W Rosji każdy szanujący się obywatel tego kraju powinien mieć zamontowany na szybie samochodu wideorejestrator. Dlatego większość kompilacji wypadków jest właśnie stamtąd. Co więcej, niektóre ubezpieczalnie nawet udzielają zniżki na OC, jeśli takie urządzenie się posiada. U nas kamerki samochodowe nie są jeszcze tak popularne, jednak ich oferta jest coraz szersza. Dzisiaj mam okazję testować dla Was Navitel R6, produkt, który nagrywa w jakości 2560×1440 z kątem widzenia 170 stopni. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o tym urządzeniu, to zapraszam do zapoznania się z niniejszą recenzją.
Jak wspominałem podczas recenzji Navitel R5, wideorejestratorów na rynku jest całe multum, dlatego postanowiłem stworzyć cykl recenzji tych urządzeń, aby każdy z Was mógł choć w małym stopniu mógł przybliżyć sobie działanie danego produktu i wybrać idealny model dla siebie. Tym razem gwiazdą naszego artykułu jest Navitel R6. Różnią się one przede wszystkim dostępną rozdzielczością. Model R5 został wyposażony w sensor optyczny Sony IMX307 o parametrach FullHD 1080p, nagrywając w 30 klatkach na sekundę, natomiast R6 to sensor OmniVision OV4689, który dysponuje QHD 1440p do 30 klatek na sekundę. To urządzenie jednak nie zostało doposażone w moduł GPS tak jak produkt ze wspomnianej wcześniej recenzji.
Nawiązując do tytułu tego akapitu, muszę tylko rzec, że moim zdaniem nie jest to produkt doskonały. Samo to słowo dla każdego użytkownika może znaczyć coś innego. Nigdy nie powstanie urządzenie, które będzie w 100% doskonałe, jeśliby tak się stało, to postęp techniki i kolejne usprawnienia nie miałyby żadnego sensu. Muszę jednak z ręką na sercu przyznać, że jest to jeden z lepszych wideorejestratorów, z którymi miałem styczność na przełomie ostatnich miesięcy. Doskonała jakość obrazu w 1440p robi robotę, niestety przysłowiową „kropką nad i” byłby wbudowany moduł GPS, którego w tym modelu nie ma co szukać.
Podobnie jak w przypadku innych urządzeń Navitela, otrzymujemy niewielkie opakowanie z estetyczną grafiką zakupionego produktu. Front daje nam jedynie informację, z jakim modelem mamy do czynienia i w jakiej jakości nagrywa. Jeden z boków natomiast dostarcza nam już trochę więcej szczegółów, jak chociażby rozdzielczość matrycy, która wynosi 12 megapikseli, 2-calowy wyświetlacz, wbudowany slot na kartę microSD do 256 gigabitów, kąt widzenia 170 stopni oraz czujnik wstrząsów.
Kolejny bok to zdjęcia wideorejestratora pod różnymi kątami. Świetnie przydają się one w sklepie, gdzie nie mamy możliwości rozpakowania urządzenia. Taki podgląd ułatwia ostateczny wybór, czy taki kształt będzie odpowiedni do naszego samochodu. Przyznam się, że osobiście jestem fanem podłużnych wideorejestratorów, które mogę umieścić za wstecznym lusterkiem.
Wróćmy jednak do tego co otrzymujemy po otwarciu opakowania. Naszym oczom ukazuje się dobrze wykonana kamera, która w ręku jest stosunkowo ciężka. Następnie wyjmujemy dodatkowy moduł, który jest także uchwytem. Jest on drugim akumulatorem, który zapewnia dodatkową baterię podczas pracy w trybie parkingowym. To rozwiązanie wydaje się być świetnym, w momencie, w którym nie będziemy korzystać z samochodu dłużej niż kilka dni. Kolejnym przedmiotem, który otrzymujemy, jest nakładka, którą możemy umieścić w innym pojeździe.
Dzięki temu nie musimy każdorazowo odklejać taśmy z szyby, tylko wysuwać sam wideorejestrator. Oczywiście w zestawie znalazła się jeszcze jedna, zapasowa tasiemka 3M, kabel służący do zgrywania plików, jeśli nie posiadamy czytnika kart, ściereczka z mikrofibry oraz oczywiście kabel zasilający do wpięcia w gniazdo zapalniczki.
