OnePlus Nord 4 to smartfon, który nie tylko wyróżnia się naprawdę dobrą specyfikacją w swojej półce cenowej, ale również całkowicie metalową obudową. W erze 5G brzmi to bardzo odważnie, jednak, jak widać, inżynierom z OnePlus ułańskiej fantazji odmówić nie można. Czym jeszcze może pochwalić się OnePlus Nord 4? Czy rzeczywiście jest królem i mocarzem wśród średniaków, jak zapowiadano? Zapraszam do lektury recenzji.
OnePlus Nord 4 jest idealny dla osób, które szukają smartfonu w średniej półce cenowej, ale jednocześnie chcą cieszyć się rozwiązaniami charakterystycznymi dla gigantów. W codziennym użytkowaniu OnePlus Nord 4 oferuje wysoką wydajność, wyświetlacz, na którym praca to czysta przyjemność oraz 4 lata wsparcia systemu i aż 6 lat wsparcia zabezpieczeń. Jest to rozwiązanie których nie powstydziłby się flagowiec.
Oczywiście. Zwłaszcza jeśli nasz budżet nie pozwala na zakup smartfonu z górnej półki. Mnogość mocnych punktów, jakie ma OnePlus Nord 4 czynią z niego sprzęt, który miejscami umiejętnie dotrzymuje kroku flagowcom.
Sporym minusem w OnePlusie Nord 4 jest aparat, a ściślej tryb nocny, który niestety nie porywa. Irytować może również duża liczba zainstalowanych już aplikacji, które musimy potem ręcznie odinstalować. Ponadto smartfon jest śliski i dość łatwo go wypuścić z ręki.
Kiedy rok temu na rynku zadebiutował OnePlus Nord 3, o którym pisała Malwina, bardzo szybko zyskał on uznanie użytkowników i stał się jednym z lepszych wyborów w średniej półce cenowej w 2023 roku. Widząc sukces smartfonu, producent postanowił iść za ciosem i już niemal równo rok później wypuścił następcę Norda 3, czyli OnePlus Nord 4.
Premiera nowego produktu od OnePlus rozgrzała geeków w momencie, gdy w Internecie pojawiła się jego specyfikacja oraz wizualizacja. Wiele osób spekulowało, że OnePlus Nord 4 będzie po prostu kopią OnePlusa Ace 3V, który firma wypuściła na rynek chiński. Faktycznie, pod względem specyfikacji oba smartfony są identyczne. To, co jednak różni OnePlusa Nord 4 od OnePlusa Ace 3V to całkowicie metalowa obudowa.
Właśnie ten fakt spowodował, że użytkownicy z niecierpliwością wyczekiwali premiery smartfonu. OnePlus postanowił bowiem powrócić do korzeni i wypuścił na europejski rynek telefon, który wyglądem odnalazłby się na początku ery smartfonów, kiedy to metalowe obudowy były standardem.
W taki oto sposób w 2024 roku dostaliśmy smartfon, który na pewno wyróżnia się na tle konkurencji. Co jeszcze skrywa w sobie OnePlus Nord 4?
W premierowej cenie za OnePlus Nord 4 zapłacimy 2299 zł w opcji 12 GB RAM + 256 GB lub 2699 zł w opcji 16 GB RAM + 512 GB.
Smartfon dostępny jest w kolorach:
Czas zatem na unboxing. Prócz smartfonu w opakowaniu dostajemy standardowo papierologię oraz kabel do ładowania. Producent niestety skąpi nam ładowarki, w którą musimy zaopatrzyć się na własną rękę.
Sprzęt przyszedł do mnie w moim ulubionym kolorze, czyli srebrnym. Kto czyta moje recenzje, ten wie, że cenię sobie srebro w przypadku urządzeń elektronicznych, ponieważ podkreśla ono minimalizm oraz elegancję. Nie inaczej jest w przypadku OnePlus Nord 4.
No dobra, a co z tą metalową obudową? Tył OnePlusa Nord 4 stworzony jest niemal całkowicie z aluminiowej płytki. Czemu niemal? Dlatego że na samej górze (w miejscu, gdzie mamy aparaty) producent umieścił szkło. To właśnie pod nim ukryto wszelkie anteny i złącza. Patrząc na to rozwiązanie, przypomina mi się mój stary HTC, którego używałem mniej więcej w latach 2017-2019. W tych czasach wzbudza to nostalgię i jest naprawdę dużym wyróżnikiem .
