OLED-y z serii 805 są telewizorami o kluczowym znaczeniu dla marki Philips. I nie chodzi tu tylko o kontynuację chlubnych tradycji poprzedników z serii 804 (2019) i 803 (2018). Otóż po zarzuceniu OLED-ów z systemem Saphi (co było moim zdaniem decyzją słuszną), to właśnie na OLED-ach z serii 805 spoczywa teraz odpowiedzialność za przyciągnięcie i pozyskanie jak największej liczby potencjalnych klientów. Przetestowaliśmy 55-calowy model z tej serii, a jak wypadł, opisujemy w recenzji poniżej.
Philips 55OLED805 jest telewizorem OLED z ekranem o rozdzielczości 3840 na 2160 pikseli. W trakcie testu pracował pod kontrolą oprogramowania w wersji TPM191E_R.101.001.123.003 i systemu Android 9. Telewizor wyprodukowano w Polsce w czerwcu 2020 roku, a testowaliśmy nie sztukę pochodzącą od producenta, lecz fabrycznie nowy egzemplarz sklepowy.
Zacznijmy od tego, że nie będę owijał w bawełnę – moim zdaniem stylistyka 55OLED805 będzie dla wielu oznaczać miłość od pierwszego wejrzenia. Bardzo duża atrakcyjność tego telewizora sprowadza się do połączenia minimalizmu z wysokiej jakości detalami, jak np. metalowymi nóżkami w postaci błyszczących, chromowanych sztabek. Inną cechą charakterystyczną, którą 55OLED805 kontynuuje po poprzednikach, jest bardzo mały prześwit pomiędzy dolną krawędzią ekranu a podłożem. W tym roku możemy go w razie potrzeby zwiększyć za pomocą specjalnych przedłużek – będzie to pomocne, gdy zechcemy przed telewizorem postawić soundbar, który bez zwiększenia prześwitu mógłby zasłaniać dolną część ekranu.
Być może narażę się tym stwierdzeniem niektórym, ale moim osobistym zdaniem 55OLED805 jest najładniejszym telewizorem na rynku.
Dla zainteresowanych: szerokość bocznego obramowania ekranu wynosi 8,5 mm, a szerokość samej ramki – 2 mm. Z kolei rozstaw nóżek wynosi 800 mm.
W telewizorze zastosowano wyświetlacz OLED typu RGBW (WOLED), pochodzący od LG Display. Charakterystyczną cechą tych wyświetlaczy jest czwarty biały subpiksel, który świeci niefiltrowanym białym światłem emitowanym przez organiczne warstwy panelu.
W ustawieniach fabrycznych trybu film (6417K) reprodukcja barw przez Philips 55OLED805 była wy-bit-na. Średni błąd odwzorowania testowej próbki kilkudziesięciu barw wyniósł zaledwie 1,1, co jest drugim najlepszym wynikiem, jaki zarejestrowaliśmy w 2020 roku!
Co to oznacza w praktyce? Ano tyle, że zdecydowana większość konsumentów (nawet tych wymagających) nie odróżniłaby kolorów na ekranie Philips 55OLED805 od wzorca. A przecież mówimy tu o telewizorze wyjętym prosto z pudełka, bez żadnej kalibracji!
Przy patrzeniu na ekran pod kątem da się zauważyć pewna zmiana odcienia. Widać ją szczególnie na jednolitej białej planszy, gdy biel zmienia odcień na zielonkawo-niebieski. Nie jest to duży problem, ale warto o tym wspomnieć, bo wielu recenzentów w ogóle tę kwestię pomija.
Na deser zamieszczam jeszcze diagram obrazujący odwzorowanie barw przez testowanego Philipsa. No cóż, tak dobra reprodukcja barw w ustawieniach fabrycznych to zaiste nieczęsty widok. Brawo, Philips! Brawo!
Pokrycie przestrzeni UHDA-P3 (CIExy) wyniosło 94%, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Dokładność odwzorowania poszczególnych barw w trybie HDR była dobra, choć nie tak dobra jak w mniej wymagającym od telewizora trybie SDR – błędy były trochę większe.
