Recenzja Motorola One Action. Komedia, dramat a może smartfon fantastyczny?

Kiedy pojawiła się opcja recenzji nowej Motoroli One Action, nawet się nie zastanawiałam. Pierwszy smartfon z serii One był dla mnie dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Od telefonu w takiej cenie nie mogłabym oczekiwać nic więcej. Ciekawiło mnie więc niezmiernie, jakie będą towarzyszyć mi odczucia przy następnym spotkaniu z Moto. Chcesz wiedzieć, czy na końcu tego seansu będą owacje na stojąco? Sprawdź recenzję Motoroli One Action.

Dla kogo jest Motorola One Action?

W przeciągu kilku miesięcy Motorola wydała aż trzy telefony z serii One. Pierwszy to One Vision, następnie, opisywana właśnie, One Action, a w ostatnich dniach pojawiła się kolejna nowość – Motorola One Zoom. Każdy z tych telefonów wyróżnia pewien zestaw cech, które pozwalają konsumentom zdecydować się na model najlepszy do własnych potrzeb.

I tak Motorola One Action została stworzona ze specjalnym naciskiem na kwestie wideo. Specyfikacja aparatu skupia się zatem głównie na tym aspekcie działania. W założeniu jakość nagrywanych materiałów ma być na zadowalającym poziomie dla wszystkich amatorów mobilnego filmowania, a samo kręcenie – wysoce komfortowe niezależnie od warunków. W domyśle możemy założyć, że Motorola One Action zainteresuje vlogerów, instagramerów, youtuberów oraz wszystkich tych, którzy dzielą się w sieci, zawodowo lub hobbystycznie, materiałami wideo.

Jednakże Motorola One Action ma pełnić rolę nie tylko sprzętu do filmowania, ale także odtwarzacza wideo. Według zamysłu producenta została najlepiej skomponowana również w celu wygodnego oglądania wszelkiego rodzaju filmów. Nie omieszkam sprawdzić obu tych rzeczy.

To, co najważniejsze dla oczu i nie tylko. Wykonanie i ekran

Nie będę się rozwodzić nad samym designem, ponieważ wystarczy go opisać w dwóch słowach: prosty i elegancki, co najlepiej przedstawią zdjęcia. Daremne będą próby szukania tutaj jakichś większych rewolucji. Moto postawiło na standardowe i sprawdzone rozwiązania konstrukcyjne.

Zawiódł mnie natomiast materiał wykonania, a chodzi mi o szkło Gorilla Glass 3. Nie jest to najnowsza metoda, a w dodatku kiepsko sprawdza się na ekranie, ale o tym za chwilę. Wcześniej dodam jeszcze, że pierwszy chwyt za One Action był dla mnie zaskakujący.

Postawiono tutaj na proporcje wyświetlacza 21:9, przez co całość jest wyjątkowo smukła i długa. Liczbowo prezentuje się to 71,2 mm dla szerokości oraz 160,1 mm dla wysokości, przy przekątnej 6,34 cala. Takiej kompozycji nie można już zaliczyć do oczywistych. W dłoni leży dość pewnie, dobrze sprawdza się przy scrollowaniu mediów społecznościowych, ale jak prezentuje się w przypadku oglądania wideo?

Srebrny ekran czy CinemaVision w One Action?

Ekran CinemaVision w Motoroli One Action to IPS o rozdzielczości 2520 x 1080 px przy zagęszczeniu 432 pikseli na cal. Z dodatkowych funkcji, wyświetlacz dostaje opcje ustawienia nasycenia kolorów oraz podświetlenia nocnego, automatycznej jasności i ciemnego motywu panelu. Teoretycznie wszystko zapowiada się dobrze.

W praktyce jest tak, że przez większość czasu oglądam na ekranie siebie. I nie, wcale nie chodzi o to, że namiętnie pstrykam sobie selfie, czy coś w tym stylu. Sęk w tym, że tworzywo wyświetlacza z uporem lustra odbija wszystko, co znajduję się akurat naprzeciw i w okolicy. Różnicy nie robi oświetlenie otoczenia. Czy to w słoneczne sierpniowe dni, czy pochmurne wrześniowe popołudnia – efekt jest ten sam. Pewnie się już domyślacie, że oglądanie mrocznego serialu, pełnego zgaszonych barw (powiedzmy Mindhuntera), na tym ekranie zakłóca immersję i nie pozwala odpowiednio wczuć się w budowany klimat.  