Aluminiowe wykonanie sprawia, że OnePlus Nord 4 wygląda naprawdę zacnie – zupełnie tak jakby ubierał się u smartfonowej Prady. Do tego telefon jest przyjemnie chłodny i wydaje charakterystyczny, metaliczny dźwięk, kiedy stuka się w obudowę. Tutaj producentowi należą się duże słowa uznania.
Nie wszystko jednak jest tak kolorowe. Aluminiowa obudowa, mimo że prezentuje się świetnie, ma jednak swoje wady. Po pierwsze, metal jest podatny na brzydkie odciski palców i przybrudzenia, toteż dobrze regularnie czyścić telefon ściereczką z mikrofibry. Konstrukcja sprawia również, że OnePlus Nord 4 jest dość śliski i nie zawsze pewnie leży w ręce. Łatwo go upuścić np. podczas wyciągania z kieszeni. Dlatego też, decydując się na jego zakup, warto pomyśleć od razu o etui lub pleckach i szkle ochronnym.
Dodajmy również, że w przypadku wodo- i pyłoszczelności OnePlus Nord 4 spełnia normę IP65, co zapewnia całkowitą ochronę przed pyłami i przed strugami wody maksimum do 12,5 l na minutę. W tym przypadku lepiej wypada, chociażby inny średniak, czyli mój prywatny Samsung Galaxy A55, który spełnia normę IP67 i prócz całkowitej pyłoszczelności zapewnia także ochronę przed wodą maksymalnie do 30 minut na głębokości 1 metra.
Wygodnym rozwiązaniem jest natomiast alert slider, który został umieszczony na boku telefonu. Dzięki niemu szybko możemy przełączać tryb cichy (kiedy przycisk jest na górze), głośny (kiedy przycisk jest na dole) i wibracje (kiedy przycisk jest na środku), bez konieczności odblokowywania smartfonu i wchodzenia w jego ustawienia.
Ekran w OnePlusie Nord 4 ma przekątną 6,74 cali, a jego powierzchnia zajmuje aż 90% frontu. Rozdzielczość, jaką może się pochwalić to 2772 x 1240 pikseli, a to z kolei przekłada się na zagęszczenie pikseli 450 PPI. Wyświetlacz wyposażono również w panel AMOLED. Jak zatem wygląda jego użytkowanie?
Dzięki tym parametrom wyświetlacz OnePlusa Nord 4 bardzo dobrze odwzorowuje kolory, detale i głębokie czernie. Smartfon doskonale sprawdza się zarówno w oglądaniu filmików, jak i w zwykłym przeglądaniu stron internetowych czy social mediów.
W ustawieniach można wybrać również tryb kolorów ekranu, a także opcję ochrony wzroku czy trybu snu, które automatycznie dostosowują jasność wyświetlacza do otoczenia i zmieniają nasycenie kolorami wyświetlanych treści. W moim przypadku opcje te okazały się bardzo przydatne i faktycznie czułem większy komfort z użytkowania smartfonu.
Maksymalna liczba nitów, jaką może uzyskać ekran to 2150. Na smartfonie dobrze pracuje się w pełnym słońcu, a włączona funkcja ochrony wzroku i jasności adaptacyjnej jeszcze lepiej pozwala nam widzieć, co znajduje się na wyświetlaczu, kiedy żar leje się z nieba.
Maksimum częstotliwości odświeżania wyświetlacza, jaką można uzyskać, wynosi 120 Hz. Można też wybrać częstotliwość 60 Hz, na czym zyska czas pracy na baterii.
Ekran jest również, według mnie, stworzony do pisania wiadomości – czy to na Messengerze, czy to SMS-ów, czy maili. Pisanie na OnePlusie Nord 4 to prawdziwa przyjemność. Wyświetlana klawiatura jest stosunkowo duża, precyzyjna, a autokorekta działa praktycznie bez zarzutu. Przyznam szczerze, że pod tym względem jest to najlepszy telefon, na jakim dotychczas tworzyłem wiadomości tekstowe.
Audio w OnePlus Nord 4 nie wyróżnia się niczym szczególnym. W smartfonie zastosowano zestaw głośników stereo, które mają całkiem dobrą jakość brzmienia, nie zniekształcają basów (choć brakuje mi w nich nieco podbicia) i zapewniają czyste wokale. Tony wysokie faktycznie mogłyby być trochę lepsze, ale jest to w mojej ocenie praktycznie niezauważalny mankament. Wszak do słuchania muzyki zawsze możemy założyć słuchawki, a do oglądania filmików czy nawet filmów (np. podczas wyjazdu) OnePlus Nord 4 nada się wyśmienicie.
