Dopasowane do uszu i do słuchu. Recenzja słuchawek NuraLoop

Powiedzenie dać nura w muzykę nabiera nowego znaczenia, kiedy punktem odniesienia staną się one – słuchawki NuraLoop. Marka Nura dba o każdy niuans i oferuje personalizowanie muzycznych wrażeń. W tym przypadku to słuchawki dopasują się do słuchacza, a nie odwrotnie. Co to właściwie oznacza? Wyjaśnię z przyjemnością.

Słowem wstępu… czyli kilka słów o pierwszych wrażeniach po ujrzeniu NuraLoop

A więc było tak: otworzyłam małe kwadratowe pudełeczko i zabrałam się za rozpracowanie jego zawartości. W środku jest dosyć oszczędnie, ale nie można narzekać na braki w tym, co niezbędne. Najważniejsze, że są one – słuchawki NuraLoop. A oto cała reszta wyposażenia:

  • kabel do ładowania USB-A
  • kabel analogowy ze złączem Minijack
  • etui podróżne
  • silikonowe końcówki douszne (w rozmiarach S, M, L i XL)
słuchawki NuraLoop zawartość opakowania

No może brakuje mi tutaj etui ładującego. Ale sama konstrukcja NuraLoop to uniemożliwia. To model douszny, ale nie do końca bezprzewodowy, bo słuchawki są tutaj połączone elastycznym kablem. Co oczywiście ma swoje zalety. A jedną z nich jest chociażby to, że dzięki temu maleje ryzyko ich zgubienia. Naszyjnik lub jak kto woli kabel łączący obie słuchawki przekłada się przez kark. Zaczepy na uszy są giętkie, dlatego można swobodnie dopasować ich ułożenie do kształtu ucha.

Chociaż początkowo trochę obawiałam się tego, że kabel połączeniowy będzie mi przeszkadzał, po kilku minutach od pierwszego założenia zupełnie o nim zapomniałam. Jest praktycznie niewyczuwalny. Jego całkowita długość to 394 mm (łącznie z zaczepami). A i jeszcze jedno – na środku kabla znajduje się mały guziczek. Na jego zewnętrznej stronie widnieje logo marki, a gdy zajrzymy na drugą, będzie jasne, że nie chodzi tylko o estetykę. Ten mały groszek ma wbudowane złącze magnetyczne, które umożliwia naładowanie urządzenia. Wystarczy przypiąć je do drugiej połówki, która znajduje się na dołączonym do zestawu kablu USB-A (zatrzasną się automatycznie) i rozpocząć ładowanie. Całkowita waga słuchawek to tylko 25 gram.

słuchawki NuraLoop opakowanie

Przewodowe czy bezprzewodowe?

Brak etui ładującego rekompensują inne „dodatki”. Miło, że producent dołożył opakowanie podróżne. Osoby, które lubią mieć wszystko poukładane i pod ręką, z pewnością to docenią. To nie koniec niespodzianek, bo oprócz etui podróżnego mamy jeszcze w zestawie analogowy kabel. Co można dzięki niemu zyskać? Zamienia on słuchawki bezprzewodowe w przewodowe, które można podłączyć na przykład do telefonu.

Korzystanie ze słuchawek za pomocą analogowego kabla wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Jedną z nich jest brak dostępu do aplikacji Nura. Oprócz tego nie można także odbierać przychodzących połączeń za pomocą dotykowego panelu umieszczonego na kopułkach (w łączności przez Bluetooth jest to możliwe). I analogicznie – nie można także sterować innymi opcjami związanymi z odbiorem muzyki – zmianą i pauzowaniem utworów za pomocą tapnięć. Za to jest możliwa na przykład zmiana głośności i regulacja trybu społecznościowego (wspomnę o nim nieco później) za pomocą pokrętła. Jak to zrobić? Wystarczy przejechać palcem po brzegu panelu dotykowego, by aktywować wybraną funkcję.  

