Mr Beam. Test i recenzja soundbara firmy Sonos

W dynamicznym świecie sprzętu RTV kilka lat to niemalże epoka. Czy urządzenie klasy popularnej, które zadebiutowało na rynku trzy lata temu, ma w ogóle szansę w rywalizacji z nowszymi rywalami? A może jest z góry skazane na porażkę? Jeżeli chcecie wiedzieć, czy warto jeszcze kupić najmniejszego soundbara od Sonosa, przeczytajcie poniższą recenzję.

Amerykański Sonos ma aktualnie w ofercie dwa soundbary: wprowadzony w roku 2020 model Arc oraz Beama, który zadebiutował w 2018 roku. Starszy soundbar jest mniejszy i kosztuje mniej więcej połowę tego, co Arc.

Budowa i funkcje

soundbar sonos beam obok telewizora
źródło: Sonos

Sonos Beam jest soundbarem zintegrowanym, tj. jednoelementowym – bez wydzielonej skrzynki subwoofera. Beam ma długość 651 mm i wysokość 68 mm. Wyposażono go w 5 przetworników: jedną, umieszczoną centralnie wysokotonową kopułkę oraz 4 owalne średniotonowce: dwa po bokach ww. kopułki oraz dwa na krańcach grajbelki. Całości dopełniają dwie membrany pasywne. Producent nie podaje wymiarów przetworników.

przyciski sterowania na górnej części obudowy
źródło: Sonos

Na górnej ściance znajduje się dioda stanu (wyłączalna) oraz dotykowe przyciski:

  • play/pauza,
  • zmiana głośności / ścieżki,
  • włącznik/wyłącznik mikrofonu.
źródło: Sonos

Beam dostępny jest w dwóch kolorach (czarnym i białym) i w każdym z nich wygląda stylowo, nowocześnie i atrakcyjnie, zwłaszcza dzięki zaokrąglonym końcom obudowy, które nadają belce zgrabności i lekkości zarazem.

Jeżeli ktoś zechciałby powiesić Beama na ścianie, może zakupić specjalny wieszak przygotowany przez Sonosa (cena ok. 300 zł) lub podobne akcesorium od niezależnych producentów.

Łączność

Złącza znajdują się z tyłu, w niewielkim, centralnie umieszczonym zagłębieniu obudowy. Do dyspozycji mamy:

  • HDMI ARC,
  • gniazdo Ethernet,
  • przycisk funkcyjny (do instalacji i resetowania),
  • gniazdo kabla zasilającego.
złącza soundbara sonos beam
Źródło: Sonos

Jeżeli nasz telewizor nie posiada złącza HDMI, możemy wykorzystać dołączony do Beama konwerter i podłączyć do niego sygnał ze złącza optycznego (Toslinka).

Jeśli chodzi o łączność bezprzewodową, do dyspozycji mamy AirPlay i Wi-Fi. Chociaż Sonos Beam posiada z Bluetooth (w wersji Low Energy), nie służy on do strumieniowania muzyki, lecz do wykrywania urządzenia przez aplikację w procesie pierwszego uruchomienia. Ponieważ jest to cecha wprowadzająca w błąd niektórych konsumentów, którzy widząc w specyfikacji termin „Bluetooth”, będą skłonni uważać, że strumieniowanie ze smartfona będzie możliwe, wyjaśnijmy to zatem jeszcze raz:

Konstruktorzy Sonosa uważają, że jak strumieniować, to w wysokiej jakości, czyli przez np. przez Wi-Fi.

Funkcje soundbara Sonos Beam

Do instalacji i obsługi soundbara Sonos Beam niezbędna jest aplikacja (Android/iOS). Służy ona m.in. do:

  • pierwszej instalacji,
  • wyboru źródła dźwięku,
  • regulacji barwy (wysokie, niskie, podbicie basu),
  • włączania trybów nocnego i dialogowego (tzw. wzmocnienie mowy),
  • strumieniowania muzyki z aplikacji (Spotify, Deezer, Tidal i wiele innych),
  • obsługi internetowego radia,
  • strumieniowania muzyki z dysków sieciowych,
  • konfiguracji głośników tylnych,
  • konfiguracji subwoofera (dostępnego osobno),
  • konfiguracji głośników w systemie multiroom (j.w.)

Przykładowe ekrany z aplikacji można zobaczyć na zdjęciach poniżej.

