Nie chcesz gadać? Płać 12 dolców zamiast 6
To nawet trochę zabawne. Tzw. „chłopski rozum” szybko narzuca nam taką właśnie narrację, że Apple każe sobie płacić ekstra nawet za takie głupotki, jak możliwość korzystania z przycisków podczas słuchania muzyki w ramach Voice Planu. Za 6 dolarów takiej możliwości nie ma, tu obowiązuje dyktat Siri. Jeśli nam się to nie podoba (tzn. nie nam Polakom, ale nam, czyli tym, kim moglibyśmy być, nie będąc obywatelami Polski), to możemy płacić dwa razy tyle.
Zresztą tańszy plan głosowy jest okrojony również na innych płaszczyznach. Nie można tu tworzyć playlist, udostępniać ich znajomych, ani też pobierać muzyki do słuchania offilne.
Skąd w ogóle ten pomysł z Siri? Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią wydaje się ta, że Apple stawia na rozwój swojej asystentki głosowej i potrzebuje do tego większej liczby testerów. A gdzie ich szukać, jeśli nie wśród społeczności skupionej wokół marki, dając jej tańszą usługę planu głosowego w zamian za jak najczęstsze interakcje z Siri. Każda taka pogawędka bowiem to krok do przodu, jeśli chodzi o poprawę sztucznej inteligencji stojącej za asystentem głosowym Apple.
Kolejnym aspektem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest… nowy i darmowy kanał promowania marki. Bo jeśli nagle spora część „ajfonowców” zacznie wymawiać głośno „Hej, Siri”, nawet w przestrzeni publicznej, za każdym razem, gdy będzie chciała posłuchać muzyki, to Apple jest to tylko na rękę.
Wyobrażacie sobie Polaka-Rodaka wołającego „Hej, Siri”, robiąc zakupy w Biedronce?
Ja też nie. Stety lub niestety nie będziemy musieli sobie tego wyobrażać jeszcze co najmniej przez kilka lat. Apple o to zadbało.