Unikasz spoilerów? Prawdopodobnie robisz to źle. Na szczęście mamy dla Ciebie 10 praktycznych trików, jak nie dowiedzieć się, że mordercą jest lokaj

W internecie wiele rzeczy uchodzi płazem. Możemy się wyzywać od prawaków i lewaków, namawiać do szczepionek albo przekonywać, że niosą śmierć tym, którzy „nie włączyli myślenia”. Bezkarnie kupujemy (jeszcze) konta premium w serwisach dyskryminujących leworęczność i robimy z siebie kretynów na TikToku. Jest jednak jedna rzecz, której niezmiennie wybaczyć się nie da, a niektórzy internauci wręcz domagają się, aby karać za nią chłostą. Mowa oczywiście o spoilerach. W poniższym wpisie przedstawimy 10 praktycznych trików, jak skutecznie ich unikać.

Żyjemy w kraju, w którym co rusz ktoś chce coś delegalizować. Mimo to w narodzie wciąż jest na tyle niewiele RiGCZ-u, że nikt jeszcze nie wyszedł z inicjatywą ustawodawczą zakładającą kary cielesne lub przynajmniej tortury psychiczne za celowe udostępnianie spoilerów – czy to w sieci, czy w rozmowach „face to face”.

Dopóki jako społeczeństwo nie dojrzejemy do tak odważnych zmian, pozostaje nam umiejętne unikanie informacji na temat rozwiązań fabularnych, do których jeszcze nie dotarliśmy, czytając książki, oglądając seriale, czy grając w gry.

Na szczęście macie nas, my natomiast mamy 10 naprawdę skutecznych patentów. Dla formalności: pierwsza piątka zestawienia dotyczy komunikacji werbalnej z rzeczywistymi ludźmi. Jako że trafiliście tutaj, śmiem zakładać, że tak jak ja nałogowo oglądacie, gracie bądź czytacie (lub robicie to wszystko naraz), a zatem możemy z tej grupy wykluczyć znajomych, bo tych prawdopodobnie nie posiadacie. Kogo więc dotyczy pierwszych pięć sposobów? Przede wszystkim kolegów i koleżanek z pracy.

Druga piątka antyspoilerowych tutoriali, jak się już pewnie domyśliliście, obejmować będzie szeroko pojmowane funkcjonowanie w sieci. Dowiecie się z niej m.in., jak radzić sobie z trollami na forach, czatach czy grupach dyskusyjnych.

spoiler alert telewizor

1. Nic tak nie odstrasza spoilerowców, jak brzydki zapach interlokutora

Tutaj warto zaplanować całą akcję odpowiednio wcześnie, co najmniej na tydzień przed premierą nowego sezonu ulubionego serialu. Plan działania jest prosty i sprowadza się do unikania kontaktu skóry z wodą i mydłem. Jeśli chcecie zwiększyć efektywność tej techniki, warto wprowadzić do codziennych rytuałów co najmniej 30 minut intensywnej aktywności fizycznej.

Już po kilkunastu godzinach bez kąpieli Wasze ciało powinno zacząć emitować przykry zapaszek, którego intensywność wzrastać będzie z każdym kolejnym dniem prysznicowej ascezy. W ten sposób ludzie nie będą chcieli nawet zbliżyć się do Was, a co dopiero mówić o zainicjowaniu jakiejkolwiek konwersacji, z której mógłby wypłynąć niepotrzebny spoiler.

Profity:

  • duża skuteczność potwierdzona odwieczną zasadą, że nikt nie lubi przebywać w towarzystwie osób, które brzydko pachną;
  • spora oszczędność wody, co oznacza szansę na podreperowanie domowego budżetu.

