Kamil Zawodny „MrSetoKami” – o Twitchu, YouTubie, karierze i Paputku

Seto od lat prowadzi gamingowy kanał na YouTubie. Do tego streamuje na Twitchu, jest częścią ekipy JaRockowej i gra dla telewizji. Jest dinozaurem gamingowej części Internetu. W wywiadzie porozmawialiśmy o początkach jego kariery, zmieniającej się branży growej, planach na przyszłość, o tym dlaczego nie przeniesie całej swojej działalności na jedną platformę i papużce o imieniu Paputek.

Chcesz wywiadu posłuchać i obejrzeć wideo? Na dole transkrypcji znajdziesz film z wywiadem.

O początkach kariery i zmianach w branży gamingowej

Seto, chciałbym Cię przywitać słowami hej hej siemaneczko ale ostatnio w swoich filmach mówisz hej hej dzień dobry. Skąd taka zmiana?

A wiesz co, szczerze, nie przywiązuje jakoś do tego wielkiej wagi. Nawet nie zwróciłem uwagi, że coś takiego zmieniłem. No niczym to nie było podyktowane. Na pewno.

Ok. Ostatnio zauważyłem, że mówisz dzień dobry i kurczę, myślę, może gość dorósł nagle?

Wiesz co, w zasadzie to takie miałem rozkminy, tak. Ktoś ostatnio gdzieś tam zwracał uwagę że ooo kiedy ja to oglądałem u ciebie Harrego Pottera? Jak byłem mały, czy tam w szkole.

Ale tak w zasadzie to ja jak i wiele moich widzów – no dorośliśmy. Każdy pewnie już ma rodzinę, dom do opiekowania się i mało czasu do spędzenia w Internecie.

Doskonały temat! To w ogóle się wiąże z jednym z moich pytań, które mam do Ciebie. Pamiętam, że Bonkol kiedyś powiedział, że dawniej oglądały go dzieci, a teraz te dzieci mają dzieci. Czy czujesz, że u Ciebie też tak jest?

Wydaje mi się, że tak. Jest bardzo podobnie z tego względu, że ja od początku, wydaje mi się, że nie tworzyłem treści dla dzieci. Oczywiście wtedy jakieś dzieci mogły to oglądać z tego względu, że YouTube był czymś nowym. Te formaty w postaci grania, let’s playów z komentarzem z kamerką były czymś nowym, więc no wtedy wiadomo, młodzież i dzieci szukają czegoś nowego, fajnego w Internecie. I wtedy być może to się jakoś sprzedawało dla dzieci.

Teraz mimo wszystko te formaty dla dzieci musiałyby być inne, żeby do nich trafiać. Musiałby człowiek robić Tik Toki i krótkie filmiki, jakieś głupkowate, bez jakiegoś większego przekazu. Wydaje mi się, że ci, którzy nadal gdzieś tam zostają, to to są jednak już tacy młodzi – dorośli albo dorośli.

Czyli bardziej dojrzała widownia. Nie sądziłeś, żeby się przebranżowić, żeby zmienić swój kontent?

Wiesz co nie, nie. Od zawsze to co robiłem, to chciałem żeby było hobby. To było hobby i jest nadal. Ale wracając tematem gdzieś tam do tych wcześniejszych, początkowych lat, to ja to robiłem czysto dla rozrywki. Swojej, jak i miałem nadzieję, że i czyjejś. Zacząłem wtedy, kiedy też oglądałem coś takiego jak właśnie let’s playe na na YouTube.

No i tak stwierdziłem, kurczę, ja też gram na co dzień, płacę za Internet, mam komputer. To może też bym nagrywał? Być może komuś też to sprawi jakąś radość, dostarczy trochę rozrywki. Wtedy jeszcze nie było w ogóle mowy o tym, żeby na tym zarabiać. Ani nie było firm, z którymi można było się  komunikować i wejść we współpracę, ani nie było czegoś takiego jak ad Sense. A jak się dostało partnera to było wow. Bo jak się dostało partnera bezpośrednio od YouTuba, to chyba największym featurem była możliwość wrzucania ów dłuższych niż chyba 10 albo 15 minut… bo na początku były takie ograniczenia

Dodatkowo takim featurem było wstawianie miniaturek do ów, bo na samym początku to była randomowa stopklatka z u i nie można było czegoś takiego zrobić, nie mając partnera. I jeszcze chyba były jakieś takie feature’y, partnerowe typu, że mogłeś sobie jakąś grafikę na kanale w tle zmienić. Ten YouTube się oczywiście zmieniał, ale na początku właśnie tak to wyglądało, że nikt nie liczył hajsu. A teraz jak się mówi o YouTube, to każdy gdzieś tam czy to twórca, czy nie twórca mam wrażenie, każdy patrzy przez pryzmat ło ile wyświetleń to tyle hajsu.

Wracając do pytania, nie planuję się przebranżowić z tego względu, że no mówię, to jest miejsce, w którym ja sobie robię hobby i gram sobie w gry i tak też chciałbym, żeby pozostało. Jeśli to nie będzie w jakikolwiek sposób intratne, no to po prostu trzeba będzie zająć się czymś innym, a jeśli czas pozwoli to nadal robić to co lubię.

Czy masz takie przeświadczenie, że kiedyś było lepiej? Czy wracasz do tych pierwszych nagrań, do lets playów i do swojego pierwszego kontentu z łezką w oku?

Wiesz co… Myślałem o tym kiedyś, żeby usunąć niektóre pierwsze filmy, ale tak po chwili namysłu mówię: nie kurde, to jest historia. Tak, jak to wyglądało na samym początku. Być może ktoś będzie chciał, to może prześwietlić i prześledzić jak wyglądały te zmiany. Więc zostawiłem te wszystkie materiały, które od samego początku nagrywam. 

Ten kanał jest cały czas jeden. Nie zmieniałem go, nie miałem problemów z jakimiś banami, z blokadą konta i tak dalej. Więc nie musiałem nic zmieniać.

Być może dobrze by to zrobiło, żeby założyć nowy kanał? Ale nie, ja to traktuję jako taką jedną całą książkę. A jeśli chodzi o jakiś sentyment do starych tytułów, do starych serii i tak dalej… Mam tylko pod kątem takim, że te gry, które były dla mnie faktycznie takimi klasykami sentymentalnymi, to ograłem i jakoś tak… Chciałbym do nich wrócić, ale stwierdziłem nie no, tego klasyka raz przeszedłem. Czas dać szansę jakimś innym grom.