Kolejnym dość odważnym krokiem, jaki producent zastosował w OnePlusie Nord 4, było umieszczenie w nim procesora Qualcomm Snapdragon 7+ Gen 3. Układ ten doskonale znany jest ze smartfonów plasujących się raczej na wyższej półce cenowej. Trzeba zatem pochwalić tutaj OnePlus, że w zaimplementował w średniaku rozwiązanie zbliżające się do flagowców. Tym bardziej że OnePlus Nord 3 wyposażony był w MediaTek Dimensity 9000. Zaletą jest również fakt, że azjatycka firma nie szczędziła na pamięci RAM oraz pamięci wbudowanej. OnePlus Nord 4 możemy kupić w wariancie 12 lub 16 GB RAM i 256, lub 512 GB pamięci wewnętrznej – tutaj też jest flagowo. Ja testowałem wersję 16 + 256 GB. Co daje nam nowy Snapek i kilkanaście GB RAM-u?
Zacznijmy od wyników w benchmarkach, które wrzucam poniżej. Niektóre z nich mogą być nieco zaniżone poprzez throttling. W tym przypadku twórcy zadbali o to, by OnePlus Nord 4 pozostał smartfonem, a nie nagrzaną patelnią, na której można smażyć jajka.
Cyferki cyferkami, a praktyka praktyką. Cały czas miejmy na uwadze, że OnePlus Nord 4 to nadal średniak z elementami flagowca. W codziennym użytkowaniu Snapdragon 7 sprawdza się jednak doskonale. Smartfon się nie zacina, nie nagrzewa się do bardzo wysokich temperatur i oferuje wysoką kulturę pracy. OnePlus Nord 4 dobrze radzi sobie także w grach pokroju Genshin Impact (choć tutaj trzeba liczyć się z tym, że telefon bardziej zwiększy swoją temperaturę, ale się nim nie poparzymy), w którego zagramy nawet na najwyższych ustawieniach graficznych. Snapek i 12/16 GB RAM gwarantują nam zatem nie tylko wysoką wydajność podczas codziennego użytkowania, ale również w przypadku gierek. Jak tak mają działać smartfony ze średniej półki, to ja to kupuję w ciemno.
OnePlus Nord 4 pracuje na systemie operacyjnym Android 14 z nakładką OxygenOS. I tutaj też mamy pewien powiew flagowości. A dlaczego tak sądzę? Ano, dlatego że OnePlus zapewnia użytkownikom 4 lata aktualizacji systemu i 6 lat aktualizacji zabezpieczeń. Oznacza to, że jeszcze w 2028 roku będziemy mieć na nim najnowszego Androida, a w 2030 roku zabezpieczenia naszego OnePlusa nadal będą aktualne. Biorąc pod uwagę, jak wygląda kwestia aktualizacji w niektórych ubiegłorocznych flagowcach, np. w Samsung Galaxy S23 (4 lata wsparcia systemu i 5 lat wsparcia zabezpieczeń), to rozwiązania w OnePlusie Nord 4 naprawdę się bronią.
Nakładka OxygenOS mocno czerpie z ColorOS od OPPO (w końcu to ta sama korporacja) oraz z ReameUI od Realme. Jest ona bardzo przyjemna w obsłudze. Minusem jest jednak duża liczba zainstalowanych już gier i aplikacji, które spokojnie można usunąć.
W smartfonie bardzo fajnie skonstruowany jest również pasek boczny, gdzie prócz dodania skrótów do aplikacji, których najczęściej używamy, mamy również możliwość przejścia do ostatnio używanych plików, funkcji tłumaczenia ekranu czy innych funkcji AI.
Właśnie, skoro już jesteśmy przy AI, to czas pokazać, jakie funkcje sztucznej inteligencji znajdziemy w OnePlusie Nord 4.
W momencie, gdy testowałem smartfon dostępne były opcje pisania postów za pomocą AI na Facebooku oraz Gumki AI w przypadku edycji zdjęć. Gumka ma opcje inteligentnego lassa, zamalowywania, dzięki którym usuniemy wybrane obiekty oraz usuwania ludzi. Pamiętaj, że aby skorzystać z Gumki AI, musisz wejść do folderu „Zdjęcia”, a nie „Zdjęcia Google”, gdzie domyślnie znajduje się „Magiczny Edytor” i inna gumka AI.
