ASUS Zenfone 11 Ultra – recenzja. Koniec małych smartfonów

Małe jest piękne, ale odchodzi w zapomnienie. A przynajmniej w smartfonowym świecie. Oto jest ASUS Zenfone 11 Ultra. Co tym razem zaproponował producent? Jak możecie się domyślić z pierwszych słów wstępu – nie jest to już Zenfone, którego znamy. Czy to dobry kierunek? Tego dowiecie się z recenzji Zenfone’a 11 Ultra.

ASUS Zenfone 11 Ultra to smartfon dla osób, które nie uznają kompromisów w kwestii wydajności i kultury pracy w mobilnym świecie. Jednocześnie zależy im na świetnym ekranie i głośnikach.

Jeśli oczekujesz sprzętu, który wyróżnia się wydajnością, kulturą pracy i jakościowym wykonaniem, Zenfone 11 Ultra to smartfon, na którego warto postawić.

Najsłabszym punktem Zenfone’a 11 Ultra są aparaty, ponieważ te same obiektywy znajdziemy w smartfonach ze średniej półki.

Koniec z małymi smartfonami? Zenfone 11 Ultra zdaje się to potwierdzać

Mały, zgrabny, ładny, idealny do kieszeni – to niektóre określenia, których śmiało mogliśmy używać w kontekście ostatnich kilku generacji serii Zenfone. Ale czas płynie, dzieci rosną, a smartfony… też są większe. ASUS Zenfone 11 Ultra to zupełnie nowa propozycja producenta z siedzibą w Tajwanie. Zupełnie, bo sprzęt gabarytowo zdecydowanie odbiega od tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Jego wymiary to 164 x 77 x 9 mm, a waga – 224 g. Dla porównania, Zenfone 10 cechował się rozmiarem 146 x 68 x 9 mm i ważył 172 g. A więc tak, Zenfone urósł i przytył.

Mimo wszystko mówimy tutaj o modelu Ultra. W tej chwili właściwie nic nie wiemy o wersji podstawowej, która być może nawiąże do poprzedników. Pożyjemy, zobaczymy. A teraz testujemy.

Zestaw z Zenfonem 11 Ultra

Jeśli ktoś spodziewał się jakiegoś spektakularnego unboxingu, to akurat nie w tym modelu. Standardowe pudełko, oprócz samego smartfona, zawiera kabelek USB-C, plastikowe etui (jakoś nie przypadło mi do gustu), igłę do tacki SIM oraz instrukcje. Czy coś pominąłem? Nie, bo ładowarki w zestawie niestety nie ma. Nie popieram tych pro-ekologicznych zagrywek, a więc będę się ich czepiał.

asus zenfone 11 pudełko

Budowa i design. Zenfone 11 Ultra to zupełnie nowe wzornictwo

Wspomniałem już o zmianach w gabarytach, ale oprócz tego nie obyło się bez nowego designu. Zenfone 11 Ultra wyglądem przypomina ROG Phone’a 8, którego miałem okazję przetestować. Widać tu natomiast spójność w stylistyce smartfonów ASUS-a i ciekaw jestem, czy podobnie będzie się prezentował podstawowy Zenfone, kiedy (lub jeśli) tylko go zobaczymy. W ramach ciekawostki – takie samo wzornictwo mają nowe Zenbooki.

asus zenfone 11 plecki

W każdym razie bardzo podoba mi się wygląd Ultry, ponieważ jest schludny i minimalistyczny. Ale znalazłem też kilka osób, które nie kupowały nowego designu Zenfone’a. Szczególnie obrywało się wyspie z aparatami, która wygląda trochę, jakby była doczepiona z innego smartfona. Poniekąd podzielam to zdanie, ale i tak bliżej jest mi do chwalenia, niż czepiania się.

Wykonanie sprzętu stoi na wysokim poziomie – po prostu widać i czuć, że jest to urządzenie z wysokiej półki, a nie zwykły budżetowiec.