Specyfikacja

Słuchawki oferują bardzo przyjemny i głęboki odbiór muzyki, ale zanim przejdę do szczegółowego wyjaśnienia, czym dokładnie jest personalizacja dźwięku i pomiary słuchu, oto jak kształtuje się techniczna strona NuraLoop:

  • budowa słuchawek: dokanałowe
  • wersja Bluetooth: 5.0
  • zakres częstotliwości: 20 Hz-20 kHz
  • łączność: Bluetooth lub kabel analogowy 3,5 mm (w zestawie)
  • pełne naładowanie baterii NuraLoop zajmuje około dwóch godzin
  • każda słuchawka ma wewnętrzny i zewnętrzny mikrofon
  • złącze: USB-A, Minijack 3,5 mm
  • deklarowany czas pracy: 16h
  • aktywna redukcja szumów (ANC)


Parowanie słuchawek NuraLoop

To nie będzie długi akapit. Oznacza to tylko tyle, że parowanie słuchawek jest bardzo proste. Tutaj wszystko działa bez najmniejszego zarzutu. Zarówno za pierwszym, jak i każdym kolejnym razem słuchawki połączyły się ze smartfonem szybko i bezproblemowo. W ustawieniach Bluetooth wystarczy wybrać nazwę słuchawek i po chwili można zanurzyć się w muzykę.

Wygląd i komfort NuraLoop – idą w parze?

Tutaj kolejny plus. Słuchawki są wygodne i nawet po wielogodzinnym użytkowaniu (mój rekord to 8 godzin nieustannego noszenia) nic nie uciska i nie doskwiera. Elastyczne zaczepy umożliwiają swobodne dopasowanie, dzięki czemu kabel połączeniowy nie odstaje od uszu, a jeśli chodzi o same silikonowe końcówki – te o średniej wielkości, które zastałam na słuchawkach, niby były okej, ale czułam, że może być lepiej. Dlatego zmieniłam je na rozmiar większe. I wtedy zyskałam pewność, że nie leżą zbyt luźno i są dopasowane do mojego kanału. Słuchawki towarzyszyły mi w różnych czynnościach – od sprzątania mieszkania, spacerów aż po ćwiczenia. W każdym przypadku trzymały się na swoim miejscu. Nawet podczas skłonów, podskoków, pajacyków i innych aktywności ani razu nie wypadły z uszu i nie pozwoliły rozstać się z muzyką.

Jedynym minusem jest brak diody na słuchawkach, która sygnalizowałaby poziom naładowania baterii. Tę informację można sprawdzić z poziomu aplikacji lub zaraz po uruchomieniu słuchawek głos z ich wnętrza przypomni o tym, ile procent baterii jeszcze pozostało.

Co do samej diody, to jest ona umieszczona na kablu ładującym USB. Podczas ładowania białe światełko pulsuje, a pełny poziom naładowania jest sygnalizowany tym, że dioda po prostu świeci się nieprzerywanie.

Po zewnętrznej stronie słuchawek na kopułkach znajdują się wspomniane już panele dotykowe z umieszczonym na środku logo producenta. Są dosyć duże (zresztą jak całe słuchawki). Mnie to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Przynajmniej nie miałam żadnego problemu z trafieniem w panel sterujący. Dodam jeszcze, że przyciski są czułe i bardzo dobrze reagują na dotyk. 

słuchawki dokanałowe NuraLoop

Aplikacja Nura

Aplikacja rozszerza możliwości słuchawek i ma bardzo przyjemny i czytelny interfejs. Z jej poziomu można na przykład aktywować ANC, czyli technologię redukcji szumów, i przejść gładko w tryb społecznościowy. Dzięki tej drugiej opcji nie trzeba ściągać słuchawek z uszu lub pauzować muzyki, by zachować czujność i usłyszeć dźwięki dobiegające z zewnątrz. Co jeszcze daje pobranie aplikacji? Pełną personalizację sterowania, a więc możliwość skonfigurowania przycisków dotykowych wedle uznania.

Sterowanie NuraLoop

W zależności od indywidualnych preferencji z poziomu aplikacji można samodzielnie ustawić, co ma się zadziać po dotknięciu lewego i prawego panelu sterującego na słuchawkach.

Zacznę od lewej słuchawki i jej dopasowania:

  • Pojedyncze tapnięcie – następny utwór
  • Podwójne tapnięcie – poprzedni utwór
  • Przeciągnięcie palcem po kopułce – regulacja ANC/trybu społecznościowego

A oto ustawienia sterowania dla prawej słuchawki:

  • Pojedyncze tapnięcie – play/pauza (muzyka) oraz odbieranie/zakończenie rozmowy
  • Podwójne tapnięcie – włączenie/wyłączenie trybu immersji
  • Przeciągnięcie palcem po kopułce – regulacja głośności

Można powiedzieć, że opcje sterowania są dosyć minimalistyczne, ale dla mnie wypada to na plus. Najważniejsze komendy, które ułatwiają użytkowanie, są dostępne. A to przecież najważniejsze.