Na szczęście dotyczyły bardziej jasności, a nie nasycenia barw.
Ogólny wynik jest bardzo dobry, ale oczywiście po kalibracji byłby z pewnością jeszcze lepszy.
Tu czekała na mnie spora niespodzianka. Tak się złożyło, że w 2020 roku przed Philipsem 55OLED805 przetestowałem kilka innych konkurencyjnych telewizorów OLED, wiedziałem już zatem, co potrafią i jaki średni poziom reprezentują sobą 55-calowe OLED-y A.D. 2020.
W związku z tym byłem bardzo ciekaw, jak na tle rywali wypadnie Philips, i zaraz po kilku godzinach wstępnego wygrzewania na sygnale z telewizji przystąpiłem do testów. Jak wiadomo, są dwa podejścia do testowania. Jedni dokonują pomiarów, a następnie sprawdzają, jakie przełożenie mają zmierzone parametry na obraz widziany gołym (choć wytrenowanym) okiem. Drugie podejście zakłada, że najpierw oglądamy obraz z telewizora, w szczególności dobrze znane nam sceny (tj. te, które wiemy jak powinny wyglądać), wyciągamy wnioski, a dopiero potem szukamy potwierdzenia w zmierzonych parametrach. Przyznam, że stosuję raz pierwsze, raz drugie podejście, ale tym razem zacząłem właśnie od oceny subiektywnej.
Do wstępnych testów wybrałem dobrze mi znane sceny z takich filmów, jak: Exodus, Zjawa czy Pierwszy człowiek. Nie spodziewałem się, że testowany telewizor zaskoczy mnie czymś szczególnym, ale byłem w błędzie. Już od pierwszych sekund oglądania ciemnych scen z filmu Exodus (2014) poczułem, że coś jest nie tak, coś jest inaczej. W całkowicie ciemnym pomieszczeniu, gdy światło z telewizora nie ma żadnego rywala w postaci lampy czy okna, nietrudno dostrzec różnice w stosunku do tego, jak obrazy te wyglądały na innych OLED-ach.
Czy chcę przez to powiedzieć, że OLED Philipsa nie miał tej słynnej OLED-owej czerni? Nie, skądże znowu. Czerń była smolista, głęboka i absolutna, a żadna szarość czy rozjaśnienie nie mąciły jej piękna. Była także czysta: sprawdziłem przyczerniowe, tj. bardzo ciemne szarości (od 1 do 5%), i były one czyste, a widocznych na zdjęciu poniżej kilku ciemnych pasków na środku ekranu nie było w ogóle widać gołym okiem.Aparat widzi inaczej niż ludzkie oko i dopiero gdy zobaczyłem zdjęcie, na którym widać ww. pasy, przyjrzałem się ekranowi z bliska, i dopiero po dłuższej chwili zauważyłem ich istnienie. Inaczej mówiąc: czulszy od oka aparat pokazał to, czego wzrok normalnie nie widzi.
Ponieważ widziane gołym okiem czerń i przyczerniowe szarości były czyste, zapytacie zapewne, na czym polega problem i dlaczego obraz na ekranie Philipsa 55OLED805 odbiegał od tego z konkurencyjnych OLED-ów. Otóż problemem była ogólna jasność scen widocznych na ekranie: były ciemniejsze, niż być powinny. Włączenie pozostałych filmów testowych dało ten sam efekt: czerń była perfekcyjna, ale ogólna jasność scen była zauważalnie niższa od tego, do czego przyzwyczaili mnie wcześniej testowani rywale.
I tu z pomocą przyszły wyniki pomiarów. Okazało się, że w ustawieniach fabrycznych trybu HDR film obraz był rzeczywiście ciemniejszy, niż być powinien. Na przykład gdy generator wysyłał 100% biel, Philips 55OLED805 „dawał z siebie” tylko 400 cd/m^2, czego potwierdzeniem jest wykres poniżej.
