Jeden z pierwszych laptopów z procesorem Intela 12. generacji, którego znakiem rozpoznawczym są dwa rodzaje rdzeni. Czy nowe CPU z rodziny Alder Lake-H rzeczywiście zapewnia wzrost wydajności warty dopłaty? Jak w grach sprawuje się i7-12700H w parze z grafiką RTX 3070 Ti? Zapraszam na recenzję.
Czas na coś mocniejszego. Na przestrzeni ostatnich miesięcy w moje ręce trafiały głównie laptopy z grafiką GeForce RTX 3050, więc w końcu przyszła pora na sprzęt z wyższej półki. To jeden z pierwszych laptopów na rynku wyposażony w mobilne CPU 12. generacji Intela oraz kartę RTX 3070 Ti. Panie i Panowie, przed Wami Gigabyte AORUS 17 XE4.
Precyzując, wewnątrz nowego AORUSa znajduje się 14-rdzeniowy procesor Intel Core i7-12700H, 16 GB pamięci RAM o taktowaniu 3200 MHz, terabajtowy dysk SSD na interfejsie PCIe 4.0 x4 oraz grafika NVIDIA GeForce RTX 3070 Ti o maksymalnej mocy 130 watów. Do tego matryca z odświeżaniem aż 360 Hz, więc wydaje się, że nic, tylko zabierać się do grania.
Zanim jednak zagramy, pomówmy o wykonaniu, ponieważ nie ma co ukrywać, że od laptopa za 10k oczekuje się już solidnej i wytrzymałej konstrukcji. AORUS 17 XE4 wykonany jest w całości z gładkiego, czarnego plastiku, ale mimo tego nie można odmówić mu jakości. Pokrywa matrycy oraz palmrest nie są szczególnie podatne na nacisk, a zawiasy sztywno trzymają ekran w ryzach.
Choć laptop zdaje się wyglądać banalnie to naprawdę wpada w oko – głównie za sprawą smukłej ramki wokół matrycy, dzięki której można zapomnieć, że cały czas mamy do czynienia z 17-calowym laptopem. Stylu nadaje też ciekawy projekt tylnych wylotów układu chłodzenia, który jednocześnie podkreśla gamingowy charakter serii AORUS.
Plastik to jednak wciąż plastik i w cenie 10k nie pogardziłbym aluminium. Poza tym obudowa laptopa wyjątkowo się palcuje, a na czyszczenie jej zdecydują się tylko wyjątkowo cierpliwi pedanci. Oczywiście nie jest to cecha zarezerwowana wyłącznie dla laptopów Gigabyte, bowiem wiele innych konstrukcji również ten problem posiada. Jedne palcują się mniej, inne bardziej, natomiast AORUS 17 XE4 na pewno należy do grupy nr 2.
Fani kolorowych światełek powinni być zadowoleni. Gigabyte wykorzystuje swoje długoletnie, stricte pecetowe doświadczenie w produkcji świecących komponentów, a klawiatura oferuje aż 10 efektów podświetlenia i 10-stopniową skalę jasności. Niestety kolorków jest tylko 7, choć strona producenta wydaje się mówić co innego – albo nie umiem ich zmienić albo opcja ta nie została jeszcze w pełni zaimplementowana.
Tutaj dwie wiadomości: dobra i zła. Dobra jest taka, że laptop posiada kamerę na podczerwień, dzięki czemu do systemu możemy logować się za pomocą naszej twarzy i funkcji Windows Hello. Muszę przyznać, że działa to wyjątkowo sprawnie, a logowanie trwa przeważnie około sekundy. Zła informacja dotyczy jednak dźwięku i wygląda na to, że miejsca na lepsze głośniki już zabrakło. Grają one dość cicho, płytko i bez większego wyrazu. Dodatkowy system audio zalecany.
17-calowy laptop z dwoma złączami USB, a przecież masa gamingowych 15-stek posiada 3 złącza – niektóre lapki nawet 4. Tu mamy natomiast większy sprzęt, który nie dość, że ma je tylko 2, to złącze zasilania umiejscowione zostało mniej więcej na środku prawej krawędzi. Najwygodniejsze rozwiązanie to nie jest, bo przecież 99% z nas właśnie z tej strony będzie trzymało myszkę. W sumie do dyspozycji mamy:
W przypadku matrycy nie można mieć absolutnie żadnych powodów do narzekań, a należy ją nawet wyjątkowo pochwalić. AORUS 17 XE4 posiada ekran FullHD o częstotliwości odświeżania aż 360 Hz, co w momencie pisania tej recenzji czyni go praktycznie najtańszym laptopem z taką matrycą. Co prawda, kilkaset złotych tańszy jest Razer Blade 17, jednak posiada on słabszy procesor Intela 11. generacji oraz niższy model GPU.
