Słuchawki Beats Fit Pro – recenzja. Sportowe słuchawki dla wymagających uszu

Niektórzy mawiają, że odkąd Apple przejęło Beats, marka straciła pazur, a gigant z Cupertino nie za bardzo ma na nią pomysł. No to teraz ci wszyscy powinni udać się pod siedzibę Apple i grzecznie przeprosić za niemiłe słowa. Beats Fit Pro to słuchawki godne „Pro” w nazwie, ale zasługujące też na parę „ale”. Za co należą się pochwały, a za co pogrożenie palcem?

Unboxing i design Beats Fit Pro

Marka Beats jest częścią Apple i to od razu widać. Opakowaniem Beats Fit Pro rządzi minimalizm – w środku pudełka w kształcie spłaszczonego sześcianu znajdziemy najpierw etui ze słuchawkami, a pod nim akcesoria i papierologię. Każde „piętro” jest niejako instrukcją obsługi, gdyż zawiera informacje m.in. o tym, jak sparować słuchawki, czy jak ważne jest odpowiednie dopasowanie wkładek do uszu. W skróconej instrukcji zaś każdy etap obsługi jest opatrzony prostą, czytelną grafiką. Nie można się pogubić.

A co dokładnie mamy w środku? 

  • Etui ładujące ze słuchawkami,
  • Trzy pary silikonowych nakładek (S, M, L),
  • Krótki kabel USB-C,
  • Instrukcja obsługi i inne dokumenty,
  • Naklejka z logo Beats.

Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to całkiem spore etui. Ma kształt kwadratowej puderniczki i jest wykonane z (alleluja!) matowego plastiku. W przypadku białego koloru nie tylko nie widać zarysowań, ale też śladów palców. Użytkownicy AirPodsów dobrze wiedzą, jaka to zmora. Port ładowania USB-C jest dogodnie położony z tyłu urządzenia. USB-C, a nie Lightning, to jasny znak, że Beats Fit Pro są „dla wszystkich”, nie tylko dla wiernych klientów Apple.

Porównanie Beats Fit Pro i AirPods Pro
Po lewej AirPods, po prawej Beats Fit Pro.

Etui posiada małą także diodę z przodu, a wewnątrz jest przycisk do parowania słuchawek. Same słuchawki są dość spore, zauważalnie większe od AirPodsów Pro. To typowa konstrukcja dla sportowców, czyli z silikonowym „skrzydełkiem”, które ma podtrzymywać słuchawkę w uchu. O tym, czy spełnia swoją rolę, opowiem w dalszej części recenzji.

Czasza słuchawki jest zaś dość masywna, a jej zewnętrzna część kryje pod logo przycisk do obsługi. Poza tym znajdują się tam otwory na mikrofon, czujnik włożenia do ucha i piny do ładowania. Pomimo ruchomych elementów i kilku otworów, niestraszna powinna być im wilgoć – Beats Fit Pro posiadają certyfikat IPX4.

Jakość wykonania Beats Fit Pro. Niedoszlifowany diament

No właśnie, wspomniałem wcześniej o matowym plastiku. Dzięki niemu Beats Fit Pro nie wyślizgują się z palców, nie brudzą i nie rysują. Uprzejmie proszę Apple o wprowadzenie tego do AirPodsów, w trybie natychmiastowym.

Spasowanie elementów jest dobre, aczkolwiek nie idealne. Wąziutki szew łączący dwie części słuchawki nie jest równomierny, a w niewielkich szczelinach może gromadzić się brud. Być może ułatwia to rozebranie słuchawki i ewentualną naprawę. Na szczęście skrzydełka, które utrzymują słuchawki w uchu oraz nakładki wykonane są z bardzo przyjemnego silikonu. Uwielbiam również zdecydowaną, lekko sprężynującą pracę klapki etui, aczkolwiek plastik, z którego ją wykonano, mógłby być ciut grubszy.

Wygoda korzystania

Dopasowanie do uszu

Mam dość kapryśne uszy. I nie chodzi o 20 lat kształcenia muzycznego. Aby komfortowo wyciszyć tło, zwykle wybieram słuchawki z jak najmniejszą czaszą, ale nakładki koniecznie muszą być w rozmiarze L. Dlatego Beats Fit Pro wymagały ode mnie poważnego kombinowania, aby prawidłowo wytłumiały dźwięki z zewnątrz. Przez to po ok. dwóch godzinach słuchania czułem dyskomfort wywołany naciskiem na małżowinę uszną. Oczywiście wszystko to kwestia indywidualnych preferencji i budowy ciała.

