Odkryć muzykę i gaming na nowo z MyForce. Polską firmą tworzącą wear-tech z efektem wow!

Czy jest coś, czym odzież może nas jeszcze zaskoczyć? Okazuje się, że tak! Pospolita, zdawałoby się, bluza zyskała nowe oblicze, stając się wear-techem. Zyskała je nie gdzieś daleko, nie w Dolinie Krzemowej, ale w Poznaniu. Konkretnie w piwnicy, gdzie grupa zajawkowiczów zaprojektowała i wykonała MyForce – bluzę adaptującą muzykę na doznania dotykowe. O tym, jak tego dokonano, kto mało nie spłonął, testując prototyp i ile bitcoinów kosztuje, rozmawiam z jej architektem: Kamilem Molińskim z Code Addict.

Czym jest bluza MyForce? Co czyni ją tak wyjątkową?

Czy wiecie, że są w Polsce ludzie tworzący ciuchy, jakich próżno po świecie szukać? W Poznaniu powstał wear-tech, który z zewnątrz niczym się nie różni od klasycznej bluzy z kapturem. Jednak w środku zaszyty ma sterownik oraz system kabli i membran przenoszących basy z odtwarzanej muzyki. Efekt jest niesamowity, a co najważniejsze, transmisja odbywa się bezstratnie.

Wear-tech – mamy XXI wiek, ale wciąż brzmi to futurystycznie i mnie kojarzy się z Bladerunnerem albo Pamięcią absolutną. Jak blisko tej rzeczywistości jesteście ze swoim produktem? Co już potrafi bluza MyForce, a co jest melodią przyszłości oraz ambitnym celem, jaki sobie stawiacie?

Twoje nawiązanie do filmów z gatunki Sci-Fi jest super, bo patrząc na projekty związane z VR widać inspiracje zapożyczone z takich produkcji. U nas było podobnie. Wzorujemy się światem popkultury, obserwujemy go i pewne elementy VR oraz Sci-Fi ciągle przewijają się w naszej twórczości.

Postawiliśmy sobie za cel (ten pierwszy) odwzorowanie muzyki w czasie rzeczywistym, bez żadnych strat, przesunięć w czasie.

Dodajmy, że mowa o odwzorowaniu muzyki poprzez bluzę!

Tak i to jest pierwsza rzecz, jaką udało nam się osiągnąć. Na tym najbardziej się skupiliśmy – na odwzorowaniu muzyki 1:1. Oczywiście nie spoczęliśmy na laurach i dalej nad tym wszystkim pracujemy. Wciąż znajdujemy się w fazie prototypu, niemniej dążymy do produktu, który będzie w stanie przenosić więcej elementów świata wirtualnego do świata rzeczywistego. Żeby dało się odczuć na sobie więcej bodźców, szczególnie tych pochodzących z gier, jak te towarzyszące jeździe samochodem. Aby dało się je odczuwać na żywo, tu i teraz. To jeszcze myśl dość odległa, ale z pewnością realna.

LEDy bluzy MyForce

Czyli Wasz produkt opierać się docelowo będzie na dwóch filarach: muzyce i gamingu. A co z aspektami wizualnymi? Bo jeśli gaming, to LED-y są chyba obowiązkowe?

Aspekt wizualny bluzy MyForce to bardzo ciekawa historia, bo naszą grupę tworzy niebanalny zlepek różnych specjalności, co owocuje zaskakującymi nieraz pomysłami. Na przykład ja od blisko 10 lat związany jestem z branżą odzieżową, dużo w tym czasie projektowałem, ale szukałem też drogi do dalszej ewolucji. Długo zastanawiałem się, co w niedalekiej przyszłości może zastąpić grafiki hafty – elementów definiujących indywidualność klienta.

Bo to jednak tkwi w nas, ta potrzeba wyróżnienia się, wyrażenia siebie poprzez ubiór. Nieprzypadkowo wybieramy ciuchy z określonym nadrukiem, przykładowo z zespołem muzycznym. Chcemy się z czymś identyfikować.