Niestety, z rzeczy mniej na plus muszę podać również same proporcje ekranu, co jednocześnie będzie odpowiedzią na zadane nieco wyżej pytanie. A mianowicie, telefon choć stworzony do filmowych seansów, nie zawsze sprawdzał się do tego najlepiej. Większość filmów, czy to na Youtube, czy nawet na profesjonalnych platformach zoptymalizowana jest jednak pod nieskalowane proporcje 16:9. Ciemne ramki wokół oglądanych treści nie robią piorunującego wrażenia na odbiorcy. Co prawda mamy możliwość rozciągnięcia wideo na cały ekran, natomiast kosztem niepełnego kadru.

Do mniej udanych zabiegów zaliczam również czarną kropkę w górnym, lewym rogu ekranu, która jest niczym innym jak soczewką przedniego aparatu Motorli One Action. Chociaż jest to rozwiązanie zdecydowanie bardziej estetyczne niż notch widoczny w Moto One, to jednak wciąż mocno przykuwające i rozpraszające wzrok.

Co do samej matrycy IPS, kolory wyświetlane na niej nie biją po oczach intensywnością i wyrazistością, do czego przyzwyczaiły nas ekrany z wyższych półek cenowych. Powiedziałabym raczej, że w porównaniu do wyświetlaczy wykonanych nowocześniejszymi technologiami, barwy są przytłumione i przygaszone oraz posiadają mniejszą rozpiętość tonalną i kontrast. Na próżno więc dopatrywać się tu węgielnych czerni czy mlecznych bieli. Mnie jednak ta, pewnego rodzaju, spokojność – dosłownie i w przenośni – nie razi. Wystarcza mi to, że kolory są naturalne.

Ostatecznie wyraźnie wertykalny układ ekranu przy rozdzielczości Full HD + i w towarzystwie naprawdę ładnie odwzorowanych barw, w zestawieniu z ceną za One Action, daje jednak naprawdę satysfakcjonujące rezultaty. Mówienie, że to smartfon wprost tworzony do oglądania, jest nad wyrost, ale koniec końców nie odczułam, że wpatruję się w telefon z niższej średniej półki. Bądź co bądź, to dobra konfiguracja kompromisów i rozwiązań, które dają realną przyjemność z oglądania i grania. No i jeśli trafisz na film o kinowych proporcjach, będzie cudnie.

Czy Motorola One Action jest więc stworzona do odtwarzania wideo? I tak, i nie. W swojej kategorii cenowej – jak najbardziej. Jako najlepsza opcja z możliwych – no cóż, to chyba oczywiste, że to niemożliwe.

Akcja i sensacja. Motorola One Action nakręcona na wideo

Kamera i filmy Moto One Action

Przejdę teraz od razu do drugiego i najważniejszego przeznaczenia Motoroli One Action. Do wideo oczywiście. Co takiego decyduje o tym, że rolą One Action jest wykręcaniu filmów?

Największy sekret tkwi w specjalnym sensorze Action Cam ze stabilizacją obrazu, umożliwiającym nagrywanie poziomego wideo w pionowej pozycji telefonu. Niby mała rzecz, ale stanowiąca dużą różnicę w wygodzie użytkowania, aż dziw, że nikt do tej pory nie zastosował takiej opcji w smartfonach.

Kamerka sportowa sprawdza się zwłaszcza przy filmowaniu dynamicznym, gdzie standardowe położenie smartfona jest wygodniejsze i bezpieczniejsze. Osobiście nie wyobrażam sobie jechać na rolkach i nagrywać horyzontalnie, z One Action nie ma tego problemu.

Jest jednak pewien inny szkopuł i to dość zaskakujący. Szerokokątna kamera Action Cam pozwala wyłącznie na rejestrowanie filmu (tak, tym obiektywem nie zrobisz zdjęcia, chyba, że w trakcie nagrywania wideo) i to maksymalnie w wariancie Full HD przy 60 kl./s.

W praktyce stabilizacja cyfrowa sprawdza się naprawdę dobrze, a horyzontalny układ faktycznie ułatwia rejestrowanie sportowych wyczynów. Niestety, jakość nagrań względem głównej kamery jest wyraźnie słabsza. Detale tracą na ostrości, a sprawy nie poprawia też zaimplementowana technologia łączenia pikseli.

