Android: w jaki sposób sprawdzić obecność modułów śledzących? Jak je zablokować?

Nikogo już chyba nie dziwi fakt, jak wiele aplikacji, instalowanych na systemie Android, zbiera dane o nas i naszych aktywnościach, które potem trafiają do twórców lub podmiotów związanych z tą czy inną apką. Uniwersytet Oksfordzki właśnie opublikował narzędzie, które umożliwia wykrycie trackerów w urządzeniu, a nawet zablokowanie ich.

Wielcy i mali bracia patrzą

Jeśli wierzyć portalowi HowtoGeek, zdecydowana większość aplikacji na Androida zbiera dane, które potem twórcy mogą przejrzeć i poddać analizie. W najlepszym wypadku są to dane dotyczące awarii i błędów, gromadzone po to, by wyeliminować błędy wraz z kolejnymi aktualizacjami.

Nieco gorzej to wygląda, jeśli deweloperzy wykorzystują moduły śledzące. Czasem za ich wykorzystaniem przemawia chęć zrozumienia, w jaki sposób ludzie korzystają z danej aplikacji, aby móc ją udoskonalać zgodnie z potrzebami i nawykami użytkowników.

Są jednak moduły, które wyciągają od nas dość wrażliwe dane, na przykład takie, które pobierają treści z domen zewnętrznych, aby potem zasypywać nas reklamami związanymi ze stronami, które odwiedziliśmy w ostatnim czasie.

Teoretycznie najbezpieczniejsze elementy śledzące to takie, które są połączone bezpośrednio z deweloperem lub właścicielem aplikacji. Są jednak trackery „zewnętrzne”, które wysyłają dane do zewnętrznych usług, z których korzysta właściciel, albo po prostu do partnerów biznesowych. Często są to reklamodawcy, którzy za pośrednictwem konkretnej aplikacji chcą nam sprzedać co popadnie.

Po co im nasze dane? Ano po to, by lepiej nas poznać. Sprawdzić, jakie mamy zainteresowania, określić porę dnia, w której najczęściej korzystamy z aplikacji, a tym samym istnieje największe prawdopodobieństwo, że klikniemy w reklamę.

Owszem, możemy trochę stłamsić trackery, rezygnując ze spersonalizowanych reklam. Niestety, jak pokazuje praktyka, nie powstrzymamy ich w ten sposób przed zbieraniem danych o nas.

Control Tracker screenshot
Źródło: Google Play
Control Tracker screenshot

Przejmujemy kontrolę nad własną prywatnością dzięki TrackerControl

Jeśli to, co pisałem powyżej, napawa Was lękiem, frustracją, złością lub jakimikolwiek innymi negatywnymi emocjami, to wiedzcie, że pojawiło się światełko w tunelu. Jest nim opensource’owa aplikacja o nazwie TrackerControl.

Pomaga ona w identyfikowaniu trackerów i blokowaniu ich. Jej działanie polega – najprościej mówiąc – na przesyłaniu danych sieciowych przez serwer VPN na urządzeniu i sprawdzaniu ruchu w bazie danych znanych trackerów.

Wszystko fajnie, ale czy przypadkiem nie chcemy zapobiec śledzeniu danych poprzez… wysyłanie ich komu innemu? No właśnie nie, bo nie jest prawdziwa sieć VPN; znajduje się na Waszym urządzeniu, nie na zdalnym serwerze. Jedyny mankament tego rozwiązania jest taki, że gdy odpalacie TrackerControl, nie możecie korzystać ze zwykłej sieci VPN.

Gdy aplikacja przeanalizuje ruch, oczom naszym ukaże się lista stron internetowych, z którymi powiązane są nasze dane, a mając pełną wersję apki, możemy nawet zobaczyć kraje, w których są zlokalizowane. Do tego apka wykorzystuje adresy IP, które niekoniecznie są dokładne.

Oprócz wykrywania TrackerControl potrafi również blokować elementy śledzące. Tu jednak są dwa haczyki. Pierwszą jest taka, że w oficjalnym obiegu, a więc na Google Play, znajdziemy jedynie wersję „slim” aplikacji, bo tylko ta przestrzega oficjalnych zasad Google.

Trzeba więc posiłkować się pobieraniem APK ze strony TrackerControl. Alternatywą może być zewnętrzny sklep z aplikacjami F-Droid, który trzeba będzie sobie zainstalować.

To jednak nic w porównaniu z drugim haczykiem. Ten jest taki, że blokowanie trackerów często czyni korzystanie z aplikacji… niemożliwym. Najczęściej wygląda to tak, jakby pojawiały nam się ekrany ładowania, które nigdy się nie kończą. Problem ten może skutecznie „zabijać” przeglądarki i apki social mediów, bo te, zgodnie ze swoją funkcjonalnością, pobierają treści z zewnętrznych domen, np. miniatury artykułów, które ktoś linkuje z Facebooka.

Na szczęście można ten problem doraźnie rozwiązań, zezwalając na działanie „niezbędnych” trackerów i blokując przy tym wszystkie inne. Choć i tak ryzyko występowania błędów w aplikacjach pozostanie bardzo wysokie.