Na szczęście Beats Fit Pro doskonale trzymają się uszu. Chodziłem w nich, truchtałem, rozwieszałem pranie, myłem naczynia, leżałem czy goniłem za tramwajem (ten akurat się nie wykoleił, pozdrawiam z Wrocławia). Ani razu nie tylko nie wypadły, ale nawet nie drgnęły, więc można być o nie spokojnym w ekstremalnych okolicznościach.

Łączność i aplikacja

Beats to Apple. A skoro Apple, to genialna integracja z ekosystemem giganta z Cupertino. Użytkownicy AirPodsów poczują się jak w domu – słuchawki są automatycznie wykrywane przez iPhone’a, który prowadzi za rączkę przez konfigurację i udziela najważniejszych informacji o obsłudze słuchawek. Beats Fit Pro także płynnie przełączają się między aktualnie używanymi urządzeniami Apple i wykrywane są w aplikacji Znajdź.

Oczywiście obsługiwane są także wszystkie jabłkowe innowacje, zwłaszcza Spatial Audio, czyli dźwięk przestrzenny od Apple. Beats Fit Pro wspierają także dźwięk przestrzenny Dolby Atmos, niezależnie od platformy. Dodatkowo dostajemy całkiem bogaty panel konfiguracji, na czele z opcją testowania dopasowania końcówek do naszych uszu, którą po prostu uwielbiam.

Użytkownicy systemu Android otrzymali natomiast dedykowaną aplikację. Dzięki niej funkcjonalności Beatstów niemal nie różnią od tych, które otrzymują Applowcy. Oczywiście brakuje Spatial Audio (ale powtórzę – jest Dolby Atmos), natomiast aplikacja oferuje niemal identyczne możliwości konfiguracji. To wielkie udogodnienie i poprawa względem AirPodsów. Kolejny raz czuć, że Apple celuje Beatsami w szersze grono odbiorców.

Sterowanie

Sterowanie Beats Fit Pro odbywa się poprzez przyciski schowane za logo. Reagują nawet na niewielki nacisk i mają płytki, ale dobrze wyczuwalny skok. Dzięki temu nigdy nie dopychałem słuchawek do bębenka, próbując zmienić utwory. Ale to zarazem jedna z największych wad tych słuchawek – podczas ich wsadzania do ucha, a zwłaszcza poprawiania, mimowolnie wciskałem te przyciski. Trzeba mocno nagimnastykować paluszki, aby przypadkiem nie wyłączyć sobie muzyki.

Przyciski umożliwiają zmianę utworu wprzód lub w tył bądź zmianę trybu słuchawek. Podobnie jak w AirPodsach Pro, bardzo brakuje mi możliwości zmiany głośności – starsze utwory miksowane są dużo ciszej, niż współczesne i różnice poziomów potrafią dać po uszach.

Wodoodporność

Producent deklaruje wodoodporność potwierdzoną certyfikatem IPX4. W praktyce oznacza to, że słuchawki są odporne na zachlapania wody do 10 litrów na minutę. Pot czy spacer w deszczu nie będą dla nich wyzwaniem, ale lepiej unikać kąpieli czy intensywnych pryszniców.

Jak grają Beats Fit Pro?

Kilka słów o metodologii

Do testu wykorzystałem profesjonalne nagrania oddające poszczególne częstotliwości oraz utwory w różnych formatach. Głównym źródłem muzyki były Apple Music oraz Spotify (jakość najwyższa). Słuchawki sparowałem z moim prywatnym iPhonem 12. Słuchawkami porównawczymi były AirPods Pro, a test trwał pięć dni. Podczas przeprowadzania testów korzystałem z automatycznych, fabrycznych ustawień korektora dźwięku.

Pierwsze wrażenia ze słuchania

Bas. To pierwsze, na co zwróciłem uwagę. Mocny, bardzo głęboki, czasem aż świdrujący, ale ku mojemu zaskoczeniu całkiem ciepły i nie dominował nad innymi częstotliwościami. Wolę bardziej zrównoważony bas AirPodsów Pro, ale do pewnych gatunków muzycznych Beats Fit Pro sprawdzają się znakomicie. Ostrzejsza muzyka rockowa, a także symfoniczna, w których wysokie częstotliwości potrafią dominować, zyskiwały sporo głębi i „mięsa”.

Na dodatek muszę przyznać, że jakość emitowanego przez słuchawki dźwięku jest ciut, ciut lepsza od AirPodsów Pro. Słyszałem po prostu niuanse, które nie docierały do mnie wcześniej. Może to autosugestia, może po prostu fakt, że AirPodsy Pro mam od prawie dwóch lat (i uważam za najlepsze słuchawki dokanałowe, jakie dotychczas zaszczyciły moje uszy). Ale Beats Fit Pro naprawdę zaskoczyły mnie tym, co reprezentują i niechętnie wyjmowałem je z uszu.