Zagrożenia:

  • celowe zaniedbanie higieny osobistej może wpłynąć negatywnie na Wasze zdrowie;
  • osoby, u których COVID-19 uszkodził zmysł powonienia, mogą zepsuć cały misterny plan;
  • jeśli nie jesteście samotnymi nolife’ami i mieszkacie z innymi osobami, ten patent raczej nie wypali. No, chyba że domownicy wykażą się dojrzałością i rozważą tymczasową wyprowadzkę.
smród, brzydki zapach

2. Słuchawki z aktywną redukcją hałasu

Okej, czas na coś mniej hardkorowego. Myśleliście kiedyś, jak fajnie byłoby móc „wycinać” dźwięki otoczenia z naszych uszu? Tak, wiecie, nie permanentnie, ale na życzenie. Tak się składa, że możemy to zrobić, a z pomocą przychodzi technologia.

Konkretnie – słuchawki z aktywną redukcją hałasu.

To idealne remedium na sytuacje, gdy osoby trzecie prowadzą żywe dyskusje na temat naszego serialu, a my musimy brać w nich udział, bo akurat jesteśmy w tym miejscu i w tym czasie, choć bardzo tego nie chcemy, gdyż do tej pory obejrzeliśmy dopiero dwa odcinki nowego sezonu, a te paskudy z HR-u właśnie omawiają dziesiąty.

Po prostu wystarczy nie zdejmować słuchawek z uszu, mieć cały czas włączoną redukcję hałasu i mieć „wywalone” na wszystkich tych, którzy chcieliby nam popsuć zabawę, zdradzając fabułę serialu, gry czy filmu.

Profity:

  • pozytywnym „efektem ubocznym” tej techniki jest „wyciszenie” osób, które nas irytują;
  • nosząc nieprzerwanie słuchawki na uszach, sprawiamy wrażenie introwertycznych outsiderów, co – biorąc współczesne trendy – zwiększa nasze szanse na przekazanie materiału genetycznego kolejnemu pokoleniu;

Zagrożenia:

  • trzeba wydać pieniądze,
  • samochody, pociągi i hulajnogi elektryczne tylko czekają, aby nas potrącić, gdy nie będziemy ich słyszeć,
  • być może ktoś będzie chciał nam zaproponować podwyżkę, nowy samochód lub trzy miliony euro od nigeryjskiego księcia, a my stracimy szansę na szczęście, nic nie słysząc.

Sprawdź słuchawki z redukcją hałasu w sklepie x-kom


3. Lepiej zapobiegać, niż mordować w akcie zemsty, czyli o tym, jak zmieniać tor rozmowy z serialowego na polityczny

Nic tak nie angażuje Polaków, jak polityka. Nawet największe mruki, które dziennie wypowiadają mniej więcej tyle samo słów, co Hodor z Gry o Tron, słysząc o tym, że ktoś krytykuje program 500+, wspomina aferę Amber Gold albo próbuje dowieść, że Hitler na pewno wiedział o Holokauście, potrafią wyzwolić w sobie bestię, gotową, w imię własnych przekonań, dokonać erystycznej masakracji.

Warto to wykorzystać w imię walki ze spoilerami. Jak to uczynić? Nic prostszego. Za każdym razem, gdy Wasze uszy wyłapią tytuł oglądanego przez Was serialu, imię i nazwisko którejś z postaci albo nawet autora ścieżki dźwiękowej, natychmiast wyplujcie z siebie jakieś hasło w stylu:

  • „jedynym celem plandemii koronawirusa jest depopulacja gatunku homo sapiens”,
  • „za rządów PO polskie rodziny nawet nie marzyły o życiu w takim dostatku, jak obecnie”,
  • „PiS doprowadzi kraj do ruiny swoją polityką rozdawnictwa”,
  • „Kościół, szkoła, strzelnica”,
  • „TVP święte nie jest, ale prawdziwą propagandę to rozsiewa TVN”.

Gwarantuję Wam, że trwające serialowe dysputy ucichną jak makiem zasiał, a ich miejsce zajmie polityczne MMA, w którym jedyną zasadą jest brak zasad i posługiwanie się utartymi frazesami (czyli w sumie dwie zasady). Warto pamiętać, aby rzucać hasłami umiejętnie, tj. w miarę możliwości dostosowywać je do sympatii i antypatii osób, które zagrażają nam spoilerami.

