Nie ulega wątpliwości, że w klasie do 2000 złotych niewiele grajbelek ma głośniki tubowe, a te, które mają, jak np. soundbary Klipscha, potrafią brzmieć bardzo szczegółowo, lecz przy tym zdecydowanie zbyt natarczywie, żeby nie powiedzieć „ostro”. W połączeniu z brakiem regulacji wysokich tonów daje to często zbyt nieprzyjemny dźwięk.
Pomimo zastosowania tub Ray unika tej pułapki, wykorzystując przy tym w pełni ich potencjał, dzięki czemu brzmienie jest wybitnie atrakcyjne, wciągające, a przy tym naturalne. Tuby zwiększają skuteczność przetworników, dzięki czemu można osiągnąć albo wyższy poziom głośności, albo mniejsze zniekształcenia przy tej samej głośności, lecz niższym poziomie wysterowania. Wydaje się, że Ray wykorzystuje właśnie tę drugą zaletę. Nawet przy słuchaniu wybitnie szeleszczących chińskich wokali (Yao Siting, Lily Chen itp.) nie udało mi się zauważyć, aby Ray przekroczył granicę dyskomfortu. Jest to moim zdaniem osiągnięcie wybitne.
Skoro wspomniałem panią Warnes i ww. balladę, zwracam uwagę na świetną reprodukcję towarzyszącego kontrabasu. Mocny i rytmiczny bas Raya był zaprzeczeniem jego gabarytów, co potwierdza klasę inżynierów zaangażowanych w ten nowatorski dla Sonosa projekt.
Niskie tony są świetnie zestrojone i zgrane z resztą pasma, ale ze względu na wielkość przetworników nie są tej samej klasy, co góra pasma. Mam tu na myśli pewne braki w rozciągnięciu basu i jego ograniczoną dynamikę. Powiedzmy sobie szczerze: Ray nie jest soundbarem do oglądania scen katastroficznych w rodzaju tej z początku filmu Sully (katastrofa samolotu). Do tego potrzebny byłby subwoofer i wiele wskazuje, że niedługo będziemy mieli w stajni Sonosa większy wybór niż niepasujący cenowo do Raya i dość drogi Sub Gen 3 (mam tu na myśli Suba Mini).
Pomimo ograniczeń co do głośności Ray deklasuje basem większość zintegrowanych (tj. jednoelementowych) soundbarów w klasie do 1500 złotych. Ba, w pewnym aspekcie brzmienia deklasuje też, uwaga, uwaga, swojego starszego brata… Beama. Zaskoczeni? Otóż Beam wykorzystuje membrany bierne, podczas gdy Ray basrefleks, a zatem mamy tu do czynienia z dwoma zupełnie różnymi układami rezonansowymi. Różnica jest słyszalna: bas Beama jest nieco potężniejszy, ale ma gorszą charakterystykę impulsową. Z drugiej strony Ray nie jest tak mocny, ale za to znacznie szybszy – wszelkie impulsy na niskich tonach oddawane są z szybkością, której Beam może tylko pozazdrościć.
Dobra – ale tak konkretnie – do pomieszczenia salon z kuchnią około 40-50m2 pod telewizor – beam czy ray ?
Witam,
Czy warto jest dopłacać do Beama dodatkowe 800zł?
Czy czuć gdzieś to, że Ray jest tańszy niż Beam?
Brakuje mi też wskazania jako minus, że jednak ten soundbar nie obsługuje Dolby Atmos.
Pytanie czy minusem nie jest też to, że nie posiada on głośników skierowanych pod kątem, aby uzyskać efekty przestrzenne?
Ray różni się istotnie od Beama – jest produktem z innej półki cenowej, o nieco innym przeznaczeniu oraz, a może przede wszystkim, zaprojektowanym przez nowych inżynierów (Paul Peace, ex JBL) z wykorzystaniem innych rozwiązań konstrukcyjnych. Dzięki membranom biernym Beam ma szerszy zakres dynamiki oraz brzmi potężniej, ale jest też wolniejszy – Ray dużo lepiej oddaje impulsy zwłaszcza na basie. Do słuchania muzyki bez przekraczania średniego poziomu wysterowania zdecydowanie wybrałbym Raya; do filmów – Beama. Co do Atmosa, to proszę pamiętać, że bardzo wiele z soundbarów, które rzekomo „obsługują Dolby Atmos” nie jest w stanie oddać efektów przestrzennych nawet w stopniu podstawowym. Co gorsza, są też i takie, w których obsługę Atmosa dodano do starej, tj. już istniejącej konstrukcji, którą tworzono jeszcze w czasach przedatmosowych. Jeżeli chce Pan mieć naprawdę dobrą obsługę Atmosa, to proszę celować w Sonosa Arca (tak, wiem, to inna półka cenowa). I jeszcze jedno: ma Pan rację – głośniki boczne potrafią dać zaskakująco dobre efekty przestrzenne – nawet lepsze niż w belkach z głośnikami wysokościowymi. Najważniejsze jednak aby soundbar miał oddzielną regulację poziomu wysterowania głośników efektowych (bocznych i/lub wysokościowych). Właśnie testuję małą grajbelkę, która ma wszystkie ww. funkcje (z wyj. głośników wysokościowych) i brzmi fenomenalnie. Pozdrawiam.
Mogę podzielić się moją opinią dot. tego soundbara po pewnym czasie 🙂
Skuszony m. in. Pana recenzją kupiłem Ray’a i pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne.
Jeżeli chodzi o filmy i muzykę, to naprawdę gra to bardzo dobrze. Jedyny minus w temacie muzyki to faktycznie scena, ponieważ mamy jeden punkt z którego dochodzi dźwięk i brak głośników bocznych. Samo brzmienie jest super.
Przechodząc do filmów, tutaj również mogę wypowiedzieć się w superlatywach. Bas tak jak Pan Tomasz pisał jest szybki i jak dla mnie w pełni wystarczający. (Belka sparowana z głośnikami tylnymi Sonos).
To, czego nie mogłem zaakceptować w tym soundbarze, to sposób sterownia poziomem głośności. Sparowałem pilot od TV i działało to okropnie. Czujnik IR działał gorzej niż ten zainstalowany w TV, przez co zmiana głośności była utrudniona z każdego miejsca w salonie. Dodatkowo TV za każdym razem informował mnie o tym, że głośniki wew. TV sa wyłączone i nie dało się tej notyfikacji w żaden sposób wyłączyć (Philips Android TV).
Spakowałem urządzenie, oddałem i wziąłem Beam Gen2.
Gdyby dorzucili HDMI ARC, to nie miałbym powodów, żeby zmieniać cokolwiek.
Beam wiadomo, scena tak jak Pan pisał o wiele szersza.
Szczerze, to nie jestem w stanie usłyszeć różnicy między DD 5.1 oraz Atmos.
Ogólnie jestem zadowolony z tego jak to gra, ale również szkoda, że Ray został wykastrowany.
Panie Tomaszu, bardzo serdecznie dziękuję za tak obszerna odpowiedź. Robi Pan bardzo dobre testy i recenzje. Pozdrawiam