Jestem taki trochę sentymentalny, więc podchodzę do niektórych gier, na przykład Morrowind jak stary Harry Potter, czy Hit Man, podchodzę do tego z sentymentem dlatego, że to były.. Kurczę dobre gry. To były dobre czasy, kiedy się w nie grało nawet jeszcze przed nagrywaniem, bo to były początki komputerów stacjonarnych w domach. Teraz po prostu nie jestem porywane jakoś tak super ekstra w czasie rzeczywistym przez niektóre tytuły, ale być może to się z czasem zmieni? Być może jak będę miał 60, 70 lat, to będę myślał o, ale ten Spider Man na PS 4 był super.

Myślisz, że co się zmieniło w branży gamingowej? Może w Tobie się coś zmieniło? Ww związku z tym, że te gry nie porywają tak jak tak jak kiedyś.

Wiesz co wydaje mi się, że to jest… To jest ten taki syndrom – jak masz dziecko i ono rośnie, ale ty tego nie widzisz. Ale jak się widzisz z wujostwem na przykład po roku to mówią ooo jak wyrosło. Wydaje mi się, że taka gradacja, której w tym momencie nie zauważamy. Podejrzewam, że te gry będziemy doceniać przez pryzmat sentymentów za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat.

Ale nadal te gry wychodzą dobre, tylko że teraz po prostu mam wrażenie, że troszeczkę w nas graczach się trochę podejście zmieniło. Kiedyś gry wychodziły raz na jakiś czas. Nie były wydawane taśmowo. Praktycznie jedno studio, drugie studio, trzecie studio, indie gierki niezależne, i tak dalej. Nie miało się tyle tych bodźców. Czy człowiek tak troszeczkę się rozpieścił? Tak. I ma o wiele większe oczekiwania. Jak jest tak duża konkurencja o nasz czas w postaci gier. Kiedyś była jedna płytka na osiedlu, którą sobie koledzy pożyczali między sobą i człowiek jakoś tak doceniał i ogrywał jeden tytuł przez długi, długi czas. Pamiętam, że były ogrywane dema! Na przykład jedna misja jakiejś gry. Wiele, wiele razy i to się jakoś nie nudziło. No a teraz jakoś tak się dzieje, że ludzie popatrzą przez pół godziny na jakąś grę, stwierdzą, że eee słaba, lecę dalej.

Myślisz, że taki detoks, na przykład gdyby nie grać przez rok, albo przynajmniej pół roku, i wrócić do jakiegoś tytułu, który wyszedł całkiem niedawno, to to spojrzenie byłoby inne?

Hm ciekawe. Szczerze, nie wiem. Z tego względu, że ja nigdy takiego detoksu nie miałem. Być może ktoś się takiego wyzwania podejmie? Ale mogłoby tak być… tylko, teraz pytanie: to jest zależne od podejrzewam konkretnej osoby? Czy ona na przykład „wyleczy się” z grania, czy później na przykład będzie bardziej zirytowana, że będzie musiała chwycić za myszkę i klawiaturę i sterować jakąś postacią? No niby tego się nie zapomina.. Ciekawy Jestem, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie, bo to jest takie czysto hipotetyczne.

Wydaje mi się, że mnie by brakowało mimo wszystko jakichś takich kilku tytułów w ciągu roku, na które zazwyczaj czekam.

O ciekawe, to od kiedy grasz? Czy jest tak, że już nieprzerwanie grasz od x lat i nie było dłuższej przerwy w twoim życiu?

Wiesz co, tak mi się wydaje, że tak właśnie jest.  Zaczynałem od jakiegoś „pegazusa”, wiadomo, jakąś tam podróbkę polską miałem od wujka. Jeszcze na te żółte kartridże, które kupowało się na bazarze na jakiejś giełdzie. Wtedy to ja nazywałem gierki telewizyjne.

I wiadomo, człowiek się wyginał na prawo, wstawał, żeby zobaczyć, co jest za Horyzontem, jak jechał samochodem, czy coś. I od tamtych czasów pamiętam, że grałem. Później nastał komputer w domu, jeszcze przez dos się wchodziło do Windowsa. Nie wiem to 3.11 chyba Windows czy jakoś tak… 95, 98. Więc cały czas ten komputer stacjonarny mi towarzyszył. I w miarę dbałem o to żeby, żeby on był w miarę jakiś taki dobry, żeby można było w jakieś gry pograć.

Czyli od dzieciaka grasz?

Tak, tak. Zdecydowanie tak. Nie miałem z tym problemów, bo akurat nikt mnie nie ograniczał w tej kwestii. Bo nikt nie miał podstaw i nie mógł mi wytknąć błędów, przez które mógłby mi dać, na przykład, karę na komputer.

Czyli Kamil był pilnym uczniem?

Tak.

Kiedy stwierdziłeś, że gry mogą być fajnym pomysłem na życie?

Wiesz co, to przeszło też tak troszeczkę taką gradacją. Stwierdziłem, że jeśli robię to, co lubię i to przynosi jakiś tam zysk, to nie ma nic lepszego jak w zasadzie robić to, co się lubi i na tym zarabiać. Jeśli była taka opcja, to gdzieś tam naturalnie przeszło się w to, żeby to wykorzystywać. Bo im człowiek starszy, tym jednak to powiedzenie czas to pieniądz jest bardzo sensowne i kluczowe. Zwłaszcza, jak mówię, człowiek dorasta. Musi podzielić czas pomiędzy naukę, ewentualnie pracę, hobby. Więc jeśli miałbym robić to wszystko naraz i nie mieć z tego środków do tego, żeby się utrzymać… To byłoby ciężko. Trzeba byłoby kombinować. No ale z racji tego, że robię to, co lubię, była szansa do tego, żeby to w jakiś sposób spieniężyć i na tym zarabiać, dlaczego nie.  

Każdemu, naprawdę każdemu życzę, żeby robił to, co lubi i mógł zarabiać z tego pieniądze. Nie mówię tylko tutaj o grach, bo wiadomo, każdy z graczy, którzy czytają, być może będą słuchać, mysli, że właśnie gry to jest super, nie? Ale niektórzy na przykład lubiliby programować te gry. Niektórzy testować, inni właśnie w nie grać tak jak ja, a niektórzy… lubiliby być muzykiem tak, i też na tym zarabiać. Super opcja.