Profity:

  • zawsze któraś z politycznych kłótni może przeobrazić się w bójkę, a to coś, na co zawsze fajnie się patrzy, szczególnie w pracy;
  • jeśli sami macie skonkretyzowane sympatie polityczne, tą techniką bardzo szybko „odsiejecie ziarno od plew”.

Zagrożenia:

  • istnieje duże ryzyko, że sami możecie stać się ofiarą politycznych przepychanek, dlatego warto na wszelki wypadek mieć w zanadrzu gaz pieprzowy z Combatu;
  • nie polecamy stosowania tej techniki podczas spotkań rodzinnych.
Polityka a społeczeństwo

4. Przytłocz wszystkich swoim egocentryzmem

Prawie każdy człowiek ma jakiś temat, który mógłby wałkować godzinami, opowiadając milion historii i adegdotek. Najłatwiej tu mają rodzice małych dzieci, bo te nie pozwalają im choćby na godzinę wytchnienia, stąd nie mając o czym rozmawiać, rozmawiają tylko o dzieciach (wiem to po sobie). Opiekunowie zwierząt także wyróżniają się tym, że uwielbiają dzielić się historiami z życia swoich podopiecznych.

Są też hobbyści-fanatycy. Jedni uprawiają sport w każdej wolnej, inni sport oglądają w telewizji. Są gracze, którzy wychodzą ze swych piwnic tylko po to, by opowiedzieć innym, co w nich robią. Politycznym gawędziarzom poświęciliśmy osobną technikę antyspoilerową, ale warto wspomnieć też na przykład o tych ludziach, dla których praca zawodowa nigdy się nie kończy i skłonni są nawijać o niej każdemu, nawet 90-letniej prababci z zaawansowaną demencją.

No dobra, ale co z nimi? No właśnie to, że jeśli sytuujecie się w którejś z powyższych grup, ewentualnie macie swoją, uruchomcie werbalnego autopilota, nakręćcie katarynkę z jedną i tą samą melodią… po prostu mówcie, mówcie, mówcie, tylko po to, żeby inni nie mogli tego robić.

Pokażcie bezdzietnym lambadziarzom zdjęcia swoich „bombelków”. Podzielcie się z otoczeniem wątpliwościami dotyczącymi prawidłowej konsystencji kupy, jaką rano zrobił Wasz pieseł. Zainicjujcie litanię przedmiotów, które w ostatnim tygodniu zrzucił kot. Streśćcie ostatnią kolejkę polskiej Ekstraklasy. Mówcie o czymkolwiek, w czym czujecie się mocni.

I pamiętajcie jedno. Wylewając potok słów, którego nikt nie potrafi zatamować, ograniczacie do minimum ryzyko usłyszenia czegokolwiek poza własnym głosem, a więc także i spoilerów.

Profity:

  • chcąc nie chcąc, jesteście w centrum uwagi, reflektory skierowane są na Was, to Wasze pięć minut;
  • jedna czy dwie takie sesje i ludzie zaczną Was unikać, więc nie trzeba będzie się już przemęczać, aby osiągnąć pożądane efekty.

Zagrożenia:

  • niektórzy nie lubią, gdy ludzie ich unikają;
  • introwertycy mogą mieć z tą techniką pewne problemy już na etapie otwarcia ust w towarzystwie więcej niż jednej osoby.

5. Kary pieniężne za każdy wypowiedziany spoiler

To przedsięwzięcie będzie wymagało od Was autorytetu na tyle dużego, by ktokolwiek respektował antyspoilerowy regulamin, jaki nakreślicie. Ogólnie rzecz jest banalnie prosta, choć z początku może być trudno osiągnąć główny cel, jakim jest brak spoilerów.

Te bowiem muszą się pojawić. Wszystko po to, by Wasza skarbonka zadźwięczała choć raz brzdękiem bilonu i szelestem banknotów, które stanowić będą przestrogę dla wszystkich nieuważnych spoilerowców.

Z każdą kolejną karną wpłatą ludzie z Waszego otoczenia będą ostrożniejsi, aż w końcu uda Wam się wytępić całkowicie haniebne praktyki zdradzania innym fabuły dzieł, których ci nie mieli jeszcze szansy skonsumować, a bardzo by chcieli.