Zastanawiałem się nad rozwiązaniem pozwalającym podkreślić indywidualność. Dlatego w MyForce idziemy w stronę LED-ów, żeby wyświetlać na bluzie proste (na początek) formy graficzne i komunikaty, natomiast w rozszerzonej formie chcemy dojść do etapu, w którym to użytkownik będzie mógł definiować przekaz na ubiorze.

Brzmi świetnie! A skoro mowa o ubiorze, to może zechcesz pochwalić się tym, kto nosił już zaprojektowane przez Ciebie ubrania?

Było tego trochę (śmiech). Na polskiej scenie: Fit Lovers i Smolasty, a idąc dalej w Europę: Gregory van der Wiel, który grał w PSG. Paparazzi uchwycili nawet Justina Biebera w mojej koszuli, więc było tego trochę, choć to już stare dzieje. Teraz na tapecie jest technologia, ale chodzi mi po głowie, by wysłać do tych ludzi naszą bluzę, gdy będzie już w pełni gotowa – może zechcą spojrzeć na nią.

Wywiad MyForce

Geneza bluzy stworzonej w poznańskiej piwnicy

Justin Bieber w bluzie MyForce – brzmi zacnie! Po takiej reklamie musielibyście otworzyć chyba potężny zakład, żeby nadążyć z produkcją (śmiech). Ale wracając do rozmowy – zacząłem ją tak, jakbym nigdy Waszego produktu nie widział, a przecież miałem ją już na sobie. Siedziałem w niej, słuchałem Prodigy i ścigałem się w Forzie. Opowiedzcie, proszę, jak wygląda Wasz wear-tech i z czego jest zbudowany. Nakreślcie też historię, która rozpoczyna się od kabli kładzionych na longsleevie gdzieś w poznańskiej piwnicy.

Ta historia jest dość długa, bo tak naprawdę projekt trwa już trzy, jeśli nie cztery lata. Zaczynając, nie myśleliśmy o tej formie, którą mamy teraz. Wyszliśmy od idei tworzenia brandu dla, uwaga, programistów. Głównym orędownikiem tego pomysłu był i jest Kamil Stanek, przede wszystkim z uwagi na chipy ulokowane w bluzie. Miał tym samym powstać produkt dla geeków.

Żeby w miarę możliwości stworzyć zamknięty brand, ale ciekawy wizualnie, umożliwiający komunikację między osobami noszącymi nasze ubrania. Zgodnie z panującym przekonaniem ludzie z branży IT są małomówni, introwertyczni.

Na zasadzie – nie po to studiowałem informatykę, żeby rozmawiać z ludźmi?

Dokładnie tak! (śmiech). Wymyśliliśmy nawet ścieżkę zakupową tylko dla programistów. Żeby zdobyć bluzę, trzeba było rozwiązać zadanie związane z kodowaniem. Brand byłby zamknięty dla laików, ale mocno zauważalny dla osób z branży. Od tego wyszliśmy. Później pomysł ewoluował, pojawiały się kolejne elementy i kolejne.

Dotarliśmy w końcu do punktu, w którym zadaliśmy sobie pytanie: Jak wyciągnąć więcej doznań z rozrywki wirtualnej? Przecież każdy gra w gry i my sami mamy gamingowe korzenie. Zakochani jesteśmy w latach 90’, utożsamiamy się z retro klimatami. I tak finalnie zaczęliśmy kombinować z okablowaniem, montować je na longsleevie, równolegle budować do tego aplikację, aby przenosić doznania muzyczne do użytkownika.

Prototypy budowaliśmy metodą prób i błędów, w rezultacie ten pierwszy zapalił się, kiedy Kamil Stanek miał go na sobie. Konkretnie palić się zaczął moduł umieszczony na karku – na szczęście w porę zareagowaliśmy i nikomu nic się nie stało. Było więc gorąco, ale lubimy tę historię 🙂

Eksperymenty z okablowaniem sprawiają, że czujemy się jak w kalifornijskiej Silicon Valley, choć wszystko powstaje po godzinach, w poznańskiej piwnicy. Każdy z nas ma przecież inne zajęcia na co dzień. Wokół projektu zgromadziło się wiele fajnych, ciekawych osób, które poprzez swój kapitał ludzki, swoje zainteresowania i swoje talenty doprowadziły MyForce do miejsca, w jakim się znajdujemy.

