Recenzja słuchawek Creative Outlier Gold – przyjemne brzmienie i wysoki komfort kosztem paru poważnych wad

Niemal każdy miał kiedyś w domu głośniki albo słuchawki legendarnej marki Creative. Była synonimem dobrego brzmienia w przyjemnej dla portfela kwocie. Czy dziś wciąż trzymają poziom? Sprawdziłem to na przykładzie najnowszych słuchawek Creative Outlier Gold.

Co znalazłem w pudełku Creative Outlier Gold?

Zestaw, jaki odkryłem po otwarciu opakowania słuchawek Creative Outlier Gold, zaskoczył mnie bardzo dużą ilością dodatkowych wymiennych gumek. Zazwyczaj przy takich pchełkach dostawałem maksymalnie 3 zestawy o różnej wielkości. Tutaj jest ich aż 6 włącznie ze standardowo założonymi zaraz po wyjęciu z pudełka. Są to jednak dwukrotnie powielone te same rozmiary.

Taka decyzja producenta może dziwić, dla mnie jest to jednak dobre rozwiązanie. Zdarzyło mi się kilkukrotnie zgubić gumki, gdy wyciągałem słuchawki z uszu. Pozostawało mi wtedy tylko założenie innego rozmiaru, co kończyło się gorszym dopasowaniem pchełek i sporą irytacją. Przy Outlier Gold, gdyby coś takiego się stał, to nie ma problemu. Wystarczy wyciągnąć nowy zestaw gumek i założyć go na słuchawki.

Creative Outlier Gold zawartość pudełka

Oprócz tego w opakowaniu znalazłem krótki kabel w standardzie USB typu C do ładowania obudowy, w której wbudowany jest powerbank, i garść instrukcji obsługi.

Jakość wykonania i obsługa

Jak wykonane są słuchawki Creative Outlier Gold?

Słuchawki Creative Outlier Gold kryją się w złotym case’ie. Jego obudowa wykonana jest z plastiku i aluminium. Z jednej strony futerału na ściance szufladki producent umieścił port USB typu C do ładowania zestawu i aż 4 diody, informujące o stanie naładowania wewnętrznego powerbanka, poziomie naładowania każdej z pchełek i statusie przesyłania energii do zestawu.

Creative Outlier Gold port USB typu C do ładowania

Same słuchawki ukryte są w wysuwanej plastikowej szufladce, schowanej wewnątrz case’a. Pchełki trzymają się środka dzięki dodatkowym magnesom i łączą się z powerbankiem przez dwa styki.

Creative Outlier Gold case ze słuchawkami

Producent mógł bardziej postarać się przy projektowaniu tego połączenia. Magnesy są widoczne, a wyżłobienia na styki mają dość ostre krawędzie, które czasami czułem, wkładając słuchawki do uszu.

Creative Outlier Gold piny do podłączenia

Obudowa samych pchełek to dwukolorowy, czarno-złoty plastik. Na górze każdej z nich znajduje się duży przycisk do obsługi multimediów, wokół którego biegnie podświetlane kółko statusu. Miga ono na niebiesko, gdy słuchawki są sparowane ze smartfonem i świeci na czerwono, gdy pchełki wymagają naładowania.

Creative Outlier Gold wnętrze case'a

Szkoda, że wykonanie futerału jest raczej przeciętne. Aluminium nie sprawia wrażenie odpornego i żywotnego, plastikowa szuflada ma tendencje do ślizgania się w etui. Słuchawki też są plastikowe, dlatego wolałem nie sprawdzać ich odporności na upadek.

Jak wygląda ich obsługa?

Mogłem zarządzać funkcjami słuchawek przy pomocy dwóch wbudowanych przycisków, po jednym z każdej strony. Nie są to jednak przyciski dotykowe a klasyczne, mechaniczne. Niewątpliwym plusem jest wyeliminowanie przypadkowej aktywacji słuchawek podczas wkładania do uszu. Natomiast samo podejście do tematu przełączników jest niestety wadliwe.

