Słuchawki mają dwa oblicza. Z jednej strony są bardzo funkcjonalne, mają intuicyjny panel, który daje się obsługiwać na ślepo; łączą się z dwoma źródłami dźwięku naraz i trzymają nawet 40 godzin na jednym ładowaniu. Z drugiej strony mogłyby brzmieć trochę pełniej. Co tu teraz robić?
Tak w skrócie to 7/10. Trzeba podkreślić, że to słuchawki gamingowe, a nie stricte muzyczne, dlatego ich funkcjonalność i możliwości w gamingu są ważniejsze, niż brzmienie poza grami. I to jest ok.
Jeżeli zależy Ci na wyciszeniu mikrofonu jednym kliknięciem, przełączaniu się między podłączonymi urządzeniami również jednym kliknięciem i regulowaniu głośności za pomocą przyjemnego w dotyku pokrętła – to te słuchawki będą świetnym wyborem.
Ciekawi szczegółów? Przejdźmy do pełnej recenzji słuchawek gamingowych Razer Barracuda.
Jeżeli z jakiegoś powodu interesuje Cię opakowanie, to proszę bardzo. Kolorystyka jest utrzymana w charakterystycznej dla Razera szacie – czarno-zielonej. Całość jest estetyczna i mało krzykliwa, jeżeli więc opakowanie miałoby stać na półce w gamingowym pokoju, to wstydu nie będzie. Ale proszę bardzo, rzućmy okiem:
Tutaj zdecydowanie warto się zatrzymać, bo jest przy czym. W opakowaniu znajdziemy:
I to tyle! A raczej aż tyle. Bo łącznie mamy aż trzy kable. A po cóż ich aż tyle? No właśnie. Możliwości tych słuchawek są spore. Zostańmy jeszcze chwilę jednak przy samych słuchawkach i rzućmy okiem na ich wykonanie.
Jest bardzo dobrze. Plastik, z którego wykonano całość, jest matowy, nie brudzi się łatwo. Sprawia wrażenie solidnego i można odnieść wrażenie, że jeżeli słuchawki nie spadną z przynajmniej trzeciego piętra, to będą służyły latami. Ekoskóra, z której wykonano element pałąka dotykający głowy, jest miękka i nie ciągnie włosów. Na samej górze również jest ekoskóra. Tym razem z nazwą producenta. Pałąk oczywiście regulowany.
Nauszniki zostały wykonane z pianki pokrytej tkaniną. Są miękkie i elastyczne – z łatwością dostosowują się do kształtu głowy. Dzięki temu nie uciskają, dają uczucie komfortu i również nie ciągną włosów. Dla alergików i osób z wrażliwą skórą – pady nie wywołują podrażnień, zaczerwień, ani łuszczenia się skóry. Rzecz jasna to sprawa indywidualna, ale są słuchawki, które z łatwością wywołują u mnie podrażnienia – tutaj nic podobnego. Dla zdrowia oczywiście warto ściągać słuchawki co jakiś czas, ale Razer Barracuda dają się nosić długie godziny. Zdecydowany plus.
Minusem są płytkie nauszniki. Raczej nie mam zbytnio odstających uszu, ani dużych, a mimo tego czułem, że końcówki płatków dotykają słuchawek. Słuchawki nie uciskają uszu, ale dla osób, które są na tym punkcie uczulone, to może być ważna informacja.
Ogółem muszle obejmują całe ucho i wygodnie siedzą. Naprawdę, kilka godzin z rzędu w tych słuchawkach to czysty komfort. Zdjąć można od czasu do czasu dla zdrowia.
Warto też odnotować, że kopułki obracają się wokół swojej osi, co niezwykle podnosi komfort użytkowania. Nie to, że delikatnie można nimi poruszyć. Można obrócić je o 90° do zewnątrz i odrobinę do wewnątrz. Nauszniki dają się też regulować wertykalnie. Tutaj zakres ruchu jest minimalny, ale nie widzę potrzeby poszerzania tego zakresu. Dopasować więc słuchawki można zupełnie pod siebie.