To bardzo dziwne zachowanie, bowiem OLED-y zazwyczaj nie schodzą poniżej 500 cd/m^2, a często są znacznie jaśniejsze. Zacząłem zatem szukać przyczyny tego stanu rzeczy. Przywrócenie ustawień fabrycznych trybu obrazu nie dało żadnej zmiany, więc spróbowałem zmienić ustawienia funkcji HDR Perfect. Fabrycznie aktywna jest opcja minimum, w związku z czym spróbowałem ustawienia „oczko wyżej”, czyli opcji średnia (na zdjęciu poniżej jest to maksimum).
Efekt przerósł moje oczekiwania.
Okazało się, że to właśnie fabrycznie aktywna opcja HDR Perfect minimum dławiła telewizor i nie pozwalała mu rozwinąć skrzydeł. Po wybraniu opcji średniej jasność wzrosła o 41%, co było widać gołym okiem. Jasność scen wróciła do normy, a filmy wreszcie zaczęły wyglądać „normalnie”. Proszę zwrócić uwagę, jak po dokonanych zmianach krzywa jasności (szara) zbliżyła się wzorcowej (żółtej). W ustawieniach fabrycznych krzywa jasności była znacznie oddalona od wzorca, lecz po korekcie ustawień odchylenie jest dużo, dużo mniejsze.
Ponieważ z dodatkowych, przeprowadzonych przeze mnie pomiarów wszystkich opcji HDR Perfect wynikało, że żadna z opcji fabrycznych (nawet maksymalna) nie oferuje 100% zgodności z wzorcową krzywą jasności, wypadłoby zrobić telewizorowi kalibrację. Ponieważ nie miałem na nią czasu, dla dalszej poprawy jakości obrazu podniosłem poziom czerni z fabrycznych 50 do 55 (i to bez istotnej bez utraty jakości obrazu).
Po dokonaniu ww. zmian w stosunku do ustawień fabrycznych uzyskałem wreszcie to, co chciałem: wspaniały, kontrastowy obraz nieodbiegający jakością od rywali, a w niektórych aspektach (jak praktyczny brak kleksowania) przewyższający niektórych z nich. Dodam, że choć nie są idealnym panaceum, w przeciwieństwie do kalibracji ww. zmiany nic nie kosztują i każdy może je wykonać w swoim domu bezpłatnie.
Po ich dokonaniu jakość obrazu na ekranie była znakomita i godna reputacji, jaką OLED zdążył sobie wyrobić. Na potwierdzenie kilka scen z filmu Exodus.
I jeszcze jedno. Zanim zaczniecie regulować Waszego Philipsa 55OLED805, zwracam uwagę, że czujnik światła jest fabrycznie włączony we wszystkich stylach oprócz isf (w AI nie ma tej opcji, ale nie sprawdzałem, czy czujnik działa w tle, tj. w ukryciu). Warto go zatem wyłączyć, aby mieć pełną kontrolę nad telewizorem.
Podsumowując, choć ustawienia fabryczne nie są optymalne, po dokonaniu kilku zmian jakość obrazu staje się znakomita. Philips 55OLED805 jest bez wątpienia świetnym telewizor do domowego kina.
Po dokonaniu ww. korekt w ustawieniach telewizora maksymalna luminancja na planszy 10% w trybie HDR film po 5 (słownie: pięciu) minutach pomiaru wyniosła 634 cd/m^2.
Przebieg luminancji w czasie był bardzo stabilny – powoli, acz nieustannie rosła od początkowych 565 cd/m^2 do końcowych 634 cd/m^2. Jest to wynik dobry, choć zauważalnie niższy od OLED-owych konkurentów, którzy zaczynają tam, gdzie 55OLED805 nawet nie dochodzi.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że taka, a nie inna jasność maksymalna w trybie HDR:
Oznacza to, że podobnie jak Sony, Philips nie chce uczestniczyć w „wyścigu na kandele” (czyli o jasność). Jak widać, czterej główni producenci telewizorów OLED na naszym rynku podzielili się na dwa obozy: w jednym jest Philips i Sony, w drugim LG i Panasonic. Przypadek? Nie sądzę. To po prostu świadomy wybór inżynierów.