Profity:

  • nawet jeśli plan nie wypali, tym sposobem możecie się dorobić wkładu własnego pod mieszkanie na kredyt;
  • nauczycie się tworzenia regulaminów i manipulowania wielkością czcionki tak, by osiągać korzyści finansowe kosztem innych.

Zagrożenia:

  • osoby, które zgodzą się przestrzegać regulamin, mogą wpaść na pomysł, by zebrane pieniądze oddać na cele charytatywne;
  • skarbówka może się przyczepić.
spoiler alert mapa myśli

6. Bojkot dostawcy internetu

Boicie się, że internet zaleje Was spoilerami, nawet jeśli wykażecie maksymalną ostrożność? Pozbądźcie się go. Znaczy się internetu. Możecie po bożemu wypowiedzieć umowę, jest też opcja dla tych leniwych, mianowicie zaprzestanie płacenia rachunków. Grunt, że w obu przypadkach efekt jest ten sam.

Brak internetu oznacza brak spoilerów na Facebooku, Instagramie, TikToku, Reddicie itd.

Pamiętajcie, czasem najprostsze rozwiązania są tymi najlepszymi.

Profity:

  • tak jak w punkcie pierwszym poradnika, tak i tutaj oszczędzacie pieniądze;
  • zyskacie ogrom wolnego czasu, który można efektywnie spożytkować, na przykład emigrując na szparagi do Niemiec.

Zagrożenia:

  • istnieje realna szansa, że brak internetu uniemożliwi Wam obejrzenie serialu, który chcieliście zobaczyć, ale baliście się spoilerów w sieci;
  • nie logując się przez kilka dni na konta w social mediach, rodzina i znajomi mogą Was uznać za martwych.
spoiler alert paski

7. Otwórz się na świat. Sprawdź, co słychać na węgierskich portalach

To bardzo sprytny sposób na uniknięcie spoilerów w sieci, bo nawet jeśli na jakiś natraficie, nie ma bata, byście cokolwiek zrozumieli. Dlaczego postawiliśmy akurat na Węgry? Bo Polak i Węgier to dwa bratanki językiem urzędowym jest tam coś, co brzmieniem przypomina astmatyka walczącego z atakiem kaszlu.

Z angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego czy rosyjskiego jeszcze coś by się dało zrozumieć. Nawet jeśli Wasz kapitał lingwistyczny, uzbierany podczas wieloletniej edukacji szkolnej, sprowadza się do tego, że „zakręt” w języku naszych zachodnich sąsiadów to „die Kurve”.

Jeśli boicie się, że nic nie rozumiejąc, szybko znudzą Was skarby węgierskiego internetu, odpalcie sobie ichniejsze filmy dla dorosłych. Przekaz w nich zawarty jest na tyle uniwersalny, że z pewnością połapiecie się w zawiłościach fabuły bez konieczności tłumaczenia kwestii dialogowych.

Profity:

  • Węgry to taka prawie Polska, co potwierdzą przedstawiciele większości państw Unii Europejskiej. Szybko powinniście się odnaleźć na cyfrowych Węgrzech;
  • jeśli jakimś cudem „liźniecie” węgierski…. nie, jednak to nie jest możliwe.

Zagrożenia:

  • kilka słówek po węgiersku wypowiedzianych w gronie rodzinnym może poskutkować rozkazem umówienia się na wizytę do pulmonologa;
  • jeśli uciekacie przed spoilerami filmów dla dorosłych, zmiana języka na węgierski prawdopodobnie w niczym nie pomoże.
Węgry telewizor

8. Zajmij się oglądaniem dziwnych stron, które wciągają

O dziwnych stronach internetowych pisała już na Geeksie Kasia, więc nie będę się wymądrzać, a po prostu odeślę Was do jej tekstu. Dodam jedynie, że są one równie osobliwe, co intrygujące, więc z pewnością spędzicie na nich tyle czasu, by przeczekać gradobicie spoilerów związane z premierą Waszego ukochanego serialu, filmu bądź gry.

