Recenzja Razer DeathAdder V2 Pro. Pogromca myszek przewodowych?

Razer DeathAdder V2 w końcu doczekał się modelu w bezprzewodowej odsłonie. Seria ta otrzymała dopisek Pro. Sprawdziłem, czy w końcu doczekaliśmy się przełomowego momentu w świecie gamingu, w którym myszki bezprzewodowe wygryzą swoje kabelkowe odpowiedniki. Jesteś ciekawy werdyktu? Przeczytaj tę recenzję.

Kult DeathAddera

Przez lata wokół klasycznej myszki Razera, kryjącej się pod kryptonimem DeathAdder wytworzyła się swoista otoczka mistyczności. Mistyczności, która zrewolucjonizowała i na lata ukształtowała rynek gamingowych gryzoni. Prekursor tego modelu miał premierę w 2006 roku i przez lata sprzedał się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Ponadto z jego innowacyjnych pomysłów czerpało wielu innych producentów. Sam kształt został również wielokrotnie skopiowany i możecie go rozpoznać zarówno w wielu budżetowych, jak i tych popularnych, wyższej klasy myszkach.

Nadeszły czasy, w których graczy nie zadowala kilka dodatkowych DPI lub LED-owych pasków w odświeżonych urządzeniach. Inżynierowie zielonych musieli poczynić większe postępy i nie ma co ukrywać – udało im się, bowiem w ze swojej stajni wypuścili bezprzewodowego ogiera. Pokusiłem się o recenzję i sprawdziłem możliwości premierowej myszki Razer DeathAdder V2 Pro.

Razer Deathadder v2 Pro jak wygląda

Połączenie bezprzewodowe

Jak wiadomo, połączenie Bluetooth nie jest liderem niskich opóźnień, więc dlaczego Razer zdecydował się na taki ruch? Otóż oprócz wspomnianego już modułu Bluetooth, myszkę możemy połączyć do komputera za pomocą technologii, jaką jest HyperSpeed. Jak zapewnia producent, jest ona o 25 % szybsza niż jakakolwiek inna ogólnodostępna technologia bezprzewodowa. Jak możemy przełączać się pomiędzy tymi trybami? To proste, u podstawy myszki znajduje się przełącznik, którym wybieramy interesujące nas połączenie lub wyłączamy myszkę.

Razer DeathAdder V2 Pro. Rodzaj przełączników i sensora

W tym temacie nie ma co się dłużej rozwodzić. Są to (jak na Razera przystało) wysokiej klasy przełączniki optyczne, które producent już od dłuższego czasu stosuje w swoich urządzeniach. Ciekawostką jest, że produkuje je firma LK. Jak wiadomo, wykorzystanie światła przynosi o wiele lepsze rezultaty, jeśli chodzi o czas reakcji. Dodatkowo nie zagraża nam wystąpienie tzw. double clicka, który często pojawia się w myszkach mechanicznych po kilku latach użytkowania. Jesteście ciekawi, jaką ilość kliknięć przyjmie ta myszka, zanim powie zanim powie sobie dość? Producent twierdzi, że aż 70 milionów. Jeśli to okaże się być prawdą, może być ona hitem wśród „mobilnych” graczy.

Zanim przejdziemy dalej, posłuchajcie, jak brzmią przełączniki, kółko oraz reszta przycisków funkcyjnych.

Sensor, jaki znalazł się w nowym DeathAdderze, to już dobrze znany FOCUS+ posiadający 20 tysięcy DPI. Ten uniwersalny czujnik optyczny, jest uznawany aktualnie za jeden z najmocniejszych na świecie. Jego prędkość maksymalna wynosi 650 IPS, czyli 16,51 m/s.

Bateria i ładowanie

Gdy naładujemy myszkę do pełna, o kolejnym podłączeniu do kabla możemy zapomnieć na długie dni. Bowiem bateria przy połączeniu Bluetooth wytrzyma realnie około 100 godzin ciągłego użytkowania, a przez HyperSpeed (2,4 GHz) 70 godzin. Jest to świetny wynik jak na tak lekką i wyprofilowaną myszkę. Ładuje się ona do pełna w zaledwie około 2 godziny, co również mnie zaskoczyło. 

Czy istnieje możliwość korzystania z gryzoniai „na kablu”? Oczywiście, jeśli z jakiegoś powodu zapomnieliśmy naładować myszki, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby podłączyć ją za pomocą zwykłego kabelka i kontynuować mecz w swojej ulubionej grze. Kabelek oczywiście jest dodany do zestawu. 

