Microsoft Surface Pro 6. Test i recenzja pięknej bestii

Są takie nowości, na które czeka się niecierpliwie, odliczając skrzętnie czas do premiery. Jedną z nich jest najnowszy Microsoft Surface Pro 6 – szybki, wydajny i lekki laptop hybrydowy dedykowany… no właśnie, komu? Bez wątpienia jest to sprzęt z wysokiej półki, ale kto będzie w stanie w pełni wykorzystać jego atuty?

Surface Pro 6 trafia na biurko copywritera

Gdy tylko pojawił się u nas najnowszy Microsoft Surface Pro 6, zdecydowaliśmy, że sprzęt powinien trafić do copywriterów. Skąd taka decyzja? Seria Surface Pro jest odpowiedzią na potrzeby ludzi kreatywnych, niezależnie od wieku, zawodu i stanowiska.

Jednak kreatywność ma wiele imion i występuje pod wieloma postaciami, stąd zależało nam na sprawdzeniu, które elementy pracy kreatywnej najlepiej wpiszą się w możliwości Microsoft Surface Pro 6. Kto zrobi to lepiej niż copywriter? Wyzwania podjął się Piotr Kaleta.

Co nowego w Surface Pro 6?

Cześć – zacznę od tego, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z serią Surface Pro, bo miałem już do czynienia z 5. generacją. Wyświetlacz PixelSense, jego czułość, jasność, barwy oraz responsywność wywarły na mnie duże wrażenie. Tym bardziej ucieszyła mnie wieść o zbliżającej się premierze Surface Pro 6. Z drugiej strony pomyślałem sobie – co właściwie można w nim ulepszyć?

Surface Pro 6 vs Surface Pro 5

Przecież w poprzedniej generacji Surface Pro ekran spełniał swą funkcję fenomenalnie. Opóźnienie podczas obsługi ekranu piórkiem było praktycznie niezauważalne i dotyczyło to zarówno tworzenia szkiców, jak i pisania odręcznego. Waga oscylująca poniżej 800 gramów, wysokość (bo grubość jest w tym wypadku niestosownym określeniem) 8,5 mm, z tyłu podpórka pozwalająca ustawić wyświetlacz pod najwygodniejszym kątem. No ideał. Prawie.

Surface Pro 6 ma 4-rdzeniowy procesor

Dochodzimy do sedna zmian. Jako że prawie robi wielką różnicę, muszę pochylić się nad aspektem, do którego miałem najwięcej żalu w poprzedniej generacji – niskonapięciowym procesorze z dwoma rdzeniami. On był sercem Surface Pro 5. On był lokomotywą napędową sprzętu, która czasami potrafiła się zauważalnie zapowietrzyć. 2 rdzenie to jednak troszkę za mało, żeby zaprząc laptopa do pracy z programami graficznymi.

Tymczasem Surface Pro 6 otrzymał jednostki 4-rdzeniowe. W moim zagościł Intel Core i5-8250U (są też wersje z i7 na pokładzie). Owszem, jest niskonapięciowy, ale co 4 rdzenie to nie 2, prawda? Tym bardziej, że na taktowanie zegarów przyspiesza w trybie Turbo do 3,4 GHz, a CPU ma na podorędziu 6 MB pamięci cache. Dodam, że bez niskonapięciowego procesora osiągnięcie wyniku do 13,5 godziny pracy na baterii nie byłoby możliwe. O tym, czy faktycznie Surface Pro 6 pracuje tyle na zasilaniu akumulatorowym, piszę niżej.

Nie wolno zapominać, że recenzuję laptop hybrydowy z pasywnym układem chłodzenia. A skoro o tym mowa, czy Surface Pro 6 bardzo się nagrzewa? Ciepło jest odczuwalne (zwłaszcza gdy pracuje się z grafiką, trzymając dłoń na ekranie), ale sprzęt nie jest gorący. Obudowa ze stopu magnezu naprawdę daje radę.

Mało tego, nawet nagrzany nie spowalniał do stanu, który wywoływałby irytację. Odczuwalny spadek wydajności nastąpił dopiero w chwili, gdy zabrakło mu pamięci RAM do płynnego wykonania operacji (uruchomienie Adobe Photoshop na dzień dobry zabiera jakieś 2 GB pamięci operacyjnej). Ale brak zasobu RAM dał się odczuć dopiero wtedy, gdy pasek zadań zapełniłem do maksimum, a w dwóch przeglądarkach ledwie mieściły się otwarte zakładki. Uzyskanie takiego stanu w codziennej pracy jest praktycznie niemożliwe, bo nie korzystałbym z 80% uruchomionych procesów.

