Inwestorzy szybko przejrzeli dziwne posunięcia robione przez Alexa Greena, jednak było już za późno. Wartość Dogecoina zaczęła spadać, a kilka miesięcy później, w październiku 2014 roku Moolah (wcześniej wspomniana giełda) całkowicie zbankrutowała, a ludzie stracili każdy zainwestowany cent. Sytuację pogorszył jeszcze fakt, że z Palmerem skontaktowała się była dziewczyna Greena i jak się okazało, Brytyjczyk tak naprawdę nazywał się Ryan Kennedy i w swojej ojczyźnie jest znany z prowadzenia podobnych przekrętów do Moolah.
Dopiero po 3 latach śledztwa w 2017 roku Kennedy został doprowadzony do sądu, jednak tam nie przyznał się do żadnego ze stawianych mu zarzutów (wielu oszustw i prania brudnych pieniędzy). Pomimo, że nie został jeszcze skazany za przekręty z Dogecoinem, oszust i tak odsiaduje w więzieniu 11-letni wyrok za gwałt na 3 kobietach.
Co dalej z Dogecoinem?
Mogłoby się wydawać, że po tak wstrząsającym przekręcie Dogecoin nigdy nie uzyska już statusu pełnoprawnej kryptowaluty, a ludzie będą podchodzić do niego nieufnie. I owszem tak było Palmer całkowicie wycofał się ze współtworzenia cyfrowego pieniądza i jak sam o sobie mówi, stał się kryptosceptykiem. Uważa, że Dogecoin jest doskonałym przykładem tego, że nie możemy traktować takiego środka płatniczego poważnie. Palmer wraz z Markusem napisali na Reddicie oświadczenie, w którym dziękują społeczności za „niesamowitą ilość włożonej pracy” i „zebrane pieniądze na cele charytatywne”. Tak zakończył się pewien rozdział Dogecoina.
Elon Musk ratuje sytuację
Jak już wspomniałem inwestorzy nieufnie spoglądali na Dogecoina, jednak jego wizerunku nie ocieplił tym razem kultowy „pieseł”, a sam Elon Musk, który w 2019 roku napisał na Twitterze, że może być to jego ulubiona kryptowaluta.