Producent wykorzystał bardzo twarde mechaniczne przyciski, które wymagają użycia znacznej siły. Każdorazowa próba przewinięcia utworu bądź zwiększenia poziomu głośności skutkowała bardzo niekomfortowym silnym wciśnięciem słuchawki do wnętrza ucha i w wielu wypadkach konieczne okazywało się ponowne jej dopasowanie.

Tę niedogodność udało mi się zniwelować poprzez przytrzymanie pchełki kciukiem i palcem środkowym, wskazujący naciskał w tym czasie na przycisk. Takie palcowe wygibasy nie powinny mieć jednak miejsca w produkcie z założenia mocno nastawionym na komfort użytkowania.

Creative Outlier Gold przycisk kontrolny

Pomijając jednak tę irytującą cechę przycisków, zakres dostępnych w nich funkcji jest bardzo dobry. Pojedyncze kliknięcie w lewy bądź prawy klawisz skutkuje wstrzymaniem bądź startem piosenki w odtwarzaczu. Dwukrotne kliknięcie w prawą pchełkę przewija utwór do następnego, klikając w lewą pchełkę natomiast odtwarzacz wraca do poprzedniej piosenki.

Bardzo przydatna jest również funkcja zmiany głośności odtwarzanej muzyki. Aby to zrobić, należy przytrzymać prawy przycisk, by dźwięk zgłośnić lub przytrzymać lewy przycisk, by dźwięk wyciszyć. Gdy ktoś do mnie dzwonił, wystarczyło pojedyncze kliknięcie w którykolwiek z przycisków, by odebrać połączenie. Kończyłem rozmowę, przytrzymując klawisz przez jedną sekundę. Przy wyłączonej muzyce mogłem również wywołać asystenta głosowego dwukrotnie klikając na któryś z klawiszy.

Zakres dostępnych opcji obsługi słuchawek jest więc bardzo dobry. Szkoda jednak, że korzystanie z wbudowanych przycisków jest tak nieergonomiczne.

Dedykowana aplikacja SXFI

Producent udostępnia dedykowaną aplikację SXFI do obsługi kilku wspieranych słuchawek, w tym testowanych przeze mnie Outlier Gold. Przy pierwszym jej uruchomieniu apka prosi o zeskanowanie ucha i głowy użytkownika. Jest to problematyczne i nie wyobrażam sobie, jak miałbym to zrobić bez żadnej pomocy, ponieważ konieczne jest idealne nakierowanie wyświetlonych linii pomocniczych na uszy.

Aplikacja SXFI kalibracja pod ucho

Z małą pomocą w końcu udało mi się zeskanować mój aparat słuchowy i głowę. Po konfiguracji aplikacja przeniosła mnie na główną stronę, gdzie z rozwijanego bocznego menu do wyboru miałem takie opcje, jak equalizer, wybór innych słuchawek producenta czy ponowne skanowanie. W samej aplikacji do przetestowania jakości muzyki są również dostępne dwa krótkie klipy. Przesłuchałem je, chwilę pobawiłem się suwakami w całkiem przyzwoitym korektorze dźwięku, po czym przesłuchałem utwory ponownie. W tym momencie byłem bardzo zadowolony z możliwości aplikacji.

Aplikacja SXFI korektor graficzny

Mój entuzjazm jednak opadł, gdy odpaliłem Spotify. Od razu zdziwiłem się, że pełna wersja utworu, dostępnego w wersji testowej w aplikacji SXFI brzmi zupełnie inaczej. Wczytując się jednak w specyfikację i informacje dostępne na stronie producenta okazało się, że aplikacja SXFI i wszelkie dostępne w niej ustawienia dźwięku nie działają globalnie a jedynie lokalnie.

