Test i recenzja DJI Mini SE, znanego drona w nowej skórze

Pierwsza wersja DJI Mini została bardzo ciepło przyjęta przez zaczynających karierę pilotów, jak również stała się świetnym ulepszeniem w stosunku do udanego, jednak ograniczonego technologicznie Sparka. Mini SE stawia tu poprzeczkę jeszcze wyżej, korzystając z budowy droższego Mini 2, jednak w cenie niższej od swojego pierwowzoru. Jak DJI Mini SE wypadnie w porównaniu do Mini i Mini 2? Czy może warto zainteresować się droższym dronem? Odpowiem na to w recenzji DJI Mini SE.

Krótko o DJI Mini SE 

DJI Mini SE Fly More Combo miałem na swoim celowniku od dłuższego czasu. Same doniesienia o odświeżonym modelu zaczęły pojawiać się blisko przed rokiem, jednak samo DJI początkowo zaprzeczało wprowadzeniu go na globalny rynek. Na szczęście zawitał on również do Europy z niską ceną, początkowo identyczną, jak pierwszy Mini, jednak nadal dużo niższą niż Mini 2. 

Przez kilka lat latania DJI Mavic Mini mogę szczerze powiedzieć, że jest to zajęcie dla osób o mocnych nerwach. Szczególnie narażone na usterki są same śmigła, które po czasie się odkształcają. Ramiona też nie są wykonane z najtwardszego plastiku, co czyni je podatnymi na złamania. Te mankamenty zostały już rozwiązane w DJI Mini 2 i teraz Mini SE, które dzielą z sobą większość karoserii i śmigła.  

Unboxing DJI Mini SE

Do testów dostałem pełny zestaw DJI Mini SE Fly More Combo, który poza dronem, baterią i aparaturą sterującą ma akcesoria, które pozwolą na długie godziny lotów. W porównaniu do zestawu z Mavic Mini brakuje zasilacza i klatki bezpieczeństwa – której osobiście nie używam, ze względu na działanie jak żagiel przy każdym powiewie powietrza. 

Cały zestaw Fly More Combo zawiera:

  • drona DJI Mini SE
  • aparaturę sterująca Wi-Fi
  • 3 baterie
  • stację ładująca
  • kable aparatury USB-C, microUSB i Lightning
  • kabel ładujący USB-C i microUSB
  • 6 par dodatkowych śmigieł z śrubkami
  • śrubokręt
  • 2 pary odkręcanych drążków aparatury
  • etui transportowe

Porównując zawartość starego i nowego zestawu, widzimy, dlaczego Mini SE jest w podobnej cenie co poprzednik. Na początku miałem wątpliwości co do braku zasilacza, jednak obecnie każdy ma jakąś formę zasilacza zgodnego z QuickCharge ze smartfona i dzięki temu szybko podładuje cały zestaw baterii.
Wyciągając zestaw, widzę znajome kształty, etui wygląda łudząco podobnie do tego w Mavic Mini. Jednak jest to już wersja z poprawionym wytłoczeniem na drona. W środku mieści nam się cały zestaw Mini SE.

Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, że małe zmiany w konstrukcji mogą tak dobrze wpłynąć na tego drona. Nic nie skrzypi, nic nie wygina się podczas rozkładania — z Mavic Mini mam zawsze wrażenie, że może pęknąć, gdy nie będę ostrożny. Śmigła Mini SE pochodzą z modelu Mini 2 i są dużo twardsze od poprzedników, a w locie cichsze (mają niższy ton od tych w pierwszym Mini).

Z tyłu drona widzę kolejną zmianę, jest tu już złącze USB-C, które odpowiada za ładowanie drona i przesył zapisanych plików na karcie microSD klasy U3. Pod klapką baterii kolejna nowość — bateria jest również zmieniona na tę z Mini 2. DJI Mini SE jest wstecznie kompatybilny z bateriami z Mavic Mini, jednak nowe baterie są odrobinę większe i niestety nie włożymy ich do pierwszego Mini. Pisząc o kompatybilności, nie będę również próbował zamontować nowych śmigieł do pierwszego Mini, tutaj różnią się długości śrub i rodzaj gwintu, co na pewno uszkodzi drona bez precyzyjnej obróbki DIY. 