Tak wysokie odświeżanie nie przyda się oczywiście we wszystkich tytułach gier, niemniej w tytułach e-sportowych jest to niezwykle pożądane. Do kolejnych zalet matrycy należy zaliczyć wysoki poziom odwzorowania barw sRGB 100% oraz maksymalną jasność, która wynosi ok. 340 nitów. Taki ekran świetnie sprawdzi się nie tylko w grach, ale również w pracy kreatywnej.
12. generacja procesorów Intela zapowiada była jako rewolucyjna, a jesienna premiera jednostek do komputerów stacjonarnych zdecydowanie to potwierdziła. Czy tak samo jest w przypadku laptopów i nowe procesory Intela rzeczywiście oferują całkiem nowy poziom wydajności?
AORUS XE4 otrzymał 14-rdzeniowy procek i7-12700H o taktowaniu do 4.7 GHz. Co istotne, na sumę 14-tu rdzeni składa się 6 rdzeni Performance oraz 8 rdzeni Efficient (nie mylić z liczbą wątków, których mamy 20). W ramach przypomnienia, nowa generacja CPU Intela wprowadza 2 rodzaje rdzeni i każdy procesor z rodziny Alder Lake posiada rdzenie „P” oraz „E” w różnych kombinacjach.
W praktyce nowy procesor i7-12700H oferuje niezwykle wysoką wydajność i jednocześnie pokonuje najwyższą i-dziewiątkę 11. generacji, którą miałem okazję testować w laptopie Dell Alienware x17 za… 20 000 zł. Tutaj mamy natomiast laptopa, który jest 2 razy tańszy, a do tego osiąga lepsze temperatury – o tym więcej za chwilę.
Jeśli super mocny procesor to dla Was za mało, to co powiecie na super szybki, terebatajtowy SSD na interfejsie PCIe 4.0 x4? Co prawda, zainstalowany dysk to model OEM bliżej nieokreślonej marki, jednak jego prędkość odczytu w okolicy 7000 MB/s to górne granice standardu, a zapis rzędu 5000 MB/s to również świetny wynik. W związku z tym praca z masywnymi plikami nie powinna być jakimkolwiek problemem.
Mobilnych kart graficznych GeForce RTX 3000 jest w teorii 5, a przynajmniej tyle było do stycznia bieżącego roku, kiedy to NVIDIA zapowiedziała RTX-a 3070 oraz 3080 w wersji Ti. Gigabyte AORUS 17 XE14 otrzymał więc oficjalnie trzecią, najwydajniejszą grafikę dostępną w laptopach – w tym wypadku o mocy 130 watów (bazowo 115 + 15, dzięki Dynamic Boost 2.0). Szkoda jednak, że AORUS nie został wyposażony w przełącznik MUX, który pozwoliłby wycisnąć z GPU jeszcze więcej.
Jeśli chodzi o trzecią, najwydajniejszą mobilną grafikę to mowa oczywiście o samym modelu karty (RTX 3080 Ti > RTX 3080 > RTX 3070 Ti), ponieważ ta może być oferowana nawet w wariancie 165-watowym. Na pewno znajdą się więc laptopy, które mając teoretycznie taką samą grafikę, będą od Gigabyte’a nieco lepsze. Nie zmienia to jednak faktu, że mówimy o bardzo mocnym modelu GPU wyposażonym w 5888 rdzeni CUDA, 184 jednostki TMU, 96 jednostek ROP oraz 44 rdzenie RT, a wysoką wydajność RTX-a 3070 Ti potwierdzają poniższe wyniki.
Tak jak niemal każdy laptop gamingowy, AORUS posiada swój specjalny program odpowiedzialny za zmianę trybu pracy układu chłodzenia (i nie tylko). Przyznam, że aplikacja Gigabyte Control Center jest niezwykle funkcjonalna i poza odgórnie zdefiniowanymi profilami mamy jeszcze możliwość ręcznej zmiany prędkości wentylatorów, jak i własne zdefiniowanie planu zasilania, a nawet… wybór rodzaju przyspieszenia karty graficznej.
Tu zaczyna robić się niemałe zamieszanie, bo o ile inni producenci mają 3, czasem 4 tryby, a funkcja NVIDIA Dynamic Boost jest po prostu włączona lub wyłączona, to Gigabyte oferuje aż 5 trybów wydajności, a dodatkowo swoje autorskie rozwiązanie o nazwie Gigabyte AI GPU Boost, które ciężko powiedzieć co właściwie oznacza.
