„Pora – mówi mój szef – na jakąś klasykę. Weźmiemy na ruszt hmm… Czas apokalipsy”. I ja już wiem, już mam pewność. To ja będę musiał coś o tym „klasyku” napisać. Będę musiał rozsupłać gordyjski węzeł odniesień, powiązań i symboli. Nurkować w poszukiwaniu drugiego, a może i trzeciego dna. Móżdżyć przez długie godziny, układać to w jakąś spójną całość. „Ene due rike fake” – kieras zaczyna wyliczać. Jego palec zatrzymuje się wreszcie. Oczywiście wskazuje mnie.
„Buntownik przekracza kolejne ganicie bezwzględności i okrucieństwa. Ostatnią z nich jest zamordowanie czterech agentów południowowietnamskiego wywiadu.”
Tutaj to Pan się chyba zagalopował.
Oskarżać za morderstwo na wojnie to jak wlepiać mandaty za prędkość na wyścigach samochodowych.