Stacja ładująca przeszła również lifting — plastik jest twardszy, ale też odrobinę cieńszy i nadal ma możliwość szybkiego ładowania 3 baterii. Ładowanie następuje pojedynczo, więc nie będziemy musieli długo czekać na kolejne loty przy dostępie do ładowarki QuickCharge. Jako początkujący nie musimy od razu mieć trzech baterii, dlatego warto rozważyć również tańszy zestaw DJI Mini SE.

Aparatura sterująca jest jedynym elementem, który nie zmienił się w stosunku do pierwszego Mavic Mini. Działa ona w standardzie Wi-Fi 2.4 GHz i 5 GHz, co wymaga od użytkownika czujności i doboru odpowiedniego miejsca startu. Nie zmienił się także sam port w aparaturze, ładujemy ją osobnym kablem microUSB. Użytkownicy iOS będą mogli cieszyć się dużo dłuższym działaniem aparatury — przy połączeniu kablem Lightning aparatura nie ładuje telefonu i pobiera tylko 450 mh z wewnętrznej baterii 2600 mhA. Po podłączeniu urządzenia Android aparatura ładuje nam telefon, ale pobiera przy tym 1200 mh. W praktyce po podłączeniu telefonu z Androidem aparaturę będziemy musieli naładować po czterech lotach — zostaje nam kilka procent baterii, jednak nie warto kusić losu. 

Pozostając przy bateriach na dronie, stacji ładującej i aparaturze mamy cztery diody wskazujące naładowanie baterii. Wszystkie cztery wskazują pełne naładowanie, trzy zapalone i czwarta mrugająca – prawie pełną baterię (około 90%). Podczas ładowania diody stopniowo zapełniają się mrugając i gdy mamy podłączoną szybką ładowarkę, zwiększają tempo mrugania. 

Pierwszy lot DJI Mini SE

Jeśli nie mieliście jeszcze styczności z dronami, pierwszym krokiem będzie przeczytanie instrukcji. Jest dosyć dobrze napisana i zawiera wskazówki o sterowaniu, możliwych błędach i wyjaśnia sposób, w jaki należy sprawdzić drona przed lotem. Co ważniejsze, warto ją przeczytać, aby przez przypadek nie wlecieć przy samym starcie w pierwszą przeszkodę. 

Sam DJI Mini SE ma masę startową 249 gramów, co plasuje go w kategorii lotów otwartych A1, idealnie do rekreacyjnych lotów i co ważniejsze pozwala na loty nad ludźmi (nie grupkami ludzi), co przyda się podczas startów w miastach. 

Czy muszę mieć uprawnienia do lotów DJI Mini SE?

DJI Mini SE jest w kategorii otwartej A1, co oznacza, że operator nie musi przechodzić szkolenia do jego pilotażu, jednak nadal obowiązują go wszystkie ograniczenia prawne między innymi ukończone 14 lat lub pilotaż pod opieką osoby z uprawnieniami. Więcej o tym możecie przeczytać na rządowej stronie PANSA ULC, same szkolenia na kategorię A3 i A1 są bezpłatne. 

DJI Fly App

Tak samo, jak DJI Mini, Mini 2 i każdy nowy dron (w tym Mavic 3), DJI Mini SE zarządzamy za pomocą aplikacji DJI Fly. W wersji iOS pobierzemy ją ze sklepu App Store, jednak telefony oparte na Androidzie będą musiały pobrać aplikację ze strony producenta.Sama aplikacja jest bardzo prosta i intuicyjna w obsłudze, na początku nie przytłacza konfiguracją i krok po kroku prowadzi przez proces łączenia z dronem.

Pierwsze połączenie musimy zakończyć rejestracją drona. Możemy też zdecydować się w tym czasie na wykupienie lub aktywację dodatkowej usługi DJI Care, którą polecam ze względu na świetne warunki tej usługi. W skrócie, w rocznej wersji są to dwie wymiany uszkodzonego drona za symboliczną opłatą. W wersji na dwa lata za opłatą możemy wymienić drona dwa razy w pierwszym roku i dodatkowy raz w drugim. Jeśli nie skorzystamy z wymian, to w trzecim roku będziemy mieć dodatkowy rok gwarancji w ramach bezpiecznego latania. Nawet jeśli będziemy latać ostrożnie i nic nie uszkodzimy, to taka usługa mocno zaplusuje przy odsprzedaży samego drona.