Microsoft Surface Pro 6 w biurze

Surface Pro 6 w kolorze czarnym

Dotychczas każdy produkt z linii Surface spowity był w szarość. Żeby była jasność, kolor szary jest gustowny, niemniej po tych kilku latach przydałoby się nieco świeżości. I stało się. W roku 2019 Surface Pro 6 otrzymał obudowę w kolorze czarnym, a ja otrzymałem go do testów. Od razu poprosiłem o czarny rysik i tak samo ubarwioną klawiaturę Type Cover, tworząc jednorodny, a zarazem unikalny zestaw.

Czym Surface Pro 6 mierzi, a za co się go kocha?

Zacznę od minusów, bo każdy sprzęt ma jakieś wady i Surface Pro 6 wcale nie jest inny. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy finalnie wypisałem tylko 3. Oto one:

  • trzeba dokupić praktycznie wszystko – w pudełku z logo Microsoft Surface Pro jest tylko laptop, zasilacz oraz skrócona instrukcja obsługi. Natomiast klawiatura, rysik, a także mysz, stanowią osprzęt sprzedawany oddzielnie. Mysz jestem w stanie zrozumieć, lecz brak klawiatury znacznie utrudnia pisanie. Nieobecność rysika wyklucza z kolei możliwość szkicowania i innych prac związanych z obrazem.
  • dość okrojone porty – powiedzmy sobie szczerze, jedno pełnowymiarowe USB, jeden mini Display Port i złącze stacji dokującej to nie jest szczyt marzeń. Nie ma też USB-C (najgorzej). Z drugiej strony klawiatura korzysta ze złącza magnetycznego, rysik z powodzeniem zastępuje mysz, a HDMI może być z powodzeniem zastąpione przez Display Port. Doskwiera jedynie brak USB-C.
  • trochę za mało mocy – sprzęt normalnie działa błyskawicznie, lecz po uruchomieniu Photoshopa, gdzie zaszła konieczność obsługi warstw, Surface Pro 6 z procesorem Intel Core i5 nie był już tak szybki (do takich zadań potrzebny jest CPU Intel Core i7 i 16 GB pamięci RAM). Zasobożerny program wykazał ponadto spory apetyt na energię, ale nie mogę powiedzieć, że ubywało jej w oczach. Dało się spokojnie pracować.

Czy opłaca się tyle zapłacić za laptop 2 w 1?

Przyznaj, co teraz kołacze Ci w głowie, kiedy patrzysz na cenę – zgroza? Prawie 6 tysięcy i tak mało portów, a do tego klawiatury nie ma? Moim zdaniem nie ma co suszyć głowy Microsoftowi. Bo tak naprawdę kto sięgnie po taki sprzęt? Raczej nie redaktor, dziennikarz, czy eseista, potrzebujący notebooka wyłącznie do pisania. W tej roli sprawdzą się znacznie tańsze urządzenia (chyba że poza obsługą edytora zależy Ci na ultra doskonałym ekranie, finezyjnej elegancji i extra mobilności). Dla grafika tworzącego kreacje w Pohotoshopie na dłuższą metę wygodniejsza będzie stacja robocza z monitorem i tabletem graficznym.

Hybryda z Redmont to produkt dla świadomego użytkownika. Kogoś, kto ma pieniądze zarówno na produkt klasy premium, jak i dodatkowe akcesoria.

