LCD – co to? Zalety telewizorów LCD

Nie sprawdziły się prognozy hurraoptymistycznych dziennikarzy, którzy po premierach wyświetlaczy w nowych technologiach jak OLED czy Micro LED wieszczyli rychły koniec telewizorów LCD. Wprost przeciwnie, dzięki wielomiliardowym inwestycjom w fabryki paneli LCD, dokonanym przez chińskich producentów w latach 2015-2019, technologia LCD zostanie z nami na długie, długie lata.

Co sprawia, że rozwiązanie, które było tak pogardzane i wyszydzane jako ubogi kuzyn plazmy, wyparło ją z rynku? Dlaczego telewizory LCD od 2013 roku odpierają ataki OLED-ów i nie robią sobie w zasadzie nic z Micro LED-ów, których jak nie było, tak nie ma?

Nietrudno się domyślić, że przewagę w tej wojnie zapewniły wyświetlaczom LCD ich liczne zalety. Ale zanim do ich przejdziemy, rzućmy okiem na kilka istotnych faktów dotyczących tego typu matryc:

  • skrótowiec LCD pochodzi z języka angielskiego i oznacza wyświetlacz ciekłokrystaliczny (Liquid Crystal Display),
  • wyświetlacz LCD ma budowę wielowarstwową, a w jego skład wchodzą: podświetlenie, polaryzatory, dyfuzory, reflektory, filtry koloru, no i oczywiście warstwa ciekłych kryształów,
  • źródłem światła w wyświetlaczu LCD jest podświetlenie wykorzystujące obecnie diody LED (wcześniej lampy CCFL); gdy jest wyświetlany obraz, podświetlenie pracuje cały czas – świeci się non stop,
  • ciekłe kryształy zmieniają polaryzację światła, dzięki czemu może ono przejść dalej do zewnętrznej warstwy filtrów koloru i już jako kolorowy obraz zaistnieć na powierzchni ekranu,
  • w potocznej mowie telewizory LCD zwane są często „elcedekami”.
xiaomi smart tv na ścianie

Zalety telewizorów z wyświetlaczami LCD

Bogata oferta = większy wybór

Obecnie telewizory OLED (OLED nie LCD) dostępne są w z ekranami o rozmiarach 55, 65 cali, rzadziej 77, bardzo rzadko 88 cali. 48 calowych ekranów, choć je zapowiadano kilkakrotnie, nadal nie ma w sprzedaży (wg stanu na czerwiec 2020). A LCD? Oferta przekątnych jest dużo, dużo bogatsza, a najpopularniejsze to między innymi:
  • 32,
  • 40,
  • 43,
  • 49,
  • 50,
  • 55,
  • 58,
  • 60,
  • 65,
  • 70,
  • 75,
Jak to wygląda na przykładzie sklepu x-kom, pokazuje poniższe zdjęcie:
lista przekątnych telewizoró LCD w sklepie x-kom

Oczywiście są też i większe ekrany: 98, a nawet 110 cali.

Jak widać, OLED-y pod tym względem przegrywają z kretesem.

Niższy koszt produkcji = niższe ceny

Telewizory LCD zaczęły się na dobre upowszechniać na początku XXI wieku, a szczególnie duży spadek ich cen zanotowano w latach 2006-2009. Doszło do tego, że taniejące elcedeki, które były oferowane w coraz większych rozmiarach, doprowadziły do zakończenia produkcji telewizorów plazmowych – telewizorów, które były powszechnie uważane za lepsze. Jak to się stało? Po prostu plazmy nie mogły sprostać wymogom nowych technologii wyświetlania obrazu: 4K i HDR, a poczciwe, stare elcedeki –już tak.

Coraz wyższy kontrast

W latach 2009-2012 jednym z najczęstszych pytań zadawanych przez konsumentów było: „plazma czy LCD?”. Ba, sam napisałem kilka artykułów na ten temat. Wtedy najczęstsza odpowiedź brzmiała „do kina domowego zdecydowanie plazma!”. Taka, a nie inna odpowiedź wynikała z ciemniejszej czerni oraz wyższego kontrastu oferowanych przez telewizory plazmowe. Problem w tym, że było tak… dziesięć lat temu.