A zatem „maksymalizacja efektu HDR czy raczej maksymalizacja żywotności organicznego panelu?” To dopiero jest pytanie. Co jest lepsze? Wydaje mi się, że na to pytanie nie ma szybkiej i łatwej odpowiedzi, a po której stronie staniesz i który „obóz” wybierzesz, zależy od Ciebie, drogi Czytelniku.
W każdym razie zapamiętaj jedno: jeżeli gdzieś usłyszysz lub przeczytasz, że wszystkie telewizory OLED są takie same (tj. dają taką samą jakość obrazu), bo mają panel od jednego i tego samego producenta, uśmiechnij się politowaniem, bo wiesz, że to po prostu mit. Tak jak ten sam silnik spalinowy można inaczej oprogramować, tak samo ten sam panel OLED można inaczej wysterować.
Rozdzielczość dynamiczna (ostrość obrazów ruchomych) była taka sama we wszystkich „stylach” ruchu i wyniosła 600 linii (na 1080 maksimum). Do niedawna był to typowy wynik dla telewizorów OLED. Jednakże niektórzy konkurenci poczynili w tym roku spory postęp, przekraczając tę granicę i osiągając wyższy rezultat. Oznacza to, że choć 55OLED805 nadal oferuje dobrą ostrość obrazów ruchomych, pod tym względem nie należy już do czołówki.
Mimo iż rywale oferują jeszcze dokładniejszą kontrolę nad stopniem upłynnienia ruchu (np. za pomocą suwaka), ogólną jakość odwzorowania ruchu przez 55PUS9435 oceniam jako dobrą.
W tej kategorii oczekiwałem od Philipsa 55OLED805 ponadprzeciętnych osiągów i muszę przyznać, że nie zawiodłem się. Już od pierwszych odsłuchów było jasne, że brzmienie jest bardziej otwarte, naturalne i szczegółowe od tego, co oferują rywale z tej samej półki cenowej.
Przewaga Philipsa nad rywalami stanie się oczywista, gdy rzucimy okiem na przetworniki. Tak jak rywale, 55OLED805 dysponuje przetwornikami szerokopasmowymi (po jednym na kanał).Oprócz nich mamy także dwie wysokotonowe kopułki z tekstylną membraną – to one odpowiadają za czystsze wysokie tony i dają Philipsowi przewagę.
Ponadto, na pokładzie, a raczej z tyłu obudowy mamy przetwornik niskotonowy i membrany bierne.
Bas był dobrze kontrolowany, nierozdęty i niedudniący. Był tez nieco zbyt twardy i spięty, ale wynikało to najprawdopodobniej z braku dotarcia – niecały tydzień grania okazał się zbyt krótkim czasem na dotarcie niskich tonów, ale z każdym dniem było słychać, jak jego reprodukcja się poprawia. Jestem przekonany, że po niezbędnym okresie dotarcia osiągnąłby on jeszcze lepszą konturowość i mięsistość, bo tak właśnie stało się z poprzednikiem testowanego modelu (55OLED804), który miał te same przetworniki, a na testowanie którego miałem rok temu dużo więcej czasu.
Oczywiście w ogólnej nie jest to aż tak znakomite brzmienie jak w wyposażonym w soundbar Bowersa & Wilkinsa modelu 55PUS9435, ale z pewnością lepsze od wielu OLED-owych rywali z tej samej półki cenowej.
55OLED805 działał pod kontrolą systemu Android w wersji 9, tego samego, który można spotkać w wielu innych modelach tej marki. Poniżej kilka uwag dotyczących jakości działania systemu:
Z wyjątkiem plików flv, Philips odtworzył wszystkie multimedia z testowej próbki (w tym avi, mov, mp4, mts i tp). Fabrycznie zainstalowany odtwarzacz multimediów działał poprawnie. Nie odnotowałem żadnych problemów z działaniem złączy USB.