Surface Pro 6 jest za to idealny dla:

  • grafika – managera, człowieka stojącego na czele zespołu kreatywnego. Mając to narzędzie, możesz błyskawicznie nanosić poprawki, odnosić się do zaproponowanych projektów, nawet komentować je pisząc odręcznie na ekranie, a zaraz potem odpisać na maila;
  • twórcy zajmującego się notatkami wizualnymi, graphic recordingiem i rysunkami dla biznesu – Surface Pro 6 daje się wygodnie położyć na kolanach (jeśli nie ma żadnego blatu do postawienia), nie ciąży, nie nagrzewa ciała, a każda kreacja daje się od razu edytować;
  • osoby będącej przedstawicielem firmy, która przed klientami lub kontrahentami ma zaprezentować możliwości firmy – forma, design, jasność i jakość obrazu, czystość dźwięku oraz sposób obsługi tej smukłej hybrydy mogą stanowić ważny element relacji B2B. Możesz się z tym nie zgadzać, ale doświadczenie podpowiada mi, że tak właśnie jest;
  • właściciela/właścicielki firmy – walory wizualne Surface Pro 6 to absolutny majstersztyk, który może być języczkiem u wagi podczas zawierania kontraktów na poziomie CEO – CEO;
  • entuzjasty unikalnego sprzętu – właściwie każdego, kto chce się wyróżnić nowatorskim urządzeniem, takim, które łączy piękną formę z użyteczną treścią. Kompaktowość z wydajnością. Surface Pro 6 robi to perfekcyjnie.
Surface Pro 6

Za to kocha się Surface Pro 6

Pomarudziłem trochę, pora na miłość. Urządzeniu Microsoft Surface Pro 6 nie sposób odmówić gracji. Mówi się, że kolor czarny wyszczupla, lecz w przypadku tego urządzenia nie ma już czego wyszczuplać. Wspomniane już 8,5 mm wysokości wygląda świetnie, szczególnie że jest to ekran i solidna stacja robocza w jednym.

Regulowana podpórka działa z wyczuwalnym oporem, zawsze trzymając się w ustalonej pozycji. A zakres regulacji jest spory. Dodanie klawiatury tylko dodaje uroku. Wygląda ona niemal jak część etui, taka fajna okładka. Tym większe jest zaskoczenie, że jest to część laptopa, umiejąca w dodatku blokować system na czas bezczynności.

Genialny (o tak!) wyświetlacz PixelSense

W telegraficznym skrócie – przekątna 12,3”, rozdzielczość 2736 x 1824 px, zagęszczenie pikseli 267 PPI, współczynnik proporcji 3:2, obsługa 10 punktów dotykowych. Resztę zobaczysz w materiale wideo:

Odręczne notatki, korekta od ręki

Pisałem wcześniej, że Microsoft Surface Pro 6 to idealny sprzęt dla managera zespołu kreatywnego. Czas wyjaśnić dlaczego, a szczegóły znajdziesz w poniższym filmie:

Bateria na 13,5 godziny pracy

Do takich wyników zawsze mam dystans, gdyż są mocno syntetyczne. Microsoft osiągnął tyle w testach laboratoryjnych, do czego za sami się z resztą przyznają, niemniej ku mojemu zaskoczeniu sprzęt wytrzymywał spokojnie 8 godzin bez ładowania. I wcale nie leżał wtedy bezczynnie. Pracowałem na nim przez cały czas trwania testów, pisałem na nim tę recenzję, nasz grafik także go nie oszczędzał. Poniżej 4 godzin nie zeszliśmy nigdy. Zacny wynik.

Windows Hello

Muszę Ci się do czegoś przyznać. Przez 7 dni nie wyłączyłem Surface Pro 6 ani razu. Korzystałem z funkcji uśpienia, a kiedy potrzebowałem go wybudzić, wystarczyło nacisnąć jeden przycisk. Kamera frontowa aktywowała się natychmiast. Ja nie zdążyłem mrugnąć, a już widziałem pulpit:

Czy Windows Hello faktycznie jest tak przydatne? Owszem. A kiedy? Już tłumaczę. W głowie zaświtał mi pomysł. Trzeba go zanotować, bo najpewniej zaraz sobie pójdzie i przez dwie kolejne godziny będę się głowił nad tym, co właśnie zapomniałem. Nie chcę nawet mówić, ile razy tego doświadczyłem, bo zmagałem się z hasłem systemowym (musi spełniać wymogi bezpieczeństwa, więc nie jest to admin1). Gdzieś się palec omsknął – jeszcze raz; trafiłem niechcący w Caps Lock – wróć i popraw; udało się – włączam edytor, aha, ktoś wie, co miałem zanotować? Tu jest inaczej. Nie muszę pamiętać hasła, tylko siadam i piszę.

Windows Hello świetnie sprawdza się również w Surface Go LTE i w Surface Studio 2.

