Nowy „plan głosowy” Apple za pół ceny… naturalnie nie dla Polaków

Kiedy Apple robi coś naprawdę fajnego, bardzo często bywa tak, że gdzieś tam migocze mała gwiazdka, odnosząca do drobnego druku, w którym wyjaśnione jest, iż fajne rzeczy nie spotykają Polaków. Tak było i tym razem. Apple wprowadza nowy „pakiet głosowy”. Cena jest o 50% niższa niż poprzednio, choć z założeniem, że podczas słuchania muzyki użytkownicy będą musieli korzystać… z Siri.

Koniec świata, Apple tnie ceny. Co prawda tylko za „voice plan”, ale to i tak wydarzenie godne upamiętnienia

Wczoraj odbył się event „Unleashed”, na którym Apple podzieliło się z nami wieloma większymi i mniejszymi nowinkami i planami na najbliższą przyszłość. Relację z konferencji Apple znajdziecie na Geeksie. Obok informacji o nowych MacBookach, chipach i AirPodsach dowiedzieliśmy się również czegoś nowego m.in. o tzw. „Voice Planie” Apple.

Było to o tyle zaskakujące i warte wspomnienia, że firma ogłosiła nowy plan głosowy, który zmniejsza koszt dostępu do subskrypcji muzyki aż o 50%. Zamiast 12 dolarów zapłacimy 6 dolarów. To znaczy nie my, bo w Polsce oczywiście Voice Plan dostępny nie będzie.

Ciekawe jest natomiast to, czego Apple wymaga w zamian za niższą cenę. Otóż chcąc posłuchać muzyki z biblioteki ponad 90 milionów utworów, użytkownik będzie musiał poprosić o to Siri. Właśnie tak. Za każdym razem trzeba będzie to zrobić, czy to wybierając utwór, czy playlistę. „Siri, włącz Zenona Martyniuka”, „Siri, zapodaj mi tu szybko największe przeboje zespołu Feel”.

Cóż, dla dobra ludzkości może to dobrze, że nikt tego nie wypowie na głos. Dziękujemy, Apple.

Siri na iPhone

Nie chcesz gadać? Płać 12 dolców zamiast 6

To nawet trochę zabawne. Tzw. „chłopski rozum” szybko narzuca nam taką właśnie narrację, że Apple każe sobie płacić ekstra nawet za takie głupotki, jak możliwość korzystania z przycisków podczas słuchania muzyki w ramach Voice Planu. Za 6 dolarów takiej możliwości nie ma, tu obowiązuje dyktat Siri. Jeśli nam się to nie podoba (tzn. nie nam Polakom, ale nam, czyli tym, kim moglibyśmy być, nie będąc obywatelami Polski), to możemy płacić dwa razy tyle.

Zresztą tańszy plan głosowy jest okrojony również na innych płaszczyznach. Nie można tu tworzyć playlist, udostępniać ich znajomych, ani też pobierać muzyki do słuchania offilne.

Skąd w ogóle ten pomysł z Siri? Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią wydaje się ta, że Apple stawia na rozwój swojej asystentki głosowej i potrzebuje do tego większej liczby testerów. A gdzie ich szukać, jeśli nie wśród społeczności skupionej wokół marki, dając jej tańszą usługę planu głosowego w zamian za jak najczęstsze interakcje z Siri. Każda taka pogawędka bowiem to krok do przodu, jeśli chodzi o poprawę sztucznej inteligencji stojącej za asystentem głosowym Apple.

Kolejnym aspektem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest… nowy i darmowy kanał promowania marki. Bo jeśli nagle spora część „ajfonowców” zacznie wymawiać głośno „Hej, Siri”, nawet w przestrzeni publicznej, za każdym razem, gdy będzie chciała posłuchać muzyki, to Apple jest to tylko na rękę.

Wyobrażacie sobie Polaka-Rodaka wołającego „Hej, Siri”, robiąc zakupy w Biedronce?

Ja też nie. Stety lub niestety nie będziemy musieli sobie tego wyobrażać jeszcze co najmniej przez kilka lat. Apple o to zadbało.