Test i recenzja iPhone 15. Zestaw (prawie) idealny

Zaprezentowanie w 2018 roku iPhone Xr, a zwłaszcza późniejszego iPhone 11, czyli tańszego wariantu flagowego smartfona Apple, było nieoczekiwanym strzałem w dziesiątkę. Oto urządzenie, które idzie na racjonalne kompromisy, aby zapewnić topowe doświadczenie w przystępnym wydaniu. Najnowszy iPhone 15 wygląda w świetle swoich poprzedników na produkt najbardziej kompletny, ale czy mimo wszystko wart swojej ceny? Sprawdzamy to w naszym teście.

iPhone 15: FAQ

iPhone 15 jest dla osób, które chcą kupić najnowszego smartfona Apple, ale w rozsądnej cenie. To także dobry wybór dla miłośników mobilnej fotografii.

Tak, to bardzo dobrze wyważony podstawowy smartfon Apple. Uwagę zwraca zwłaszcza 48-megapikselowy aparat główny i Dynamic Island, czyli interaktywne wcięcie w ekranie.

Ekran iPhone 15 jest odświeżany tylko w 60 Hz. Ponadto napędza go bardzo szybki, ale zeszłoroczny procesor A16 Bionic.

Unboxing iPhone 15. Minimalizm z plusem

iPhone 15, bez zaskoczenia, kontynuuje trend zapoczątkowany jeszcze przez iPhone’a 12. W pudełku znajdziecie wyłącznie papierologię, jedną naklejkę z logo Apple oraz kabel USB-C do USB-C (przypominam, że nowe smartfony z nadgryzionym jabłuszkiem porzuciły Lightning). Kabel zasługuje na ogromną pochwałę – jest wykonany z najwyższą precyzją, a na dodatek w oplocie, więc powinien być mniej podatny na uszkodzenia.

Design i jakość wykonania. Apple wraca do krągłości

Do testów dostałem czarny wariant kolorystyczny iPhone’a 15. Najnudniejszy w teorii kolor wygląda po prostu ślicznie. Apple zdecydowało się na zabieg stylistyczny zarezerwowany dotychczas dla modeli Pro i tylna tafla szkła jest teraz matowa, a jedynie wierzch wyspy aparatów błyszczący. Wyspa subtelnie „wynurza się” z matowego szkła. W zestawieniu z aluminium na krawędziach bocznych wygląda to po prostu elegancko i o klasę wyżej, niż w przypadku poprzednich generacji podstawowych jabłkofonów.

Kolejna zmiana, choć na pozór subtelna, robi dużą różnicę na co dzień. Wszelkie krawędzie są teraz delikatnie zaoblone – szkło na froncie, a także brzegi ramek bocznych. Nie tylko wygląda to ładnie i „premium”, ale znacznie poprawia komfort użytkowania i lepiej wpasowuje smartfon w dłoń. Jednocześnie tak lubiany, „kanciasty” design nic nie stracił na swoim uroku. Good job, Apple – w prostotę i minimalizm po prostu umiecie.

Ekran iPhone 15. Znaczny krok do przodu, ale wciąż w tyle

Wyświetlacz iPhone 15 ma bardzo dużo zalet i od nich zacznę. To oczywiście 6,1-calowy OLED Super Retina XDR w wysokiej rozdzielczości 2556 × 1179 px. Ostrość obrazu jest zatem wyśmienita, a czytelność bezbłędna pod każdym kątem. Ponadto znacznej poprawie uległa jasność panelu, osiągając wartości znane dotychczas z modeli Pro – aż 2000 nitów w pełnym słońcu. I przyznam, że niezależnie od warunków pogodowych (wrzesień nie szczędził jeszcze ciepełka), czytelność ekranu była znakomita.

Ekran z dynamic island w iPhone 15

Kolejny plus to całkowita rezygnacja z notcha na rzecz Dynamic Island. Na co dzień korzystam z iPhone 13 Pro i muszę przyznać, że bardzo polubiłem się z niedużą „pastylką”. Nie jest to może kolosalny gamechanger, ale ułatwia korzystanie ze smartfona i przełączanie się między aplikacjami. Fajnie także podejrzeć stan minutnika czy „diodę” używania mikrofonu i aparatu zaraz obok obiektywu do selfie.