To się jakoś dziś tak pojawiło. Ten cały „influencing”, tak to można nazwać, pojawił się jakoś niedawno i przez firmy jest w zasadzie od niedawna zauważany, a nawet i przez organy państwowe. Wydaje mi się, że jeśli się to robi z głową, z sercem, i nie próbuje nikogo oszukać… Bo to też jest opcja, wydaje się bardzo przystępna sprawa. Robić materiały wideo w Internecie. Ja sobie nigdy nie stawiałem za cel edukacji oraz wychowywania młodzieży. Zawsze zostawiałem to w rękach rodziców. Wiem, że ludzie często nie mają czasu na to, żeby poświęcić wystarczającą ilość czasu dziecku i już pozwalają mu surfować po Internecie. Ale mimo wszystko miałem gdzieś z tyłu głowy, żeby nie przeklinać, nie przekazywać niemiłych zachowań. Byłem troszeczkę zniesmaczony zachwaniem niektórych kanałów, które nagminnie przeklinały. W takim tonie prześmiewczym stawiały na przykład na wyśmiewanie siebie przez widzów, albo widzów przez siebie i tak dalej, więc od tego trzymałem się z daleka.

Myślisz, że jest miejsce dla nowych twórców w ramach let’s playów, gamingu, contentu premierowego i w ogóle w branżowego na na Twitchu i YouTubie?

Wiesz co, wydaje mi się, że to miejsce jest. Pytanie tylko jak z dotarciem? Jeśli ktokolwiek ma jakiś pomysł na to, żeby zrobić to w jakiś oryginalny sposób, to jasne, jak najbardziej. Tylko, że z tego co ja słyszałem, a nie mam badań bo zazwyczaj mają je jakieś agencje albo sam YouTube, to mimo wszystko ten gaming w postaci let’s playów jest dosyć nasycony.

Więc wydaje mi się, że żeby przedostać się do świadomości potencjalnego nowego widza, jest o wiele ciężej, niż było kiedyś. Nawet walka o utrzymanie uwagi już tam kiedyś nabytych widzów jest trudna. Ale to jest właśnie kwestia braku czasu albo tak dużej ilości kanałów. Nieraz mówiłem, że przez tą przystępność wiele widzów stało się twórcami i teraz na przykład nie mają czasu na to, żeby śledzić kanały, które kiedyś oglądali.

Porady dla początkujących twórców

Czy masz porady dla młodych twórców, którzy dopiero chcą zacząć, albo dopiero są na średnio zaawansowanym poziomie?

Wydaje mi się, że najważniejsza rada, którą zawsze powtarzam, to jest: w żadnym wypadku nie patrzeć przez pryzmat zarobków.

Jeśli ktoś chce patrzeć przez pryzmat zarobków, to oczywiście proszę bardzo. Ale wydaje mi się, że wtedy to już jest raczej kwestia pomysłu na biznes. Rozpisanie biznesplanu, rozpisanie sobie materiałów i konspektów na najbliższe pół roku. No i danie sobie tego czasu na to, żeby zobaczyć, czy to pyknie.

A jeśli ktoś po prostu tak zaczyna, wrzucić sobie na YouTube jakiś tam film z gry, to wydaje mi się, że pierwsza co, to nie oczekiwać zbyt dużo. Robić to coś się lubi, robić to dobrze, robić to dokładnie, systematycznie i się z tego cieszyć, a nie oczekiwać, Po pierwsze licz a po drugie ile pieniędzy. To jest prosta droga do tego, żeby się zniechęcić, bo jest naprawdę gro takich osób, w tym moich widzów, którzy po prostu myśleli, że jemu się udało, to mnie też się uda. Przecież to nie jest nic takiego trudnego. I zaczęli to robić. No ale wiadomo, tracili na to czas, oczekiwali nie wiadomo czego – nie otrzymali tego, to zrezygnowali.

Wracając jeszcze do Twoich początków, pamiętasz, z jakim sprzętem zaczynałeś? Na jakim sprzęcie operowałeś, kiedy pierwsze let’s playe wrzucałeś na YouTube?

Wiesz co… Wydaje mi się, że tak. Wydaje mi się, że pierwsze materiały nagrywałem na laptopie… chyba tak, bo tam on wtedy miał jakąś taką dziwną rozdzielczość. Nie 16×9, tylko jakąś tam inną. To był chyba jakiś tam SONY Vaio… Ja sobie go kupiłem za pieniądze zarobione jak pracowałem po liceum, chwilę przed studiami. Na nim właśnie nagrywałem, podczas gdy byłem na studiach i to była też taka opcja, że jak wynajmowałem mieszkanie na studiach to nie miałem podpiętego stałego Internetu na wynajmowanym mieszkaniu, umowa zazwyczaj na rok, a ja nie wiedziałem, czy tam będę mieszkał i tak dalej. Miałem Internet mobilny. Taki w paluszku na USB. Tam był transfer. To na przykład zdarzyło się tak, że w ciągu tygodnia nagrywałem materiały, a na przykład na weekend wracałem do domu i wtedy wrzucałem materiały na cały tydzień do przodu. Tak to wyglądało. Słuchawki z mikrofonem, to chyba był headset Creative Fatality HS-800. To było wszystko na jacku, więc były szumy. Teraz zdecydowanie bym to zrobił troszeczkę inaczej.

A z tego, z czego korzystasz teraz, możesz polecić jakiś sprzęt? Albo  doradzić młodym twórcom czego potrzebują tak naprawdę, żeby zacząć? A co jest im kompletnie zbędne.

Wydaje mi się, że zdecydowanie zaoszczędzić można na takich peryferiach komputerowych jak klawiatura i myszka. Jakkolwiek by na to patrzeć, to myszka za powiedzmy 700 zł, czy klawiatura za 900 zł, w żaden sposób nie usprawni im tej pracy, czy tego grania. Wręcz przeciwnie bym powiedział. Na przykład klawiatury mechaniczne mają to do siebie, że  mocno klikają, a mocne klikanie to klikanie w mikrofonie, a w mikrofonie to klikanie jest nieprzyjemne. Więc jeśli tak chcesz, to musisz na przykład później pracować nad audio. Czyli wyciszać szumy, wyciszać kliki.

To jest postprodukcja, to jest oczywiście trudniejsze. Więc ja, jeśli mam tylko możliwość, to gram na padzie we wszystkie gry. Dzięki temu właśnie unikam tych jakichś takich klików.

Jednak pisanie na klawiaturze przy włączonym mikrofonie, czy tam granie na niej, jest problematyczne. Więc tutaj można zdecydowanie iść w coś tańszego, w coś fajniejszego. Nawet ja bym chętnie teraz zamienił swoje klawiatury, dwie duże mechaniczne, na jakieś mniejsze, węższe bez nawet klawiatury numerycznej, żeby mieć więcej miejsca na biurku; już w ogóle, żeby były bezprzewodowe. Wtedy nie musimy ciągnąć tego kabla. Aha, no i też takie rzeczy, które rzucają się często w oczy na promocjach. Na przykład Stream Deck od Elgato. To jest coś co musisz mieć tak dalej… Być może, jeśli ktoś ma pomysł, to ułatwi mu to pracę. Zwłaszcza jeśli chodzi o streamy. Ale można się też bez tego obyć.

