Xbox Series X – recenzja. Harder, better, faster, stronger

Nie ukrywam, na nową generację konsol czekałem niecierpliwiej niż Amerykanie na wyniki wyborów prezydenckich. Hajp był ogromny, prawie jak ego Donalda Trumpa, a Microsoft, w przeciwieństwie do Sony, nie szczędził sił, aby wzniecać i podtrzymywać żar wśród stęsknionych – i zamkniętych w domach – graczy. I wreszcie jest, Xbox Series X, najpotężniejsza konsola w historii, a przy okazji potencjalny powód mojego rozwodu. Zapraszam więc do recenzji i porównania z Xbox One S (przy okazji, kto chce kupić używaną „Eskę”?).

Nudny wstęp, który możecie pominąć

Ale ja muszę go napisać. Przede wszystkim zdecydowałem o tym, by nie mówić o specyfikacji tego sprzętu. Choćby dlatego, że sam nie do końca ją rozumiem, poza tym słyszeliśmy już o tym sporo przez ostatnie miesiące. Wyścigi z Sony na teraflopy, peany na cześć dysków SSD… darujmy to sobie i skupmy się na tym, co z tego wynika.

W recenzji kilkukrotnie porównuję Xboksa Series X do Xboksa One S. Zdaję sobie sprawę, że bardziej miarodajne byłoby zestawienie świeżynki z Xboksem One X, ale „eska” jest moją prywatną konsolą, więc…

Xbox Series X pad

Xbox Series X – unboxing, pierwsze wrażenia

Świetnie zapakowane. Eleganckie pudełko z motywem z Halo. W środku miniaturowa lodówka konsola, kabel sieciowy, przewód HDMI, pad i trochę papierków. Na jednym instrukcja aktywacji Xboksa przez smartfon, pozostałe…

DOBRA, DOBRA, PRZESTAŃCIE MNIE DRĘCZYĆ GŁUPOTAMI I PO PROSTU DAJCIE MI TO PODŁĄCZYĆ.

Cicho jak makiem zasiał

To chyba pierwsza rzecz, na jaką zwróciłem uwagę po uruchomieniu konsoli. Podczas pracy Xbox Series X jest zwyczajnie niesłyszalny. Spodziewałem się, że po odpaleniu jakiejś gry to się zmieni, ale nie. Ta konsola jest dyskretniejsza niż kochanka wychodząca po cichu z mieszkania, zanim wróci żona.

Co więcej, urządzenie grzeje się w nieznacznym stopniu. Na co dzień sporo mam do czynienia z laptopami gamingowymi i wiem, że niektóre modele mogłyby służyć za podręczne grzejniki. Tutaj jest… optymalnie. Xbox One S, którego miałem, nagrzewał się bardziej, był też głośniejszy, choć i tak uważałem go za względnie cichy.

Jestem bardzo ciekaw, czy w miarę użytkowania Xboksa, kultura pracy i generowane temperatury pozostaną na tak dobrym poziomie jak na początku.

Tak wygląda spód konsoli. Okrągła stopka pozwala na swobodne wdmuchiwanie powietrza, które jest wydmuchiwane przez kratki na szczycie obudowy.

Jeśli ktoś przesiada się ze starszego Xboksa, nie będzie potrzebować czasu do przyzwyczajenia się do Xbox Series X

Ten sam system operacyjny, takie samo menu. Dodajmy do tego szybką migrację konta… i mamy w zasadzie wszystko, co znaliśmy z obecnej generacji Xboksów. Użytkownik nie potrzebuje nawet minuty, by się odnaleźć w środowisku, które przecież doskonale zna. Dla mnie to świetna wiadomość i spora oszczędność czasu.

Ta „mini lodówka” prezentuje się zacnie

Przede wszystkim jest dużo mniejsza, niż mogłoby się wydawać, oglądając trailery i grafiki. Spodziewałem się naprawdę dużego kloca, tymczasem nie jest wcale najgorzej w porównaniu do poprzedniej generacji. 30 centymetrów… to niewiele. Przynajmniej w kontekście konsoli.

Dużym plusem jest możliwość dwojakiego ustawienia konsoli. Swojego Xboksa Series X możemy postawić pionowo, jak to zwykliśmy widzieć na przedpremierowych materiałach promocyjnych. Możemy też położyć konsolę na prawym boku. Jak komu pasuje.

Na pewno Xbox Series X jest cięższy od poprzedników. Prawie 4,5 kilograma. To może robić wrażenie. Dla kogoś, kto zabiera ze sobą konsolę, na przykład w delegacje, może to być nieco uciążliwe. Ja nie zabieram, bo nie jeżdżę, więc dla mnie nie będzie.