Audiocheck

A oto krótki zapis wyników, jakie Beats Fit Pro uzyskały podczas odsłuchu sygnałów o konkretnych częstotliwościach. Oczywiście są one w dużym stopniu subiektywne i zależne od kondycji uszu każdej osoby. Mogę jednak zagwarantować, że uszy mam zdrowe – w trakcie testów wypadła mi rutynowa wizyta u laryngologa. Zostałem zapewniony, że moje uszy są gotowe do napisania tej recenzji.

  • Przedział 10 – 200 Hz:
    • 10 Hz – brak reakcji,
    • 20 Hz – delikatne drżenie,
    • 30 Hz – 80 Hz – drżenie i sygnał przybierają na sile,
    • 90 – 140 Hz – drżenie stabilizuje się, dźwięk przybiera na sile,
    • 150 – 170 Hz – dźwięk jest najbardziej intensywny,
    • 180 – 200 Hz – spadek intensywności dźwięku.
  • Przedział 22 – 8 kHz:
    • 22 – 18 kHz – cisza,
    • 17 – 14 kHz – narastanie dźwięku,
    • 13 – 11 kHz – stabilizacja intensywności,
    • 10 – 8 kHz – dźwięk wyraźnie opada.

Nagrania binauralne

Jest dobrze. Dźwięk pukania w drewniane drzwi brzmi naturalnie i autentycznie, aczkolwiek z lekkim odchyłem na szerokość. Muszę jednak przyznać, że przy pierwszym odsłuchaniu poderwałem się nieco z fotela.

Scena

Scena jest całkiem szeroka, a także głęboka, dźwięk bardzo przyjemnie otacza słuchacza. Świetnie sprawdza się w bardziej „zatłoczonych” kompozycjach, celnie rozmieszczając instrumenty w przestrzeni. Wśród wielu płasko i wąsko brzmiących słuchawek Beats Fit Pro to może nie Himalaje, ale krajobraz roztaczający się z Alp na pewno.

Muzyka

Szeroka scena pieści uszy…

Kiedy odtworzyłem Supermassive Black Hole Muse wiedziałem, że będzie dobrze. Tony wysokie są bardzo klarowne, środek jest sprawnie trzymany na wodzy i każdy instrument pozostaje na równi. Basy dobrze uzupełniają całość, nie zagłuszając reszty, aczkolwiek potrafią trochę pacnąć po bębenkach.

Uwielbiam testować słuchawki na zespole Nightwish, bo mamy tam okrutnie mnóstwo środka i dużo góry, co często potrafi wbić się ostro w uszy. I tutaj nadgorliwy bas okazał się zbawieniem – kulminacja The Greatest Show on Earth, w której ryczy orkiestra, gitary, perkusja, fortepian, chór i dwa wokale brzmiała klarownie, ale nie była sucha – miękki bas znakomicie uzupełniał ten masyw dźwięku.

Beats Fit Pro sprawdziły się też do muzyki filmowej. Sent Here for a Reason czy Flight z Człowieka ze Stali znakomicie przeprowadzają przez wszystkie grupy instrumentów i częstotliwości (zwłaszcza zderzenie mocnych, basowych glissand z migotliwym tłem) i demonstrują całą rozpiętość sceny. Nawet bardzo mocne popisy sekcji dętej czy skrzypiec nie atakują uszu bardziej, niż powinny. A przy tym ściany dźwięku pozostają klarowne (The Riders of Rohan z Władcy Pierścieni: Dwóch Wież na Beats Fit Pro to murowane ciarki).

…ale bas doprowadza do łez

Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to kilkukrotnie wspominany bas. W połączeniu z ANC potrafił wyciskać łzy na Rain Madonny i to wcale nie dlatego, że tak wzrusza mnie ta ballada Królowej Popu. Jest bardzo głęboki, ale po prostu za mocny, chociaż można to nieco stępić odpowiednimi ustawieniami korektora. Jednak w przypadku AirPodsów Pro, z których korzystam na co dzień, nigdy nie dotykałem korektora – grają po prostu pode mnie od początku.

W muzyce pop, a zwłaszcza szeroko pojętej muzyce elektronicznej (z naciskiem na taneczną) szykujcie się na inwazję na Wasze bębenki. Podbijający TikToka RAVE Dxrk ダークczy repertuar HEALTH lub Billie Eilish, by sięgnąć po pierwsze z brzegu przykłady, to dowód na to, że od przybytku głowa jednak boli. Co za dużo basu, to niezdrowo.

Ale skoro o Billie Eilish mowa, muszę się zwierzyć. Słuchając jej piosenek na Beats Fit Pro (od you should see me in a crown począwszy) jeszcze bardziej doceniłem, jak znakomicie wyprodukowane są jej kawałki. Nawet świdrujący bas nie był w stanie mi przeszkodzić w tej przyjemności. A kto słuchał, ten wie, że Eilish na niskich częstotliwościach nie oszczędza.