A teraz łycha dziegciu. 60 Hz w smartfonie za te pieniądze po prostu nie przystoi. Owszem, po dłuższym czasie przyzwyczaiłem się do niższego odświeżania, co jest zasługą płynnych animacji systemu i doskonałej responsywności smartfona. Ale przynajmniej 90 Hz dostaniemy już nawet w telefonach za 1/8 ceny iPhone’a 15. 120 Hz to zaś standard od średniej półki wzwyż. I to nie od dzisiaj.

System operacyjny i wydajność. Bez zaskoczenia, bez potknięć

iOS 17

System iOS 17 na powierzchni nie przynosi zbyt wielu zmian, więc użytkownicy poczują się od razu jak w domu. To, moim zdaniem, zaleta systemu od Apple – ewolucja zamiast rewolucji i subtelne wprowadzanie innowacji tak, aby nie wywracały do góry nogami filozofii działania urządzenia.

Polscy użytkownicy nareszcie dostali klawiaturę typu swipe z rzędem podpowiedzi autokorekty. Z pozostałych nowości: możemy skorzystać z efektownego trybu czuwania (w trybie horyzontalnym po podłączeniu do ładowania) oraz wymiany danych przez AirDrop poprzez zbliżenie do siebie urządzeń. Towarzyszą jej bardzo przyjemne animacje i sygnały haptyczne. Nic przełomowego, ale na pewno umilające i ułatwiające życie.

Intuicyjność, responsywność i komfort obsługi iOS 17 jest wzorowy, a przesiadając się z iOS 16 nie odczułem żadnych zmian, których bym nie rozumiał lub które by mi doskwierały. To niezawodne, estetyczne i znakomicie zoptymalizowane oprogramowanie. Pomijając pojedyncze wpadki w historii Apple, iOS zwykle nie zawodził – tak jest i tym razem.

Wydajność w benchmarkach i kultura pracy na co dzień

iPhone’a 15 napędza zeszłoroczny A16 Bionic z modeli Pro, czyli wyposażony w dodatkowy rdzeń graficzny. Decyzja o umieszczaniu w podstawowych iPhone’ach procesorów poprzedniej decyzji była dość kontrowersyjna, ale w tym roku, w związku z wieloma sprzętowymi ulepszeniami Piętnastki, do pewnego stopnia przymykam na nią oko. Skąd ta łaskawość?

Bo A16 Bionic to wciąż bestia, a zanim odczujemy różnicę względem A17 Pro… zdążymy kupić nowego iPhone’a. CPU bez trudu staje w szranki z Snapdragonem 8 gen 2, odstaje zaś nieco pod kątem wydajności układu graficznego, ale wciąż to pojedynek między czołowymi czipami.

Na co dzień iPhone 15 działa superpłynnie, bez zająknięcia radząc sobie ze wszystkimi aplikacjami i grami. Przełączanie między programami przebiega natychmiastowo, wczytywanie aplikacji zajmuje moment, a nagrzewania obudowy doświadczymy tylko podczas długotrwałego, maksymalnego obciążenia. A i wtedy smartfon nie parzy.

Wydajność w grach

iPhone 15 w grach radzi sobie znakomicie, a mam na myśli najbardziej wymagające tytuły dostępne w App Store. Niestety nie byłem w stanie przetestować Fortnite (Epic z Apple mają ciut na pieńku), ale takie PUBG Mobile działało na wysokich ustawieniach, w rozdzielczości bliskiej natywnej, utrzymując stabilne 60 FPS. Również Call of Duty Mobile nie cierpiało na żadne potknięcia, utrzymując stabilną płynność na wysokich ustawieniach. Asphalt 9, jak to Asphalt, wyglądał i działał pięknie, na dodatek najwyraźniej w pełnej rozdzielczości.

Diablo Immortal, które potrafi mocno obciążyć układy graficzne smartfonów, także zachowywało się bardzo zadowalająco. Gra utrzymywała stabilne 60 FPS, nie łapiąc czkawek podczas bardziej dynamicznych potyczek. Wówczas jedynie rozdzielczość lubiła dynamicznie skalować się w dół, aby utrzymać płynność, ale widać to na dobrą sprawę dopiero na dużym ekranie. Komfort rozgrywki na 6,1-calowym ekranie iPhone’a 15 był wzorowy.