Przyciski umieszczone są, tradycyjnie, na prawym boku i znajdują się na odpowiedniej wysokości, przez co łatwo w nie trafić. Na dolnej krawędzi znalazły się, w kolejności jak na zdjęciu: port USB-C, slot SIM (na dwie karty nanoSIM), jeden z głośników (drugi jest w szczelinie między ekranem a górną krawędzią) oraz gniazdo słuchawkowe. I szczególnie za mini-jacka należy się plusik, bo jednak sporo osób korzysta ze słuchawek przewodowych. Trzeba też przyznać, że ASUS upchnął wszystko na jednej krawędzi i nie każdemu może odpowiadać np. slot USB-C umiejscowiony całkowicie z boku.

asus zenfone 11 ultra porty

W kwestii łączności bezprzewodowej mamy tu 5G, Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, GPS czy NFC. Zenfone 11 Ultra nie obsługuje za to eSIM, co moim zdaniem jest dużym brakiem, jak na sprzęt, który ma być flagowy. Nie ma też slotu na kartę microSD, ale na to mogę przymknąć oko – żyjemy w czasach chmurowych.

Biometria, haptyka, wodoodporność

Czytnik linii papilarnych umieszczony jest w dolnej części ekranu na takiej wysokości, że wygodnie jest trafić w niego kciukiem. Nie zauważyłem najmniejszych problemów z rozpoznawaniem odcisku palca – smartfon odblokowuje się błyskawicznie. Alternatywnie dostępne jest oczywiście odblokowywanie twarzą.

Musze też przyznać, że bardzo podobają mi się wibracje, jakie oferuje Zenfone 11 Ultra. Haptyka jest delikatna i przyjemnie oddaje to, co robimy na smartfonie. Mam tu na myśli, że nie jest to taka zwykła wibracja, a dobre połączenie.

Duży Zenfone może pochwalić się wodoodpornością i pyłoszczelnością IP68. Dzięki temu ewentualna 30-minutowa kąpiel na głębokości do 1,5 metra nie powinna być dla niego straszna. Oczywiście to nie jedyne warunki, które trzeba spełnić, by zabezpieczenie działało.

Ekran. Piękny, duży AMOLED

Skoro zwiększył się sam Zenfone, trudno by to samo nie spotkało ekranu. W testowanym modelu jest to dokładnie 6,78-calowy AMOLED o rozdzielczości FHD+. Wyświetlacz wykonany jest w technologii LTPO, a więc obsługuje adaptacyjne odświeżanie od 1 do 120 Hz. W grach dostępne jest jeszcze 144-hercowe odświeżanie, co już w ogóle jest świetne. Maksymalna jasność ekranu to 1600 nitów, a szczytowa 2500 nitów. Za ochronę odpowiada szkło Gorilla Glass Victus 2, a obszar roboczy zajmuje nieco ponad 88% przedniego panelu.

Ekran w Zenfonie 11 Ultra jest jednym z lepszych, z których miałem przyjemność korzystać w ostatnim czasie. Jest bardzo responsywny i błyskawicznie reaguje na dotyk, a kąty widzenia są bardzo dobre. Wyświetlacz odpowiednio dostosowuje jasność do warunków otoczenia – niezależnie, czy przeglądałem fejsbuczka w dużym słońcu czy ciemnym pomieszczeniu (niezdrowo przed snem).

asus zenfone 11 ekran

Możliwe jest za to włączenie podświetlenia nocnego wg harmonogramu, co może przydać się właśnie tym, którzy chłoną media społecznościowe na sen. Jeszcze więcej oferuje tryb ochrony oczu, który dodatkowo przyciemnia ekran i zapobiega migotaniu. Zawsze to więcej ulgi dla wzroku.

W ustawieniach znajdziemy między innymi takie opcje jak: zmiana trybu kolorów, ulepszanie filmów, inteligentny ekran czy Always-on Panel. Jest tego oczywiście dużo więcej i można się pobawić, by spersonalizować wszystko jak najlepiej pod swoje preferencje.

Natomiast nie wiem, czy jest to kwestia mojego egzemplarza czy jakiś ogólny, mały defekt, ale po zablokowaniu telefonu i tym samym wyłączeniu ekranu u góry na ułamek sekundy mrugnie zielonkawy pasek. Nie przeszkadza to w żaden sposób, ale zwróciło moją uwagę.

