Fenomen Last of Us
Każdy posiadacz PlayStation słyszał o tym tytule, a obstawiam, że znaczna większość „niebieskich” w niego również grała. LoU to gra akcji z elementami survivalu horroru, a za jej produkcję odpowiada studio Naughty Dog (to samo, które stworzyło uniwersum Uncharted).
Sam zarys fabuły wydaje się oklepany, mamy postapokaliptyczne USA, dwójkę bohaterów – Joela i Ellie, a naszym zadaniem jest przetransportowanie dziewczynki przez zniszczony świat do organizacji zwanej Świetlikami. Wszystko wydaje się proste, prawda? Czemu więc ta gra znalazła się w czołówce najlepiej ocenianych gier w historii i w trzy tygodnie sprzedano 3,4 mln kopii?
Naughty Dog udało się stworzyć coś wyjątkowego – jest to relacja dwójki bohaterów, których losy obserwujemy z wypiekami. Joel i Ellie to postacie, które mogłyby być napisane przez Bergmana, a ich historia staje się dla nas tak ważna jak nasza własna, już po kilku godzinach rozgrywki. Klimat gry, dialogi, muzyka – to wszystko sprawiło, że każdy, kto włączył tę grę na chwilę, wpadał w jej świat na dziesiątki godzin.