W przypadku pisania postów na FB należy pamiętać, że OnePlus nie obsługuje języka polskiego. Bardzo przydatną opcją jest natomiast tłumaczenie ekranu, które nie tylko daje możliwość tłumaczenia tekstowego, ale również audio.
Sztuczna inteligencja w OnePlus Nord 4 nie powala na kolana (choć Gumka AI jest na naprawdę wysokim poziomie), ale wraz z każdą kolejną aktualizacją systemu powinno być lepiej.
W fazach testu lub na rynkach zagranicznych dostępne są jeszcze takie funkcje jak podsumowywanie tekstu czy nagrań audio.
…ma swoje słabości, które mogą wywoływać mieszane uczucia. Przyznam szczerze, że sam nie wiem, co mam o nim myśleć. Pierwsza konkluzja wydaje się następująca: jest naprawdę nieźle, ale jak na tę cenę to czegoś mi zabrakło.
Z tym aparatem w Nordzie 4 to ogólnie mamy dość ciekawą sprawę. Jego poprzednik miał lepszą matrycę główną, którą stanowił Sony IMX890. W OnePlusie Nord 4 dostaliśmy natomiast gorszą Sony Lyt-600. Aparat zachował natomiast rozdzielczość 50 Mpix. W teorii nastąpił więc downgrade, ale w rzeczywistości główne oczko naprawdę dobrze radzi sobie z cykaniem fotek. Aparat ładnie podkreśla kolory i detale oraz umiejętnie rozmywa dalszy plan, kiedy trzeba. Co najważniejsze, zdjęcia nie cierpią na jakości kiedy zastosujemy zoom x2. Poniżej wrzucam fotki zrobione w różnych miejscach i przy różnym oświetleniu.
W niektórych recenzjach można natomiast przeczytać lub usłyszeć, że główna jednostka dobrze radzi sobie trudniejszych warunkach oświetleniowych. Tu niestety bym polemizował. Kiedy na zewnątrz mocniej przygrzeje słońce i mamy przysłowiową lampę, to zdjęcia potrafią wyjść bardzo blade i jakieś takie… miałkie. Całkiem przyzwoicie prezentuje się natomiast makro.
Tryb PRO daje nam możliwość dostosowywania różnych parametrów zdjęć, zanim je zrobimy. Możemy np. zwiększyć lub zmniejszyć ich jasność, dodać lub zmniejszyć rozmycie czy dodać filtry w ciepłych, lub zimnych barwach. To rozwiązanie faktycznie może przypaść do gustu osobom, które są fotograficznymi geekami.
Trzeci z aparatów, w jakie wyposażono OnePlusa Nord 4 stanowi 16-Mpix aparat przedni. Selfie, jakie robi smartfon, są bardzo przyzwoite i przyjemne dla oka. W trybie portretu możemy również rozmyć lub wyostrzyć tło za pomocą suwaka głębi ostrości. Fani selfiaków powinni być więc zadowoleni i usatysfakcjonowani. Aparat przedni nie rozmywa nadto detali w tle (jeśli nie ustawimy takiego trybu) i nie przekłamuje kolorów.
O ile przybliżenia do x5 prezentują się dobrze, a do x10 poprawnie, to przybliżenia do x20 są według mnie trochę sztuką dla sztuki, ponieważ maksymalny ZOOM zamiast zdjęć, robi dość ciężkostrawną pixelozę.
A co z fotografią nocną? Tutaj też mam dość mieszane odczucia. Zdjęcia robione trybie ultra night i jednocześnie w trybie ultraszerokokątnym są słabe. Z kolei fotki zrobione w ultra night, ale za to w normalnym przybliżeniu są przekłamane, ich ostrość też pozostawia wiele do życzenia. Nieco lepiej wyglądają nocne zdjęcia robione za pomocą zwykłego trybu – bez ultra night. Nie są może one idealnie ostre, ale chociaż nie są przekłamane pod względem jasności. W fotografii nocnej także przemawia do mnie bardziej mój Samsung Galaxy A55.
Jeśli chodzi o wideo, to OnePlus Nord 4 daje nam możliwość robienia filmów w 4K w 30 lub 60 fps-ach i 1080p w 30, 60 lub 120 fp-sach. Stabilizacja obrazu działa tylko w 1080p i 60 fp-sach. Poniżej wrzucam przykładowe nagrane w 4k i w 60 fps-ach.
