Monster Hunter: World – czyli gra o tym, że nie każdy zabójca potworów musi być wiedźminem
„Monster Hunter” to seria, która liczy sobie już 15 lat. Swoją wirtualną wędrówkę po domach konsumentów zaczęła od PlayStation 2. Od debiutu w 2004 ukazało się aż kilkanaście wydań sygnowanych marką „Monster Hunter” na najróżniejsze platformy: od Nintendo Wii, przez Xbox 360 i PlayStation 4, na pecetach i konsolach obecnej generacji kończąc.
Ostatnia z odsłon – „Monster Hunter: World” – swoją premierę miała w 2018 roku. I warto nadmienić, że była to pierwsza gra z cyklu, która pojawiła się jednocześnie na rynku japońskim i rynkach zachodnich.
Jeśli oczekujecie wciągającej nieliniowej fabuły, czeka Was lekkie rozczarowanie. „Monster Hunter: World” nastawione jest przede wszystkim na eksplorację rozległego świata i walkę z bestiami – począwszy od „jednostrzałowców”, a skończywszy na monstrach, których ubicie zajmuje sporo czasu i jeszcze więcej nerwów. Tak czy inaczej mechanika rozgrywki jest zadziwiająco różnorodna, a wychodzenie z tarczą ze starć z potworami – niezwykle satysfakcjonujące.
Ale po co gadać o grze, skoro można w nią zagrać? Tym bardziej, że do przyszłego poniedziałku nie będzie Was to nic kosztować. Co więcej, do 16 maja macie czas, aby zagrać w misje związane ze specjalnym wydarzeniem festiwalowym w grze. Warto się zatem pośpieszyć, aby wycisnąć z dema jak najwięcej, a potem – kto wie – być może kontynuować przygodę już z pełną wersją „Monster Hunter: World”. Wszystkie postępy z próbnej gry będzie można bowiem przenieść do pełnej wersji, jeśli zdecydujecie się taką zakupić.