System uruchamia się w mgnieniu oka

No dobra, tak naprawdę to nie. Od wydania charakterystycznego dźwięku włączanego Xboksa do wyświetlenia menu systemowego dzieli nas 20 sekund. Wiem, bo sprawdziłem stoperem. Wydaje mi się jednak, że gdyby Microsoft nie zechciał eksponować logo Xboksa przy każdym uruchomieniu konsoli, ten czas byłby dużo lepszy.

Dla porównania – w Xbox One S czas ładowania systemu wynosi około 1 minuty i 15 sekund. Progres więc jest i to olbrzymi. Dysk SSD w Xbox Series X robi robotę już na starcie. Jeszcze lepiej jest w grach, ale o tym za chwilę.

Portów jest mniej niż w poprzedniku

I bardzo dobrze, bo nie znam nikogo, kto by podłączał do swojego Xboksa One… dekoder telewizyjny, a przecież było tam osobne gniazdo HDMI stworzone właśnie do tego.

W Xbox Series X mamy portowy minimalizm, a przy okazji wszystko, czego nam potrzeba. HDMI do podłączenia zewnętrznego ekranu, monitora bądź telewizora, RJ-45, żeby nie polegać na Wi-Fi, tylko odpalić stary dobry „internet po kablu”, a także trzy porty USB 3.0, z czego jeden znalazł się na froncie, a dwa pozostałe z tyłu konstrukcji.

Nowością jest gniazdo na rozszerzenie pamięci, które ma kosztować miliony monet (bodaj połowę wartości Xboksa Series X), więc nie zawracam sobie nim zbytnio głowy.

Jest jedna strata, nad którą odrobinę ubolewam. Brakuje wyjścia na zewnętrzne audio. Dotychczas podłączałem konsolę bezpośrednio do soundbara przewodem optycznym, teraz jedynym dostępnym rozwiązaniem jest kabel HDMI. Daruję sobie więc łączenie Xboksa z zewnętrznym audio, a dźwięk będzie płynąć bezpośrednio z telewizora, połączonego i z konsolą, i z soundbarem.

Xbox Series X porty

Pad w Xbox Series X jest prawie taki sam jak poprzednik

Strasznie lubię pada z Xbox One. O wiele bardziej niż tego z PlayStation, który jest dla mnie zwyczajnie niewygodny. W każdym razie zawsze uważałem, że na tej płaszczyźnie nie trzeba nic zmieniać. No, może poza dołączanymi do zestawu akumulatorami zamiast baterii AA.

Microsoft najwyraźniej myślał podobnie (choć akumulatorów nie dodał i dalej musimy posiłkować się „paluszkami”), bo w kontrolerze do Xbox Series X zmienił bardzo niewiele.

Przycisk udostępniania

Jako pierwszy rzuca się w oczy nowy przycisk po środku pada. Pozwala on na szybkie robienie screenów i nagrywania filmów z gry. Dla mnie bomba, w FIFA 21 sprawdza się to doskonale. Dotychczas, gdy chciałem „uwiecznić” ładną bramkę, musiałem klikać przycisk z logotypem Xboksa, a potem „X”. Teraz do stworzenia wideo wystarczy, że przytrzymam przycisk udostępniania. Krótkie wciśnięcie z kolei tworzy i zapisuje screenshot.

Xbox Series X pady
Biały pad pochodzi z Xbox One S, czarny - z Xbox Series X

Antypoślizgowy materiał

Kolejną zmianą jest tył kontrolera. Konkretnie – tył „rogali”, które pokryte zostały siateczkowym, szorstkim tworzywem o właściwościach antypoślizgowych. Myślę, że to dobra innowacja, pad naprawdę świetnie leży w dłoniach, nawet jeśli gramy już 14 godzinę i mamy je spocone jak… coś, co jest spocone. Antypośłizgowa siateczka znalazła się też na klawiszach: LB, LT, RB, RT.

Krzyżak jak w padach Elite

To kolejna drobna modernizacja kontrolera. I kolejna udana. Krzyżak jest dużo sztywniejszy niż w standardowych padach Xboksowych poprzedniej generacji i trochę przypomina ten z drogich padów Elite. Na pewno jest bardzo wygodny w użytkowaniu.

Ciut cięższy niż poprzednik

Po wyjęciu baterii pad Xbox Series X waży 241 gramów. Tyle przynajmniej wskazała moja waga kuchenna. Waga kontrolera Xbox One S jest o 14 gramów niższa (227 g). Czy czuć te 14 gramów?

Jeśli mam być szczery, nowy kontroler wydawał mi się lżejszy, więc nie, nie czuć.