Główna kamera umożliwia za to nagrywanie w standardzie 4K, ale już bez opcji stabilizacji obrazu. Brzmi to jak smutny paradoks. Połączenie tych obu kamer dałoby naprawdę świetne efekty, a tak to jest tylko dobrze w obu wypadkach.

Aparat i zdjęcia

System fotograficzny w Motoroli One Action tworzy aparat główny, na który składają się trzy moduły: 12-megapikselowa kamera z autofocusem i stabilizacją obrazu, 5-megapikselowy sensor do pomiaru głębi oraz 4-megapikselowy obiektyw ultraszerokokątny. Z przodu znajduje się kamerka do selfie z 12-megapikselowym obiektywem.

motorola one action

Ponadto, jak to w przypadku Motoroli bywa, w oprogramowaniu aparatu otrzymujemy opcję zdjęcia ruchomego i koloru spotowego, a dodatkowo możliwość nałożenia filtru na żywo, wykonania wycinku zdjęcia, panoramy i portretu z rozmytym tłem. Nie znajdziemy za to trybu nocnego. Większość z tych opcji pełni raczej funkcję fajnego dodatku, który zapewnia większą zabawę fotografią, a nie fachową edycję.

Zdjęcia wykonane One Action są poprawne i przyjemne dla oka, ale nie zwalają z nóg. Przy dobrym świetle możemy wykonać naprawdę ładne fotki, jednak musimy liczyć się z tym, że – ponownie – kolory będą zazwyczaj przytłumione, a niekiedy przesadnie przejaskrawione, natomiast krawędzie i ostrość – niezbyt wyraziste.  

Aparat Motoroli One Action jest wspierany przez sztuczną inteligencję, odpowiedzialną między innymi za wykrywanie uśmiechu, tworzenie inteligentnej kompozycji i optymalizacji ujęć. I fakt, SI udaje się trafnie rozpoznać zachód i wschód słońca oraz jedzenie, jednakże jedyne na co wpływa w tym przypadku, to na sztuczne podkręcenie kolorów. Najczęściej więc po prostu rezygnowałam z tej opcji niezauroczona efektem.

Przednia kamerka posiada też tryb upiększający, który niestety robi krecią robotę. Facjaty jak nie powalały, tak nie powalają, tylko teraz wyglądają jak manekiny.

Nocą jakość spada dość mocno i ciemne chmury zbierają się nad aparatem Motoroli One Action. W tej kwestii nie ma wiele argumentów, które broniłyby tej jakości. Jest po prostu „średnio średnio”, żeby nie powiedzieć słabo. Po zmroku pojawiają się bolesne dla oczu szumy i nieostrości. Usilne próby wykrzesania czegoś więcej kończyły się tak samo rozczarowująco.

Czysty Android i wydajność Motoroli One Action

Przechodzimy teraz do najmocniejszego punktu tej recenzji. Za działanie Motoroli One Action odpowiada bowiem 8-rdzeniowy Exynos 9609 wspierany przez 4 GB pamięci RAM i sztuczną inteligencję. Systemem jest, standardowo u Motoroli One, czysty Android  (aktualnie 9.0 Pie) pozbawiony jakichkolwiek autorskich nakładek. Do dyspozycji są za to słynne już gesty Moto i dodatkowo Androida. A na dane użytkownika przeznaczone jest 128 GB pamięci.

To właśnie ta konfiguracja sprawia, że Motorola One Action w swojej kategorii cenowej jest praktycznie jednym z lepszych smartfonów na rynku. Osobiście jestem fanką telefonów tej marki właśnie za jakość i komfort pracy, które gwarantują. Mogę przełączać się płynnie między kilkoma aplikacjami, słuchać audiobooka i przeczesywać w tym czasie sieć oraz media społecznościowe, a Motorola One Action nie dostaje zadyszki.

A że ciężko mi usiedzieć na miejscu i prowadzę niejako koczowniczy tryb życia, to wręcz nieustannie korzystam z map Google, a jeśli nie audiobook, to podróże umilają mi filmy. Korzystam więc nagminnie z różnego rodzaju dobrodziejstw mediów i dzięki Motoroli One Action robię to płynnie i wygodnie na jednym urządzeniu. Brak, często zbędnych, zapychaczy pozwala na wydajniejsze działanie i mnie to odpowiada. Sama decyduję, na jakich funkcjonalnościach mi zależy i w razie potrzeby – pobieram aplikację.