Głośniki. ASUS nie ma sobie równych

ASUS słynie ze świetnych głośników, a nawiązuję tu do serii ROG Phone, która pod względem brzmieniowym, moim zdaniem, zjada konkurencję. Nie inaczej jest w przypadku Zenfone’a 11 Ultra, który gra podobnie, jak jego gamingowy braciszek. Świetną robotę robią przede wszystkim niskie tony, a niełatwo jest to uzyskać w smartfonie. Średnie i wysokie tony są za to dobrze wyważone, a całość sprawia, że śmiało mogę powiedzieć, że jest to dobry sprzęt do słuchania muzyki. Nawet przy wysoko ustawionej głośności nie gryzie w ucho.

Ponadto w ustawieniach dźwięku dostępny jest equalizer, gdzie ręcznie da się dostroić brzmienie lub wybrać jeden z dostępnych trybów. Podczas testów korzystałem najczęściej z dynamicznego, który automatycznie dostosowuje parametry i jestem bardziej niż zadowolony.

ASUS we współpracy z DIRAC (specjalistami od dźwięku) po raz kolejny robi świetną robotę.

Wydajność i kultura pracy. Zenfone 11 Ultra jest nie do zdarcia

ASUS Zenfone 11 Ultra wyposażony jest w procesor Qualcomm Snapdragon 8 gen 3, 16 GB pamięci RAM (LPDDRX5) oraz 512 GB pamięci masowej (UFS 4.0). Jest też wariant 12/256 GB. Takie zestawienie sprawia natomiast, że „Ultrasek” z łatwością radzi sobie z codziennymi zadaniami. Nawet intensywne korzystanie nie robi na nim wrażenia. Trudno doświadczyć tu nawet drobnych przycinek. Podobnie jest w grach, gdzie kultura pracy urządzenia jest wysoka. Nie mam nawet najmniejszych zastrzeżeń co do wydajności i kultury pracy tego Zenfone’a.

W testach syntetycznych Zenfone 11 Ultra wypada bardzo dobrze pod względem wyników, ale grzeje się konkretnie. Naprawdę. Po uruchomieniu benchmarka automatycznie przechodzi w tryb wysokiej wydajności, który rzeczywiście mocy daje bardzo dużo, ale rozgrzewa urządzenie na tyle, że po prostu parzy. Trudno utrzymać go wtedy w dłoni dłużej niż przez kilka sekund. Ale czy to problem? Nie, podkreślam, że jest to benchmark, który ma za zadanie wręcz zabić smartfona. Na co dzień w zasadzie niemożliwe jest obciążenie go do tego stopnia.

Szczegółowe wyniki znajdziecie poniżej:

Bateria i ładowanie. Nic dodać, nic ująć

Kolejnym zwiększonym komponentem nowego Zenfone’a jest bateria. Teraz otrzymaliśmy duże ogniwo o pojemności 5500 mAh, co jest konkretną wartością w dzisiejszych czasach. Na szczęście dobrze jest nie tylko w teorii, ale i w praktyce.

Ze smartfona korzystałem głównie w trybie dynamicznym z adaptacyjnym odświeżaniem ekranu, automatyczną jasnością oraz na zmianę z sieci komórkowej i Wi-Fi. Z reguły jeden dzień działania przy intensywnym użytkowaniu był w zasięgu bez większego problemu. Kilkanaście procent energii zostawało nawet na kolejny dzień. SoT, czyli czas pracy baterii na włączonym ekranie, zamykał się w granicy 6-7 godzin. Moim zdaniem jest to bardzo dobry wynik, choć nie tak świetny, jak ROG Phone, do którego już się odnosiłem.

Zenfone 11 Ultra obsługuje ładowanie o mocy 65W w technologii HyperCharge. „Karmienie” do pełna zajmuje nieco ponad 40 minut, co jest dobrym czasem i jednocześnie złotym środkiem między prędkością ładowania a żywotnością baterii. Niestety, jak już pisałem na początku tekstu, w zestawie nie mamy ładowarki. Trzeba więc posiłkować się innym sprzętem. Ja wykorzystałem szybką ładowarkę Silver Monkey. Testowany telefon obsługuje też ładowanie bezprzewodowe 15W, a nie ma ładowania zwrotnego.