Warto zaznaczyć, że najnowsza wersja aplikacji, oznaczona jako S2, pozwala odtwarzać pliki audio o wysokiej rozdzielczości (hi-res) . To znaczy odtwarzać większość z nich, ale nie wszystkie. O ile podczas testu nie było problemów z obsługą plików 16-bitowych i „chudszych”, to w przypadku 24-bitowych Beam był już dość kapryśny i nie akceptował tych o częstotliwości próbkowania:

  • 80000 Hz,
  • 88200 Hz,
  • 192000 Hz,

Jak widać na ostatnich dwóch zdjęciach z powyższej galerii, ten sam plik, ale w wersji 16-bitowej został zaakceptowany i odtworzony poprawnie, ale w wersji 24-bitowej już nie. Pomimo swoich kaprysów w odniesieniu do „hi-resów” Beam pozytywnie wyróżnia się na tle innych grajbelek w cenie do 2000 złotych, bowiem większość z nich nie dość, że nie czyta tego rodzaju plików, to jeszcze w ogóle nie obsługuje dysków sieciowych. Mr Beam robi zaś i jedno, i drugie.

Chociaż do Beama nie dołączono pilota, obsługujemy go:
  • za pomocą ww. aplikacji,
  • za pomocą pilota od telewizora (protokół CEC przez HDMI ARC),
  • za pomocą dowolnego pilota na podczerwień.

Tylko aplikacja daje dostęp do korekcji dźwięku i funkcji zaawansowanych.

sonos beam przy telewizorze
Źródło: Sonos

Jakość brzmienia soundbara Sonos Beam

Ogólne wrażenia

Po okresie obowiązkowego docierania Sonos Beam dał się poznać jako głośnik grający dźwiękiem dobrze zrównoważonym i nieagresywnym. Góra była stonowana, żeby nie powiedzieć nieco złagodzona, i choć miała rozdzielczość niższą od wzorca (w tym wypadku mojego systemu hi-fi z kopułkami metalowymi), to oczywiście Beam przewyższał jakością tonów wysokich wszystkie te przetestowane przeze mnie soundbary, które wysokotonowych kopułek w ogóle nie mają (jak np. Panasonica SC-HTB400 czy JBL Bar 2.0 AIO). Wysokie tony można regulować za pomocą suwaka w aplikacji (w skali od -10 do +10), korekta jest stosunkowo subtelna, a moim standardowym ustawieniem było najczęściej 0 lub +1. Dodam, że w ustawieniach fabrycznych Beam nie uwypukla sybilantów (tj. spółgłosek syczących), jak niektórzy rywale.

Scena dźwiękowa nie jest wypchnięta do przodu, lecz rozciąga się od płaszczyzny belki w głąb (tj. w stronę ściany). Aura pogłosowa i „powietrze” wokół instrumentów są słyszalne, ale Beam nie jest liderem pod tym względem i znam rywali, którzy akurat robią to nieco lepiej. Dzięki przetwornikom umieszczonym na krańcach obudowy Beam potrafi rzucać dźwięk na boki, w czym ma przewagę nad wieloma jednoelementowymi grajbelkami, także tymi wykorzystującymi wirtualizację. Jednakże w porównaniu do najlepszych rozwiązań (np. tych wykorzystujących falowody lub tzw. mikrowiązki) efekty przestrzenne Beama są co najwyżej klasy podstawowej.

Środek pasma brzmi dobrze: zarówno głosy kobiece, jak i męskie są naprawdę dobrej jakości, a to dzięki temu, że przetworniki szerokopasmowe Beama są nieco większe niż w większości soundbarów tej klasy. Brak tu tak typowego dla wielu małych grajbelek odchudzenia, zwłaszcza wokali męskich.

Tony niskie

Bas Beama jest najbardziej zaskakującą cechą tej niewielkiej grajbelki. W trakcie testu robiłem sobie żarty z (nielicznych) gości, nastawiając muzykę z dużą ilością basu, co robiło na osobach postronnych bardzo duże (i dobre) wrażenie. Tak duże, że większość z nich rozglądała się w poszukiwaniu subwoofera, no bo „przecież tak małe pudełko nie może grać tak dobrym basem!”. Żałujcie, że nie mogliście zobaczyć ich miny, gdy wyjaśniałem, że żadnego subwoofera nie ma i nigdy nie było.

Oczywiście jeżeli nastawimy muzykę symfoniczną, filmową z mocnym, niskim basem, okaże się, że Beam gra górnym basem, a jeżeli chcemy cieszyć się brzmieniem np. kontrabasu, musimy albo maksymalnie podbić bas w aplikacji, albo dokupić sonosowy subwoofer, co nie będzie niestety inwestycją tanią – koszt suba to niemal 4000 złotych, a więc ponad dwa razy więcej niż samego Beama.

Beam nigdy nie brzmi płasko, głucho czy nieatrakcyjnie. Wprost przeciwnie: oferuje czyste, wyrafinowane (jak na swoją klasę), zrównoważone, spójne, łagodne, muzykalne i bardzo, bardzo angażujące brzmienie. Bardzo dobrze spisuje się wieczorami: słuchanie jego basowego mruczenia przy niskich poziomach głośności, ale z włączonym podbiciem basu, sprawia naprawdę dużą frajdę.