W aplikacji możemy zaktualizować firmware drona, aktualne mapy NoFly Zone i jeśli wyjdzie nowsza wersja, to aplikacja sama pobierze swoją aktualizację (przez brak aplikacji w Sklepie Play nie ma automatycznej aktualizacji). Logi lotów możemy automatycznie synchronizować z bazą w chmurze, a wbudowana mapka pomoże nam ustalić, czy będziemy mogli wystartować w danej okolicy. 

Jednak prawnie każdy lot w Polsce powinniśmy rejestrować w aplikacji DroneRadar, która ma mapę z aktualnymi strefami lotów i wymogami, które musimy w nich spełnić. Strefy, które są wgrane do DJI Fly i DroneRadar, nie są takie same, część w aplikacji od DJI możemy odblokować na 24 godziny, zgłaszając wcześniej przez aplikację chęć takiego lotu. Może to być np. teren zamkniętego aresztu czy dawnych koszarów wojskowych, dla których strefy ograniczonego lotu nie będą już widoczne w DroneRadar. 

Sama aplikacja nie pozwoli nam również na start przy bliskich lotniskach, nawet jeśli w DroneRadar będziemy mieli zgodę na bardzo ograniczony lot. Warto przed wycieczką spojrzeć na obie aplikacje i ich strefy.

Podczas nagrywania lotów sama aplikacja również nagrywa pliki cache – wideo niskiej jakości z podglądu na żywo (720p), ale gdy tylko będziemy chcieli będziemy mogli pobrać z drona bezprzewodowo pełne pliki korzystając z wbudowanej przeglądarki. Nie jest to najszybsze połączenie, jednak wystarczające przy nagraniach 2.7K 30fps, które oferuje DJI Mini SE.

Jedną z bolączek przy połączeniu telefonu z aparaturą sterującą może być sam rozmiar telefonu. Jeśli mierzy więcej niż 160 milimetrów wysokości, to będziemy mieć problemy z jego symetrycznym ustawieniem w uchwytach, jednak nie powinno być większych problemów z podłączeniem do niej telefonów o wysokości 170 mm. 

Niestety przez mocowanie aparatury nie podłączymy do niej tabletów. Drugim minusem jest samo połączenie Wi-Fi, które jest stabilne w okolicach bez zakłócających fal radiowych, Wi-Fi i Bluetooth, ale w mieście rzeczywiście traci na sygnale. Pod względem zasięgu Mini SE plasuje się na równi z Mavic Mini. W małym mieście zasięg drona może dojść do 500 metrów, w centrum dużego miasta może zejść nawet do 50 metrów, a w górach gdzie nie ma zakłóceń i przeszkód, potrafi wynieść nawet 1,5 kilometra. Ogólną dobrą praktyką, latając z Mavic Mini i Mini SE, jest wyłączenie w telefonie Wi-Fi, Bluetooth i NFC i odejście od źródeł takich sygnałów. To zmniejszy ilość zakłóceń przy samej aparaturze i w ekstremalnym przypadku zwiększy zasięg drona z 30 metrów do wcześniej wymienionych odległości. 

W ustawieniach możemy wybrać kilka trybów sterowania aparaturą i jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do lotów FPV, możemy wybrać układ, który już znamy. Jednak w przeciwnym wypadku warto zostać przy domyślnym, który jest najłatwiej opanować. W Mini SE mamy do wyboru trzy tryby lotów: Cinematic (wolny i najbardziej wybaczający), Position (normalne przemieszczanie się dronem, możemy tutaj również zmienić predefiniowane krzywe czułości drążków aparatury), oraz tryb Sport, który wyłącza systemy zabezpieczające i pozwala na lot z pełną prędkością. 

Jak lata DJI Mini SE

Gdy miałeś już możliwość lotu jednym z dronów od DJI, nie będzie tutaj dla Ciebie zaskoczeniem łatwość sterowania i jego schemat. Nie jest to dron dla pasjonatów FPV i amatorów mocnych wrażeń, a dla przyjemnych lotów i zbierania materiałów z naszych wycieczek, gdzie każdy może w niewielkim czasie bezpiecznie latać po niebie. 