Asphalt 9

PUBG Mobile

Call of Duty Mobile

Diablo Immortal

Łączność i biometria

iPhone 15 obsługuje sieci 5G, Wi-Fi 6 oraz Bluetooth 5.3 i NFC, a także korzysta z czipu ultraszerokopasmowego drugiej generacji do lepszego lokalizowania w aplikacji Znajdź. Podczas testów nie napotkałem na prawie żadne problemy. Jedynie tryb udostępniania internetu miał tendencję do wyłączania sieci komórkowej po wygaszeniu ekranu. Zdarzyło się to kilka razy i wygląda na problem z oprogramowaniem – Apple pewnie wyeliminuje go niebawem wraz z aktualizacją.

Zabezpieczeniem biometrycznym jest oczywiście Face ID, którego czujniki trafiły do wspomnianej Dynamicznej Wyspy. Lubię to rozwiązanie i cieszę się, że w iPhone 15 działało niezawodnie. Moja twarz była celnie wykrywana także pod dużym kątem, a jedyną dla niej przeszkodą były bardzo ciemne okulary lub wyjątkowo gruba warstwa węglowej maseczki na twarz. Mam ponadto wrażenie, że Face ID w iPhone 15 działa nieco szybciej i trafniej, niż w iPhone 13 Pro, z którego korzystam prywatnie.

Bateria w iPhone 15. Wystarczająca na co dzień

iPhone 15 jest w stanie bez trudu wytrzymać cały dzień na jednym ładowaniu, ale nie zalecam dociskać jej zbyt mocno. Podczas intensywnych testów (benchmarki, gry, social media, korzystanie w ostrym słońcu) poziom ogniwa spadał z 80% do około 20% w mniej więcej 7-9 godzin, z czego przez znaczną część tego czasu ekran był włączony. Smartfon miał wówczas włączone Bluetooth, Wi-Fi oraz sieć LTE i automatyczne ustawianie jasności.

Czy to dobry wynik? Zasadniczo tak, choć to pewnie zasługa odświeżania ekranu na poziomie 60 Hz i wyłączonego 5G. Jednak dla osób, które nie są heavy userami jak ja, do dwóch dni na jednym ładowaniu będzie osiągalne. Ale stawiając na mobilny gaming oraz kompulsywne korzystanie z sieci komórkowej, lepiej nastawić się na codziennie podpinanie iPhone’a 15 do ładowarki.

Dźwięk i multimedia. Bezkompromisowa pierwsza liga

Smartfony Apple już od ładnych paru lat słyną z fenomenalnych głośników i cóż, pod tym względem nic się nie zmieniło. Testowałem wiele smartfonów z różnych półek cenowych, także wyższych od iPhone 15 i jeszcze nie znalazłem urządzenia, które dorównałoby nadgryzionemu jabłuszku. Dźwięk jest pełen szczegółów, świetnie zbalansowany, a na dodatek naturalnie otacza słuchacza, co robi ogromne wrażenie podczas oglądania filmów. No i bas, proszę Państwa, jest go naprawdę dużo i zauważalnie (zausłyszalnie?) więcej, niż w moim prywatnym iPhonie 13 Pro. Brawo!

Pod kątem pozostałych multimediów także nie mam ani słowa krytyki. Smartfon obsługuje treści w formacie HDR, które na OLED-owym ekranie wyglądają pięknie. Dynamic Island nie przeszkadza w oglądaniu, a nawet jeżeli nachodzi nieco na obraz, to nasz mózg szybko zaczyna ją ignorować. iPhone 15 to po prostu kapitalny smartfon do multimediów i podczas korzystania z serwisów streamingowych dobrze radzi sobie z zarządzaniem baterią.

Aparaty w iPhone 15. Niby dwa, a jednak trzy

Aparaty w iPhone 15, podobnie jak w kilku poprzednikach, są dwa. Ale tym razem duet doczekał się solidnego upgrade’u, zbliżającego podstawowy model do droższych braci z „Pro” w nazwie. Moje oczekiwania były niemałe, rezultaty zaś – głównie satysfakcjonujące.

Obiektyw główny

Aparat główny w iPhone 15 ma 48 Mpix z przysłoną ƒ/1,6 i optyczną stabilizacją obrazu. Domyślnie robi zdjęcia w 24 Mpix, dzięki czemu łatwo je kadrować, a także korzystać z zoomu cyfrowego bez znacznych strat na jakości.