Muzyka

Jednakże największą niespodziankę Beam sprawił mi, gdy nastawiłem utwór „Feel It Still” znakomitego zespołu Pentatonix. Tę nową aranżację znanego przeboju cechuje rytmiczny bas, który sprawił, że moje stopy nie tylko zaczęły same przytupywać jak szalone, lecz także, że włączyłem powtarzanie tego utworu w kółko. Bawiłem się świetnie i nie pamiętam już, czy skończyło się na 15, czy 20 powtórkach. Uważajcie zatem na Mr Beama, bo jego brzmienie potrafi nieźle wciągnąć.

A propos powtórek. Strumieniować muzykę do Beama można na dwa sposoby: albo otwierając Spotify’a czy Tidala i wskazując Beama jako urządzenie docelowe, albo wybierając utwór z jednego z tych serwisów bezpośrednio w sonosowej aplikacji. To drugie rozwiązanie ma pewną przewagę: otóż Tidal (nie wiem dlaczego) nie pozwala na powtarzanie utworu wysyłanego „na zewnątrz” (nie wiem, dlaczego tak się dzieje, bo te same utwory w serwisie Spotify są wolne od tego ograniczenia), ale to, czego nie można zrobić w aplikacji tidalowej, można spokojnie zrobić w sonosowej.

Na koniec wróćmy jeszcze na chwilę do opisu beamowego basu. W ww. utworze bas był bardzo wyraźny w przedziale 70-90Hz i jest to chyba ten zakres, w którym Beam czuje się najbardziej komfortowo (poniżej 70Hz charakterystyka opada, co nie jest dziwne, zważywszy wymiary grajbelki).

wykres pokazujący reakcję na częstotliwość sonosa beam

I jeszcze trochę o basie

Niezależnie od tego, biorąc pod uwagę wielkość grajbelki, moim zdaniem bas jest wybitny. Jest też nieco inny niż w większości soundbarów zintegrowanych (jednoelementowych). Dzieje się tak z powodu zastosowania membran biernych, które nadają basowym pomrukom nieco innego charakteru niż w grajbelkach wykorzystujących najbardziej popularny układ rezonansowy, jakim jest basrefleks. Bas z Beama nigdy nie jest przesadzony, rozbuchany, buczący czy dudniący, choć brakuje mu pewnej konturowości, twardości oraz… wykopu cechującego najlepsze konstrukcje (ale nie z tej półki cenowej oczywiście). Pomimo tego bas jest dobrze kontrolowany, może nieco szczuplejszy niż u niektórych rywali, ale za to potrafi zejść niżej, niż sugerowałyby to rozmiary obudowy.

Oczywiście praw fizyki nie da się obejść i przyznaję bez bicia, że w wielu utworach korzystałem z funkcji „podbicie basu”, która jest fabrycznie włączona i to już zaraz przy pierwszej instalacji. Czasem jednak warto ją wyłączyć i zamiast tego podbić bas suwakiem, który jest na samej górze korektora w aplikacji sterującej. W bardzo wymagających utworach, z niskim basem, które wymagają subwoofera, da się częściowo zaradzić niedosytowi niskich tonów, maksymalizując bas i włączając jednocześnie ww. podbicie. Co ciekawe, nawet w tak ekstremalnym ustawieniu bas nie dudnił – widać, że konstruktorzy dostroili go tak, aby nie wpadał w zniekształcenia czy przestery. To rzadka sztuka w soundbarach tej klasy. Brawo!

Podsumowanie

Pomimo upływu trzech lat od rynkowego debiutu Sonos Beam wcale się nie zestarzał i nadal oferuje wyjątkową kombinację dobrego brzmienia, najlepszych w klasie możliwości strumieniowania fonii i bogatych opcji multimedialnych (multiroom, hi-res itp.). Krótko mówiąc, Sonos Beam to taka mała grajbelkowa perełka. Choć nie ma pilota, potrafi nauczyć się komend z pilotów różnych marek. Choć nie ma Bluetootha do strumieniowania, muzykę ściąga prosto z sieci omijając bluetoothową kompresję. Choć jest mały, gra dużym dźwiękiem i może tworzyć część wielkiego i rozbudowanego systemu multiroom.

biały sonos beam pod telewizorem, na którym widać figurkę LEGO
Źródło: Sonos

A zatem jeżeli masz niewiele miejsca, szukasz soundbara o kulturalnym brzmieniu i posiadającego wybitne funkcje sieciowe, to Sonos Beam będzie bardzo dobrym rozwiązaniem. Tak jak Mr Bean nie rozczaruje jeśli chodzi o poprawę humoru, tak Mr Beam nie zawiedzie pod względem brzmieniowym. Gorąco polecam, bo to jeden z czołowych małych soundbarów w swojej klasie.

Minusy

Plusy

plakietka geeXtra produkt - złota gwiazdka w białej otoczce na złotym tle, pod spodem napis geextra produkt i logotyp portalu geex

Sonos Beam jest dostępny w ofercie x-komu