Współczesne telewizory LCD od ich przodków sprzed dekady dzieli prawdziwa przepaść. I nie chodzi tylko o funkcje Smart, szeroką paletę barw, lecz przede wszystkim właśnie o… czerń i kontrast. Wiem, że nadal zdarzają się konsumenci, którzy z sentymentem wspominają „ach, plazma, to było to”. Rzecz w tym, że podstawowa plazma Panasonica (bodajże z serii C10) sprzed 10 lat miała kontrast ANSI rzędu 1300:1 (słownie: tysiąc trzysta do jednego). Obecnie, telewizory LCD kosztujące około 1600 złotych, jak np. Xiaomi L43M5, bez problemów osiągają współczynnik kontrastu rzędu 4000:1, czyli trzy razy większy. Ba, niektóre przekraczają nawet 6000:1. I jak przy takich elcedekach wyglądałaby stara plazma? Aż strach pomyśleć! Postęp w technice LCD, jaki się dokonał w ciągu ostatnich 10 lat, jest po prostu niezbitym faktem. Szkoda, że niektórzy nie chcą tego w ogóle przyjąć do wiadomości.

Odporność na wypalanie

Jeden z producentów oferuje w niektórych krajach zachodniej Europy 10-letnią gwarancję na wypalenie się telewizora LCD z wyższej półki. Czy mógłby to sam zrobić któryś z producentów telewizorów OLED? Odpowiedź jest niestety przecząca.

telewizor lcd gwarancja na wypalenie

Oczywiście, z teoretycznego punktu widzenia, jest to możliwe, ale takie działanie byłyby po stronie producenta ekonomicznym samobójstwem. Ci konsumenci, którym OLED wypalił się po okresie gwarancji, wiedzą dobrze, co mam na myśli.

Telewizory LCD, choć oczywiście nie są pozbawione wad, są akurat wolne od największej wady OLED-ów. Takie po prostu są fakty. Kropka.

Modułowość = jaśniejszy HDR

Jaką jasność powinien mieć dobry telewizor do oglądania treści 4K HDR? Czy wystarczy 350 cd/m^2? A może potrzeba jednak więcej, np. jakieś 500-550 kandeli? No dobrze, a dlaczego na rynku są telewizory, które przekraczają 1000 cd/m^2? Odpowiedź jest prosta: niezależnie od tego, jaką wartość uznamy za „wystarczającą” na potrzeby treści HDR (autor skłania się prywatnie do minimum 500 kandeli, a 1000 uważa już za „hadeerowy błogostan”), zwróćmy uwagę, że rekordowe jasności w trybie HDR są domeną tylko i wyłącznie… telewizorów LCD, i to wcale niekoniecznie tych najdroższych. Przykładem jest znakomity Sony 55XF9005, który kosztuje grubo poniżej 4000 złotych, a przecież swoim HDR-em zapędza w kozi róg każdego OLED-a.

Przewaga telewizorów LCD nad OLED-ami pod względem jasności obrazu w trybie HDR wynika z prostego powodu: moduł podświetlenia (którego OLED-y nie mają) jest czymś, co można swobodnie dołączać i odłączać (na etapie projektowania oczywiście). Instalując lepszy moduł podświetlenia (ang. BLU, Backlight Unit), możemy nie tylko sprawić, że ta sama matryca LCD będzie teraz nie tylko podświetlana wielostrefowo (a nie krawędziowo, jak w większości elcedeków), lecz będzie także miała na pokładzie bardziej wydajne, jaśniejsze diody LED, które zapewnią wysoką jasność na potrzeby HDR.

Oczywiście w teorii można to zrobić nawet w przypadku telewizora 32-calowego, tj. zainstalować w nim zaawansowany moduł podświetlenia podnoszący jakość obrazu HDR na zupełnie inny poziom. Tylko że z ekonomicznego, tj. sprzedażowego punktu widzenia, nie miałoby to najmniejszego sensu. Mimo to byłoby technicznie możliwe.