Obopólna kompatybilność padów

Jeśli planujecie sprzedać starego Xboksa i macie dwa pady, jeden możecie sobie śmiało zostawić, żeby grać lokalnie ze znajomymi lub domownikami. Bez problemu będzie współpracować z Xboksem Series X (tak jak ponoć też i inne akcesoria obecnej generacji, na przykład kierownice).

W drugą stronę to też działa. To znaczy Xboksa One bez problemu sparujecie z kontrolerem z Xbox Series X. A że różnice między oboma kontrolerami są nieznaczne, obustronna kompatybilność wydaje się dość przydatnym rozwiązaniem.

Xbox Series X pady dwa

Jak działają gry na Xbox Series X?

Na ten moment największym z perspektywy recenzenta problemem jest brak nowych tytułów. Moim zdaniem to trochę niewypał ze strony Microsoftu, że nie przygotował żadnej bomby na start generacji. Pierwszym tytułem AAA, jeśli dobrze kojarzę, będzie Assassin’s Creed: Valhalla, które pojawi się dni oficjalnej premiery Xbox Series X, czyli 10 listopada (recenzję piszę wcześniej), ale, jak wiadomo, to tytuł multiplatformowy.

Warto wspomnieć o tym, że niektóre gry z miejsca dostały aktualizacje do Xboksa Series X, podbijające ustawienia graficzne (lepsze tekstury, ray tracing, skalowanie do rozdzielczości 4K etc.), a inne na nie trochę jeszcze poczekają (FIFA 21, Wiedźmin 3: Dziki Gon).

Jedną z gier, która otrzymała aktualizację na start nowej generacji, jest Forza Horizon 4. I trzeba przyznać, że teraz wygląda arcyświetnie, prawie tak jak na pecetach. Żałuję, że moje 60 cali obsługuje tylko rozdzielczość Full HD, bo w 4K wyglądałoby to jeszcze lepiej.

Nie to jednak robi największe wrażenie, lecz czasy ładowania.

Czasy ładowania na Xbox Series X

Na Xbox One S Forza Horizon 4 uruchamia się tak długo, że niektórzy w tym czasie mogliby przedłużyć własną dynastię. Slajdy towarzyszące ekranowi ładowania gry na Xbox One S musimy oglądać przez około minutę i 20 sekund. W przypadku Xbox Series X jest o minutę krócej. Ze stoperem w ręku naliczyłem 19,5 sekundy.

W Wiedźminie 3 irytujący loading po zaliczeniu zgonu przerywa rozgrywkę na około 44 sekundy. To znaczy w mojej starej „esce”, bo w testowanej konsoli jest to ledwie 11 sekund.

Najwięcej obiecywałem sobie po Red Dead Redemption 2, które również przetestowałem pod kątem długości ładowania gry. W Xbox One S tryb fabularny uruchamia się aż 1 minutę i 50 sekund. Xbox Series X skraca ten czas do 37 sekund.

Ciekawie wygląda rzecz w FIFA 21 w wersji na Xbox One (aktualizacja gry do nowej generacji wyjdzie dopiero 4 grudnia). Tutaj stopera nie odpalałem, bo nie zdążyłbym go zatrzymać w odpowiedniej chwili. Dość powiedzieć, że na Xbox Series X, w przypadku meczu Squad Battles w FUT, gra ładuje się tak szybko, że nie ma szans ujrzeć składu i ustawienia zespołu, z którym się mierzymy.

Xbox Series X przy telewizorze

Gamingowy multitasking

Dość duża i rewolucyjna zmiana. Po pierwsze – jeśli wyłączacie konsolę z poziomu gry, po ponownym uruchomieniu tytuł nie wczytuje się od początku, ale od miejsca, w którym zakończyliście poprzednią sesję. Niesamowicie wygodna rzecz.

Po drugie – Xbox Series X daje możliwość uruchomienia kilku gier jednocześnie i swobodnego nawigowania między nimi. Jeśli znuży Was jazda konno po dzikim zachodzie w RDR2, możecie zrobić sobie szybką przerwę na mecz w FIFIE, a potem wrócić do bycia kowbojem. Bez loadingów, przebijania się przez intra i slajdy z producentami, wydawcami itp.

Nie ma sztywnego limitu gier, które można pozostawić uruchomionymi w tym samym czasie. Tu wiele zależy od tego, ile zasobów będzie pochłaniać dany tytuł.

Tak wygląda Xbox One S przy potężnym Xbox Series X

Wsteczna kompatybilność i uruchamianie gier z zewnętrznego dysku

Gry z Xbox One działają na Xbox Series X idealnie. Wszak na dobrą sprawę to ten sam ekosystem, dlaczego więc miałoby być inaczej? Hardware’owe odświeżenie daje tym tytułom olbrzymiego kopa, z biegiem czasu też zaczną pojawiać się aktualizacje poszczególnych produkcji, które zaowocują lepszą grafiką.