Opowiedz, proszę, jak wyglądało samo tworzenie prototypów?

Zacznę do tego, że prototypów powstało ze sto, jak nie więcej. Kupiliśmy kilometry kabli, komponenty do membran i płytki drukowane, układaliśmy przewody, modyfikowaliśmy i ulepszaliśmy przekaźniki. Musisz wiedzieć, że ich rozmieszczenie nie jest losowe! Konsultowaliśmy się z fizjoterapeutami, dzięki czemu wiemy, gdzie na ciele człowieka są trigger points. Umieszczając membrany w tych miejscach, maksymalizujemy generowany efekt. Potem przyszło rozwiązać kwestię odpowiedniego przytwierdzenia, co cały czas udoskonalamy.

sterownik bluzy MyForce
Sterownik bluzy z modułem Bluetooth

Znamy już budowę bluzy MyForce. Można rzec, że dzięki Tobie poznaliśmy ją od podszewki. Z naszej prywatnej rozmowy wiem, że płytkę sterującą zbudowaliście sami. Membrany robiliście sami. Soft też pisaliście sami. Zainwestowaliście nawet we własną szwalnię! To wszystko kosztuje. Jak pozyskujecie na to środki (nie tylko na produkcję, ale i na reklamę)?

Powiedziałem już, że nasz zespół tworzą ludzie z totalną zajawką. Ten kapitał ludzki jest nieoceniony. Weszliśmy w spółkę, w start-up. Dzisiaj jest tworem formalnym, lecz wcześniej po prostu spotykaliśmy się i robiliśmy swoje. Tak naprawdę całe to dzieło finansowaliśmy z własnej kieszeni poprzez aktywności zawodowe, jakimi paramy się na co dzień.

Aż wreszcie pojawił się Code Addict, a ten jest ogromnym wsparciem dla MyForce – zarówno software’owym, jak i hardware’owym. Z tego źródła mamy duże wsparcie, Code Addict notowany jest w końcu na NewConnect, ma zatem spore możliwości, otwiera wiele furtek.

Natomiast na początku opieraliśmy się przede wszystkim na chęci budowania czegoś fajnego oraz własną kieszenią.

Podkreślasz tu stale siłę tej grupy zajawkowiczów, a czy znaliście się w ogóle wcześniej?

Nie jest tajemnicą, że w większości znaliśmy się wcześniej. Poznaliśmy się dość dawno temu i nasze drogi przeplatały się, raz mocniej, raz słabiej, bo każdy szedł własną ścieżką, ale na ogół pozostawaliśmy w kontakcie. Było to kluczowe pod kątem budowania zaufania w grupie, zwłaszcza na początku, gdy wszystko jest totalnie niewiadome. Doskonale wiedzieliśmy, co kto potrafi, co kto może wnieść. Nasza znajomość utrwaliła się niewątpliwie poprzez projekt MyForce. Dzięki temu ugruntowało się w nas przekonanie, że warto to robić.

Kamil, gdybyś miał podać proporcje, na ile ważny jest w MyForce software, na ile aspekt odzieżowy, który bezpośrednio otacza użytkownika?

Najpierw chciałem powiedzieć, że pół na poł, finalnie skłaniam się do stwierdzenia 60:40 na rzecz software’u. Bo choćbyśmy zbudowali super zaawansowany szkielet do przetwarzania ogromnej ilości bodźców, na niewiele nam się zda bez aplikacji i bez modułu sterującego zdolnego zarządzać wszystkimi procesami.

Jaka cena za MyForce, wariacie?

Pozostaje zapytać na ile finalnie wycenicie swój produkt (chyba że to jeszcze tajemnica)?

