB Tandem OLED, w której żółtą warstwę emisyjną zastąpiono dwiema: czerwoną i zieloną. Zmiana ta miała niezwykle pozytywny wpływ na jasność obrazu oraz pozwoliła poszerzyć paletę odwzorowywanych barw. Dodatkowe informacje o nowym wyświetlaczu przedstawia poniższy film:
Warto zaznaczyć, że telewizory LG z serii B5 i C5 nie będą wyposażane w ww. typ wyświetlacza, lecz w wyświetlacze WOLED starszego typu.
Reprodukcję barw przez LG 65G5 oceniam pozytywnie, choć telewizor zauważalnie zyskuje po kalibracji.
W ocieplonym (tj. mającym nadmiar składowej czerwonej i niedobór składowej niebieskiej) trybie filmmaker (5553 K) średni błąd odwzorowania kilkudziesięciu testowych próbek barw był niewysoki i wyniósł 4,3 — powyżej progu postrzegalności (3,0).
Telewizor dobrze reaguje na kalibrację palety szarości, dzięki czemu już po dwupunktowej korekcie średni błąd reprodukcji barw spada do wartości 2,8, czyli pod próg postrzegalności (3,0).
Pod kątem kolory wyglądały znakomicie — nie bledły ani nie ciemniały, co jest dobrze znaną zaletą OLED-ów LG.
Na wprost biel była czysta i jednolita…
…ale pod kątem dało się zauważyć obszary różniące się od siebie odcieniem: raz cieplejszym (bardziej czerwonym), innym razem zimniejszym (zielonkawym).
To zjawisko dość często (ale nie zawsze) występuje w 65-calowych panelach WOLED od LG Display, a nasz przedprodukcyjny egzemplarz miał je dość mocno wyeksponowane. To oczywiście nie znaczy, że egzemplarz z innej partii produkcyjnej również będzie je miał albo będzie je miał w takim samym stopniu.
A tak nawiasem mówiąc, na podstawie testowego doświadczenia mogę stwierdzić, że w panelach 55-calowych to zjawisko występuje rzadziej. W związku z tym, jeżeli ktoś rozważa zakup G5, lecz zastanawia się pomiędzy 55 a 65 calami, to powyższą informację powinien wziąć pod uwagę.
Dzięki nowemu wyświetlaczowi mierzone powierzchniowo pokrycie przestrzeni UHDA-P3 (CIExy) wyniosło 99%, co jest znakomitym wynikiem i potwierdza, że nowy panel ma lepsze możliwości wyświetlania mocno nasyconych barw (tj. szerokiej palety) niż zastosowany w poprzedniku panel MLA. Z kolei średni błąd odwzorowania barw w trybie HDR (przy MaxCLL = 1000; MaxFALL = 400 cd/m²) wyniósł 3,1, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Dzięki bardzo jasnemu wyświetlaczowi organicznemu LG 65G5 oferuje wspaniałą, głęboką czerń emisyjną i niezrównany kontrast, dzięki czemu znakomicie sprawdzi się w warunkach domowego kina.
Nasza standardowa scena testowa z filmu „Zjawa” (The Revenant, 2015, HDR10) wypadła bardzo dobrze, a reprodukcja ciemnych detali była bez zastrzeżeń (zapewne dlatego, że poziom czerni dla treści HDR był fabrycznie dobrze ustawiony).
Jedyną rzeczą, do której mógłbym się przyczepić, była odrobina posteryzacji w ściemniającej się scenie z głównym bohaterem na samym początku. Z kolei film „Pierwszy człowiek” (First Man, 2018, Dolby Vision) wyglądał na ekranie 65G5 znakomicie:
Sceny z gwiazdami wyglądały fenomenalnie, nawet gdy w pomieszczeniu pojawiało się więcej światła.
Krótko mówiąc, byłem seansem filmowym po prostu zauroczony, choć może także dlatego, że przed LG 65G5 testowałem kilkakrotnie tańszego „Mini LED-a”, a różnica w czerni i kontraście była po prostu miażdżąca (na korzyść 65G5, oczywiście).
Organiczny panel był pozbawiony jakichkolwiek zniekształceń, pasków czy linii. Z drugiej strony, w ciemnych scenach dało się dostrzec, że inżynierowie LG nadal stosują dither, czyli specjalny szum dodawany po to, by poprawić reprodukcję przyczerniowych detali. Poziom tego szumu był akceptowalny i nie tak wysoki, jak kilka lat temu. Dało się też dostrzec lekkie wyostrzenie obrazu, ale nie było ono dokuczliwe, choć bezkompromisowi puryści będą mogli kręcić nosem. W tym obszarze niektórzy rywale będą mieć lekką przewagę.
Podsumowując, w warunkach domowego kina LG 65G5 oferuje obraz najwyższej klasy, a w ekstremalnie trudnych scenach radzi sobie po prostu znakomicie, czego nie mogę powiedzieć o większości telewizorów Mini LED. OLED rządzi? Dla mnie tak.
LG 65G5 prezentuje treści HDR znakomicie, szczególnie w warunkach domowego kina.
W trybie filmmaker (HDR) na planszy 10% maksymalna luminancja na początku trzyminutowego pomiaru wyniosła aż 2171 cd/m² (słownie: dwa tysiące sto siedemdziesiąt jeden kandeli na metr kwadratowy).
To rewelacyjny wynik, który jest aż o 57% wyższy niż w modelu 55G4 z roku 2024. Inaczej mówiąc:
Nowy panel WOLED czwartej generacji daje największy przyrost jasności obrazu w historii OLED. Nigdy wcześniej postęp w jasności obrazu nie był aż tak wysoki, co nie tylko potwierdzają pomiary, lecz także zwyczajny ogląd gołym okiem. Brawo!