Warto zaznaczyć, że:
Pomimo ostrej konkurencji 55-calowy OLED Philipsa nadal jest zawodnikiem, z którym należy się liczyć. W takich kategoriach, jak: reprodukcja barw, czystość przejść tonalnych w pobliżu czerni, jakość brzmienia, pilot czy stylistyka, 55OLED805 może stanowić punkt odniesienia. Jest to niewątpliwie telewizor godny polecenia, zwłaszcza po profesjonalnej kalibracji, która wyciągnie z niego 100% możliwości w dziedzinie jasności i kontrastu. Polecam, choć z ww. uwagami i zastrzeżeniami.
Na swoim przykładzie mogę jedynie wspomnieć o płynności ruchu, która w tym modelu jest fatalna (ogromna ilość artefaktów) – ocena „dobra” to chyba jednak za dużo.
Swietnie napisany artykul, dziekuje! Zawazyl na mojej koncowej decyzji.
Napisał Pan:
Rozdzielczość dynamiczna (ostrość obrazów ruchomych) była taka sama we wszystkich „stylach” ruchu i wyniosła 600 linii (na 1080 maksimum). Do niedawna był to typowy wynik dla telewizorów OLED. Jednakże niektórzy konkurenci poczynili w tym roku spory postęp, przekraczając tę granicę i osiągając wyższy rezultat.
Jaki zatem model/firma osiąga w tym zakresie lepszy rezultat? Jakość ruchu w Philipsie jest dla mnie dyskusyjna przez pojawiające się artefakty właśnie…
Na ogólną jakość odwzorowania ruchu składa się wiele czynników, w tym ostrość obrazów ruchomych, ich płynność, brak negatywnych zjawisk jak duże smużenie, zwielokrotnienie lub rozwarstwienie krawędzi czy tzw. zjawisko brudnego ekranu. Z kolei ilość artefaktów można kontrolować (przynajmniej częściowo), redukując stopień upłynnienia (im większe upłynnianie/kompensacja ruchu, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia artefaktów). Jeśli chodzi o najwyższą ostrość obrazów ruchomych to aktualnie osiągają ją takie OLED-y jak LG CX/GX czy Panasoniki HZ1000 i wyższe modele.
A czy amilight aby nie przeszkadza w kompsupcji treści hdr?
A kiedy test Philips OLED 55 705
Postaramy się sprowadzić ten model na testy.
Kolejna pozytywna opinia na temat tego modelu. Praktycznie wszędzie jest chwalony i chyba wreszcie zdecyduję się na zakup. Tylko zastanawiam się czy jeszcze w wakacje, czy już na jesieni? Bo może jakieś promocje się jeszcze pojawią.
Przepraszam za idiotyczne pytanie laika, ale w tekście pojawia się :
„… podniosłem poziom czerni z fabrycznych 50 do 55 (i to bez istotnej bez utraty jakości obrazu).”
Jak opcja w tym modelu TV reguluje poziom czerni, ponieważ nie mogę tego znaleźć?
Poziom czerni reguluje opcja „jasność” dostępna pod menu/ustawienia/obraz/jasność.
Witam, sąsiad z mieszkania na dole kupił sobie 55oled706/, od tego dnia w moim mieszkaniu w słychać dudnienie tego telewizora. Niby na kolektorze dźwięków ustawione jest wszystko na 0 to i tak cały czas słychać. Błagam o pomoc co można zmienić, aby ten dźwięk nie był taki buczący
W tekście była mowa o przedłużkach do nożek aby ustawić soundbar przed , czy można prosić więcej szczegółów, nie znalazłem takiego rozwiązania?
Nieważne. Pomyliłem z modelem 803. Jeżeli ktoś ma informacje czy nóżki od 805 pasuja do 803 to byłbym wdzięczny o info 😉