Tutaj warto by było zdecydowanie przeznaczyć środki głównie na mikrofon i na kamerę. Nie mówię o Internecie, bo Internet zazwyczaj każdy ma szerokopasmowy. No w pewnych częściach Polski pewnie go nie ma… No ale jeśli ktoś chce robić coś online, no to musi mieć jednak ten Internet całkiem szybki. Także mikrofon i kamerka tak to jest to jest zdecydowanie najważniejsze. 

To, o czym wspomniałeś. Bardzo dużo osób gdzieś tam zaczyna od tego, że kupi sobie masę sprzętu. No właśnie, a później dochodzi do tego momentu, o którym mówiłem. Nie będzie spełnionych oczekiwań w postaci widzów czy zarobków. I rzuca to wszystko w kąt.

Różnice między nagrywaniem na YouTubie, a streamowaniem na Twitchu

Super. Teraz chciałbym zapytać głównie o Ciebie, ale jeżeli w dalszym ciągu masz jakieś porady dla młodych twórców, to jestem otwarty na taką odpowiedź. Mianowicie, czym różni się prowadzenie kanału na YouTube, od streamowania na na Twitchu? Zauważyłem, że to, co się dzieje u ciebie na YouTubie jest kompletnie różne od tego, co jest na Twitchu. Dlaczego wybrałeś taką drogę? Dlaczego nie wrzucasz streamów z Twitcha na YouTuba? Przecież to jest takie popularne…

Wiesz co, czasami mam wrażenie, że ja jestem taki kuźwa pod prąd nie, cały czas pod prąd. Próbuje zmienić… rzekę i cały świat [śmiech]. Niestety wiem, że tak się nie da, ale nadal próbuję. W każdym razie ja zaczynałem od YouTuba. Ten format, uważam osobiście, że format YouTubowy jest inny od formatu na twitchu – od formatu livestreamów. Jeśli bym streamował na YouTubie, to być może by to jakoś tam widzowie i osoby, które gdzieś tam mnie oglądają… może by zaakceptowały taką formę. Ale z racji tego, że ja YouTuba prowadziłem od samego początku, później dopiero zacząłem streamować, to przyzwyczaiłem wydaje mi się osoby, które u mnie są, do tego, żeby jednak ten format YouTubowy był oddzielny.

Oczywiście tutaj mówię o formie nagrywania takiej bardziej sterylnej, zamkniętej, bo ja nie wyobrażam sobie na przykład na YouTuba wrzucać pocięty Stream. Z tego względu, że na streamie dzieją się niektóre rzeczy takie tu i teraz. Odpowiadam na chat, bardzo dużo zamieszania jest. Więc na przykład, jeśli miałbym prowadzić jakąś grę, która jest klimatyczna, na przykład jakiś horror czy jakiegoś RPG-a, to nie jestem w stanie się tak bardzo wczuć w grę, mając tak dużo bodźców, które mnie rozpraszają. Subskrypcja, której alert się wyświetli na ekranie, czy właśnie czat, z którym na bieżąco się rozmawia, jest taka komunikacja bezpośrednia. Tutaj sobie postanowiłem, że sobie to rozdzielę po prostu. Jeśli chcę być na żywo, to będzie to live. Jeśli chce nagrywać coś dla osób, które sobie obejrzą kiedy będą chciały, To wrzucam na YouTuba.

Takie bardziej immersyjne materiały wydaje mi się, że wychodzą przez to. No i też to jest mega pójście na łatwiznę no… wrzucanie live’a na youtuba… no ok… Ale jakoś nie czuję się z tym do końca fair dla ludzi.

Jak znaleźć czas na streamowanie oraz nagrywanie na YouTuba?

W takim razie jak znajdujesz na to czas? Skąd masz czas na nagrywanie na YouTube, tutaj pewna obróbka, wrzucasz, a potem jeszcze streamy naTwitchu. Skąd ty bierzesz na to czas?

Wiesz co, może dorosłe osoby będą wiedzieć, że im więcej rzeczy masz do zrobienia, tym łatwiej ci się zarządza czasem z tego względu, na to, że nie masz czasu na prokrastynację. Czyli tracenie czasu na nic. Zdarza się na przykład tak, że jak mam więcej czasu i mniej obowiązków, to człowiek siedzi na przykład i poscrolluje sobie Facebooka, poscrolluje sobie Instagrama i tak dalej. Jestem osobą raczej taką dosyć  poukładaną – mam swój harmonogram. Ustawiam sobie z góry tydzień. To mam zrobić tu, to mam tu, do tej godziny o tej godzinie to i to. Więc jeśli sobie tak te puzzle i te kafelki poukładam w Excelu, no to Wszystko Jestem w stanie zrobić.

Zdarza się, że jest naprawdę ciężko, ale to wiadomo, jak tam jakieś ewentualne akcje promocyjne czy jakieś współprace wchodzą od czasu do czasu, to wtedy troszeczkę to jest zaburzone, ale mimo wszystko udaje się wyrobić. Jeśli to sobie człowiek poukłada, to to jest git. Nikt nie musi mi nic przypominać i wystarczy mi z góry powiedzieć co mam zrobić i sobie gdzieś tam to wszystko w harmonogram wklepie.

Kamil Zawodny MrSetoKami
Ależ przystojniacha, prawda?

Czyli jesteś zorganizowanym gościem. Wróćmy na moment do Twitcha. Myślałeś, żeby zmienić platformę? Przerzucić wszystko na YouTuba, może Facebooka, albo zupełnie coś innego?

Myślałem o tym, ale myślałem o Facebooku w czasach, kiedy Facebook podkupował streamerów. Miałem rozmowy pewne z gościem, który odpowiadał za właśnie tę transformację i te przejęcia. Ale tamte rozmowy jakoś były ciężkie, w sensie gość chyba miał bardzo dużo na głowie i tak ciężko się z nim pisało. Czekałem kilka dni na odpowiedź. Koniec końców nie przeszedłem i wydaje mi się, że mimo tamtych pieniędzy, o których wiem od moich znajomych streamerów, wydaje mi się, że dobrze zrobiłem. Z tego względu, że byłoby duże zamieszanie takie przechodzenie w jedną i w drugą stronę, bo i tak z Facebooka wróciłbym na Twitcha.

Na YouTube nie chciałem przejść. Uważam, że nadal jest nieprzyjazny streamerom. Nieprzyjazny streamerom pod kątem streamowania i nieprzyjazny dla ludzi pod kątem oglądania. Dużo narzędzi, które ma Twitch nadal nie ma YouTube, a one są nie tyle kluczowe, co bardzo, bardzo pomocne. 

