Hasztag #zostanwdomu zdobywa coraz większe zasięgi. I bardzo dobrze. Sam dmucham na zimne, nie wychodząc z domu bez potrzeby. Z tej okazji, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, udaje mi się wygospodarować czas na realizację tematów, które od dawna czekały na swoją kolej. Jednym z takich był przetestowanie, jak pady Xbox One radzą sobie jako kontrolery do smartfonów i pecetów.
Ktoś (np. moja żona) mógłby powiedzieć po prostu, że robię to, co zawsze – gram. Jest to prawda i nieprawda zarazem, bo gram rzeczywiście, ale inaczej niż zwykle. Przede wszystkim nie tylko przed Xboksem, bo za nadrzędny cel obrałem sobie sprawdzenie, jak konsolowe pady radzą sobie z innymi urządzeniami, które mam pod ręką. Zacznijmy od smartfonów.
Potrzebne będą Wam naturalnie dwa urządzenia: kontroler Xbox One oraz smartfon z systemem Android (iPhone’a nie mam, więc nie wiem, jak to działa tam i czy w ogóle działa). W moim przypadku jest to Huawei P20. Rzecz jest banalnie prosta, niemniej przedstawię ją w kilku krokach. Oto, co musicie zrobić:
Pierwsza grą, w której przetestowałem ten patent, było Call of Duty Mobile. Była to jednocześnie pierwsza moja styczność z tą produkcją, bo nie należę do fanów mobilnego grania w RTS-y czy FPS-y. Jeśli gram na smartfonie, to zazwyczaj w proste umilacze czasu sprowadzające się do ustawiania tych samych klocków w jednej linii.
Po co o tym mówię? Żeby uzmysłowić Wam, że do CoD Mobile podszedłem jako totalny nowicjusz. I wśród innych nowicjuszy, najpewniej grających bez pada, siałem istną pożogę. Naprawdę. Przed rozpoczęciem rozgrywki multiplayerowej algorytmy z automatu dobierają nam partnerów i rywali z podobnym doświadczeniem i stażem w grze.
Gra na padzie jest na tym etapie niesamowitym wręcz handicupem. Zanim gość w Was wyceluje, wy już zdążycie zdjąć jego i dwóch jego partnerów z drużyny. A potem trzeciego, czwartego, aż w końcu zginiecie pod gradem pocisków z kilku kierunków. Zakładam, że na wyższych levelach jest znacznie trudniej, no i wtedy też pewnie pojawia się więcej graczy z podpiętymi padami. Niemniej na początkowych etapach całkowicie burzy to balans rozgrywki. Oczywiście dopóki to ja jestem tym, który wychodzi z meczów z tarczą, nie mam nic przeciwko.
Abstrahując jednak od tego, że na krótką chwilę stałem się „niezły” w tytułach online, grało mi się naprawdę dobrze. Współpraca pada ze smartfonem przebiegała bez najmniejszych problemów. Korzystanie z przycisków czy ruchy gałkami analogowymi spotykały się z natychmiastową reakcją. Gdyby nie mały, bądź co bądź, wyświetlacz, mógłbym poczuć się jak przed konsolą. Sterowanie w grach mobilnych bywa istną mordęgą, ze wsparciem pada diametralnie się to zmienia. Co prawda nie da się przeskoczyć faktu, że sam pad jest znacznie cięższy i większy od smartfona, no ale mówimy tu przecież o kontrolerze stworzonym z myślą o Xboksie.
Nieco mniej wygodnie grało mi się w Asphalt 8. Przede wszystkim dlatego, że liczba przycisków na padzie stanowczo przewyższała liczbę akcji, jakie można wykonać podczas rozgrywki. Tym samym za przyspieszenie odpowiadał nie tylko przycisk „RT”, ale też „A”. Skręcać można było natomiast obiema gałkami analogowymi, co kilka razy wyprowadziło mnie z równowagi. Tak czy inaczej pad działał bez zarzutu, wszelkie niedogodności wynikały z samego sterowania w grze.
Dzięki kontrolerowi Xbox One bardzo przyjemnie wyglądał mój powrót do GTA San Andreas po blisko piętnastu latach. Porównywałem sterowanie za pomocą ekranu dotykowego z sterowaniem na padzie i zdałem sobie sprawę, że bez tego drugiego szybko dałbym sobie spokój z tym tytułem. A tak przegrałem już kilka godzin i wiem, co będę robić w najbliższych dniach po utuleniu dziecka do snu.