Kiedy mam okazję pobawić się smartfonami ASUS-a zawsze podkreślam, że jest to producent, który pozwala użytkownikowi dbać o żywotność baterii, o czym świadczą liczne funkcje oszczędnościowe. Włączyć da się chociażby stabilne ładowanie, które jest wolniejsze, ale za to zdrowsze. Możliwe jest nawet pominięcie ładowania baterii i zasilanie smartfona prosto z sieci, co szczególnie przyda się w grach. Przy takich funkcjach naprawdę trzeba się postarać, żeby zajechać baterię.

System. Możemy korzystać z czystego Androida

ASUS Zenfone 11 Ultra pracuje na Androidzie 14. Ponadto możliwy jest wybór, czy ma to być czysty Android czy wersja z lekką nakładką producenta. Różnice nie są ogromne, a dotyczą między innymi regulacji głośności, wyświetlania połączeń przychodzących, stylu panelu szybkich powiadomień, wyglądu zegara na ekranie blokady oraz menu zasilania. Na czas testów wybrałem akurat tę drugą opcję.

Producent oferuje 4 lata aktualizacji zabezpieczeń, ale tylko dwie duże aktualizacje systemu. I nie ukrywam, że jestem tym faktem rozczarowany. Inni dają więcej.

Ostatni rok to wysyp wszelkiego rodzaju narzędzi opartych na sztucznej inteligencji. Nie zabrakło ich również w Zenfonie. Wykorzystać możemy:

  • Inteligentne wyszukiwanie zdjęć – na podstawie wpisanej frazy np. wydarzenia, czasu, lokalizacji czy obiektu.
  • Redukcja szumów ze wspomaganiem AI – redukuje hałas z otoczenia i wzmacnia głos podczas połączeń.
  • Tapeta AI – generuje tapety na podstawie tego, co wybierzemy.
  • Transkrypcja AI – tworzenie notatek na podstawie nagrywanego dźwięku.
  • Tłumaczenie rozmów z AI – tłumaczy rozmowy telefoniczne w czasie rzeczywistym.

Kursywą wymieniłem funkcje, które zapowiedział ASUS, ale nie dało się ich włączyć podczas testów. Ma to się zmienić z czasem.

ASUS ma też dedykowaną aplikację GlideX, która pozwala łączyć smartfona z komputerem z Windowsem lub macOS. Narzędzie działa na podobnej zasadzie co Łącze do Windows.

Nie ma tu za to gamingowej aplikacji Armoury Crate znanej z ROG Phone’a.

Aparaty. Jakie są możliwości fotograficzne i wideo Zenfone’a 11 Ultra?

Ostatnie generacje Zenfonów miały to do siebie, że choć robiły dobre zdjęcia, to jednak brakowało do poziomu konkurencyjnych flagowców. Miały też dwa obiektywy na pleckach (główny + szeroki kąt). W tej chwili trudno powiedzieć, czy ASUS pozostanie przy tym samym rozwiązaniu, jeśli zdecyduje wprowadzić na rynek zwykłego Zenfone’a 11.

Zestaw obiektywów w Zenfonie 11 Ultra jest natomiast taki sam, jak w przypadku wspomnianego przeze mnie już wcześniej ROG Phone’a 8. O ile smartfonowi gamingowemu można było wybaczyć pewne niedoskonałości z racji tego, że służy do grania, tak już w przypadku Zenfone’a zdanie mam nieco inne. Bo jednak ma to już być sprzęt przeznaczony dla większej grupy odbiorców, który też skutecznie konkuruje z innymi.

Dlatego już sam fakt, że zestaw obiektywów na papierze jest dobry, ale nie topowy sprawia, że w recenzji to właśnie tutaj prawdopodobnie znajdę główne „ale”. Czy będę mógł powiedzieć to samo, co o ROG-u? Śmiem twierdzić, że tak. Ale po kolei. Aparaty w Zenfonie 11 to:

  • obiektyw główny – Sony IMX890 | 50 Mpix | 6-osiowy Hybrid Gimbal Stabilizer 3.0 | f/1.9 | 24 mm | 1/1.56″ | 1.0µm | PDAF,
  • teleobiektyw – 32 Mpix | f/2.4 | 65 mm | 1/3.2″ | 0.7µm | PDAF | zoom optyczny 3x | OIS,
  • obiektyw szerokokątny – 13 Mpix | FOV 120 stopni | f/2.2 | 13 mm | 1/3.0″ | 1.12µm,
  • aparat przedni – 32 Mpix | f/2.5 | 22 mm | 1/3.2″ | 0.7µm.