Podcasty, seriale i filmy

Tutaj trudno powiedzieć coś więcej, niż po prostu: jest bardzo dobrze. Ciekawym doświadczeniem jest oglądanie materiałów z dźwiękiem przestrzennym – jego jakość jest bardzo wysoka, a rozlokowanie w przestrzeni naturalne i sprawia ogromną frajdę. Sztuczne uprzestrzennienie treści stereo nie powala na kolana, ale wirtualna scena umieszczona jest zawsze przed nami. Jeżeli przez dłuższy czas skierowani jesteśmy w inną stronę, dźwięk łagodnie przesunie się tak, aby znów był przed nami. Takie detale cieszą.

Test Beats Fit Pro – ANC i tryb kontaktu

Aktywna redukcja szumu działa skutecznie, usuwając zbędne częstotliwości z otoczenia. Jej jakość zależy od właściwego dopasowania końcówek, więc jeżeli zrobicie to źle, nie ma mowy o dobrym działaniu. Działanie ANC określiłbym jako nieco mniej skuteczne, niż w AirPodsach Pro, ale wciąż na bardzo wysokim poziomie. Towarzyszy im delikatne wrażenie wzrostu ciśnienia, ale po krótkiej chwili można się przyzwyczaić.

Tryb kontaktu to natomiast ekstraklasa. Dźwięk, który dociera do uszu jest naturalny na tyle, że można zapomnieć, że ma się w uszach słuchawki. To jeden z najlepszych tego typu trybów na rynku, jeżeli nie po prostu najlepszy. Mam wrażenie, że trochę wzmacnia środek, aby lepiej wyciągnąć głos rozmówców, ale to nawet lepiej! Świetnie przemyślane, świetnie zaprojektowane, nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez tego trybu.

Jakość rozmów

Beats Fit Pro sprawują się bez zastrzeżeń. Mikrofony zbierają głos bez zarzutu, a moi rozmówcy wręcz nie zwracali uwagi na to, że mówię do nich przez słuchawki. W przeciwieństwie do AirPodsów Pro dźwięk Beats Fit Pro jest nieco bardziej oddalony, ale odnoszę wrażenie, że brzmienie rejestrowanego dźwięku jest głębsze. Poniżej porównanie:

Czas pracy na baterii i ładowanie

Muszę przyznać, że Beats Fit Pro bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie czasem pracy na baterii. Wykonałem dwa testy – jeden z włączonym ANC, drugi bez. Każdorazowo słuchawki były ustawione na ok. 50% głośności.

Deklarowany przez Apple czas pracy zgadza się w 100%. Słuchawki wytrzymują do 7 godzin bez ANC (utrata ok. 14% na godzinę) i 6 godzin z ANC (utrata ok. 16% na godzinę). Etui zapewnia im faktycznie ok. 18 godzin dodatkowego grania. Ponadto słuchawki ładują się błyskawicznie – godzina słuchania w 5 minut to fakt, a nie tylko chwyt marketingowy. Chylę czoła.

Recenzja Beats Fit Pro – podsumowanie

Beats Fit Pro to słuchawki, którym trudno wiele zarzucić. Są wykonane niemal idealnie, grają świetnie, a czas pracy na jednym ładowaniu jest bardzo dobry i nieprzekłamany w przekazach marketingowych. Komunikacja ze sprzętem Apple jest wzorowa, ale i użytkownicy Androida nie są traktowani drugorzędnie. A przede wszystkim nie tracą nic z jakości samego dźwięku, bardzo dobrego trybu kontaktu i niezłego ANC.

Ich konstrukcja wiąże się jednak z rozmiarem, który części osób nie podpasuje. Podkreślam jednak, że to kwestia bardzo indywidualna. Do tego bas, który pieści ucho trochę za bardzo, ale to można  wyregulować w korektorze. Sprzęt od Apple to zawsze „experience” i Beats Fit Pro od pierwszego otwarcia nim są – wysokiej klasy doświadczeniem. W swoim przedziale cenowym trafią na mocną konkurencję, ale nie mają czego się wstydzić. A dla posiadaczy iPhone’ów to wybór wręcz oczywisty.

Minusy

  • Łatwe wciskanie przycisków podczas zakładania słuchawek
  • Za mocny bas
  • Brak ładowania bezprzewodowego

Plusy

  • Bogate, dynamiczne brzmienie
  • Świetnie trzymają się ucha
  • Długi czas pracy na baterii
  • Szybkie ładowanie
  • Bezkonkurencyjny tryb kontaktu

Ocena redakcji

8/10
PL - Rekomendacja