Panel sterujący znajduje się na lewym nauszniku, acz na prawym też jest jeden przycisk. To dobrze, że Razer nie wrzucił wszystkiego na jedną stronę, bo przy obecnym interfejsie nie sposób się pomylić. Mamy tutaj mianowicie:
Jeszcze rzut oka na specyfikację słuchawek i lecimy z ich funkcjonalnością.
Łączność
Bezprzewodowa i przewodowa
Rodzaj łączności
Radiowo
Moduł Bluetooth
Budowa słuchawek
Nauszne
Zamknięte
System audio
Stereo 2.0
Średnica membrany
50 mm
Pasmo przenoszenia słuchawek
20 ~ 20000 Hz
Impedancja słuchawek
32 Om
Czułość słuchawek
96 dB
Pasmo przenoszenia mikrofonu
100 ~ 10000 Hz
Czułość mikrofonu
-33,0 dB
Maksymalny czas pracy
do 40 h
Więcej o specyfikacji słuchawek przeczytasz na stronie słuchawek w x-komie
Przede wszystkim słuchawki działają przewodowo i bezprzewodowo. A tutaj następuje kolejne rozgałęzienie – bezprzewodowo za pomocą Bluetootha i radiowo 2,4 GHz. I to jest piękne. A w sumie nie. Piękne jest to, że da się przełączać między tymi częstotliwościami jednym kliknięciem.
Te Razery mogą połączyć się z PC-em, PS-em, Switchem i smartfonami (zarówno Android i iOS). A co najlepsze – mogą się łączyć z dwoma urządzeniami naraz. PC i smartfon? Jasne, że tak. Wystarczy włożyć pin 2,4 GHz do komputera, połączyć słuchawki ze smartfonem przez Bluetooth i przełączać się między tymi urządzeniami jednym kliknięciem. To najfajniejsza sprawa w tych słuchawkach.
Jeżeli ktoś jest mobilnym graczem, jak ja, a dodatkowo korzysta ze słuchawek przy innych urządzeniach, to te Razery będą idealne. Szybka runda w Apex Legends na telefonie – Bluetooth. Valorant na komputerze – 2,4 GHz. Wystarczy jeden klik i słuchawki zmieniają źródło dźwięku. Żadnych lagów, oczekiwania na zmianę, a co gorsza wyłączania i włączania, czy przepinania kabli. To fantastyczna sprawa, bardzo wygodna. A jak wiemy – do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Dlatego po powrocie do słuchawek bez tej opcji, będzie tego brakowało.
Ze słuchawek możemy też korzystać przewodowo. O jaka nuda, prawda? Po prostu podłączamy słuchawki do jakiegoś urządzenia za pomocą dołączonego do opakowania kabla i gotowe. Dobre rozwiązanie, kiedy w słuchawkach padnie bateria. Jest jednak jeden mankament. Jakość dźwięku po kablu jest wyraźnie gorsza, niż ta uzyskana za pomocą bezprzewodowego połączenia. To dosyć dziwne zjawisko, ale ewidentnie słuchawki zostały zaprojektowane do bezprzewodowego działania.
Dzięki intuicyjnemu panelowi łatwo można wyciszyć mikrofon lub podkręcić głośność. Wszystko jest idealnie wyczuwalne pod palcem. Różnica w przyciskach jest spora. Ten odpowiadający za działanie mikrofonu jest głęboko osadzony w obudowie i ma dosyć głęboki skok. Natomiast przycisk zasilania jest bardziej wysunięty i ma krótki skok. Trudno więc je pomylić, wystarczy przejechać opuszkiem palca, by zorientować się, który jest który. Dodatkowo przyciski oddziela pokrętło głośności, więc interfejs jest naprawdę czytelny. Używanie go na ślepo nie sprawia problemów.
A jak brzmią słuchawki?
W gamingu Razery brzmią dobrze, chociaż dudnią. Sytuacja pogarsza się jednak, kiedy będziemy chcieli zagrać po kablu. Ale wszystko po kolei.
Nie ma zbytniej różnicy między połączeniem radiowym a Bluetoothem. Dlatego oceniam brzmienie bezprzewodowe jako jedno.
W gamingu brzmienie się sprawdza. To są słuchawki od A do Z gamingowe i dźwięk jest dostosowany do gier. Osobom, które szukają uniwersalnego rozwiązania – do muzyki i gier, przyda się aplikacja Razer Audio. Dzięki niej słuchawki zyskują na uniwersalności.