Co ciekawe, gry z poprzedniej generacji możemy magazynować na zewnętrznych dyskach, nawet tych talerzowych. Trzeba się jednak liczyć z faktem, że w ten sposób będą one działać bardziej jak na Xbox One niż Xbox Series X. Na zewnętrznym dysku nie uruchomicie z kolei gier dedykowanych nowszej konsoli, a jedynym sposobem na rozszerzenie pamięci jest zakup oficjalnego zewnętrznego nośnika, wpinanego do slotu z tyłu obudowy.

Biorąc pod uwagę, że mamy trochę ponad 800 GB (więcej niż 1-terabajtowych Xboksach One) na gry i aplikacje, a z roku na rok gry stają się coraz „cięższe”, na dłuższą metę kwestia pamięci wewnętrznej może być problematyczna.

Potencjału Xbox Series X póki co zweryfikować się nie da

A to z tej prostej przyczyny, że na premierę konsoli mamy jeden duży tytuł (AC: Valhalla). Remaster Forzy Horizon 4 może i wygląda świetnie, no i bądź co bądź to ciągle jest fantastyczna gra, ale to wciąż nie to, na co czekaliśmy.

Czy Xbox One X był najpotężniejszą konsolą poprzedniej generacji? Tak. Czy zmniejszył rozmiary porażki Microsoftu w pojedynku z Sony? Nie, to uczynił co najwyżej Game Pass. Ostatnie lata nauczyły wszystkich, że generacji nie wygrywa się sprzętem, lecz grami i usługami.

Xbox Series X prezentuje się naprawdę dobrze. Na tyle dobrze, że zostaje ze mną, bo zdecydowałem się go kupić do prywatnych celów hedonistycznych. Na exclusive’y od studiów Microsoftu mocno nie liczę, choć przejęcie Bethesdy w ostatnich miesiącach może napawać optymizmem. Mocno liczę za to na Game Passa. Czuję, że już wkrótce Microsoft wyskoczy z kilkoma niespodziankami w ramach tego abonamentu. Tym bardziej że końcówka GP obecnej generacji była mocno przeciętna, w czym ja wyczuwam zbieranie sił Microsoftu przed prawdziwą konsolową ofensywą.

Na koniec pozostaje zadań fundamentalne pytanie:

Czy warto kupić Xbox Series X?

Myślę, że to nie jest recenzja, która ma za zadanie skłonić kogoś do zakupu nowego Xboksa lub go od tego odwieść. Nie będę też wypowiadać się w kwestii pojedynku Xbox Series X – PlayStation 5, bo na dobrą sprawę chętnie przygarnąłbym obie te konsole.

Niestety nie odpowiem też na pytanie zawarte w powyższym nagłówku. Po prostu jest na to za wcześnie. Owszem, sprzęt robi fantastyczne pierwsze wrażenie, a fakt, że sam go kupuję, stanowi jakąś formę rekomendacji. Podoba mi się wygląd Xboksa Series X, podoba mi się kultura pracy i naprawdę nieprzeciętna wydajność. Cieszy mnie fakt, że pad zmienił się w minimalnym stopniu, a system operacyjny konsoli jest taki sam, jak był.

To wszystko razem powoduje u mnie naprawdę spory optymizm, niemniej na razie to tylko maszyna do odpalania gier z poprzedniej generacji. Na szczęście już wkrótce się to zmieni. Wtedy będzie można powiedzieć na temat konsoli i jej rzeczywistego potencjału coś więcej.

Minusy

  • pady ciągle wymagają baterii AA
  • brak ekskluzywnych starterów na premierę
  • 1 TB pamięci na gry w 2020 roku to jednak niewiele, a oficjalne rozszerzenie ma być bardzo drogie

Plusy

  • krótkie loadingi
  • olbrzymia moc wynikająca z efektywnych podzespołów
  • ten sam system operacyjny, co w poprzednim Xboksie
  • możliwość uruchamiania kilku gier jednocześnie i szybkiego nawigowania między nimi
  • estetyczna i minimalistyczna bryła, którą można wpasować do każdego wnętrza
  • znakomicie działająca wsteczna kompatybilność
  • pełna współpraca z akcesoriami z poprzedniej generacji
  • wygodny pad z nowym, użytecznym przyciskiem
  • zjawiskowa kultura pracy i relatywnie niewielkie temperatury pod obciążeniem
  • cena

Ocena (którą potem zrewiduję):

9/10
PL - Geextra produkt