Feiyu-Tech G6 Plus. Recenzja niełatwej przyjaźni z gimbalem

Chodź, opowiem Ci o moim pierwszym razie z gimbalem (nie mylić z gimbazą). Mowa o Feiyu-Tech G6 Plus, bohaterze tej recenzji. Wcześniej tylko słyszałem o tych gadżetach. Ostatnio widywałem je u chłopaków z naszej ekipy YouTube, ale sam nie miałem okazji z żadnego korzystać. Aż dotąd. Połączyłem go więc ze smartfonem i zacząłem filmować.

Pierwsze wrażenie? Wow!

Odebrałem paczkę z magazynu. Spore białe pudełko, a w nim gimbal Feiyu-Tech G6 Plus, zapowiedziany nazwą oraz grafiką. Ładne – pomyślałem – i swoje waży, pewnie jest dobrze zapakowane. Faktycznie było. Otwarciu pudełko towarzyszyło uniesienie brwi, jakie znasz pewnie ze scen z Emilie Clarke.

Eleganckie etui

W środku nie było po prostu tłoczonego kartonu z przegródkami na sprzęt i dodatki, ale eleganckie etui. Naprawdę fajne, przyjemne dla oka, a do tego ładnie wykonane etui. O takie:

Feiyu-Tech G6 Plus

Plus należy się nie tylko za jakość wykonania, ale i za rączkę. Pomyślałem, że dzięki temu można nieść etui w ręku, oszczędzając miejsce w plecaku, kiedy odwiedza się targi albo event, by zrobić z nich relację wideo. Przekonałem się o tym sam, gdy wiozłem pudełko z gimbalem w plecaku do domu. Nie zmieściłem do niego już nic, a mój plecak normalnie potrafi zmieścić laptopa 15,6” wraz z akcesoriami.

Kolejny krok – otwarcie etui. Gdy podnosiłem pokrywę, wyobraziłem sobie scenę z filmu Desperado, wiesz, tę w której banda oprychów otwiera futerał na gitarę Banderasa. Niby wiem, co będzie wewnątrz, ale emocje są. Tu kolejne zaskoczenie. Schludnie zaaranżowane wnętrze mieści solidnie umocowany gimbal, zafoliowany akumulator oraz dwa czarne tajemnicze pudełeczka. W nich znalazłem śruby i inne elementy mocujące, a także adapter dla smartfona.

Feiyu-Tech G6 Plus

Za siatkowaną kieszenią jest jeszcze instrukcję, która informuje o sposobie wyważania gimbala oraz instalacji urządzeń filmujących. O tym szerzej napiszę nieco niżej.

Wykonanie, które robi wrażenie

Kiedy już się napatrzyłem, wyjąłem gimbal z etui. Jego solidne wykonanie wywiera pozytywne wrażenie. Trzyma się w ręku coś solidnego, coś, co daje wewnętrzną pewność, że zamocowany sprzęt będzie w dobrych rękach (a właściwie w uchwytach). Pokrętła są dopracowane, tak jak wszystkie elementy montażowe, a gimbal swoje waży (dokładnie 663 gramy). Przeszło mi nawet przez myśl, że mógłbym się nim bronić w razie napadu.

Czy taka masywność gimbala jest uzasadniona? Moim zdaniem tak. Feiyu-Tech G6 Plus może być maksymalnie obciążony sprzętem o wadze do 800 gramów, zatem sam musi dysponować odpowiednią masą, która stanie się wsparciem dla silników balansujących.

Rączka bardzo pewnie spoczęła w mej dłoni, a wzrok powędrował ku pokrętłom i przełącznikom, umieszczonych w pobliżu wyświetlacza OLED. Ilość przełączników troszkę napawała mnie grozą – przypomnę, że nigdy nie korzystałem z gimbala, a tu na dzień dobry dostaję spore możliwości regulacji. Obiecałem sobie wypróbować każdą z nich.

Zanim to nastąpiło, włożyłem akumulator do rączki gimbala i podłączyłem go do powerbanku. W oczekiwaniu na uzupełnienie energii zająłem się lekturą instrukcji obsługi. I to był pierwszy frustrujący moment, bo instrukcja, chociaż napisana w języku polskim, nie jest kompletna. Doszedłem do sekcji
Wyważanie gimbala, a tam okazało się, że więcej informacji znajdę w kolejnej instrukcji. Aby ją otworzyć, trzeba zeskanować kod QR.

Tak zrobiłem i wiesz co? Reszta jest po angielsku… Nie żeby to był problem krytyczny, ale jeśli mam prawidłowo wyważyć gimbala za ponad 800 zł (zwłaszcza pierwszy raz), wolałbym dokładnie wiedzieć, co, jak i kiedy robić. Dużo lepszy rozwiązaniem byłby film z instruktażem, naprawdę w dowolnym języku, niż statyczne obrazki, które mają wytłumaczyć osiągnięcie idealnego balansu. Ktoś, kto miał z tym do czynienia wcześniej, pewnie się teraz ze mnie śmieje, ale mi nie było do śmiechu. Tym bardziej, kiedy chciałem zainstalować w końcu smartfon.