Jak już wcześniej wspomniałem, kamera nie posiada przyssawki, a montujemy ją na szybie przy pomocy taśmy montażowej 3m VHB. Nie mogłem się oprzeć pokusie i musiałem ją wygooglować. Okazuje się, że zapewnia ona świetne tłumienie drgań, jest odporna na czynniki atmosferyczne, a także na brud i wodę. Po przejechaniu ponad 1000 kilometrów z Navitel R6 nie przydarzyła mi się sytuacja, w której kamera odpadłaby z szyby lub chociaż delikatnie poluzowała.
Co więcej, po zakończonej recenzji miałem problem z odklejeniem taśmy z szyby. Szczerze mówiąc, przydałaby się tutaj jeszcze przezroczysta folia, którą przed montażem naklejalibyśmy na szybę. Zdemontować urządzenie próbowałem najpierw żyłką, później żyletką i ostatecznie udało mi się to zrobić cienkim nożem, po blisko 30-minutowej walce.
Powiedzieliśmy sobie już o demontażu, ale tak naprawdę miało być o montażu. Miejsce, w którym umieściłem kamerkę, najpierw dokładnie odtłuściłem. Warto to zrobić, ponieważ szyby od środka zbierają całą masę kurzu i innych mikrobakterii. Po udanej operacji wystarczy wsunąć do kamery kartę microSD i podłączyć kabel zasilający. Co ważne, urządzenie posiada dwa wejścia zasilania. Polecałbym Wam skorzystać z tego, które znajduje się w module, ponieważ jeśli podepniecie przewód bezpośrednio do kamerki, to dodatkowy akumulator nie będzie się ładował.
Po takim podłączeniu kabel umiejscowiony jest centralnie i jest to bardzo dobra wiadomość, jeśli chcecie umieścić go na stałę, np. puszczając go w podsufitce i podłączając do źródła zasilania w tamtym miejscu. Korzystając z takiego manewru, pozbywamy się wiszących kabli, które niejednokrotnie mogą zirytować kierowcę.
Aby mieć pewność, że wideorejestrator nie wysunie się w trakcie jazdy, polecam przesunąć bezpiecznik, który zamontowany jest na górze obudowy, zaraz przy nim narysowana jest kłódeczka. Pamiętajcie jednak przed zdjęciem kamery o jego odblokowaniu, ponieważ szarpanie na siłę może narobić spore szkody i w konsekwencji uszkodzić piny. Przed pierwszym uruchomieniem produktu polecam ściągnąć matową folię z jego soczewki. Przyznam się szczerze, że sam na początku swojej przygody o niej zapomniałem i szukałem po menu głównym opcji, która odblokowuje obraz na wyświetlaczu.
Zaraz przejdziemy do omawiania funkcjonalności Navitel R6, zanim to jednak nastąpi, spójrzmy na chwilę na parametry techniczne, które dostarczył nam producent. Można dowiedzieć się z nich wielu interesujących informacji, a zapoznanie zajmie Wam dosłownie kilkadziesiąt sekund. Prezentują się one następująco:
Design Navitel R6 jest praktycznie taki sam, jak wielu innych urządzeń tej firmy. Jeśli porównamy wymiary do modelu R5, to są one identyczne. Nie ma co ukrywać, że wygląd przy wideorejestratorze akurat nie jest zbyt istotny, ponieważ i tak liczy się dla nas końcowe nagranie, jednak dla wzrokowców może być to równie ważny element. Obudowa wykonana jest z dobrej jakości plastiku z licznymi przetłoczeniami. Dzięki dbałości inżynierów nie widzę możliwości, aby kamera uszkodziła się podczas wypadku.
Przód kamery swoją stylistyką nawiązuje do obiektywu aparatu fotograficznego. Jego otoczka jest natomiast złota – w modelu R5 była ona srebrna i chyba tylko tym jesteśmy w stanie je od siebie odróżnić. Zaraz obok znajduje się także mikrofon zbierający dźwięki z otoczenia. Swoją drogą w przyzwoitej jakości. Z tyłu nie znajdziemy nic innego jak 2-calową matrycę TN oraz u jej dołu logo producenta. Znajduje się tam także niewielka kropka/dioda, która symbolizuje stan pracy urządzenia.