Takimi obiektywami mogą pochwalić się smartfony ze średniej półki – za mniej więcej 2500 zł.

Zdjęcia w oryginalnej jakości znajdziecie w poniższych linkach:

Aplikacja aparatu

Aplikacja do zdjęć i filmów jest przejrzysta i oferuje wszystko to, co niezbędne podczas korzystania z aparatu. Pod ręką są proporcje fotek, tryby aparatu oraz bardziej szczegółowe ustawienia. Szczególnie podoba mi się asystent stabilizacji.

Obiektyw główny – przykładowe zdjęcia

Główne oczko zapisuje zdjęcia w rozdzielczości 12,5 Mpix. Można przełączyć się na 50 Mpix, jeśli komuś zależy na fotach w wysokiej rozdzielczości. Zdjęcia oddają to, co już pisałem – jest to średnia półka. Na dobrą sprawę trudno się jakoś konkretnie czepiać i nie bardzo jest co wyróżnić. Detale są na dobrym poziomie, chociaż mogłoby być lepiej, kolory są raczej naturalne, zakres dynamiczny i kontrast odpowiednie.

Zdjęcia nocne

Moje główne odczucie, co do zdjęć nocnych, jest takie, że trzymają poziom tego, co da się z aparatu uzyskać w ciągu dnia. Na zdjęciach widać sporo szczegółów, są odpowiednio rozjaśnione i nieźle odwzorowują kolory. Natomiast polecam korzystać z dedykowanego trybu nocnego, bo lepiej dostosowuje jasność.

Porównanie obiektywów: szerokokątny vs główny vs tele

Myślę, że najsłabszym obiektywem z całego zestawu jest szeroki kąt. W oczy rzuca się przede wszystkim niższa szczegółowość, dość spore zniekształcenia w rogach kadrów oraz bardziej wyblakłe kolory. Teleobiektyw wypada zaś całkiem nieźle względem głównego, który to spisuje się najlepiej.

Zoom

Ogólnie teleobiektyw radzi sobie dobrze – optyczne przybliżenie 3x jest naprawdę spoko. Gorzej jest, kiedy przełączymy się na wyższe wartości i korzystamy już z zoomu cyfrowego. O ile 10x jeszcze do czegoś się nada, tak im więcej, tym gorzej.

Maksymalny zoom w trybie nocnym to 20x.

Aparat przedni

Do 32-megapikselowego aparatu przedniego nie mam większych zastrzeżeń, jeśli wziąć pod uwagę zdjęcia robione podczas dnia. Nocą jest zdecydowanie gorzej i raczej nikt nie będzie chciał pochwalić się takimi selfiakami gdzieś dalej. Na plus zasługuje możliwość przełączania się na tryb 0,7x, by uchwycić szerszy kadr.

Wideo

W podsumowaniu wideo zacznijmy od najważniejszych informacji:

  • do wybory są dwa rodzaje stabilizacji obrazu: Adaptive oraz HyperSteady,
  • stabilizacja HyperSteady obsługuje maksymalnie rozdzielczość FHD i 60 klatek na sekundę; po przełączeniu na 4K i 60 fps będzie to już stabilizacja Adaptive,
  • maksymalna rozdzielczość nagrywania filmów to 8K przy 24 fps-ach i stabilizacji Adaptive,
  • automatyczny HDR dostępny jest tylko przy nagrywaniu w 30 fps,
  • przednia kamera nagrywa maksymalnie w FHD i 30 klatkach na sekundę.

Najmocniejszym punktem zenfonowych możliwości wideo jest stabilizacja obrazu, bo już Adaptive robi dobrą robotę, a HyperSteady jest pod tym kątem ultra, jak nazwa smartfona wskazuje. Pozostałe aspekty dotyczące filmów wypadają podobnie do zdjęć – jest dobrze, ale nie ma czego urwać.