Dudnienie stara się pracować na korzyść słuchawek. Dźwięki wystrzałów i wybuchów są jawnie podbite. Również dźwięki ciężkich pojazdów są wyraźnie na pierwszym planie. Charakterystyczne dla tych słuchawek jest podbicie niskich częstotliwości i wycięcie środka. Dzięki temu ciężki karabin maszynowy i wybuch granatu brzmią spektakularnie, a krzyki bohaterów i stąpanie butów są wyraźnie mniejsze. Nie tylko cichsze, po prostu bardziej płaskie.
W efekcie dźwięk jest uwypuklony i głośny. Ale w grach się sprawdza, bo jak obok nas przejedzie czołg, to czuje się to całym ciałem. Obok mnie właśnie przejeżdża kilkutonowa maszyna i słyszę ją bardzo wyraźnie. Ryczy, dyszy, a przetworniki Razera robią co mogą, by ta maszyna brzmiała dosłownie śmiercionośnie. I brzmi, rzeczywiście brzmi. Równie groźnie brzmią wspomniane już wystrzały. Pole bitwy jest trochę przekolorowane, ale da się to polubić. To fajne dla tych, którzy szukają w grach pokaźnych efektów dźwiękowych. Tutaj jest ich sporo. Świat wydaje się bardzo żywy i głośny.
Słuchawki poprawnie odwzorowują kierunek dźwięku. Najlepiej radzą sobie z centrum, co zapewne wiąże się z raczej węższą sceną. Co ma być po lewej, jest wyraźnie po lewej. Co jest po prawej – odtwarzane jest w prawym kanale. Problemem może być ocenienie odległości źródła dźwięku. Czasem trudno powiedzieć, czy coś jest dalej, czy bliżej. Określenie kierunku? Bardzo poprawne. Odległości? Bywa różnie.
Z tego wynika, że Razer Barracuda to słuchawki skierowane do fanów efektownych brzmień. Lubiących podbite częstotliwości i wymagających od słuchawek nie realizmu, ale mocnego brzmienia, które nie będzie się ze sobą zlewało. Głośny granat, czy pokaźny efekt magiczny są naprawdę odczuwalne.
To nie jest uniwersalny model, tylko stricte gamingowy. Dudnienie i wąska scena przeszkadzają w odbiorze muzyki. Dźwięk jest ogółem spłaszczony i swego rodzaju pudełkowy. Barracudy ewidentnie szukają okazji do podbicia jakichś częstotliwości, szukają dźwięków otoczenia, dialogów, karabinów, czy chociażby efektów magicznych. A w muzyce ich nie ma, dlatego dźwięki się zlewają ze sobą.
Nie ma jednak tragedii. Można na nich muzyki posłuchać, bo brzmienie jest po prostu wystarczające. Okazjonalne słuchanie muzyki na YouTubie między meczami może być przyjemne. Zdecydowanie jednak gaming to naturalne środowisko tych słuchawek.
Po kablu jest wyraźnie inaczej. Tutaj słuchawki grają bezpieczniej, mniej dudniąco. Za to bardziej płasko. Efekty dźwiękowe nie są tak wyraźne, przez co można by pokusić się o zdanie, że dźwięk zyskuje na naturalności. Niektórzy mogliby go uznać jednak za bardziej nudny. Wyraźnie zaprojektowano ten model do działania bezprzewodowego.
Jak działają mikrofony? Oceńcie sami. Moim zdaniem zbierają dźwięk całkiem czytelnie. Jak na headset – wystarczająco dobrze.
Jeżeli przyjdzie nam ochota na wysterowanie słuchawek zupełnie pod siebie, to jest taka możliwość. Aplikację szybko sparujemy ze słuchawkami. Po sparowaniu od razu możemy zarządzać brzmieniem słuchawek. Żadnych logowań, autoryzacji i dalszej inwigilacji.
W aplikacji podglądniemy ile baterii pozostało w naszych słuchawkach, ustawimy tryb pracy, a co najważniejsze – ustawimy w equalizerze brzmienie słuchawek dokładnie tak, jak chcemy. Mikser jest prosty w obsłudze, a przy tym dosyć szczegółowy. To, co robimy w aplikacji praktycznie zaraz przekłada się na brzmienie w słuchawkach, więc nie trzeba kręcić na ślepo.