Wiem, że jest bardzo duże grono użytkowników wciąż przenoszące w pamięci swoich telefonów tysiące utworów w formacie MP3. Jednak w dobie ogólnodostępnych, prostych w obsłudze i często wybieranych platform streamingowych takich jak Spotify czy Tidal takie rozwiązanie nie ma najmniejszego sensu. Porzuciłem więc dalsze testowanie apki.

Jak korzystało mi się ze słuchawek Creative Outlier Gold?

Komfort noszenia

Po pierwszych zawodach przyszła pora na znacznie weselszy aspekt bohatera tej recenzji. Niezrażony początkowymi doświadczeniami włożyłem słuchawki do uszu i bardzo miło się zaskoczyłem. Niestandardowa, mocno wyprofilowana konstrukcja pchełek i od nowości założone gumki okazały się dla mnie wybitnie wygodne.

Słuchawki świetnie dopasowały się do moich uszu, idealnie odizolowując mnie od dźwięków otoczenia. Nie musiałem ich nawet jakoś specjalnie mocno wciskać w przewód słuchowy.

Dzięki niskiej wadze i bardzo dobremu dopasowaniu nie musiałem się również martwić o wypadnięcie słuchawek podczas ćwiczeń. Wykonując bardzo energiczne cardio, włącznie ze skakaniem, pajacykami i innymi szpagatami Outlier Gold nie poruszyły się nawet o milimetr.

Przesiadywanie w nich przez wiele godzin także nie było dla mnie problemem. Ich komfort oceniam więc na 6+ w szkolnej skali.

Długość pracy na baterii

Kolejną wielką zaletą słuchawek Creative Outlier Gold jest długość pracy na jednym ładowaniu. Sugerowany czas pracy samych pchełek wynosi 14 godzin, dodając do tego wbudowany w futerał akumulator, ten czas powinien wydłużyć się do 39 godzin. W praktyce udało mi się wyciągnąć około 35 godzin ciągłego słuchania na niemal maksymalnej ustawionej głośności.

Mimo iż jest to wartość nieco mniejsza od sugerowanej długości działania, uważam jednak ten wynik za rewelacyjny. Pod tym względem Outlier Gold biją na głowę nawet znacznie droższą konkurencję. Do listy zalet doliczyć muszę również zastosowanie nowoczesnego złącza USB typu C do ładowania.

Jakość dźwięku

Outlier Gold to jedne z niewielu słuchawek dousznych, przy których nie musiałem specjalnie grzebać w korektorze dźwięku, aby ich barwa mi odpowiadała. Korzystają również z nowoczesnej łączności Bluetooth 5.0 i obsługują kodeki aptX i AAC.

Niskie pasma są obecne i wypełniają uszy przy każdy utworze, nie ważne, jaki gatunek był przeze mnie aktualnie katowany. Punktowe uderzenia basu w elektronice czy długie smyczkowe dźwięki kontrabasu w muzyce klasycznej, w każdym wypadku Outlier’y przyjemnie mruczały.

Lekko wycofane średnie pasma przekazywały szczegóły tam, gdzie powinny. Były jednocześnie trochę wysunięte do tyłu w scenie, ustępując wysokim i niskim dźwiękom.

Góra była za to liderem, za każdym razem wychodząc na pierwszy plan. Wszelkie wokale czy solówki gitarowe naturalnie pojawiały się przede mną, wychodząc przed dźwięki perkusji, gitar basowych czy syntezatorów. Wysokie pasma nie kłuły jednak w uszy i świetnie wpasowywały się w ogólną charakterystykę brzmienia Outlier’ów.

Scena i umiejscowienie dźwięków w przestrzeni było bardzo dobre. Każdy z elementów składowych utworów znał swoje miejsce i zbytnio nie nachodził na inne pasma. Dzięki temu nawet przy skomplikowanych utworach z wieloma instrumentami słuchawki nie traciły szczegółowości, chociaż pod tym względem ustępowały znacznie droższej konkurencji. Tak czy inaczej, z nieskrywaną przyjemnością wsłuchiwałem się w stare kawałki Linkin Parku czy nowsze brzmienie Highly Suspect.