Instalacja smartfona w Feiyu-Tech G6 Plus

Wiedziałem, że muszę użyć dodatkowego uchwytu. Wiedziałem, że muszę go przykręcić, ale nie wiedziałem jak. Serio. Nie miałem pojęcia, który z trzech gwintowanych otworów będzie odpowiedni. Nie wiedziałem też do końca, jak umieścić w nim smartfona. Ponownie podkreślam, że to był mój pierwszy raz z gimbalem.

Wyważanie, podejście pierwsze

Czas zacząć wyważanie. I to była droga przez mękę. Instrukcja była dla mnie nieczytelna, nie wiedziałem jak ustawić ramiona, generalnie – czułem się jak Jon Snow, który know nothing. Frustracji dopełniał fakt, że instrukcja wyświetlała się na ekranie smartfona (bo żeby ją dostać musiałem zeskanować kod QR), a smartfon był już w uchwycie gimbala.

I nie, nie da się przeprowadzić wyważenia samym gimbalem, więc gimnastykowałem się, jak tylko mogłem. W pewnym momencie straciłem cierpliwość. Odłożyłem to wszystko i zabrałem dzieci na spacer.

Wyważanie, podejście drugie

Od czego jest jednak internet? Wpisałem w wyszukiwarce YouTube frazę Feiyu-Tech G6 Plus, patrzę, uff, jest sporo wyników. Obejrzałem kilka pierwszych filmów i doszedłem do wniosku, że albo wyważanie gimbala jest tak oczywiste, że nikt tego nie pokazuje w materiale, ale tak skomplikowane, że nikt nie chce sobie psuć krwi przed obiektywem. Praktycznie nikt nie pokazał, jak to się robi. Spędziłem jeszcze jakiś czas przed laptopem, szukając kogoś, kto pomoże mi ustawić gimbala.

Wyważanie, podejście trzecie

Znalazłem! Film wprawdzie po włosku, ale facet pokazuje, co należy robić. Co za ulga. Naśladując go nieporadnie, już za czwartym razem złapałem balans – smartfon mniej więcej utrzymywał równowagę. Dlaczego za czwartym? Bo on instruował, jak wyważyć aparat fotograficzny, a ja miałem dodatkowe utrudnienie w postaci uchwytu na smartfona. Niby drobiazg, ale jakże istotny.

Dodam, że nakrętki, którymi blokuje się każdą oś, mają tendencję do delikatnego przesuwania elementu poziomującego. W rezultacie dochodziło do sytuacji, w których po dokręceniu oś gubiła balans i trzeba było poprawić ustawienie.

Konfiguracja ze smartfonem

Wreszcie uruchomiłem gimbala. To bardzo ważne, żeby nie włączać go wcześniej, bo pośpiech grozi uszkodzeniem silników. Feiyu-Tech G6 Plus sam dokończył dzieła wyważania, ustawiając smartfon, jak należy. Żeby aktywować nagrywanie przyciskiem zintegrowanym w rączce gimbala, trzeba wcześniej zainstalować w smartfonie aplikację Feiyu ON oraz połączyć obydwa urządzenia przez Bluetooth. To już było proste, a aplikacja szybko i bezproblemowo dokonuje integracji sprzętu.

Wybrałem opcję Gimbal do smartfonów, kliknąłem Połącz i tyle. Przy okazji odkryłem coś jeszcze – zakładkę Umiejętności operatorskie, gdzie takie żółtodzioby jak ja znajdą film instruktarzowy. Dowiedziałem się z niego, w jakich ujęciach warto używać gimbala Feiyu-Tech G6 Plus.

Pierwsze wideo

Bogatszy o wiedzę z filmu postanowiłem nakręcić swoje pierwsze wideo z gimbala. Temat nie był wyszukany – marsz przez mieszkanie, przy czym od razu miłe zaskoczenie. Przebiegły obok mnie dzieci, trącając mnie rączkami, a na filmie wciąż idealny balans. Pokiwałem głową z uznaniem i zabrałem Feiyu-Tech G6 Plus w małą podróż.

Niedaleko, bo tuż pod Częstochową jest lotnisko, a tam opuszczone budynki wojskowe. Odwiedziłem z kamerą jeden z porzuconych garaży, filmując wszystko z gimbalem w ręku:

Co irytuje?

Odnoszę wrażenie, że kąty nachylenia osi poziomej mogłyby być nieco większe. Dlaczego? W kilku miejscach nagrania widać szarpnięcia. To właśnie miejsca, gdzie oś dotarła do maksimum, po czym silnik odbił, co zaowocowało nieestetycznym efektem skoku. Ten moment daje się z resztą odczuć, gdy trzyma się gimbal w dłoni.

Inna sprawa, że brak mi wprawy i nie mam pewności, czy aby poprawnie używam gimbala dla uzyskania w pełni profesjonalnego efektu.