Za dnia, niezależnie od warunków oświetleniowych, iPhone 15 robi piękne, pełne szczegółów zdjęcia. Są neutralne pod względem nasycenia kolorów, co jest typowe dla smartfonów Apple. Przejście na 48-megapikselową matrycę i 24-megapikselowy format zdjęć przełożyło się na naprawdę wysoką jakość fotografii. Nawet przy dużym powiększeniu widać mnóstwo detali, a kontrola nad szumami stoi na wyśmienitym, choć nieprzesadzonym poziomie (co zaliczam na plus).

Na wysokości zadania stoi także automatyczny HDR, który dobrze radzi sobie nawet pod światło. Owszem, detale w ciemnych partiach kadru potrafią wówczas zaszumieć, a balans bieli i ekspozycja nieco się wypłaszczają, ale to jeden z lepszych rezultatów wśród tegorocznych flagowców. Aparat ponadto kocha światło, więc fotki pstryknięte o zmierzchu lub o brzasku wyglądają efektownie, szczegółowo i naturalnie. Jako fotosmartfon dla mniej i bardziej wymagających iPhone 15 to po prostu solidny wybór.

W swoim teście świadomie pominąłem kwestię wyboru ogniskowych. To w zasadzie bajer, polegający na kadrowaniu ujęcia, bez faktycznego udziału optyki. Dlatego wszystkie zdjęcia wykonałem ze standardową, 26-milimetrową ogniskową.

Zoom cyfrowy

Apple chwali się, że dzięki 48-megapikselowej matrycy można skorzystać z bezstratnego, dwukrotnego zoomu cyfrowego. Zdjęcia zapisywane są w 12-megapikselach, gdyż powstają w wyniku wykadrowania fotografii w pełnej rozdzielczości. I choć cieszy, że podstawowe iPhone’y nareszcie mają jakikolwiek sensowny zoom, to marketingowe ochy i achy nie mają aż tak spektakularnego odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Zdjęcia z dwukrotnym zoomem faktycznie wyglądają, jakby wyszły z 12-megapikselowego, dwukrotnego teleobiektywu. Detali jest bardzo dużo, ale przy mocnym powiększeniu widać odrobinę więcej ziarna i delikatne artefakty świadczące o software’owym wyostrzaniu. Wykadrowane, 24-megapikselowe fotki bez zoomu zapewnią porównywalny, choć mniej szczegółowy rezultat. No i trzeba poklikać w aplikacji „Zdjęcia”.

To zoom cyfrowy, więc zasadniczo nie mam powodów do czepiania się jakości zdjęć – jest ona wysoka, a sam tryb łatwodostępny. Co jednak mnie zaskoczyło, to fakt, że ujęcia są zwykle nieco ciemniejsze, niż te z obiektywu głównego.

Smartfon indywidualnie dopasowuje parametry oświetlenia przy wybraniu powiększenia, przez co wielokrotnie różnią się od tych bez zoomu. Przyznam, że wolę ich bardziej kontrastowe wykończenie, niejako symulujące ciemniejszą przysłonę teleobiektywu, ale w rezultacie tracimy tak precyzyjnie ujednoliconą ekspozycję fotek ze wszystkich aparatów, z czego od lat słyną smartfony Apple.

Obiektyw szerokokątny

12-megapikselowy obiektyw ultraszerokokątny widzi w zakresie 120 stopni i ma przysłonę ƒ/2,4. To najwyraźniej ta sama jednostka, co w ubiegłym roku, a rezultaty jej pracy są wyłącznie OK. Kolorystyka zdjęć jest dobrze zgrana z obiektywem głównym, ale szczegółowość mocno odstaje względem pozostałych trybów.

Na powiększonych fotkach praktycznie nie ma szumów, ale są za to artefakty wynikające z software’owej obróbki. A im ciemniej, tym bardziej sprasowane detale, choć sztuczna inteligencja nie jest zbyt agresywna w kwestii ich ratowania – omija nas zatem efekt impresjonistycznej akwareli. Na plus zaliczę też fakt, że iPhone 15 trzyma w ryzach światło i choć bywa bardzo ciemno, to jasne partie kadru nie są prześwietlone, ani zwykle nie uświadczymy niebieskawo-zielonkawych plan na zacienionych planach. Jak nie ma światła, to jest czarno – i kropka.