Jeśli miałbym podsumować całokształt współpracy padów serii Xbox One ze smartfonem, rzekłbym, że nie spodziewałem się fajerwerków, a je dostałem. Mój pad raczej nigdy nie miał okazji „wyjść” poza mieszkanie, a teraz naprawdę rozważam zabieranie go ze sobą w podróże pociągiem czy na urlop. Mam wszak do przejścia GTA San Andreas w wersji mobilnej, a to mi trochę czasu zajmie. Doświadczywszy rozgrywki na padzie, trudno jest mi wyobrazić sobie powrót do sterowania z poziomu ekranu dotykowego.
Oczywiście należy również wspomnieć, że nie wszystkie gry dostępne na Androida oferują możliwość korzystania z zewnętrznych kontrolerów.
Wielu graczy pewnie pamięta jeszcze, z iloma mękami wiązało się kiedyś podłączenie pada do komputera. Dołączane do kontrolerów sterowniki nie zawsze spełniały swoje zadanie, a w każdej grze pad mógł działać inaczej. Z kontrolerami Xbox One tego problemu nie ma, a ich podłączenie, zarówno bezprzewodowo, jak i „po kablu”, jest banalnie proste.
Zacznijmy od metody przewodowej. Pad do Xboksa wyposażony jest w port microUSB, więc aby połączyć go z komputerem, wystarczy przewód microUSB – USB (kupując pad osobno, można wybrać wariant z kablem lub adapterem bezprzewodowym). Po podłączeniu kontrolera do urządzenia z systemem Windows 10 wszystko dzieje się automatycznie. Kilka sekund i pad jest gotowy do pracy.
Większość laptopów gamingowych posiada moduł Bluetooth, więc bez większego problemu i dodatkowych akcesoriów połączycie je bezprzewodowo z Xboksowym padem. Starsze kontrolery Xbox One, jak już wspomnieliśmy, nie posiadają tego modułu. Bluetooth nie jest również oczywistością w przypadku desktopów.
W takich sytuacjach na pomoc przychodzi adapter bezprzewodowy Xbox. Jak połączyć się przy jego pomocy?
Nowsze pady serii Xbox One, na przykład te z konsol Xbox One S, posiadają możliwość bezprzewodowego połączenia poprzez moduł Bluetooth. Łączyliśmy się już w ten sposób ze smartfonami, teraz czas na pecety wyposażone w ten moduł, niewymagające wpięcia adaptera, którym zajmowaliśmy się w poprzednim punkcie.
Co trzeba zrobić, chcąc podłączyć kontroler Xbox One do PC przy użyciu Bluetooth?
Tutaj oczywiście należy posłużyć się monumentalnym – to zależy. Od gier, ma się zrozumieć, w których chcemy posłużyć się padem. W FPS-ach optymalnym rozwiązaniem z zakresu sterowania jest oczywiście duet: myszka i klawiatura. W grach TPP i TPS – zwłaszcza tych multiplayerowych, w których rywalizujemy z innymi graczami – również.
Ale już na przykład gry z lokalnym trybem kooperacyjnym wymagają dodatkowego kontrolera. Wtedy pad Xbox One będzie, jak znalazł. A takich tytułów (lub trybów w grach) pojawiło się w ostatnim czasie całkiem sporo.
Są również gry, w których to pad ma znaczącą przewagę nad myszką i klawiaturą. Wystarczy wspomnieć chociażby o dwóch najpopularniejszych symulatorach piłkarskich Fifa 20 oraz eFootball Pro Evolution Soccer 2020. Podobnie rzecz ma się w bijatykach, grach rajdowych (choć tu, wiadomo, najlepsza byłaby kierownica) czy wracających do łask platformówek.
Tak czy inaczej trzeba przyznać, iż współpraca na linii PC – pad Xbox One przebiega bez zarzutu, bez względu na to, czy łączymy się przez Bluetooth, z użyciem adaptera czy kabla microUSB.
Kolejna rzecz – do tej pory sobie tego nie uświadamiałem, ale dysponując padem do Xboksa One, otrzymujemy kontroler do kilku rodzajów urządzeń: do samej konsoli, smartfonów, tabletów, desktopów czy laptopów. I z wszystkimi tymi urządzeniami pad radzi sobie świetnie.