Sam dron jest stabilny, gdy nie ma większego wiatru — jest certyfikowany na prędkości wiatru od 8,5 m/s do 10 m/s (zależnie od użytego modelu baterii), jednak największą radość sprawia lot, gdy wiatr nie przekracza 5 m/s. Powyżej tej wartości przy podmuchach na większej wysokości dron ostrzega nas przed złymi warunkami i prosi o obniżenie lotu i lądowanie. Pilot będzie musiał nauczyć się limitów Mini SE, bo przez wagę 249 gramów może być on zdmuchnięty z nieba w bardzo wietrzne dni – jednak istniejące testy Mavic Mini pokazują, że nie jest to częste. Jeśli dron zostanie przewrócony przez wiatr, zadziałają zabezpieczenia i silniki wyłączą swoją pracę, aby nie zranić nikogo pod dronem. Jeśli po prostu przeliczymy możliwości drona, zacznie on dryfować i oddalać się od nas samodzielnie, zwykle poskutkuje obniżenie lotu i powolny powrót do naszej bazy. 

Trzecią awarią, jaka nas spotka, jest zanik sygnału. Tutaj nie musimy bać się tak bardzo o drona, jeśli nie latamy w złych warunkach. Wystarczy przed lotem ustawić wysokość lotu RTH (Return to Home) na wyższą niż okoliczne przeszkody, a dron po utracie sygnału powróci do miejsca startu, korzystając z wbudowanego GPS. Do tej funkcji trzeba się przyzwyczaić, ale uratowała mnie już wiele razy. 

Trzyosiowy gimbal może pracować w dwóch trybach: normalnym i FPV. Ten drugi pozwala nam widzieć kołysanie drona na nagraniu przez częściową blokadę osi stabilizacji, ale nadal jest to dron rekreacyjny, a nie FPV. W trybie normalnym gimbal wzorowo tłumi drgania i wychylenia drona. Dopiero widząc go obok siebie, walczącego z podmuchami wiatru możemy ocenić jego pracę na piątkę. Nie znaczy to, że nie ma swoich minusów, tu nadal jak w Mavic Mini mamy problem z utrzymaniem maksymalnego odchylenia (od -90 do +20 stopni) przy zatrzymywaniu się drona oraz cofaniu, obraz skacze wtedy o kilka stopni. Warto o tym pamiętać przy nagrywaniu dynamicznych scen. 

W samej aplikacji DJI Fly mamy predefiniowanych kilka gotowych misji lotów, które dadzą nam bardzo dobre efekty, pod warunkiem, że będziemy obserwować drona bez czujników zbliżeniowych na autonomicznej misji. QuickShots mają swoją ikonkę zaraz przy trybie nagrywania zdjęć i wideo. Po ich uruchomieniu wyświetli nam się wideo instruktażowe, możliwość wyboru kierunku lotu, śledzonego obiektu (statycznego) i docelowy promień / wysokość lotu. 

W ten sposób w kilka chwil zrobimy idealne ujęcia typy dronie, rocket, whirl i cricle. Te dwa ostanie mają jednak ograniczenie maksymalnej odległości od śledzonego obiektu i mogą nie dać zamierzonego efektu, jeśli promień okręgu będzie zbyt duży. W takim przypadku pozostaje nam ręczne sterowanie lub inna aplikacja sterująca. Niedawno DJI uwolniło SDK kilku swoich dronów w tym Mini 2 i Mini SE, które dzięki zewnętrznym aplikacjom mogą mieć takie funkcje, jak aktywne śledzenie obiektu, śledzenie sygnału GPS i planowanie lotów waypoints. Nie są to loty autonomiczne i wymagają obliczeń na stale podłączonym telefonie, ale są bardzo dobrym uzupełnieniem funkcji, których samo DJI nie dało w podstawowej aplikacji. 

Jak DJI Mini SE nagrywa wideo

Obraz, który nagrywa DJI Mini SE, jest po prostu dobry. Jest to maksymalnie 2.7K 30fps lub 1080p 60fps, jakościowo Mini SE i pierwszy Mavic Mini prezentują te same cechy. Obraz może wymagać odrobiny pracy w postprodukcji ze względu na odrobinę magenty w nagraniach, ale jeśli weźmiemy pod uwagę inne drony w okolicach podstawowej ceny Mini SE, nie będziemy zawiedzeni. Sam dron pozwoli na dobre ujęcia przy sprzyjającym oświetleniu.