Ale jak pojawi się równomierne światło, nawet owiane porannymi mgłami, to kurczę, ogląda się to przyjemnie, zwłaszcza na niedużym ekranie smartfona. Doceniam także, że HDR radzi sobie w przypadku ujęć pod słońce. Fotki są znacznie bardziej kontrastowe i detale w cieniach giną, ale sztuczna inteligencja skutecznie walczy o resztę kadru, sprawnie wyciągając szczegóły i korygując jasność.

Tryb nocny

Obiektyw główny i zoom cyfrowy

Jasny obiektyw w wysokiej rozdzielczości oznacza konieczność rzadszego sięgania po tryb nocny. To dobrze i niedobrze – z jednej strony zyskujemy bardziej naturalnie odwzorowane kadry, z drugiej tracimy detale w ciemnych partiach zdjęcia. Widać to zwłaszcza po niebie czy tafli wody odbijającej otoczenie – jeżeli na zdjęciu dominują np. oświetlone budynki, iPhone 15 stawia wówczas na głęboką czerń. To, co jasne, ma mnóstwo detali i mało szumów, a także znikome prześwietlenia, ale drugi plan… po prostu znika.

Kiedy jednak tryb nocny postanowi się włączyć (zaznaczę, że w 12 Megapikselach), rezultaty są bardzo satysfakcjonujące. Dynamika ujęć radykalnie wzrasta, choć nie jest przesadzona i jedynie niebo potrafi rozbłysnąć niczym w legendarnych Siechnicach (kto wie, ten wie). Przede wszystkim jednak odzyskujemy mnóstwo detali, nawet dość drobnych.

Jedyny faktyczny mankament, to dużo większa tendencja do prześwietleń w obrębie źródeł światła, choć nigdy w stopniu, który doszczętnie psułby zdjęcie. Należy jednak pamiętać, że jasny, podświetlany budynek może tu i ówdzie zaliczyć kilka białych plam.

Dodam jeszcze, że w sytuacjach, kiedy tryb nocny nie zaskakuje przy zdjęciach głównych, sporadycznie uruchamia się dla zdjęć z zoomem. Dzieje się tak wyłącznie wtedy, kiedy powiększony fragment kadru jest znacznie ciemniejszy od pełnego obszaru obejmowanego przez obiektyw.

Zdjęcia bez trybu nocnego

Zdjęcia z trybem nocnym – obiektyw główny

Zdjęcia z trybem nocnym – zoom cyfrowy

Obiektyw szerokokątny

Tryb nocny dla aparatu ultraszerokokątnego uruchamia się zwykle wtedy, kiedy dla obiektywu głównego – i mam mieszane uczucia. Ciemny obiektyw nie radzi sobie po zmroku, więc to, co wypada dobrze w standardowym polu widzenia, wyraźnie, choć niedrastycznie traci na szczegółowości w szerokim kącie.

Jednak moc procesora A16 robi naprawdę dużo, aby zapewnić satysfakcjonujące rezultaty w trybie nocnym. Im ciemniej, tym bardziej rozmyte są detale, ale iPhone 15 bardzo stara się, aby utrzymać względnie naturalne odwzorowanie barw i nie prześwietlać źródeł światła.

Wystarczy spojrzeć na zdjęcie kościoła odbijającego się w rzece – różnica między zdjęciem bez a z trybem nocnym jest ogromna. Jedynie niebo w przypadku szerokiego kąta jest zbyt mocno podkręcane, ale to raczej kwestia preferencji estetycznych. Dla wielu osób tak efektowne rozjaśnienie tła będzie na zdecydowany plus.

Zdjęcia bez trybu nocnego

Zdjęcia z trybem nocnym

Tryb portretowy

iPhone 15 w trybie portretowym korzysta wyłącznie z mocy sztucznej inteligencji (iPhone’y Pro są dodatkowe wspierane LiDAR-em), ale rezultaty jego działania są, delikatnie mówiąc, prima sort. Precyzja odcinania pierwszego planu od tła jest niemal chirurgiczna, a drobne zmiękczenia krawędzi są widoczne zwykle wyłącznie po znacznym powiększeniu.