Telewizor (na planszy 10%) jest w stanie utrzymać tę ekstremalną jasność przez 210 sekund (trzy i pół minuty), po czym zaczyna ona spadać, aby po pięciu minutach od początku pomiarów zejść do 1576 cd/m². To i tak więcej niż w 55G4, nie mówiąc o OLED-ach klasy podstawowej.
Z kolei na pełnoekranowej białej planszy, która sprawia kłopoty wszystkim OLED-om, luminancja była niższa niż w oknie 10% i wyniosła 336 cd/m².
Postęp jest zatem widoczny, bowiem w 55G4 było to „tylko” 223 cd/m².
W sumie jest znakomicie i dużo lepiej niż w OLED-ach z serii C5.
Odwzorowanie obrazów ruchomych przez 65G5 oceniam pozytywnie: ostrość obrazów ruchomych jest bardzo dobra, a funkcja upłynniania działa akceptowalnie.
Funkcja TruMotion ma następujące opcje:
Zależność ostrości obrazów ruchomych od wybranych opcji TruMotion przedstawia się następująco:
Ostatnia z rych opcji, tj. WU + OLED Motion, daje spadek jasności i migotanie, w związku z czym trudno ją polecić zwykłemu użytkownikowi.
A oto pozostałe spostrzeżenia:
Tradycyjnie dla LG układ TruMotion generuje trochę więcej artefaktów (zniekształceń) niż układy u konkurencji, w związku z czym zalecam rozważnie korzystać z tej funkcji, zwłaszcza w scenach z bardzo szybkim ruchem.
Jakość brzmienia jest niemal identyczna jak w poprzedniku (65G4), czyli ogólnie całkiem dobra.
W telewizorze zastosowano przetworniki o mocy 60 W.
Pierwszą rzeczą, która uderza podczas odsłuchu, jest bas: jest on całkiem mocny i na pewno głębszy i dobitniejszy niż w 65C5, co wyraźnie słychać. W trybie muzyka brzmienie jest całkiem udane: dość potężne na dole i całkiem szczegółowe na górze. Jednakże na bardziej wymagających treściach (reklama firmy Kowa 0:12) da się usłyszeć pewne zniekształcenia, zupełnie jak w modelu ubiegłorocznym. W związku z tym warto pamiętać, aby na trudniejszej muzyce głośność ustawiać na rozsądnym poziomie. Tradycyjnie, do dyspozycji mamy 7 fabrycznie zdefiniowanych trybów dźwięku oraz korektor.
Multimedialne funkcje telewizorów LG zawsze stały na dobrym poziomie i nie inaczej jest w produkcie z najnowszej gamy. Chociaż pod względem interfejsu użytkownika najnowszy webOS 25 nie wprowadza żadnych diametralnych modyfikacji, zmiany są, tyle że niejako „pod skórą”. Należą do nich następujące funkcje:
Podobnie jak w roku ubiegłym system ma obsługę Chromecasta, którą doceni wielu użytkowników pragnących „przesłać” na telewizor LG multimedia z takich serwisów, jak YouTube, Deezer, Spotify i innych.
Aplikacji, w tym VOD, nie brakuje:
Podobnie jak we wcześniej testowanym modelu 65C5 zabrakło jednej aplikacji, tj.:
Od przedstawicieli LG Electronics uzyskaliśmy informację, że zewnętrzny deweloper aktywnie pracuje nad tą aplikacją, ale termin jej uruchomienia uległ przesunięciu. Mimo to wielokrotnie zapewniano mnie, że Polsat Box Go na 100% trafi do systemu webOS 25.
W trakcie testu telewizor odtworzył prawie wszystkie testowe pliki z USB w kontenerach avi, flv, mkv, mov, mp4, mts oraz tp (ale bez WMV). Odtworzył też pliki w rozdzielczości nieznacznie wyższej od typowego Ultra HD (np. 4096×2304), których obsługi nie miały modele z niższej serii B4.
A oto pozostałe uwagi dotyczące odtwarzacza multimediów:
W LG OLED65G5 znajdziecie: | |
---|---|
HDMI 1 | 2.1 |
HDMI 2 | 2.1 eARC |
HDMI 3 | 2.1 |
HDMI 4 | 2.1 |
Pełną listę złączy podano w specyfikacji LG 65G5.
LG 65G5 oferuje wiele przydatnych funkcji dla graczy, w tym obsługę sygnału 165 Hz. Do pozostałych należą m.in.:
Na sygnale 1080p/60 zmierzyliśmy opóźnienie równe 12,8 ms, co jest niską wartością, niemal identyczną jak w modelu 55G4.
Z kolei zakres VRR to 40–120 Hz, co jest nieco lepszym wynikiem niż u niektórych rywali, którzy schodzą „tylko” do 48 Hz.
Konsola Xbox Series X podłączona do 65G5 tak oto oceniła go pod kątem możliwości współpracy:
Wyświetlacz najnowszej generacji sprawia, że nie będzie wcale przesadą mówienie nie tylko ogromnym postępie, lecz przede wszystkim o nowej jakości obrazu. LG 65G5 to znakomity i wybitny telewizor, którego obraz, zwłaszcza w warunkach kina domowego, jest prawdziwą ucztą dla oczu. To prawdziwe spełnienie marzeń wymagającego kinomaniaka i wideofila. Gorąco polecam, zwłaszcza osobom wahającym się pomiędzy OLED-em, a Mini LED-em.
W teście wykorzystano program Calman firmy Portrait Displays.