Po zmroku nie jest już tak dobrze, seria Mini cechuje się silnymi szumami przy dużym ISO, które wynikają z zastosowania małej matrycy. Dodatkowo system utrzymania pozycji do 10 metrów wysokości, korzysta z czujników optycznych na spodzie drona i w wypadku, gdy nic pod sobą nie zobaczy, to dryfuje w przestrzeni, a pilot musi aktywnie kontrować ruchy drona. Sytuacja poprawia się wyżej, gdy dron polega tylko na sygnale GPS i wewnętrznych żyroskopach.

Niestety testy DJI Mini SE zbiegły się z trudnymi zimowymi warunkami oświetlania, jednak ze względu na identyczną specyfikację matrycy, obiektywu i trybów nagrywania jak w Mavic Mini poniżej zamieszczam co ta mała pszczółka potrafi w lato.

Parametry nagrań:

  • rozdzielczość: 1520p (2.7K) lub 1080p
  • bitrate: 40000 kb/s (2.7K)
  • kodek: h.264, MPEG-4 AVC
  • fps: 2.7K 24/25/30 fps, 1080p 24/25/30/48/50/60 fps
  • brak dźwięku
  • FOV 83 stopnie, ekwiwalent 24 mm
  • f2.8
  • zdjęcia: 4000×3000 pikseli

Jak Mini SE robi zdjęcia?

Zdjęcia Mini SE nie są popisowe, mamy do wyboru jedynie możliwość zapisu plików jpg. Na plus jest możliwość ustawienia manualnego trybu fotografii, gdzie mamy parametry balansu bieli, czasu naświetlania i ISO. Nie znajdziemy za to żadnych trybów automatycznego HDR, który jest w Mini 2. Sam obiektyw w Mini SE nie ma możliwości zmiany w ostrości i wartości przesłony. Jeśli chcemy robić zdjęcia tym dronem, to będziemy musieli całą obróbkę i zdjęcia robić ręcznie lub wykorzystać aplikacje zewnętrzne, które wprowadzają zdjęcia seryjne, panoramiczne i HDR.

Plusem przy robieniu zdjęć jest stabilność drona, przy nocnej sesji wiało mocno, jednak na wysokości 30 metrów i przy czasie ekspozycji 1/2 sekundy każde ze zdjęć w serii wyszło ostre.

Jak długo lata Mini SE?

W pełni naładowany dron będzie mógł latać do 30 minut w sprzyjających warunkach, chociaż już przy 30 procentach naładowania będzie prosił o powrót do bazy głośnym dźwiękiem powiadomienia aparatury, a przy 15 procentach rozpocznie się automatyczny powrót RTH i lądowanie, które awaryjnie możemy przerwać. W praktyce na każdej baterii będziemy spokojnie latać do 25 minut. Jeśli jednak temperatura będzie niska, to przed lotem sama bateria będzie musiała się podgrzać, zanim dron zgodzi się na start. W dodatku poniżej 30 procent naładowania dron nie zgodzi się na ponowny start. 

Podsumowanie recenzji DJI Mini SE

W porównaniu do pierwszej wersji Mavic Mini, Mini SE ma dużo lepszą konstrukcję i odrobinę lepsze parametry lotu dzięki nowej baterii i lepszym śmigłom. Na pewno jego bazowa wersja jest świetną opcją na start dla początkującego pilota, który chce spróbować swoich sił w świecie dronów, polatać od czasu do czasu rekreacyjnie lub zabrać go na wycieczkę. Wersja Fly More Combo jest trudniejsza do klasyfikacji, dodatkowe baterie, śmigła, stacja ładowania i etui są wyposażeniem premium, wartym dodatkowej kwoty, jednak blisko ceny tego zestawu mamy już DJI Mini 2 w podstawowej wersji. Ma on lepszą kamerę, mocniejszy i stabilniejszy sygnał aparatury oraz lepszy tryb fotograficzny.

Minusy

  • tylko czujnik wysokości nad przeszkodą, który czasem nie pomaga
  • brak trybu statywu
  • podatny na podmuchy wiatru
  • średni zasięg (wysoki w tej klasie cenowej) podatny na zakłócenia
  • układ optyczny i jakość nagrań taki sam jak w Mavic Mini

Plusy

  • poprawiona konstrukcja
  • długi czas lotu
  • cichy lot, który nie wabi dużej ilości ptaków
  • dobra jakość nagrań w dzień
  • łatwe sterowanie
  • podstawowa wersja jest bardzo opłacalna dla początkujących pilotów

8/10