Ten sam manewr nie jest technicznie możliwy w przypadku telewizorów OLED, gdzie istotna poprawa jasności wymagałaby zaprojektowania całkowicie nowego panelu organicznego.

A zatem kolejny punkt dla LCD.

Łatwość naprawy

Ze względu na modułową konstrukcję telewizor LCD łatwiej da się rozebrać i naprawić. I nie mam tu na myśli napraw płyty zasilającej, do której dostęp jest w zasadzie tak samo łatwy w telewizorach LCD, jak i w OLED-ach. Mam tu na myśli przez wszystkich wymianę źródła światła. W przypadku uszkodzenia chociażby jednej z warstw panelu OLED trzeba go niestety wymienić w całości.

Zadajmy sobie pytanie, co po wymianie pozostało użytkownikowi ze starego telewizora? Tylna pokrywa, kilka płytek drukowanych, głośniki, pilot oraz kable (a także podstawa, której na filmie nie ma, bo jest w pudełku). Niestety w przypadku jakiejkolwiek awarii panelu organicznego wymieniany jest on jako całość, razem z obudową, z którą jest scalony.

A jak to wygląda w przypadku LCD? Gdy uszkodzeniu ulegnie źródło światła, jakim są diody LCD, w najlepszym wypadku wystarczy wymiana poszczególnych diod bez konieczności wymiany całego wyświetlacza. Serio!

Pomimo upływu czasu od swojego debiutu rynkowego telewizory LCD nie stoją w miejscu, lecz stają się coraz lepsze. I choć wielu wielokrotnie głosiło ich śmierć, ostatnie inwestycje poczynione w fabryki paneli LCD pokazują, że poczciwe elcedeki zostaną jeszcze z nami długo – nawet kilka dziesiątków lat. A dlaczego? Bo z roku na rok stają się coraz lepsze.

Studia filmowe wolą LCD?

Nadal nie wierzycie, że LCD może być lepsze od OLED-a? W takim razie może przekona Was casus firmy Sony. Jak wiadomo, produkuje ona nie tylko telewizory Bravia, konsole PS czy smartfony Xperia. Specjalistom z Hollywood marka Sony jest dobrze znana z produkcji znakomitych monitorów studyjnych BVM-X300. Ten OLED-owy wyświetlacz był do niedawna standardem w wielu studiach filmowych. Sam widziałem go kilkukrotnie w akcji i za każdym razem robił na mnie ogromne wrażenie. Ba, zachwycał się nim nawet znany recenzent Vincent Teoh.

Niestety, nie każdy wie, że pomimo wspaniałej jakości obrazu ww. monitor miał też i swoje ograniczenia – mógł wyświetlać obraz o jasności 1000 cd/m^2 tylko na części swojego 32-calowego ekranu. Jeżeli średnia jasność sceny przekraczała możliwości tego monitora na panelu zapalała się… dioda ostrzegawcza. Po co? Aby kolorysta wiedział, że monitor otrzymuje sygnał, którego nie jest w stanie wiernie pokazać.

Jakiś czas po ww. recenzji firma Sony zaprzestała produkcji BVMX300 i wprowadziła na rynek jego następcę – tym razem w technice… LCD. Tak, dobrze przeczytaliście: L – C – D.

O zaletach nowego BVM-X310 również mówi Teoh. W zasadzie już sam tytuł jego filmu mówi wszystko: „pierwszy przetestowany przeze mnie elcedek, który może rywalizować z OLED-ami”.

Jak widać, zaawansowane LCD jest w stanie dorównać OLED-om, a pod pewnymi względami (jak jasność na pełnym ekranie) nawet je pokonać i trafić nawet do studiów filmowych. W związku z tym, pogłoski o śmierci techniki LCD śmiało można uznać za nic nie warte plotki.

Oczywiście telewizory LCD mają też i swoje wady, ale to już temat na odrębny artykuł.