Więc w tym momencie niestety, ale nie widzę alternatywy dla Twitcha. Niestety mówię dla nas twórców.

No właśnie. Co sądzisz o tym, że Twitch ma pewne podwójne standardy banowania?

Na szczęście nie miałem nigdy styczności z banem. Nigdy gdzieś tam nie wyszedłem chyba, albo mnie nie złapali [śmiech] za nagięcie czy tam złamanie regulaminu. Podwójne standardy… nie wiem czy tutaj akurat masz na myśli jakiś konkretny przypadek, bo wydaje mi się, że na konkretnych przypadkach najlepiej rozmawiać, ale jest troszeczkę tak, że na niektórych kanałach, zwłaszcza mówimy tutaj o niektórych kobiecych kanałach, mam wrażenie, że one grają na nosie Twitchowi. Mówi się jedno, a one powiedzą, że no ok, ale tutaj mam basen w mieszkaniu, więc ja jestem teraz na plaży, więc mogę teraz być w stroju kąpielowym. No to jest ewidentnie takie granie na nosie Twitchowi i dziwię się, że Twitch tego nie widzi.

To znaczy z drugiej strony wiem, że to jest problematyczne, bo niby zapisu umowy gdzieś tam i regulaminu nie łamią tylko go obchodzą. To jest takie strasznie niefajne. A z drugiej strony jacyś tam moi znajomi oberwali rykoszetem jakimś banem za totalnie błahą rzecz, głupie rzeczy, o które no wystarczyłoby tylko i wyłącznie zapytać. Poprosić o wyjaśnienie. I tego wydaje mi się, że brakuje na Twitchu pod kątem tych banów i regulaminu. Jeśli zajdzie jakaś sytuacja, to powiedzieć: hej, wyjaśnijmy to. Wspomniałeś wcześniej o Bonkolu. Miał taką sytuację z rekinem tak [Dawid „Bonkol” Bączkowicz na swoim streamie zachęcony przez widza przeczytał słowo rekin od tyłu. Został za to ukarany – przyp. red.]. Inna sprawa też, że ktoś to pewnie zgłosił, więc jest tam jakiś uprzejmy donosiciel.

Ale wydaje mi się, że Twitch mógłby przyjść, powiedzieć: ej słuchaj, dostaliśmy takie zgłoszenie, zrobiłeś to i to, o co chodzi? No i wtedy można się w jakiś sposób wyjaśnić, no bo niektóre rzeczy są błahe.

Seciu, pozwoliłem sobie rozdrobnienie [śmiech], wróćmy do Ciebie. Muszę o to zapytać: skąd nick MrSetoKami?

W czasach, kiedy nastał u mnie Internet w domu, to były popularne fora internetowe i na forach internetowych ludzie rozmawiali. Nie było jeszcze jakoś za bardzo Facebooka w Polsce. I jak zacząłem gdzieś tam serfować po Internecie, to natknąłem się na takie fora. Chciałem coś pogadać. Zacząć jakiś temat, jakieś zapytanie. Pojawiła się, akcja, że trzeba sobie nazwę użytkownika wymyślić. Tak zwany pseudonim, nick. To były czasy, kiedy oglądałem Yu-Gi-Oh, takie anime. Tam była taka postać jak Seto Kaiba, nooo i tak jakoś niestety seto nie przyjmowało. No to tak jakoś sobie pododawałem i tak jest [śmiech].

Chciałbym jeszcze wrócić na chwilę do Twojej kariery. Czy nie masz wrażenia, że w zasadzie największą oglądalność już miałeś, że ona jest za Tobą? Podejrzewam, że ona jest gdzieś na przełomie wydania GTA 5. Kiedy była ekipa, był Rock, Graba i generalnie w tym GTA 5 dużo się działo. Może się mylę, może tak nie jest? Ale czy też wracasz do tego z taką nostalgią? Kiedyś to było, kiedyś było więcej wyświetleń. Czy sądzisz że, te pięć minut już minęło?

Wiesz co, nie. Jakoś nie wracam z sentymentem do tych momentów. Robię dalej to co lubię i jakoś nie mam w zwyczaju po prostu rozpatrywać tego co było. Wywiązuję się z obecnych umów, z obecnych współprac i tym się głównie zajmuję. Na tym się skupiam. Widzowie to jest trochę… W dużej części taka ulotna sprawa. Ktoś tam dorośnie, ktoś nie ma czasu, ktoś wyjedzie za granicę. Komuś się dziecko urodzi. A ciężko dotrzeć do nowego odbiorcy, więc wydaje mi się, że nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, albo wspominać tego co było. To wydaje mi się, że nie wniesie nic nowego. Można by było analizować, dlaczego tak było, a może by wrócić do tego, jak to się wtedy robiło.

Wydaje mi się, że ja nie zmieniam się jako osoba, no być może trochę jestem pewniejszy w tym co robię. W nagrywaniu i tak dalej, ale wydaje mi się, że nie ma możliwości za bardzo wyciągnięcia stamtąd jakichś przesłanek do tego co by zrobić, żeby do tamtego, do tamtych czasów wrócić.

Plany na przyszłość

To jakie masz plany na przyszłość?

Cały czas takie same. Czyli robić to, co lubię. Mam nadzieję, że dostarczać rozrywkę ludziom, którzy, będą mnie oglądać. Także zapraszam serdecznie, jeśli ktoś ma wolną chwilę, wolny wieczór, czy tam jedzie gdzieś pociągiem, tramwajem, autobusem, to zawsze można sobie coś posłuchać i zobaczyć jakieś gry, na które sobie na przykład nie można pozwolić, albo w postaci poradników. Było też dużo osób, które mówiło, że wszystkie gry typu Souls Like, Dark Soulsy, ale też Elden Ring i tak dalej, traktowała jako poradnik. A niektórzy na przykład nie mają napędów optycznych i ciężko im zainstalować jakąś starą gierkę, więc też można ją obejrzeć. Także wydaje mi się, że cały czas do przodu pod kątem gier. Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. teraz czekamy na Hogwart Legacy, więc pewne powroty do czasów Harrego Pottera. Długo nam przyszło czekać na jakiekolwiek nowe tytuły z tego uniwersum.

No i dobrze się bawić. To jest zdecydowanie na pierwszym miejscu.

A wspomniałeś o jeździe tramwajem, pociągiem, autobusem. Zobaczyłem Kamila w tramwaju – podchodzić czy nie podchodzić?