Słuchawki NuraLoop mogą działać w dwóch trybach – ręcznym i automatycznym. Oba aktywuje się z poziomu aplikacji. W pierwszym przypadku wystarczy nacisnąć i  przytrzymać przez 3 sekundy pokrętła dotykowe, by uruchomić lub wyłączyć słuchawki. Dodatkowo można także ustawić czas, po którym wyłączą się one automatycznie, gdy pozostają w tzw. „trybie bezczynności”. Można wybrać jedną z trzech dostępnych opcji:

  • Brak automatycznego wyłączania słuchawek
  • Wyłączenie po 5 minutach ciszy
  • Wyłączenie po 5 minutach, a następnie co 30 minut

W trybie automatycznym po założeniu słuchawek na uszy muzyka uruchomi się samoczynnie. I analogicznie – gdy zdejmie się je z uszu, wówczas muzyka ustanie. Zalecaną (i wygodniejszą) opcją jest wybór trybu manualnego.

słuchawki NuraLoop z etui

Pomiar słuchu i unikalny profil słyszenia

I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Marka Nura postawiła sobie ambitny cel zapewnienia jak najlepszej jakość dźwięku każdemu. Bez wyjątku. Personalizacja dźwięku i stworzenie unikalnego profilu słyszenia daje możliwość wykreowania indywidualnych i niepowtarzalnych wrażeń muzycznych.

A jak to wszystko się odbywa? Do stworzenia unikalnego profilu słyszenia potrzebna jest aplikacja. Po utworzeniu konta trzeba założyć słuchawki (dobrać rozmiar silikonowych końcówek) i upewnić się, że są odpowiednio dopasowane do kanału słuchowego. Oprócz tego trzeba jeszcze wyregulować elastyczne zaczepy w taki sposób, by nie wystawały za obrys ucha. Kiedy wszystko jest już tak, jak być powinno, czas na rozpoczęcie pomiarów. Cały proces personalizacji trwa około minuty.

Za pomocą czułych mikrofonów następuje pomiar tzw. otoemisji akustycznych, czyli bardzo słabych dźwięków tworzonych przez uszy w odpowiedzi na podawane im tony. Wysyłana do słuchawek zwrotna reakcja dźwiękowa zostaje następnie przechwycona i przetworzona i na tej podstawie tworzony jest indywidualny profil słyszenia. Reakcja na określone częstotliwości pozwala na ustalenie tego, na jakie dźwięki uszy są szczególnie wyczulone. W skrócie chodzi więc o to, że słuchawki dostrajają się do słuchu i pozwalają stworzyć w pełni spersonalizowany odbiór muzyki z możliwością usłyszenia jak największej ilości szczegółów.

Po zakończeniu procesu personalizacji, z poziomu aplikacji, można sprawdzić jak kształtuje się wizualny odbiór dźwięków. To kolorowa plama, która odzwierciedla to, w jaki sposób słyszane są dźwięki o niskich i wysokich częstotliwościach. Kształty, rozłożenie i kombinacja kolorów są niepowtarzalne. Tak samo jak brzmienie muzyki – dla każdego słuchacza będzie to zupełnie inne doświadczenie.

Każdy stworzony profil (aplikacja daje możliwość stworzenia trzech profili) będzie wyglądał inaczej, bo dopasowanie częstotliwości, tonów i finalne brzmienie muzyki zależy od słuchu i wrażliwości na dźwięki konkretnego słuchacza. Wszystko jest więc unikalne i skrojone na miarę.

Ale oczywiście musiałam sprawdzić to w praktyce i zbadać na własnych uszach, czy kalibracja dźwięku dla innej osoby aby na pewno nie będzie dopasowana także do mnie. Przełączając się pomiędzy trybem neutralnym a profilem innego użytkownika, różnica była odczuwalna, jednak dźwięki nadal były delikatnie przytłumione. 

aplikacja Nura tryb drugi spersonalizowany
A tu mała ciekawostka: oto, jak kształtuje się personalizacja dźwięku dla innego użytkownika

Muzyka w słuchawkach NuraLoop

Kalibracja dźwięku i możliwość stworzenie własnego profilu słuchowego to zdecydowanie najmocniejszy punkt NuraLoop. Po przełączeniu się na spersonalizowany profil poczułam się tak, jakbym właśnie wyciągnęła zatyczki z uszu. Pierwszą różnicą, którą można usłyszeć jest wyraźny, czysty wokal. Scena momentalnie się poszerza, a dźwięki nie są zdławione. Mam wrażenie, że są wzmocnione i pełniejsze.    