Na górze znajdują się jedynie piny do wpięcia uchwytu oraz kłódeczka do jego zablokowania. Dół to natomiast miejsce, w które wkładamy kartę microSD do 256 GB pojemności. Znajduje się tu także przycisk, włącz/wyłącz. Na prawym boku zaraz obok wejścia miniUSB został umieszczony przycisk „RESET”, którego, aby aktywować, musimy zaopatrzyć się w cienki drucik, bądź igłę. Lewa strona to natomiast skarbnica przycisków, dokładniej jest ich 4, a każdy z nich ma przypisaną inną funkcję, które prezentują się następująco:
Przycisk Menu:
Strzałki góra/dół:
Przycisk OK:
Podczas pierwszego uruchomienia, zanim przejdziemy do ustawienia daty i godziny, wideorejestrator zapyta nas, czy ma sformatować kartę pamięci. W tym miejscu zaznaczamy „Yes”, dzięki czemu mamy 100% pewności, że karta będzie odczytywana prawidłowo. Podobnie jak w przypadku modelu R5, przy pierwszym uruchomieniu mamy do czynienia z językiem angielskim. Już tłumaczę jak go szybko zmienić na język polski:
Zostańmy jeszcze na chwilę w MENU, ponieważ są tu inne ciekawe opcje. Pierwszą z nich jest przede wszystkim zmiana rozdzielczości. Tu do dyspozycji mamy 3 warianty: 1440p 30 kl/s, 1080p 60 kl/s oraz 720p 120 kl/s. Wybór zależy od Was, natomiast nagrania, jakie wam zaraz przedstawię zostały wykonane w jakości 1440p. Idąc dalej, możemy ustawić czas nagrywania w pętli, standardowo jest to 3 minuty, jednak można zmniejszyć tę wartość na 2 lub 1 minutę, bądź całkowicie wyłączyć.
Kolejne funkcje, które możemy skonfigurować to czułość sensora wstrząsów, tryb parkingowy, wygaszacz ekranu oraz częstotliwość. Dalej możemy jedynie ręcznie sformatować kartę i sprawdzić wersję urządzenia. Na duży plus możemy zaliczyć fakt, że producent na bieżąco aktualizuje swoje produkty, a uaktualnienia są dostępne w odpowiedniej zakładce na stronie producenta. Wystarczy tylko, że podłączymy przy pomocy kabelka kamerę do komputera i włączymy ściągnięty wcześniej plik.
Jeśli chodzi o inne funkcje, które możemy znaleźć w ustawieniach, to jest to m.in. aparat, który pozwala oczywiście wykonać zdjęcia maksymalnie w 12-megapikselach. Możemy także przeglądać wcześniej zrobione zdjęcia oraz całe nagrania wideo. Jest to świetne udogodnienie, ponieważ nie musimy zabierać urządzenia lub karty do domu i przeglądać materiałów dopiero po podłączeniu do komputera.
Podczas bawienia się ustawieniami miałem mały dylemat. Lepiej wybrać 1440p z 30 klatkami, czy kosztem jakości zainwestować w płynność. Jednak ten wideorejestrator reklamowany jest wysoką rozdzielczością, z jaką może nagrywać, więc ostateczny wybór był oczywisty. Po przygodzie z kilkukrotnie już przytoczonym Navitelem R5 brakuje mi wbudowanego modułu GPS. Pokazywał on przede wszystkim prędkość, z którą się poruszamy i doskonale pokazywał trasę, jaką przebyliśmy.
Pomijając kwestie GPS-a, muszę przyznać, że kamerka jest najlepiej nagrywającym urządzeniem do samochodu, jakie do tej pory testowałem. Widać, że rozdzielczość 1440p świetnie się sprawuje, niestety brakuje mi tutaj 60 klatek na sekundę. Jednak gdyby ten klatkaż zostałby wprowadzony, domyślam się, że finalny produkt kosztowałby dużo więcej. Jak nagranie w najwyższej jakości prezentuje się bez jakiejkolwiek obróbki, możecie sprawdzić poniżej.