Zacznę od tego, że serio, nie mam pojęcia dlaczego tych trybów jest aż 5, bo „Meeting” i „Power Saving” działają niemal tak samo. Oferują mocno ograniczoną wydajność w celu wydłużenia pracy na baterii, tyle że ten pierwszy jest… wolniejszy – co swoją drogą jest dziwne, ponieważ limity energetyczne dla obu trybów są identyczne. Poza tym oferują one taką samą kulturę pracy (niższy hałas, jak i temperatury), więc tryb „Meeting” mógłby zwyczajnie nie istnieć.
Tryby Creator oraz Gaming również oferują niemal identyczną wydajność i kulturę pracy, choć ten pierwszy domyślnie korzysta z funkcji Gigabyte AI Boost, która niestety żadnego boosta nie daje i w FurMarku grafika staje dęba na 115 watach. Turbo natomiast… no, turbo faktycznie jest turbo, ale tylko jeśli chodzi o prędkość wentylatorów, które potrafią hałasować z natężeniem aż 56 dB(A).
I tak dochodzimy do sedna tych zawiłych ustawień, przy których spędziłem zdecydowanie za dużo czasu – coś nie do końca działa jak należy. Wydaje się, że to kwestia programu Gigabyte Control Center, ponieważ korzystałem z najnowszych sterowników, jak i w pełni zaktualizowanego Windowsa 11. Fakty są takie, że grafika działa z mocą 130 watów tylko w FurMark, który ma za zadanie przetestować sprawność, jak i moc układu graficznego. W praktyce jednak w żadnej grze i w żadnym trybie GPU nie osiągnęło deklarowanych 130 watów. Poniżej szczegółowa specyfika domyślnych ustawień dla każdego z trybów.
Dodam jeszcze, że jeśli te wyjątkowo zawiłe ustawienia Was nie interesują lub interesują Was wyjątkowo mało i wolicie, aby laptop samodzielnie decydował o tym, co jest dla Was najlepsze, to we wspomnianej aplikacji Gigabyte Control Center znajdziecie jeszcze opcję Microsoft Azure AI Boost, która automatycznie dostosuje tryb działa laptopa do wykonywanej przez nas czynności. Pamiętajcie tylko, aby ją w ogóle uruchomić, ponieważ z jakiegoś powodu domyślnie jest wyłączona.
Nowy AORUS otrzymał całkiem sporą, dwukomorową baterię o pojemności 6500 mAh. Naturalnie nie liczcie, że sobie na niej długo pogracie (bo takich laptopów nie ma), a jeśli już musicie to można liczyć na ok. półtorej godziny rozgrywki. Jeżeli chodzi natomiast o bardziej stonowany użytek, tj. przeglądanie Internetu, oglądanie filmów, czy praca z pakietem Office, AORUS 17 XE4 jest w stanie działać przez 3 godziny (w trybie Gaming i ze 100% jasności ekranu) oraz 4,5 godziny w trybie Power Saving i 50% jasności.
Gigabyte odwalił kawał dobrej roboty, a seria AORUS oferuje znacznie więcej jakości, aniżeli laptopy z serii G. Model XE4 to całkiem sensownie wyceniona propozycja laptopa nie tylko dla gracza, ale także dla twórcy, a zastrzeżenia można mieć według mnie tylko do dwóch rzeczy. Pierwsza to brak dodatkowej funkcji w postaci przełącznika MUX, który dałby nam co najmniej kilka procent więcej FPS w zależności od wybranej gry. Druga sprawa to zgubione waty, aczkolwiek obstawiam, że problem leży po stronie aplikacji producenta, która wydaje się blokować funkcję Dynamic Boost 2.0 lub nie potrafi z niej poprawnie korzystać. Tak, czy inaczej, w gamingu laptop spisuje się naprawdę dobrze.
Procesor Intel Core i7-12700H również zapewnia niezwykle wysoką wydajność i sprawdzi się w absolutnie każdym zastosowaniu, a przede wszystkim tam, gdzie szybkość wykonywanych operacji jest zdecydowanie najważniejsza. Nie można też umniejszać dyskowi SSD na interfejsie PCIe 4.0 x4, który zapewnia topowe prędkości zapisu i odczytu dla interfejsu tej generacji.
Choć wydajność w laptopach nie zawsze idzie w parze z jakością obrazu to Gigabyte pokazuje, że może być inaczej i to w naprawdę sensownych pieniądzach. Ciężko mi sobie wyobrazić, że matryca sRGB 100%, 360 Hz i o jasności w okolicach 350 nitów kogoś nie zadowoli. Jeżeli szukacie super wydajnego, 17-calowego laptopa z wysokiej jakości matrycą, to Gigabyte AORUS 17 XE4 jest zdecydowanie dla Was.
Microsoft Azure AI Boost – internet milczy na ten temat. ktos cos?