Scena

Słuchawki NuraLoop dają dość dużą przestrzeń. Scena jest szeroka i bez większego wysiłku da się wyodrębnić, z jakimi instrumentami mamy do czynienia, basy są przyjemnie zaznaczone. Wokal jest czysty, ale nie przytłacza i nie zabiera miejsca na wsłuchanie się w melodie. Jest też dynamicznie i różnorodnie. Na przykład w utworze Roof – So So słychać jak dźwięki zbliżają się niczym napływająca fala. Płynnie narastają i czuć, że są już bardzo, bardzo blisko. Po chwili rozbrzmiewa pełna paleta dźwięków, która rozlewa się równomiernie i otula przyjemnie niczym morska, ciepła woda. Nie można więc powiedzieć, że słuchawki grają płasko. Mocniejsze momenty są wyczuwalne.

Tony wysokie

Aby sprawdzić to, jak wypadają wysokie tony, wybrałam Call Me Joker Hildur Guðnadóttir. Napięcie budowane przez niespełna 5 minut utworu przyprawia o dreszcze. Początkowy przejmujący rytm wybijany przez kotły przechodzi w przeciągłe, coraz wyższe, narastające dźwięki. Do basowej wiolonczeli, która wspina się ku wyższym piętrom, stopniowo dołączają kolejne instrumenty. Na ich tle pięknie prezentują swoje solo skrzypce i altówki. Górne partie są wyraźne, pełne i aż niepokojące. Treble, mimo swojego przejmującego charakteru, nie są drażniące. Nie powodują uczucia „kłucia w uszy”. Wywołują przyjemny dreszcz, który sprawia, że chce się przesłuchać utwór kolejny i kolejny raz, by wyłapać coraz nowsze partie. Słuchawki doskonale radzą sobie z bogactwem dźwięków w tym utworze, nie tylko tych wysokich, co potwierdza, że ich scena jest dosyć szeroka.

Tony średnie

Co można powiedzieć o średnich tonach? Czy któryś dźwięk wybija się przed szereg i próbuje dominować? Spróbuję opisać to na przykładzie The Rat – The Walkmen. Poszło dosyć gładko. Przyjemnie brzmi perkusja, słychać bębny, wybrzmiewają talerze. Ładnie uzupełnia się to z wokalem i gitarą. Czuć tu symbiozę i można powiedzieć, że instrumenty są ze sobą w zgodzie. 

Tony niskie i tryb immersji

W utworze Rajski deser – L.U.C basy są wyczuwalne, ale nie są też przesadnie głębokie. Wybijają rytm i rozchodzą się po głowie, chociaż chciałoby się poczuć więcej mocy. Można powiedzieć, że utrzymują się na bezpiecznej linii i są trochę miękkie i wstydliwe. Na szczęście dla osób, które są nienasycone niskich tonów jest tryb immersji, czyli możliwość regulacji basów. Dzięki tej opcji, która jest aktywna tylko w personalizowanym profilu słuchowym, można dobrać ich natężenie do własnych upodobań. Testy można przeprowadzać w skali -3 do +3. Przy maksymalnym podkręceniu basów słychać je wyraźnie, w niektórych momentach są może lekko drapiące, ale czuć tu głębię i mnie się to bardzo podoba.  

ANC i tryb społecznościowy

Z tym akapitem miałam mały problem. Aby sprawdzić, jak działa ANC i odfiltrowanie całego dodatkowego dźwięku, wykonałam kilka prób w różnych miejscach. I tak – będąc na balkonie rzeczywiście redukcja szumów działa bez zarzutu. Dźwięki z ulicy i stacji paliw (która mieści się pod blokiem) są blokowane. Nie słychać podjeżdżających aut ani pisku opon.

Podobnie jest, gdy wychodzę na korytarz i idę w stronę wind. Są dosyć stare i działają głośno, ale przy aktywnym ANC nie słyszałam tych dźwięków. Kiedy zeszłam na dół i udałam się w stronę parku, rozmowy przechodniów i stawiane kroki również były dobrze tłumione. Nie słychać było także odgłosów dosyć porywistego wiatru. Ale kiedy moje stopy skierowały się w kierunku dosyć ruchliwej ulicy, tutaj zrobiło się mniej komfortowo. Słyszałam już dźwięki pędzących aut i hamującego tramwaju – mimo tego że głośność dźwięku była ustawiona na maksimum. Wszystko zmieniło się wraz z dopasowaniem silikonowych końcówek. Kiedy zmieniłam rozmiar z M na L i znalazłam się znów na mocno ruchliwej ulicy, wtedy szumy i odgłosy były tłumione całkowicie.