Profity:

  • jest dziwnie,
  • ale to strasznie wciąga.

Zagrożenia:

  • jest dziwnie;
  • to strasznie wciąga.

9. Najlepszą obroną jest atak

Boicie się spoilerów? W takim razie rozpocznijcie oglądanie serialu, gdy tylko trafi na platformę VOD. Zafundujcie sobie wielogodzinny binge-watching, kompulsywny, niczym nie przerywany, a po wszystkim wejdźcie na Twittera, by z kilkudziesięciu profili zaspamować wszystkich spoilerami z zakończenia sezonu.

Tak naprawdę ta technika nie wymaga spoilowania z Waszej strony, ale skoro świat jest toksyczny, to dlaczego macie sobie żałować?

Profity:

  • jeśli użyjecie tej techniki, a ktoś jakimś cudem i tak sprzeda Wam spoiler, będzie to oznaczać jedno – podróże w czasie nie są wyłącznie wymysłem pisarzy sci-fi;
  • wybierając opcję z Twitterem, macie szansę stać się kimś, kogo szczerze nienawidzicie, a to może być ciekawy eksperyment z zakresu empatii.

Zagrożenia:

  • jeśli Waszym z dawna wyczekiwanym serialem jest jakaś turecka telenowela, nowy sezon może mieć z 50 odcinków. Obejrzenie wszystkich jeden po drugim może – w najgorszym przypadku – zmieść Was z planszy, w najlepszym natomiast – zdewastować zdrowie psychiczne;
  • aby przetrwać binge-watching złożony z co najmniej kilkunastu godzinnych epizodów, konieczne będą: zapas kawy, wsparcie rodziny, a przede wszystkim wyrozumiały pracodawca, który nie wywali Was, gdy przestaniecie pojawiać się w pracy.

10. Oglądaj tylko takie seriale, w których i tak wiadomo, co się wydarzy

Gdybym cofnął się o trzy lata i zdradził wszystkim, że nowym królem krainy Westeros z Gry o Tron zostanie Robert Makłowicz ten, kto ostatecznie nim został, prawdopodobnie zostałbym ukrzyżowany. Oczywiście jeśli by mi się poszczęściło. Znając bowiem fanatyzm i nerwowość fanów tego serialu, nie zdziwiłbym się, gdyby skazali mnie na dożywotnie słuchanie dyskografii zespołu Feel, codziennie, przez 24 godziny na dobę.

Z drugiej strony jeśli podobna sytuacja dotyczyłaby, dajmy na to, filmu Pasja w reżyserii Mela Gibsona, a mój spoiler brzmiałby: „na końcu filmu Jezus umiera i zmartwychwstaje”, no to jednak raczej nikogo – no, może poza płaskoziemcami – by to nie ruszyło.

Gdybym cofnął się w czasie do 1997 roku i wtargnął na premierę Titanica, by oznajmić wszystkim obecnym na sali kinowej, że statek uderzy w górę lodową i zatonie, New York Times raczej by mnie nie dał na okładkę.

Dlatego warto „konsumować” jedynie takie twory fabularne, w których nic nas nie zaskoczy. Oprócz wspomnianych już produkcji biograficznych i historycznych, do tego grona zaliczyć można także chociażby polskie komedie romantyczne.

Bo wiecie: nie ma oczekiwań, nie ma rozczarowań.

Profity:

  • macie absolutną pewność, że Titanic przywali o górę lodową, a Piłat ułaskawi Barabasza. Spokój ducha gwarantowany, a czerwony przycisk ze „spoiler alertem” można co najwyżej oprawić w pamiątkową ramkę;
  • po alkoholu polskie komedie romantyczne nie są aż tak złe.

Zagrożenia:

  • jeśli podczas 2137 seansu Titanica Leonardo DiCaprio jednak zmieści się na drzwiach obok Kate Winslet i przeżyje katastrofę statku, może zdarzyć się tak, iż wszechświat imploduje;
  • na trzeźwo polskich komedii romantycznych nie da się oglądać.
Jezus Chrystus