Ruszamy w drogę, czyli praca poza biurem

Każdy co jakiś czas opuszcza ciepłe biuro i udaje się na spotkanie na zewnątrz. Wówczas nieocenione okażą się poniższe cechy:

  • dwuzakresowe Wi-Fi – uwierz mi, jeśli trzeba akurat streamować wideo, to bez pasma 5 GHz ani rusz. A zdarzyło mi się kilkukrotnie korzystać z tej opcji podczas testu Surface Pro 6. Spotkanie projektowe, potrzebna inspiracja, to ja odpalam film w sali pełnej ludzi, gdzie każdy podpięty jest pod Wi-Fi 2,4 GHz. I moje wideo nie ma czkawki, nie wymaga buforowania.
  • niesamowita mobilność – cecha, dzięki której Surface Pro 6 praktycznie deklasuje konkurencję. Tej hybrydy praktycznie nie czuć w torbie. Ba, mogę przysiąc, że czasami mój obiad waży więcej, zwłaszcza gdy pofolguję sobie z pierogami.
  • elastyczne dopasowanie do miejsca pracy – kawiarniane stoliki są różne. W niektórych lokalach jest dużo miejsca, tak aby poza filiżanką kawy zmieścił się jeszcze talerz z frykasami. W innych dominuje minimalizm i stoliki wielkości średniej hawajskiej. Nie powiem, takie miejsca mają swój urok, ale spotkania z tradycyjnym laptopem bywają już kłopotliwe. Bo czy chciałoby Ci się przez cały czas trzymać filiżankę w rękach?
  • wygodne pisanie i sprawna obsługa piórkiem – wprawdzie akcesoria trzeba sobie najpierw sobie dokupić, ale kiedy są już częścią zestawu, sprawdzają się fenomenalnie. Klawisze są podświetlane, ciche, pracują miękko, a dzięki gumowanej powierzchni palce nie ślizgają się podczas pisania. Rysik udowadnia z kolei, że z powodzeniem zastąpi mysz, uruchamiając aplikacje i usprawniając rysowanie. Co ważne, odbywa się to intuicyjnie, podczas gdy obróbka grafiki myszą wymaga nabrania doświadczenia.
  • fantastyczny wprost dźwięk – połączenie audio i wideo w Surface Pro 6 jest taką ucztą dla zmysłów jak naleśniki z Nutellą. Uzupełniają się fenomenalnie. Wyświetlacz emanuje bogatą paletą barw i 100% pokryciem palety sRGB. Sprytnie ulokowane głośniki emitują czysty dźwięk, nawet kiedy ustawisz wysoką głośność, który nie rozprasza się w przestrzeni, ale wędruje prosto do uszu widza i słuchacza w jednej osobie.
Microsoft Surface Pro 6 ekran

Z wizytą u grafika – sprawdzam wydajność w Photoshopie

O tej kwestii postanowiłem nie pisać. Grafika komputerowa nie jest moją mocną stroną, dlatego poprosiłem Pawła – jednego z naszych grafików – żeby sprawdził możliwości Microsoft Surface Pro 6 pod kątem pracy z narzędziami graficznymi. Jego test, wrażenia i opinie zobaczysz na poniższym filmie.

Czy warto kupić Microsoft Surface Pro 6?

Odpowiedź na to pytanie brzmi – tak. Oczywiście pod warunkiem, że: pracujesz w zespole kreatywnym, jesteś freelancerem, właścicielem firmy, pracownikiem segmentu B2B albo po prostu wielbicielem niesztampowych urządzeń i szukasz ciekawego, maksymalnie wszechstronnego narzędzia. Nie tylko stricte graficznego, ale i służącego do komunikacji, o właściwościach mobilnych i doskonałej prezencji. No i masz pieniądze na zakup całego zestawu.

Microsoft Surface Pro 6 ma wszelkie walory urządzenia premium:

  • świetną prezencję,
  • lekką i smukłą sylwetkę,
  • responsywny i barwny wyświetlacz,
  • solidną konfigurację,
  • funkcje pozwalające na pracę kreatywną.

W mojej opinie Surface Pro 6 jest wart swojej ceny. A że nie jest to mała kwota, cóż. Oryginalne rozwiązania swoje kosztują. Z tym trzeba się liczyć.

Surface Pro 6 z klawiaturą i rysikiem