Jasne, jak najbardziej. Podchodzić. Można podchodzić, można się przywitać. Jak najbardziej, nie mam tym żadnego problemu. Zdarzały się sytuacje, nawet ostatnio byliśmy z chłopakami na Runmageddonie. Na starcie, zaraz przed przejściem przez START, przez tę szarfę startu, jeden z uczestników mnie klepnął w plecy i mówi: siema siema, można zdjęcie? Nie ma problemu, ktoś tam zrobił zdjęcie i pobiegliśmy. I na trasie też zdarzyło się, że ktoś wspominał, że Janka Sou Shibo, czy Bonkola, czy Niklausa ogląda.

Także to jest naprawdę fajne z tego względu, że wtedy widać, że te osoby, które oglądają, nie są tylko i wyłącznie jakimiś wirtualnymi nickami w Internecie.

No właśnie, nie tylko wirtualnym jedzeniem człowiek żyje. Co robisz poza tym, że jesteś youtuberem, jesteś streamerem?

Inne rzeczy, które muszę zrobić i nad którymi pracuję. Powiedzmy poza byciem takim powiedzmy właśnie youtuberem, streamerem, osobą publiczną. To mam trochę innych rzeczy, którymi się zajmuje, żeby mieć dodatkowe źródła dochodu i żeby to wszystko jakoś pogodzić. I od dłuższego czasu staram się, żeby to wszystko o czym wspomniałeś, upchnąć od 8 do 16. W miarę możliwości. Żeby po 16 mieć normalny dzień, taki dzień pracy. Wrócić do domu, wrócić do narzeczonej. Po prostu żyć. Czyli na zakupy, na jakieś hobby typu rower, typu na motocyklu pojeździć, pojechać gdzieś na weekend, żeby nie tylko siedzieć.

Były lata, były długie lata, w których tak naprawdę wstawałem z łóżka, siadałem przy komputerze i odchodziłem od niego bardzo, bardzo późno. Późno chodziłam spać i tak dalej. Wydaje mi się, że było to mega niezdrowe – to po pierwsze. I psychicznie, podświadomie wykańczające, bo nie ma nic lepszego, jak wyjść z domu do pracy i do niego wrócić o odpowiedniej, normalnej porze. 

Także poza nagrywaniem poza jutubowaniem, poza pracą – rower, motocykl, zakupy, wyjazdy, wycieczki, podróże.

Wyjazdy i podróże. Czy dobrze mi się wydaje, że za niedługo jedziesz do Turcji?

Tak, tak. Akurat w tym roku padło na Turcję. Stwierdziliśmy, że nigdy nie byliśmy w tych rejonach, więc tam można byłoby się udać. Na nie więcej niż tydzień, 7 dni z tego względu, że ja to akurat jestem raczej typem domatora. Także jakieś takie dłuższe wyjazdy niż 7 dni na wczasy, to jest już ciężko dla mnie, zwłaszcza jeśli mówimy tutaj o takim wczasowaniu i plackowaniu w jakimś tam kurorcie na plaży i na basenie raczej wolałbym. Dzisiaj jeszcze dokupiłem jakąś jedną wycieczkę jednodniową, żeby coś zwiedzić, coś zobaczyć.

Udanego wypoczynku Ci życzę. Wróćmy do gamingu, jeszcze przynajmniej na minutę. Twoja topka gier. Ulubione trzy, może pięć gier. Gry, do których przynajmniej myślami wracasz i one sprawiają Ci radość.

Wiesz co, zdecydowanie to będzie Gothic, zdecydowanie to będzie Wiedźmin oczywiście. I tutaj nie wyszczególniałbym, że to jest tylko Wiedźmin 3. Wydaje mi się, że wszystkie Wiedźminy. Nawet tak sentymentalnie wracam do Wiedźmina pierwszego, mimo tego, że dużo osób teraz uważa go za mega jakiś paździerz, ale to był naprawdę dobry kawał historii. Gothic, The Elder Scrolls, zwłaszcza Morrowind. Co jeszcze… Hitman. Bardzo lubię. I wszelkie Souls Like’i od FromSoftware, czy to Dark Souls, czy to Bloodborne, Sekiro, czy Elden Ring. To są chyba tytuły, do których zawsze będę wracał myślami, jak i gameplayowo.

Który Gothic najlepszy i czy Kamil czeka na kolejnego Wiedźmina?

Muszę dopytać, no muszę, to musi paść, który Gothiczek najlepszy?

No wiadomo, że Arcania [śmiech]. To jest pytanie dżoker.

Powiedziałeś też o wiedźminie, a czekasz na Wiedźmina czwórkę?

Wiesz co, czekam, ale to mogę sobie jeszcze poczekać. Czy to było zapowiedziane jako Wiedźmin 4?

W zasadzie nie do końca. Oni chcą otworzyć trochę nową historię i skrótową nazwę to Wiedźminem 4. Natomiast chciałbym nawiązać do tego co się stało. Masz koszulkę z Cyberpunkiem, do dnia premiery 8 milionów sprzedanych egzemplarzy, potem trochę te opinię spadły. Jak sądzisz, co będzie z Wiedźminem 4? Czy CDPR się czegoś nauczyło i czy gracze się czegoś nauczyli?

Powinni wyciągnąć jakieś wnioski, no i konsekwentnie gdzieś tam te grę zrobić już tak jak należy. Ale wydaje mi się też, że ludzie troszeczkę byli zbyt nahypowani w przypadku Cyberpunka, a bezpośrednio CDPR zaczynając nowe uniwersum być może miał mało doświadczenia w tym. Jakby nie patrzeć, do tej pory mieliśmy Wiedźmina, czyli fantasy, w których nie było broni palnej, zaawansowanej technologii. Więc pod kątem tworzenia takiego tytułu to wydaje mi się, że to jest krok na głęboką wodę.Przyzwyczajenia z Wiedźmina i z tego fantasy były widoczne. Gdzieś tam być może nie mieli odpowiedniego doświadczenia w tej kwestii.

No i ludzie też byli mega nahypowani. Ten hype ktoś podkręcał. Podejrzewam, że ktoś z PR-u, więc  Cyberpunk, Cyberpunk będzie zarąbiście, a później zostało nie dowiezione, więc nie dziwię się, że gracze byli zawiedzeni. Ale jeśli wrócą do Wiedźmina, to będzie to dobry powrót. Także trzymam kciuki i wydaje mi się, że będzie git. Ja i tak Wszystko wybaczę.

O komiksach słów kilka

Właśnie, już miało być ostatnie pytanie, przepraszam. Ostatnio na swoim fanpage’u na Facebooku, pokazujesz nowe komiksy. Czytasz komiksy? Czy to jest twoja druga pasja pasja?