Przy prędkościach miejskich zarówno w dzień, jak i po zmierzchu bez problemu odczytamy tablice rejestracyjne mijanych samochodów. Przy prędkościach w okolicy 100 km/h obraz robi się bardziej rozmyty, jednak w dalszym ciągu jesteśmy w stanie zarejestrować wysokiej jakości szczegóły z otoczenia. Trochę gorzej jest w nocy, ponieważ bez dodatkowego oświetlenia lub mocnych reflektorów nie jesteśmy w stanie dobrze zarejestrować sylwetki pojazdów. Jednak tyczy się to większości wideorejestratorów na rynku bez tak zwanej nocnej wizji. Duży wpływ na rejestrację elementów otoczenia ma kąt widzenia, który wynosi aż 170 stopni. Pozwala on nie tylko uchwycić kilka pasów jezdni, ale także pobocze czy chodnik.
Uchwyt, który otrzymujemy w zestawie, jest niezwykle stabilny i tak jak opisuje to producent, taśma 3M świetnie radzi sobie z tłumieniem drgań, dzięki czemu nie przenoszą się one na nasze nagranie. Posiada on ruchomą głowicę, dzięki której możemy ustawić kamerkę idealnie do naszych preferencji. Jeśli martwicie się, że głowica po jakimś czasie się wyrobi i będzie zmieniała swoje położenie podczas jazdy, to raczej się tak nie stanie. Chodzi ona niezwykle sztywno, a żeby zmienić jej pozycję trzeba użyć sporej ilości siły.
Nie wydaje także żadnych odgłosów podczas jazdy, nawet jeśli poruszamy się zniszczoną, wyboistą drogą. Niestety jak już wcześniej wspomniałem, taśma samoprzylepna jest niezwykle mocna, a Navitel mógł pokusić się o dodawanie do zestawu cienkiej, przezroczystej folii, takiej, jakie znajdują się w konkurencyjnych zestawach.
Na wstępie pragnę was uczulić na sprawdzanie, czy ikonka mikrofonu nie jest przypadkiem przekreślona. Można to zrobić nieumyślnie, klikając strzałkę w dół. Mnie niestety udało się popełnić ten błąd podczas testowania Navitel R5. Sam mikrofon rejestruje całkiem wyraziście i jest niezwykle czuły, a dźwięki z otoczenia są słyszalne nawet wtedy, kiedy mamy głośno włączoną muzykę. Przede wszystkim doskonale spełnia on swoje funkcje i w razie kolizji lub wypadku zarejestruje on dźwięki, które miały miejsce chwilę przed zdarzeniem, takie jak np. pękająca opona.
Z wideorejestratorem Navitel R6 miałem do czynienia blisko miesiąca. Razem z nim udało mi się przejechać ponad tysiąc kilometrów i czuję, że mogę stworzyć rzetelne podsumowanie tej recenzji. Zarówno Navitel R6, jak i R5 mieszczą się w tych samych widełkach cenowych i nie przyjdzie nam za nie zapłacić więcej niż 300 złotych. Kilkukrotnie wspomniałem już o braku modelu GPS i jest to niewielka bolączka tego produktu, jednak wysoka jakość doskonale ją rekompensuje. Na duży plus zaliczam także dodatkowe tasiemki oraz uchwyt do zamontowania kamerki w drugim samochodzie, bez konieczności odklejania go z obecnego.
Na duży plus zaliczam także design całego urządzenia. Jest ono jednocześnie minimalistyczne i eleganckie. Wyglądem od przodu przypomina obiektyw aparatu i świetnie się prezentuje, zarówno gdy spoglądamy na samochód od przodu, jak i w jego wnętrzu. Dodatkowo intuicyjne oprogramowanie Navitel DVR Player, które możemy pobrać ze strony producenta, sprawia, że użytkownik takiego wideorejestratora nie będzie miał problemu ze zgraniem najciekawszych elementów lub edytowaniem i zapisaniem pożądanego nagrania.
Jak wiadomo, oprogramowanie cały czas się zmienia, więc producent, żeby nie zostawiać nas z przestarzałym softwarem, udostępnia na stronie dedykowanej urządzeniu najnowsze aktualizacje, które w łatwy sposób możemy do niego wgrać, wręcz ten proces dzieje się automatycznie, jak tylko podłączymy kamerkę do komputera. Jeśli zatem poszukujecie niedrogiego i dobrego jakościowo wideorejestratora, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić Navitela R6. Będzie to także świetny prezent dla taty, wujka, a nawet dziadka, który nie jest zbytnio obyty z technologią – w końcu obsługa tego urządzenia jest banalnie prosta.
Dzięki za recenzje, kupiłem i kamera sprawdza się bardzo dobrze, polecam