Słodko-gorzki test. Podsumowanie recenzji Zenfone’a 11 Ultra

Szczerze mówiąc, dawno nie miałem takiej zagwozdki przy ocenie smartfona, jak teraz, kiedy przychodzi mi podsumować recenzję Zenfone’a 11 Ultra. Czuję, że to taka wewnętrzna walka pomiędzy sympatią do tego sprzętu a niedoskonałościami, których nie brakuje.

Ale od początku. ASUS Zenfone 11 Ultra to ładny i dobrze wykonany sprzęt. Ma świetny ekran i głośniki, co przekłada się na kapitalne wrażenia audiowizualne. Wydajność i kultura pracy to również top, jeśli chodzi o rynek smartfonów. Bateria i ładowanie – tak jak pisałem – nic dodać, nic ująć. Oprogramowanie i funkcje, jakie oferuje, również nie pozostawiają wiele do życzenia.

I to jest ten moment, kiedy blaska Zenfone’a nieco zanika…

Od sprzętu za prawie 5 tysięcy złotych możemy oczekiwać lepszych możliwości fotograficznych i wideo. Oczywiście to nie tak, że jest źle. Po prostu w zbliżonej cenie mamy inne flagowce, które oferują topowe, na dzisiejsze czasy, mobilne aparaty. Pewnie, Zenfone 11 Ultra ma też nad nimi przewagę – większy ekran i baterię, 16 GB pamięci RAM, gniazdo słuchawkowe, cudowne głośniki. Więc można też powiedzieć, że choć to nie fotograficzna topka, są inne rzeczy, których nie ma konkurencja. Na dobrą sprawę jest to też obecnie najtańszy sprzęt ze Snapdragonem 8 gen 3.

Ale idziemy dalej – zabrakło eSIM, co bardzo mnie dziwi i nie wiem, co za tym stoi. W zestawie nie ma ładowarki i chociaż jestem przeciwnikiem uszczuplania zestawu o to akcesorium, mimo wszystko da się to przełknąć. Ale tylko dwie aktualizacje systemu? Mało. Tym bardziej że konkurencja poszła po rozum do głowy i wydłużyła czas aktualizacji do 5, 6 czy nawet 7 lat (w zależności od marki i modelu).

Pojawia się też kwestia Zenfone’a w wersji podstawowej, bo jednak przyzwyczailiśmy się, że ASUS wcelował się tą serią w grupę sympatyków małych smartfonów. Choć nie mogę tego potwierdzić, to jednak myślę, że skoro teraz mamy sprzęt z dopiskiem „ultra”, to za jakiś czas doczekamy się też modelu „bez ultra” i być może nawiąże to do poprzedniej generacji. W tej chwili jednak Zenfone 11 Ultra jest dla mnie czymś pomiędzy ROG Phonem a małym Zenfonem i nie jestem pewien, czy jest to rzeczywiście potrzebne.

Mimo że Zenfone 11 Ultra nie jest smartfonem idealnym, co dość mocno wybrzmiało w podsumowaniu, to jednak muszę przyznać, że ciężko jest mi się z nim rozstać. Bo muszę podkreślić jeszcze raz – to świetny smartfon pod względem tego jak działa i jak wygląda. Ale słodko-gorzki posmak pozostał.

PS. Idealną oceną byłoby 7,5 lub 7+, ale takich ocen nie da się wystawić na Geeksie. Jest więc wyżej ze względu na moją sympatię do smartfonów Asusa.

Minusy

  • aparaty to średnia półka
  • tylko dwie duże aktualizacje systemu
  • brak eSIM
  • brak ładowarki w zestawie

Plusy

  • wydajność i kultura pracy z najwyższej półki
  • świetne głośniki
  • kapitalny ekran
  • pojemna i wytrzymała bateria
  • szybkie ładowanie
  • możliwość pracy na czystym Androidzie 14
  • liczne funkcje ochrony baterii
  • przyjemna haptyka
  • ładny design i wysoka jakość wykonania
  • wodoodporność i pyłoszczelność IP68

Ocena

8/10