Tak, tak wydaje mi się że akurat komiksy są mocno niedocenione. Wszyscy patrzą przez pryzmat tego, że to nie jest tak naprawdę książka, więc to jest coś dla dzieci. Otóż nie. Jest bardzo dużo komiksów, które są wręcz do dorosłego odbiorcy kierowane. Tutaj mamy do czynienia z trochę innym podejściem do pisania historii, bo dużo osób mówi, że komiksy są dla osób, które nie mają wyobraźni, bo wiadomo, książkę się czyta, no to trzeba wszystko sobie wyobrazić. A tutaj mamy jednak obrazki, na które patrzymy i nie musimy sobie za dużo wyobrażać i się wielce wysilać.

To jest też trochę inna forma sztuki, bo oprócz scenarzysty mamy jeszcze rysowników, więc jeśli ktoś lubi nacieszyć oko jakimiś grafikami, no to jak najbardziej komiksy są spoko.

Polecisz jakieś komiksy dla osób, które nie czytają komiksów? Zakładam, że ci, którzy czytają to gdzieś tam są ogarnięci i bardziej.

Z takich konkretnych tytułów dla nowego odbiorcy… Ciężko mi teraz powiedzieć. Ogólnie głównie siedzę w Marvelu, a cięzko powiedzieć konkretnie, co z Marvela można by było polecić, bo tych komiksów jest taka masa, uniwersów o konkretnych bohaterach. Konkretny właśnie mówię bohaterowie, ciężko naprawdę ciężko coś konkretnie w Marvelu polecić od czegoś, od czego można by było zacząć.

Jeszcze mam sporo komiksów i różnych uniwersów do odkrycia, czy to właśnie musiałbym sięgnąć wreszcie po Torgala, po Sandmana. To są tytuły, które są na topie wśród komiksów, więc muszę się troszeczkę otworzyć, oprócz tego Marvela na coś więcej.

A Twoja ulubiona postać z Marvela?

Wydaje mi się, że to będzie mimo Wszystko Iron Man. Z tego względu, że jakoś tak się z nim utożsamiam – z takim śmieszkiem wśród znajomych. Może tego nie widać gdzieś tam publicznie, ale lubię sobie bardzo często ironią zagrać. Przy rodzinie, wśród znajomych.

Pozwól, że jeszcze zapytam, anulujmy tamto stwierdzenie, że było ostatnie pytanie. Po prostu zażartowałem, to taki mój sarkazm. Nie pijasz alkoholu, prawda?  

Można powiedzieć, że nie pijam. Nie jestem abstynentem, ale raczej nie pijam.

Czym to jest podyktowane?

Po prostu mi nie smakuje. Byłem nastolatkiem, to gdzieś tam próbowaliśmy z kolegami piwa, tu spróbowało się gdzieś tam na imprezie wódki, oczywiście jak byłem już dorosły i w sensie pełnoletni. I zawsze mnie na przykład w piwie ta gorycz krzywiła. Wódkę jak człowiek lubił no to miał już problem. Tak jak z papierosami, po co mam wydawać pieniądze na coś, co mi nie smakuje? Co psuje moje zdrowie? No nie, no nie widzę sensu, nie widzę sensu.

Jestem w stanie bawić się na różnych imprezach bez alkoholu. Jest to możliwe. Tak Jestem Polakiem i jest to możliwe. Też często jest taka sytuacja, że na przykład gdzieś muszę dojechać, to zazwyczaj dojeżdżam samochodem, więc też oczywiście wtedy nie spożywam alkoholu.

Zdarza się sporadycznie, na przykład raz na miesiąc, że sobie wypiję z narzeczoną na spółę jakiś Somersby albo lampkę wina. Ale to stoi później przez kolejne dwa miesiące i czeka, aż ponownie się napijemy. Jakieś tam jedno wino nam smakuje, takie słodkawe jest, nie ma takiej goryczy. I tak samo jak mówię o Somersby to też tutaj mówimy o jakichś słodkich trunkach.

Tylko mi się coś tutaj nie zgrało, bo mówisz, że lubisz Souls Like’i, ale z drugiej strony uciekasz od masochizmu, no nie smakuje ci alkohol, to nie pijesz. To jak Ty to łączysz? Soulsy z tym, co Ci sprawia przyjemność?

A tutaj jest trochę inaczej, bo to nie jest masochizm. To nie jest robienie sobie krzywdy. Tutaj włącza się coś innego, tutaj włącza akcja w stylu no co, ja nie dam radyno przecież mnie nie pokona gra. Tutaj jest akurat takie wyzwanie, a nie jakieś tam robienie sobie krzywdy. Wręcz dążenie do satysfakcji.

To do jakiej gry byś za cholerę nie chciał już wrócić? Mógłbyś ją umieścić na czarnej liście. Taka gra, która Cię irytowała. Może to jest Król Lew na przykład? Gra w której no nie dawałeś rady i mógłbyś ją wiesz, wyrzucić z pamięci.

Ciężko powiedzieć. Z tytułów, które czasami zdarza mi się powtarzać, że no nie do końca polecam, bo mi nie siadły, abstrahując od tych właśnie starych tytułów typu Aladyn, król Lew, bo to były platformówki, te zazwyczaj są wkurzające, tak jak na przykład Kapitan Pazur i tak dalej. Ale to też jest pewien element, albo zalążek takich Souls Like’ów.

Z takich już powiedzmy nowszych gier 3D, często powtarzam, że na przykład Observer mi nie siadł, bo nie lubię w grach psychodeli. Takiego kwasu na mózg, w sensie, że coś się zmienia, że totalnie to jest ta rzeczywistość, czy inna, czy coś mi się tam zlewa. Tak zwany mindfuck za przeproszeniem, jakoś nie lubię tego. Może jestem prostym człowiekiem. Lubię proste historie.

Druga gra była ok, ale wydaje mi się, że jest takim przykładem gry, która była rozwleczona. Jak to Bilbo Baggins mówił: na zbyt wielu kromkach masło rozsmarowane. To jest Obcy Izolacja. Ogólnie był w zamyśle bardzo fajną grą, ale mogłaby być tak o połowę krótsza. Z tego względu, że w późniejszej fazie rozgrywki jest mega duża powtarzalność. Dochodzi się jak do jakiejś drzwi, okazuje się, że nie ma zasilania. Trzeba zrobić back tracking, znaleźć źródło zasilania, zasilić drzwi, przejdź przez drzwi, dojść do kolejnych drzwi, wrócić do zasilania i tak dalej i tak dalej. Oczywiście cały czas lata ten ponurak.

Więc no ogólnie była spoko, ale była mega rozwleczona i już tak się wynudziłem na końcu, że nawet się nie bałem, bo jak człowiek zdobędzie już ten miotacz płomieni to już się tak nie boi. Ale tak stwierdziłem: kurde, kiedy to się skończy, rany boskie. 