Dużo dobrego mogę powiedzieć o trybie społecznościowym. To funkcja, która pozwala na płynne przejście między redukcją szumów, a odbiorem dźwięków z otoczenia. Za pomocą pokrętła na panelu dotykowym słuchawki lub bezpośrednio po wejściu do aplikacji można swobodnie dopasować proporcje między tym, co chcę w danym momencie usłyszeć. Bardzo wygodna sprawa. Na przykład słuchając muzyki w domu, wcale nie musiałam pauzować utworu lub zdejmować słuchawek, kiedy chciałam usłyszeć, co ma do zakomunikowania druga osoba.

Tryb społecznościowy sprawdzał się dobrze, gdy chciałam zachować czujność, na przykład będąc w sklepie czy drogerii, a jednocześnie dalej słyszeć muzykę. Jest ona tłumiona i pozostaje przyjemnym tłem dla innych dźwięków, które są wtedy mocniej słyszalne – mam tutaj na myśli rozmowy, stawiane kroki, szczekanie psa, skrzypienie drzwi i wszystko inne, co dzieje się dookoła.

Jakość rozmów

Jakość rozmów jest w porządku. Moi rozmówcy słyszeli mnie wyraźnie, nic nie przerywało ani nie zakłócało konwersacji. Co prawda mikrofony zbierają dźwięki z otoczenia, ale nie w takim stopniu, aby wpływało to na pogorszenie jakości rozmów. Słyszałam odgłos nalewanej wody i odwrotnie – moi rozmówcy pytali, czy piszę coś na komputerze, bo słyszą w tle stukot klawiatury. Ale dźwięki te były na tyle minimalne, że nie można powiedzieć, aby takie niuanse wpływały mocno na jakość rozmów.  

NuraLoop-prawa-słuchawka

Bateria i ładowanie słuchawek NuraLoop

Deklarowany przez producenta czas pracy słuchawek wynosi 16 godzin. A jak teoria ma się do praktyki? Można powiedzieć, że są ze sobą bardzo blisko. Po trzech godzinach nieustannego słuchania muzyki od pełnego naładowania bateria wskazywała 80 %. Po kolejnych pięciu godzinach było to już 50 %. Kiedy wartość spadła do 20 % myślałam, że szybko nadejdzie czas na to, by wyjąć kabel do ładowania, ale spadek mocy wcale nie był drastyczny. Zanim muzyka na dobre zamilkła minęły jeszcze ponad dwie godziny. Co do samego ładowania, tutaj nie ma na co narzekać. Rozpoczęłam ładowanie o godzinie 18:35, a już o 20:25 bateria wskazywała pełne 100 %.

Podsumowanie

Jeśli ktoś chce poczuć się wyjątkowo, NuraLoop spełnią to życzenie. Personalizacja dźwięku i możliwość stworzenia aż trzech różnych profili to największy plus słuchawek. Dźwięk jest unikalny i dopasowany do słuchu, z szeroką sceną i pięknym brzmieniem. A dla tych, którzy chcą zanurkować trochę niżej i poczuć głębokie basy, tryb immersji będzie wisienką na torcie. ANC pozwala zapomnieć o piszczących oponach i rozpędzonych autach. Słuchawki są lekkie i dobrze leżą w uszach, a panele są czułe na dotyk, co zwiększa wygodę poruszania się po muzycznych nurtach. Powrót na brzeg zapewnia tryb społecznościowy. Wystarczy przeciągnąć palcem po kopułce, by zmienić proporcje dźwięków i bez rozstawania się z muzyką usłyszeć odgłosy dobiegające z zewnątrz.

Minusy

  • brak diody, która sygnalizowałaby poziom naładowania
  • lekko ograniczone brzmienie basów
  • brak instrukcji obsługi

Plusy

  • możliwość personalizacji dźwięku
  • tryb immersji
  • tryb społecznościowy
  • intuicyjna i czytelna aplikacja
  • wygoda noszenia
  • świetne (i dopasowane) brzmienie
  • łatwe sterowanie gestami
  • szybkie ładowanie

Ocena redakcji

9/10
PL - Rekomendacja