Filmiki robione za pomocą OnePlusa Nord 4 są w mojej ocenie bardzo przyzwoite i stanowią duży plus tego sprzętu.
OnePlus Nord 3 zasłynął z bardzo dobrej baterii i długiego czasu pracy na niej. Nie inaczej jest z jego następcą. Nord 3 miał akumulator o pojemności 5000 mAh, natomiast w OnePlusie Nord 4 jest on jeszcze bardziej pojemny i ma 5500 mAh. W tej półce cenowej jest to naprawdę niemałe i bardzo pozytywne zaskoczenie. Co najlepsze, producent wpakował większy akumulator, a nie straciła na tym smukłość i design telefonu. Kolejny plus dla OnePlusa.
Przy średniointensywnym korzystaniu ze smartfonu, musiałem naładować go mniej więcej półtora dnia później. Kiedy zaczynałem pracować na nim w poniedziałek rano przy poziomie 100% naładowanej baterii we wtorek rano miałem jeszcze około 40% zapasu energii. Telefon zacząłem ładować w ten sam dzień późnym popołudniem, kiedy poziom spadł do 10%. W czwartek, przy większej intensywności pracy, włączonym Bluetooth, WiFi, jednoczesnym przeglądaniu Internetu, Facebooka i puszczonym YouTube Premium w tle, telefon ładowałem następnego dnia około południa przy poziomie 20%.
W nocy bateria okazuje się szczelna i nie pozwala na bezsensowne tracenie energii. Kiedy spałem z smartfonu uchodziło około 2%.
Jeśli chodzi o ładowanie, to niestety nie dane mi było używać oryginalnej ładowarki OnePlus. Musiałem zatem korzystać z mojej prywatnej, przez co czas uzupełniania stanu baterii był dłuższy niż w przypadku korzystania z szybkiego ładowania od producenta.
Ładowanie telefonu z 10% do pełna zajęło nieco ponad godzinę (oczywiście bez używania go, kiedy był podłączony do gniazdka), jednak tak jak wspomniałem, przez to, że nie używałem oryginalnego sprzętu od producenta, nie należy się tym sugerować. Superszybkie ładowanie 100 W od OnePlusa daje nam możliwość naładować smartfon do pełna w niecałe 30 minut.
Tutaj też chce aż napisać kilka gorzkich słów. Brak oryginalnej ładowarki OnePlus z możliwością szybkiego ładowania doskwiera podwójnie, kiedy uświadomimy sobie, że na innych rynkach niż europejski, konsument dostaje ją w zestawie.
OnePlus Nord 4 okazał się bardzo dobrym smartfonem w swojej kategorii. Nie nazwę go królem z powodu kilku niedoskonałości, ale na pewno jest to jeden z najlepszych wyborów wśród średniaków w 2024 roku.
Abstrahując od oryginalnego wyglądu (każdy ma swój gust), smartfon oferuje naprawdę wysoką wydajność, czy to w codziennym użytkowaniu, czy to w przypadku gier, niemal wybitny czas pracy na baterii oraz wyświetlacz, który zapewnia wygodę pracy. Kolejnym wielkim plusem jest pakiet wsparcia systemu, o jaki zadbał producent. 4 lata aktualizacji Androida i 6 lat wsparcia zabezpieczeń w tej półce cenowej jest rozwiązaniem wręcz fenomenalnym i pozwala nam poczuć duży posmak flagowości. Te punkty czynią z OnePlusa Nord 4 przeciętniaka, który jest jednak nieprzeciętny.
To, co w OnePlusie Nord 4 sprawia u mnie mieszane odczucia, to aparat. Zdjęcia robione głównym obiektywem potrafią być świetne, ale i słabe jednocześnie. Przy większym, naturalnym oświetleniu zdjęcia robione przez OnePlusa Nord 4 mają przekłamane kolory i są blade. Dużo do życzenia pozostawia również tryb nocny, który także mocno ucina jakość i przekłamuje zdjęcia. Całkiem nieźle prezentują się natomiast selfie oraz makro. No i nie zapominajmy o wideo, które też naprawdę daje radę.
Kolejnym minusem jest spora liczba zainstalowanych już aplikacji, które trzeba potem ręcznie usuwać.
W przypadku OnePlusa Nord 4 wady nie powinny nam jednak przesłonić zalet. Smartfon jest TOP sprzętem w swojej półce cenowej i naprawdę warto w niego zainwestować.