Podobnie miałem ostatnio też z Assassin’s Creed Valhalla. Nie rozumiem, co autor miał na myśli wymuszając robienie jakichś side questów, które w żaden sposób z głównym wątkiem się nie łączyły, ale trzeba było oswobodzić wszystkie regiony; ta gra ma 50 godzin, a mogła mieć na przykład tylko główny wątek. 

Ktoś chciał tylko sobie zaliczyć główny wątek, żeby dowiedzieć się, jakie jest clue, żeby połączyć te wątki innych asasynów, to główny wątek mógłby mieć 20 godzin. Ale przez te wszystkie wątki poboczne, jakieś tam te regiony, które trzeba było oswobadzać, co w nikły sposób miało wpływ na główny wątek to się robiło 50 – 60 godzin.

Czy czujesz, że gry idą właśnie takim tropem? Że są coraz bardziej powtarzalne? Przez to może trochę łatwiejsze, ale sztucznie są wydłużane tak, jakby ta rozgrywka nagle z tych takich fajnych 20-25 godzin miała zająć 50, bo ktoś sobie tak wymyślił?

Tutaj akurat można patrzeć chyba tylko i wyłącznie w stronę właśnie Ubisoftu i tych asasynów. Czy inne tytuły są aż tak bardzo rozwleczone? Wydaje mi się, że nie.

A Stray nie jest?

Stray? No to nie, no to Stray jest krótki i zwięzły.

Kurde nie, nie mam kompletnie inne wrażenie

O kotku mówimy?

Tak, tak.

Kotek ile tam trwa, 6 godzin łącznie.

Uważam, że jest i tak jest rozwleczony, że te… podróże, mogłyby zajmować zdecydowanie mniej czasu.

No wiesz co możliwe, ale ta historia, która jest tam pisana, jest taka właśnie powolna i to się wpisuje mimo wszystko w tę narrację. Taką powolną, tam nie ma niczego szybkiego. Szybkie to są dwa momenty, gdy się ucieka, czy tam goni. Wydaje mi się, że akurat Stray jest na takim poziomie godzinowym… Można to jeszcze zrobić szybciej, jeśli się na przykład wściubia nosa we wszystkie możliwe miejscówki.

 

OK, ok. To nie jest Valhalla, natomiast uważam, że w dalszym ciągu jest rozciągnięty. W jakiś sposób mnie to uderzyło. Ale przejdźmy jeszcze na moment na polskie podwórko – CD Project red. Wszyscy kojarzą, wszyscy znamy. Czy uważasz, że będzie zmiana warty na polskim podwórku, że wyjdzie jakaś gra pokroju Wiedźmina 3, która w jakiś sposób znowu pozamiata rynek i będzie grą referencyjną dla innych na najbliższe lata?

Powiem szczerze, że na razie ciężko mi coś takiego dostrzec, bo nie ma zapowiedzi jakiegoś tytułu, może się zaskoczymy? Wydaje mi się, że nie ma jakiejś takiej zapowiedzi gry, która mogłaby pozamiatać. Mam wrażenie, że z Wiedźminem mamy troszeczkę tak, że to jest, podwójny sentyment, podwójna nostalgia, bo po pierwsze jest to polskie studio, które przerzuciło na ekrany naszych monitorów do gry Polską książkę. I jest, wydaje mi się, taki double check. To jest podwójnie nasze.

Oglądałeś na Netfliksie Wiedźmina?

Tak, to już nie jest nasze [śmiech].

Ja nie jestem wymagającym odbiorcą, jeśli chodzi o seriale. Ale no coś tam mi nie grało. Brak tam jakiejś takiej słowiańskości, takiego, nie wiem, czegoś mi tam kurcze brakuje albo czegoś jest za dużo, ciężko powiedzieć. Ale nie jestem tak mega oczarowany. Mimo tego, że to jest Wiedźmin, mimo tego, że to miał być Wiedźmin, czy jest Wiedźmin. O wiele bardziej mi się podobał Stranger Things pod kątem całego serialu niż ten Wiedźmin. Ten Wiedźmin jest, obejrzałem go, spoko, ale nie zrobił na mnie jakiegoś większego takiego wow.

Czyli Polska górą?

Tak, Polska górą i polecam oficjalny Polski serial Wiedźmin.

Dzięki Seto. Dziękuję Ci za poświęcony mi czas. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Chciałbyś coś jeszcze dodać? Chciałbyś coś skomentować?

Nie, ja również dziękuję. Dziękuję za zaproszenie i za możliwość wypowiedzenia się w różnych tematach, bo naprawdę ich dużo poruszyliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze nasze drogi się skrzyżują. Czy to z tobą, czy to być może ze słuchaczami, albo osobami, które czytają.

Też mam taką nadzieję. Dzięki wielkie i kończymy akcentem Polska górą dzięki Seto, cześć.

Cześć!

Domowe zwierzęta Seta

Słuchajcie, mamy jeszcze jednego gościa, więc nie skończyliśmy, właśnie na niego czekamy.

Oto jest, oficjalny gość na Twitchu. Ile już go już masz?

Musiałabym zobaczyć na Instagramie, bo wtedy jej robiłem zdjęcia. Który to rok, nie pamiętam. 2016, czy 2018?

Przeuroczy, jak się wabi?

Paputek.

Skąd w ogóle pomysł na to żeby posiadać takie zwierzę, a nie kota albo psa?

Wiesz co, akurat w przypadku papugi to była chęć mojej ówczesnej dziewczyny, z którą mieszkałem w Krakowie, że chciałaby mieć papużkę. No i tak ją nabyliśmy, a później została ze mną. No bo jakoś tak trochę bardziej przywiązana do mnie z tego względu, że ja ją często wypuszczałem, więc jak byłem w mieszkaniu, gdzieś tam robiłem przy komputerze, to sobie przylatywała i siadała na ramieniu.

Więc jakoś tak się przywiązała. Ale oprócz papugi, tak jest jeszcze obok wąż i dwa koty w mieszkaniu, gdzie normalnie mieszkam.

A pokażesz węża?

Nie, raczej nie będę go teraz wyciągał z tego względu, że jak wziąłem papugę, to to musiałbym myć ręce i tak dalej, żeby go wziąć.

Jak zostawicie subika na Twitchu, to pokaże się na paputek i pokaże się też Keanu Reeves, więc myślę że warto dać suba.

I będzie można korzystać z różnych paputek na różnych kanałach jako emotki.

Dzięki wielkie! Jeszcze raz dziękuję wszystkim czytelnikom i słuchaczom. Trzymajcie się, hej!

Cześć, cześć!