W obecnej sytuacji, przy wzroście kosztów i inflacji bardzo ciężko jest podać końcową cenę czegoś, co pojawi się za jakiś czas. Dziś celujemy w 1200 zł za sztukę. I to wydaje się być osiągalne.

Spora to kwota! Nie obawiacie się, że bardziej opłaci się zamówić coś z Azji, gdzie ciuchy z LED-ami są na porządku dziennym?

Czy to rzeczywiście jest sporo? Zależy jak na to spojrzeć. Gdy weźmie się pod uwagę rzeczywiste możliwości i funkcje tej bluzy, to wcale nie jest tak dużo. Ustalając cenę, opieramy się (jak każdy) na marży, a ona jest rynkowa. Windowanie kwoty nie jest naszym celem. Tym bardziej, że ciężko jest zejść poniżej pewnego pułapu.

Składają się na niego komponenty, praca szwalni, aplikacja, patenty. Do tego parę złotych marży i robi się 1200 zł. A przecież chcielibyśmy, by sprzedaż tego produktu była rentowna, generowała także fundusze na inwestycje w kolejne projekty.

Nasz pierwszy kontakt zaczął się od maila z informacją o: odzieży typu wear-tech kierowanej do odbiorców z branży gamingowej, esportowej oraz muzycznej. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy cena nie klasyfikuje bluzy w kategorii dla ekscentryków, nerdów lub bananowej młodzieży, która zabłyśnie w towarzystwie LED-ami zaszytymi na piersi, a reszta będzie im się zazdrośnie przyglądać?

Pracując nad bluzą MyForce staraliśmy się stworzyć produkt maksymalnie uniwersalny pod kątem usera. To znaczy, że bluza połączy się z konsolami Xbox, PlayStation i Nintendo. Połączy się z komputerem i ze smartfonem. MyForce działa z Androidem, iOS-em i Windowsem. Sparujesz ją ze słuchawkami nausznymi i dokanałowymi. Kluczem łączności jest Bluetooth.

Nie zamykamy się na jeden ekosystem, nie chcemy być też postrzegani przez pryzmat jednej grupy odbiorców. Zdaję sobie sprawę, że na ten moment bluza nie oferuje dużo, ale ma ona pomóc w ponownym odkrywaniu tego, co znane.

Wspominałeś na początku, że siedząc w bluzie, słuchałeś Prodigy i grałeś w Forzę. Wspominasz to dobrze, a my chcemy z tym wyjść do szerszego grona odbiorców. Sprawić, żeby na ciele poczuli efekty muzyczne w formie koncertowych bodźców. Teraz wychodzimy już z rzeczywistości lockdownowej, która takich doznań nam poskąpiła. MyForce pozwala mieć je przy sobie. A to przecież jedna z funkcji możliwych do wdrożenia.

Skłonny jestem powiedzieć, że dopiero w relacji możliwości bluzy do jej ceny ujawnia się prawdziwa wartość MyForce.

Czy niezależnie od skali sukcesu planujecie iść za ciosem, tworząc kolejny wear-tech do kompletu? Czapkę, spodnie lub kurtkę – może nawet kombinezon dla graczy? Żeby powstała nie tylko jaskinia gracza, ale wręcz kokon dla gracza!

Zdecydowanie tak! Potrafię sobie wyobrazić kompletny strój, taki dres gamingowy, w którym czujesz to wszystko, co postać na ekranie. Obrażenia otrzymywane w Mortal Kombat, ostrzał w Call of Duty, itp. W tę stronę chcemy iść, takie produkty chcemy tworzyć.

Na zakończenie zapytam jeszcze: kiedy premiera bluzy MyForce?

Preordery i pierwsze spotkanie z publicznością w postaci raisemany wydarzą się jesienią 2022. Wtedy też, jeśli nic po drodze się nie wydarzy, zawitamy na Kickstarterze. Sama premiera – myślę, że pierwszy kwartał 2023 jest całkowicie realny.

Wbrew pozorom nie pozostało wiele czasu, a my mamy pełne ręce roboty. Wierzymy w nasz projekt 🙂

Bluza MyForce
Twórcy bluzy MyForce