Ten mikser, jak żaden inny, nie zmieni pierwotnej charakterystyki słuchawek, ale wcale nie musi. Barracudy już w domyślnym ustawieniu grają fajnie. Jednak w zależności od tego, czego aktualnie słuchamy, możemy ustawić:
Każdy z trybów znacznie zmienia brzmienie, dlatego warto przetestować wszystkie. Oczywiście najfajniejszym rozwiązaniem jest tryb indywidualny, w którym sami możemy od A do Z ustawić jakie częstotliwości słuchawki mają podkreślać, a jakie wycinać. Dzięki kilku minutom spędzonym w aplikacji słuchawki przestały dudnić i zaczęły odtwarzać muzykę bardziej naturalnie. Oczywiście siłą rzeczy, w grach efekty przestały być takie wyraźne, ale to żaden problem. Wystarczy wybrać tryb gaming, by znów poczuć moc. Powrót do indywidualnych ustawień? Jedno kliknięcie, bo aplikacja zapamiętuje preferencje użytkownika.
To dobre gamingowe słuchawki. Przeznaczone do gamingu i stworzone z myślą o tym, by wydobyć z dźwiękowej płaszczyzny jak najwięcej efektów. Bo to efektowne słuchawki. I bardzo funkcjonalne.
Polecam je przede wszystkim graczom, którzy lubią zmieniać platformy, na których grają. Raz konsola, raz desktop, raz telefon. Z tymi słuchawkami nie będzie z tym najmniejszego problemu. Można połączyć je z dwoma urządzeniami naraz i przełączać się miedzy nimi jednym kliknięciem. Dodatkowo różnicy w dźwięku między sygnałami bezprzewodowymi praktycznie nie ma, dlatego brzmienie zawsze będzie praktycznie to samo.
A brzmienie jest efektowne. Podbite, trochę czasem skompresowane, ale w grach się sprawdza. To, co ma być wyraźne, głośne, właśnie takie jest. Te słuchawki naprawdę lubią efekty dźwiękowe i tutaj ich nie zabraknie. Nie sprawdza się to w muzyce, bo ta jest dudniąca i trochę przekłamana. Ale podkreślam, że są to słuchawki czysto gamingowe. I oczekiwania tych, którzy szukają efektów, mocy i przyjemnej różnorodności w brzmieniu, będą spełnione.
Konstrukcja jest lekka (300 gramów) i solidna. Pady są bardzo wygodne, nie podrażniają skóry. Nauszniki obracają się wokół swojej osi i delikatnie ruszają wertykalnie, więc dopasowanie słuchawek do kształtu głowy i swoich preferencji jest bardzo proste. Barracudy nosi się komfortowo nawet kilka godzin z rzędu. Do tego mamy czytelny panel sterujący i nieźle działające mikrofony, które sprawdzą się w multiplayerowych rozgrywkach.
Dodajmy do tego aplikację Razera, w której można podkręcić audio według swoich preferencji i otrzymamy headset, który powinien zaspokoić oczekiwania większości graczy.
Wyglądają niezle, ale mi to w oko wpadły ostatnio Bowers & Wilkins PX7, cena dość przyzwoita jak na tak wysoką jakość tej firmy.
Cześć lolek, podajesz ciekawe słuchawki. Razer Barracuda jednak to bardzo fajne słuchawki gamingowe, na których z powodzeniem możesz posłuchać muzyki, a aplikacja dostarcza jeszcze większej funkcjonalności. No i ten interfejs, lolek, to jest bajka.
Pamiętaj, że możesz kupić słuchawki i odesłać w ciągu 15 dni za darmo. Moim zdaniem jednak jak już kupisz i posłuchasz, to nie będziesz chciał oddawać.
Mam pytanie czy ocena była wystawiana na podstawie cena/jakość, czy ogólnej jakości?
Adamie, trudno oceniać słuchawki za 630 zł porównując je do tych za 2000 zł. Ocena jest jednak pod względem ogólnej jakości, bo Barracuda generalnie wymiata. Interfejs + aplikacja + efekty gamingowe = jakość sama w sobie.