Mnie urzekło kilka aspektów użytkowania gimbala Feiyu-Tech G6 Plus:

  • Możliwość zaglądania w zakamarki, przy zachowaniu pionowej pozycji kamery,
  • Szybka zmiana kąta filmowania za pomocą joysticka,
  • Opcja zoom-owania przy pomocy pokrętła,
  • Funkcja błyskawicznego odwrócenia smartfona (do selfie i z powrotem).

Sterowanie? To proste!

Prostota oraz intuicyjność obsługi są dla użytkownika priorytetem. Osobiście zwracam na tego typu rzeczy szczególną uwagę, bez względu na sprzęt, jaki akurat mam w rękach. A jeśli jest to pierwsze spotkanie z nim, to już w ogóle. Więc kiedy przebrnąłem już przez karkołomne balansowanie (dodam, że teraz każda instalacja smartfon Aidzie mi gładko), zacząłem po kolei sprawdzać, do czego służą kolejne przyciski i pokrętła.

Podczas testów na jasnym wyświetlaczu OLED bez trudu odczytywałem informacje o połączeniu ze smartfonem, stan baterii, czy aktualny tryb pracy.

Wiele perspektyw i możliwości

  • Tryb Aparat, robiący klasyczne zdjęcia, wprowadza opcję malowania światłem oraz fotografowania obiektów w ruchu. Przechodząc do ustawień, włączysz ponadto tryb HDR, zdefiniujesz czas zdjęć, ustawienia siatki (gdzie czeka m.in. złoty podział), wybierzesz również jakość wideo.
  • Kładąc kciuk na joystick zyskujesz możliwość obracania smartfonem (albo aparatem) w różnych kierunkach – w pionie oraz w poziomie. Gdy odwiedzisz ustawienia gimbala w aplikacji, zyskasz możliwość zmiany ustawień joysticka z odwrotnym sterowaniem osią Tilt lub osią Pan, a także sprecyzowanie prędkości obrotu dla tych osi.
  • Boczne pokrętło jest jednocześnie przyciskiem funkcyjnym. Wciskając go, możesz przełączać się pomiędzy zmianą nachylenia w różnych płaszczyznach, w tym po skosie, aktywować Focus albo Zoom. Ten ostatni umożliwia przybliżanie, ale proces ten jest dość powolny, a ja nie miałem cierpliwości czekać, aż skala dojdzie do maksimum.
  • Tryb selfie aktywuje się trzema wciśnięciami tylnego przycisku funkcyjnego. Osie obracają smartfon i nagrywam się ja. Potem wystarczy dwukrotne wciśnięcie, aby gimbal wrócił do pozycji startowej.
  • Panoramy. O to jest dopiero ciekawe! W aplikacji dostępny jest tryb Autopanoramy, który po aktywacji sam obraca osią poziomą, robiąc zdjęcie w zakresie 180 lub 360 stopni.
  • Filmowanie time-laps też jest fajne. Tak samo dobrze bawiłem się, filmując w zwolnionym tempie.

Odporność na zachlapania

Gimbal Feiyu-Tech G6 Plus kosztuje ponad 800 zł i gdyby przestał mi działać w wyniku zawilgocenia, to chyba bym się rozpłakał. Ale nic takiego się nie stanie, bo akcesorium jest odporne na zachlapanie. Producent nie podaje jednak konkretnego poziomu, informując jedynie na swojej stronie, że: gimbala nie należy zanurzać pod wodą ani narażać na działanie wody morskiej. Wnioskuję, że krótkotrwały kontakt z wodą, np. deszcz z zaskoczenia, nie wyrządzi mu krzywdy.

Podsumowanie

Gdybym miał wystawić gimbalowi Feiyu-Tech G6 Plus już na początku, dałbym 4/10. Punkty dodatnie zanotowałem za etui oraz wykonanie. Sprzęt zebrał minusy za nieintuicyjną instrukcję oraz trudne (w mojej opinii) wyważanie. Ale później, już po zrozumieniu zasad rządzących złapaniem idealnego balansu podnoszę rangę do 8/10.

Obsługa Feiyu-Tech G6 Plus jest naprawdę prosta i intuicyjna, dzięki czemu nawet taki użytkownik jak ja, który nie miał wcześniej do czynienia z gimbalem, bez trudu rozgryzie niuanse jego użytkowania. Nie tylko tych podstawowych, ale i bardziej zaawansowanych, pozwalających na zabawę perspektywą.

Ubolewam jedynie nad klatkażem wideo. Aplikacja umożliwia wprawdzie filmowanie w jakości 4K, ale przy 30 klatkach na sekundę. Ta wartość odnosi się też do niższych podziałek. Szkoda. Obszedłem ten problem, filmując bez aplikacji w jakości 1080 px 60 fps. I jest pięknie, płynnie, a wideo ma pełną stabilizację.

Oklaski należą się firmie Feiyu-Tech za doskonałe wyważenie gimbala. Po wyważeniu, z zamontowanym smartfonem, spokojnie stoi na biurku jedynie na wąskiej stopce i nie wykazuje tendencji do niestabilności. Jeśli uznasz, że to za mało, fabryczny gwint 1/4” pozwala wkręcić dodatkową stopkę. Ja to popieram. Ja to szanuję.

Feiyu-Tech G6 Plus