Co ważne, tryb portretowy działa zarówno bez, jak i z dwukrotnym powiększeniem. Do tego zaskakująco skutecznie radzi sobie w gorszym oświetleniu, choć wówczas zdarza mu się źle rozpoznawać plany. Summa summarum – tryb portretowy w iPhone 15 działa świetnie, niezależnie od tego, co znajduje się przed obiektywem. I bardzo lubi się ze słodkimi, puszystymi kotkami.

Selfie

Aparat do selfie ma 12 Mpix, przysłonę ƒ/1,9 i autofocus. Domyślnie robi przycięte zdjęcia w rozdzielczości 7 Mpix z możliwością rozszerzenia pola widzenia – wówczas fotka będzie 12-megapikselowa. Szczegółowość selfiaków jest dobra, kontrast również, jedynie tu i ówdzie rzuca się w oczy ziarno. Od przedniego aparatu nie oczekuję jednak rezultatów na miarę wielkich modułów na pleckach. Robi, co ma robić i robi to po prostu dobrze.

Wideo

Klipy wideo rejestrowane przez iPhone 15 skomentuję krótko – są wyśmienite. Nie od dziś wiadomo, że Apple pod kątem kręcenia filmów wiedzie prym i zaszczyt ten nie omija tańszego z najnowszych iPhone’ów. Maksimum możliwości to 4K 60 FPS, ale dopieszczone do granic – szczegółów jest po prostu mnóstwo, kontrast jest znakomicie trzymany na wodzy, szumów w zasadzie brak, stabilizacja działa bez zarzutu.

Także tryb akcji w 2,8K i 60 FPS zdaje egzamin (klip nagrałem podczas bardzo szybkiego i skocznego marszu), doskonale redukując wszelkie wstrząsy. Ceną, jaką za to wzmocnienie stabilizacji ponosimy, jest nieznacznie gorszy kontrast, węższe pole widzenia i ciut większa ziarnistość nagrania. Akceptuję taki koszt, ale przyznam, że „zwykłe” nagrania są tak stabilne, że tryb akcji sprawdzi się wyłącznie w sytuacjach ekstremalnie trzęsących.

4K 60 FPS

4K 30 FPS

2,8K Tryb akcji

Podsumowanie recenzji iPhone 15

iPhone 15 pod wieloma względami nadrabia braki swoich poprzedników. Ma bardzo jasny ekran, Dynamic Island na froncie, świetny aparat główny w wysokiej rozdzielczości oraz skuteczny, choć cyfrowy dwukrotny zoom. Do tego podrasowany, bardziej „premium” design z drobnymi zaobleniami, które sprawiają, że urządzenie komfortowo leży w dłoni. W połączeniu z kompaktowym rozmiarem i niską wagą smartfon jest jedną z czołowych propozycji dla miłośników mini smartfonów o maxi możliwościach.

Ale kiedy spojrzymy na bez wątpienia flagową cenę (nawet biorąc poprawkę na warunkujący ją kurs dolara), boleśnie rażą nieuzasadnione w tym budżecie kompromisy. Odświeżanie ekranu w 60 Hz nie przystoi już nawet prostym słuchawkom za ułamek ceny iPhone 15, a zarezerwowanie Always on Display czy trybu makro dla modeli „Pro” zakrawa na skąpstwo. Skąd zatem rekomendacja pod oceną?

Bo piętnastka ustawia do kąta swojego poprzednika, iPhone’a 14, oferując znacznie bardziej kompleksowy zestaw funkcji. Kultura pracy smartfona jest wzorowa i taka pewnie pozostanie przez lata, do jakości wykonania i designu nie można się przyczepić, a bateria, jak na małe smartfony Apple, trzyma wystarczająco długo. To po prostu bardzo solidny iPhone i dobry wybór dla tych osób, które chcą funkcjonować w ekosystemie Apple. Albo po prostu przyzwyczajonych do osobliwych zwyczajów giganta z Cupertino.

Minusy

  • ekran odświeżany tylko w 60 Hz
  • brak Always on Display
  • brak trybu makro
  • wysoka cena
  • zeszłoroczny procesor…

Plusy

  • …który jednak działa jak marzenie
  • pomysłowo odświeżony design
  • niska waga i poręczna konstrukcja
  • bardzo jasny wyświetlacz
  • pierwszoligowe głośniki z wyraźnym basem
  • znakomity obiektyw główny
  • fenomenalne nagrania wideo z niezawodną stabilizacją

Ocena redakcji

7/10
PL - Rekomendacja