Interfejs jest prosty i przyjazny użytkownikowi. Nawigacja i obsługa również. Jak już wcześniej wspominałam, do poruszania się po pulpicie dostajemy aż trzy możliwości: według gestów Motoroli, Androida lub za pomocą klasycznych trzech przycisków. Nie pogardziłabym może jakimś dashboardem użytkownika z miejscem na szybkie notatki i kilka najczęściej używanych narzędzi, ale brak takiego nie spędza mi snu z powiek.

Kolejnym nieocenionym plusem jest obecność łączności NFC, Bluetooth 5.0 i 4G LTE, które wpływają pozytywnie na wysoką wydajność połączenia Motoroli One Action z innym urządzeniami. Zarówno w przypadku przesyłania plików, jak i połączeń telefonicznych i płatności. Wszystko działa bez szybko, bez zakłóceń i bez zarzutu.

Czas ładowania i bateria

Bateria w Motoroli One Action może pochwalić się pojemnością na poziomie 3500 mAh. Jest to wynik, który pozwala na jednodniowe aktywne działanie telefonu. Pod warunkiem, że przesypiasz te chociaż 6 godzin w ciągu dnia. Przy intensywnym eksploatowaniu akumulatora, np. poprzez oglądanie filmów, czas pracy wynosi już mniej więcej 12 godzin. Tak czy owak to niezły wynik. Wystarczy na nieprzerwaną rozrywkę w trakcie długiej podróży.

Teoretycznie też Moto One Action ma funkcję Turbo Power, ale w praktyce szybkie ładowanie odbywa się tu przy użyciu 10 W mocy, przez co do maksymalnego uzupełnienia baterii potrzeba ok. 2 godzin. A to zawrotną prędkością niewiele ma wspólnego.

Je jednak na czas pracy Motoroli One Action marudzić nie zamierzam. Podoba mi się to, że procenty baterii spadają sukcesywnie i równomiernie, a nie stawiają mnie nagle i bez ostrzeżenia na granicy rozpaczy. Nawet w trybie oszczędzania nie musimy jeszcze rozpaczliwie rozglądać się za jakimkolwiek źródełkiem prądu. Dla przykłady ostatnia 4-godzinna jazda pociągiem upłynęła mi w całości w rytmie Fronczewskiego czytającego Harry’ego Pottera. I choć audiobooki nie są mocno energochłonne, to 20% ubytku baterii w takim czasie zaliczam do bardzo satysfakcjonującego mnie rezultatu.

Dodatkowe informacje, wejście słuchawkowe, głośnik

Motorola One Action wyposażona została jeszcze w pyło- i wodoszczelność na poziomie IP52, wejście słuchawkowe mini jack 3.5 mm, dual SIM z nano SIM oraz głośnik – niestety monofoniczny, którego łatwo przykryć dłonią, a wręcz ciężko go nie zasłonić, oglądając filmy w poziomie. Jest to naprawdę irytujące, ponieważ ręka naturalnie układa się w tym miejscu.  Z początku miałam wrażenie, że w wyświetlanych treściach jest problem z dźwiękiem.

Ocena końcowa Motoroli One Action

Podsumowując, Motorola One Action ze swoją wydajnością pracy jest bezkonkurencyjnym smartfonem w swojej kategorii cenowej. Co więcej, uważam, że nawet jeśli gustujesz w jeszcze tańszych smartfonach, to warto dołożyć te kilkaset złoty więcej i cieszyć się płynnym działaniem oraz czystym Androidem z gwarancją aktualizacji oraz zabezpieczeń systemu. Motorole z serii One to zwyczajnie jedne z lepszych dostępnych na rynku telefonów, biorąc stosunek jakości do ceny. Ja nimi jestem urzeczona.

motorola one action wykonanie

Co więcej, Motorola One Action to dobry wybór dla wszystkich sportowców, którzy uwieczniają swoje wyczyny na nagraniach. Ten smartfon zastąpi kamerę sportową, a oprócz tego  należycie wykona swoje pozostałe zadania, co jest pewną oszczędnością w  niezbędnych urządzeniach. Oprócz tego zdjęcia wykonane One Action też będą prezentować się nieźle i może nie zachwycą fotograficznego oka, ale przy odpowiedniej dozie chęci i wyczucia, uda się złapać bardzo ładne obrazki.

Minusy

Plusy