Tutaj jednak warto wspomnieć, że oplot przewodu jest dosyć gruby, co może być kłopotliwe. W momencie „szurania” o blat biurka w niewielkim stopniu ogranicza ruchy myszką. Posiadam dedykowane mouse bungee od Razera i niestety kabelek nie mieści się w rynience do tego przeznaczonej, dlatego ten gadżet staje się bezużyteczny, a problem nierozwiązany.

Jednak tak jak wspomniałem, są to skrajne przypadki, ponieważ myszka się ładuje szybko, a pojemność baterii również starcza na długie godziny.

Stacja dokująca. Razer Mouse Dock

Jeśli już jesteśmy przy ładowaniu, warto wspomnieć o stacji ładującej, którą można dokupić oddzielnie do tej myszki. Razer Mouse Dock – bo tak nazywa się ten produkt, kosztuje niecałe 50 dolarów, czyli około 200 złotych. Sam wygląd urządzenia (oczywiście z ledami RGB) robi wrażenie i osobiście, gdybym zdecydował się na DeathAddera V2 Pro, zapisałbym je na listę kolejnych zakupów. Byłoby to świetne dopełnienie stanowiska komputerowego.

Razer stacja ładująca

Razer Synapse 3. Podświetlenie Chroma RGB i konfiguracja

Temat oświetlenia RGB w produktach Razer był już wielokrotnie poruszany w recenzjach publikowanych na łamach Geexa m.in. w recenzji myszki Razer Viper Ultimate. W tym wypadku oświetlenie i konfiguracja nie różnią się niczym od innych modeli (oprócz ikonki ze stanem baterii).

Niestety w całej myszce jedynie logo jest podświetlane – niestety dla mnie – bo lubię kolorki. Jednak dla innych może być to duży plus, ponieważ urządzenie nie zamienia się w choinkę. Oświetleniem i profilami możemy zarządzać za pomocą Ryzer Synapse 3. W tej aplikacji dostosujemy także myszkę do naszych preferencji. Ustawimy zatem wszelakiego rodzaju makra, dostosujemy idealną czułość czy nawet przeprowadzimy proces kalibracji urządzenia.

Tak prezentuje się interfejs zarządzania ustawieniami myszki.

Razer DeathAdder V2 Pro. Podsumowanie

Jeśli jesteście zainteresowani tą myszką, to z pewnością musicie być praworęczni i posiadać nieco większe dłonie. Myszka jest idealnie wyprofilowana pod prawą dłoń i świetnie leży w ręce. Kształt DeathAddera V2 Pro jest bardzo odczuwalny podczas korzystania z bocznych przycisków funkcyjnych, ponieważ są one umieszczone idealnie pod kciukiem. Rolka natomiast ma delikatne gumowe wybrzuszenia oraz stawia odczuwalny opór przy scrollowaniu. To wszystko, sprawia, że naprawdę polubiliśmy się z tym bezprzewodowym gryzoniem. Jednak moje serce w tym modelu skradły optyczne przełączniki i charakterystyczne kliknięcia. Dotychczas byłem fanem mechanicznych switchy, jednak powoli zacząłem się przekonywać do rozwiązań świetlnych.


Ta myszka mogłaby wylądować w moim domowym arsenale, jednak korzystałbym z niej raczej do pracy biurowej i zabawy w grach strategicznych, tudzież tych innych, niewymagających chirurgicznej precyzji. W shooterach takich jak Overwatch, gdzie często musiałem się szybko obracać o 180 stopni, a potem wrócić na wyjściową pozycję zauważałem delikatne skoki LOD. Oczywiście dzięki możliwości graniu na kablu da się takich sytuacji uniknąć. Niemniej jednak, jak już wspominałem, oplot kabla skutecznie krępuje płynne ruchy.

Cieszy mnie fakt, że otrzymujemy nowe rozwiązania w tej samej, klasycznej oprawie. Optymizmu dodaje fakt, że technologia HyperSpeed naprawdę daje sobie radę i wróżę jej świetlaną przyszłość. Może to już za rok kabelkowe urządzenia odejdą w kąt, a my będziemy korzystać tylko bezprzewodowych peryferii.

Minusy

  • brak dodatkowych ślizgaczy w zestawie
  • wysoka cena
  • brak stacji dokującej w zestawie

Plusy

  • bezprzewodowa technologia HyperSpeed
  • od lat niezmieniona konstrukcja
  • dedykowany program do konfiguracji myszki
  • wysoka jakość wykonania
  • długi czas pracy na baterii
  • przełączniki optyczne

Ocena redakcji

7/10
PL - Innowacja