Ostatecznie bardzo pozytywnie oceniam brzmienie słuchawek Creative Outlier Gold. Oczywiście lekko dostosowałem ich charakterystykę pod siebie w korektorze graficznym w telefonie (umożliwia mi to model mojego smartfonu). 

Tak naprawdę jednak mógłbym zostawić wszystkie suwaki equalizera nieruszone i byłbym całkowicie zadowolony z jakości dźwięku. Słuchawki te sprawdzają się do wielu typów muzyki, jednak w szczególności dobrze odnajdują się przy szybkich utworach z dużą ilością basów.

Jakość rozmów

Przechwytywany przez wbudowane mikrofony głos jest raczej niskiej jakości. Mocno słyszalne są szumy otoczenia i widać, że słuchawki słabo radzą sobie z ich redukcją. Mój głos w trakcie rozmów był bardzo spłaszczony i brzmiał, jakbym rozmawiał, mając na głowie garnek. Nie polecam więc używania Outlier Gold jako głównego urządzenia do konferencji głosowych.

Creative Outlier Gold mikrofon słuchawek

Ocena słuchawek Creative Outlier Gold

Bohater dzisiejszego testu to dziwny przypadek. Dawno nie miałem w swoich rękach produktu tak nierównego i ciężkiego w ocenie. Zacznę może od tego, co mi się nie podobało.

Zarówno obudowa jak i same pchełki nie są wykonane z materiałów wybitnie dobrej jakości. Nie najlepszy plastik i nieładnie wykonane połączenie słuchawek z futerałem, jak również widoczne i w żaden sposób niezabezpieczone magnesy przywodzą na myśl chińskie klony znanych marek. Ciężkie do wciśnięcia i nieergonomiczne przyciski potrafią za to napsuć krwi, gdy chce się na szybko zmienić utwór i po wykonanej operacji trzeba ponownie układać słuchawki w uszach.

Aplikacja SXFI ma za to ciekawe pomysły i rozwiązania, aby polepszyć jakość muzyki i komfort słuchania, jednak jej ustawienia działają jedynie lokalnie i nie wpływają na utwory odtwarzanie z takich apek jak Spotify, Tidal czy Youtube Music. Korzystanie z niej jest więc cofnięciem się do czasów, gdy popularne było noszenie ze sobą oddzielnego urządzenia w postaci odtwarzacza MP3.

Nie polecałbym też słuchawek Outlier Gold osobom, dla których ważna jest wysoka jakość połączeń głosowych. Tutaj tego nie uświadczycie.

Creative Outlier Gold futerał

Na tym wszelkie wady tego produktu jednak się kończą i ocena Outlier Gold zmienia się w koncert pochwał. Świetne dopasowanie pchełek do uszu wraz z dużą ilością dodatkowych gumek i niską wagą sprawiają, że są to jedne z najwygodniejszych słuchawek dousznych, z jakich kiedykolwiek korzystałem.

Bardzo długi czas pracy na baterii, wynoszący w moim przypadku aż ponad 35 godzin sprawił, że zapomniałem o ładowaniu zestawu przez wiele dni. Wisienką na torcie jest jednak fantastyczne, uniwersalne i jednocześnie bardzo rozrywkowe brzmienie słuchawek. Spodobają się więc miłośnikom zarówno ciężkiego brzmienia Gojiry jak i sezonowego pozytywnego zawodzenia Eda Sheerana.

Creative Outlier Gold są więc słuchawkami, którym pod względem jakości wykonania bliżej do znacznie tańszych odpowiedników. Gdy jednak już wsadzi się je w uszy i odpali muzykę, całkowicie zapomina się o ich niedociągnięciach i ma się wrażenie obcowania z pchełkami wielokrotnie droższymi, niż są w rzeczywistości.

Minusy

Plusy

Sprawdź Creative Outlier Gold w x-kom