Gamingowe smartfony to z jednej strony czempioni wydajności, z drugiej strony zaś nisza, na dodatek z wysokiej półki cenowej. Dlatego na tej bezwzględnej arenie wyróżnia się świeżutka Nubia Redmagic 8 Pro. To zaskakująco stonowany wizualnie smartfon, ale z bezkompromisowym procesorem i dostępny w konkurencyjnej cenie. Ale czy sam w sobie jest bezkonkurencyjny i wart grzechu? Sprawdźmy w recenzji.
Nubia Redmagic 8 Pro to smartfon dla graczy, którzy oczekują płynnego grania na najwyższych detalach i z dużą liczbą FPS. To także dobry wybór dla osób, które poszukują telefonu z najlepszym procesorem i wysokiej klasy ekranem, ale nie potrzebują flagowych aparatów.
Nubię Redmagic 8 Pro warto kupić, jeżeli zależy Ci na najlepszej na rynku wydajności. Ponadto atutem jest świetny, duży ekran AMOLED, idealny do grania czy oglądania filmów.
Nubia Redmagic 8 Pro ma kiepsko przetłumaczoną nakładkę systemową. Ponadto aparaty są tylko poprawne i pasują bardziej do smartfona ze średniej półki. Ze względu na duże rozmiary, obsługa przez osoby o małych dłoniach może być niewygodna.
Nie możesz teraz przeczytać tekstu albo goni Cię czas? Przygotowaliśmy dla Ciebie streszczenie audio recenzji Nubii Redmagic 8 Pro, z którego dowiesz się najważniejszych informacji o testowanym sprzęcie.
Nubia Redmagic 8 Pro dociera w dość masywnym, jak na współczesne standardy, opakowaniu. Na szczęście wynika to z hojności producenta. W opakowaniu znajdziemy bowiem 65-watową ładowarkę, kabel USB-C oraz przezroczyste, plastikowe etui. Jest twarde, sztywne i umiarkowanie przyjemne w dotyku, na dodatek zbiera rysy i odciski palców. Muszę jednak przyznać, że świetnie poprawia chwyt i zapobiega wyślizgnięciu się urządzenia z dłoni. Chroni ono plecki oraz górną i dolną krawędź smartfona – boki są odsłonięte, ale wynika to z osobliwego designu sprzętu.
Na pierwszy i drugi rzut oka, Nubia Redmagic 8 Pro jest… zaskakująco elegancka. Front pokrywa wielka tafla szkła, delikatnie zagięta na brzegach. Boki urządzenia wykonano z matowego aluminium, ale przyciski są oszlifowane na krawędziach, dzięki czemu subtelnie mienią się w świetle. Uwagę zwraca czerwony, podkreślony prążkowanym deseniem suwak, który uruchamia aplikację do zarządzania gamingowymi funkcjami smartfona. Bliżej górnej krawędzi trafiły także dwa otwory – wlot i wylot powietrza (tak, Redmagic 8 Pro jest chłodzony aktywnie).
O gamingowej duszy przypominają dopiero plecki, chociaż i tutaj producent nie przeszarżował. Plastikowy tył jest płaski i matowy, zdobią go drobne, błyszczące napisy i zdobienia – ich treść jest miejscami kiczowata, ale na szczęście nie kłuje w oczy. Ponadto górny rząd (z nazwą modelu) ma podświetlenie RGB – wyraźne, ale nieagresywne. Dotykowe triggery na prawym boku subtelnie wyróżniono ciemniejszym lakierem. I na deser aparaty, które wystają trochę ponad obudowę, ale z drugiej strony nie są wpakowane do kolosalnej wyspy. Kurczę, podoba mi się ten smartfon!
Taki rozmiar w połączeniu z kanciastą bryłą ma jednak wadę – Nubia Redmagic 8 Pro nie leży zbyt wygodnie w dłoni, nawet dużej. Brzegi obudowy potrafią uwierać, a do górnej krawędzi ekranu trudno sięgnąć bez nienaturalnego wyginania dłoni. Przy graniu nie sprawia to problemu, ale podczas kompulsywnego scrollowania social mediów (w czym jestem ekspertem) potrafi mocno nadwerężyć nadgarstek.
Producent przemyślał na szczęście kwestię przycisków włączania i głośności. Są położone dość nisko na krawędziach, dzięki temu łatwo w nie trafić. Ponadto waga smartfona jest zaskakująco niska. Przed zakupem sprawdźcie jednak, czy na dłuższą metę takie wymiary Wam odpowiadają.
Ekran Nubii Redmagic 8 Pro to panel niemal idealny. Zacznę od tego, że równomiernie wypełnia cały front urządzenia, a ramki wokół niego są bardzo, bardzo cienkie. Producent zadbał nawet o maleńkie, ale bardzo estetyczne zaokrąglenie wyświetlacza na krawędziach. Jest to oczywiście AMOLED w rozdzielczości Full HD+, odświeżany w 120 Hz. Kolorki są szalenie przyjemne, kąty widzenia idealne, płynność niemal nieskazitelna, a responsywność panelu bardziej niż wzorowa. Ekranu nie „zdobi” otwór na aparat do selfie – ten jest schowany pod wyświetlaczem.
Jedynie jasność mogłaby być trochę wyższa, zwłaszcza że jej automatyczna regulacja notorycznie ustawia za niski poziom. W ostrym słońcu treści pozostają czytelne, ale na granicy komfortu, więc lepiej nie brać się za ogrywanie Diablo Immortal na plaży. Nie tylko zmęczy to oczy, ale też zmęczy baterię.
Nubia Redmagic 8 Pro pracuje na Androidzie 13 z nakładką Redmagic OS 6.0. Zacznę od pozytywnych stron. Nakładka ma mnóstwo możliwości personalizacji, a producent dorzuca sporo dodatków, które mają ułatwiać obsługę i podkreślać gamingowe przeznaczenie smartfona. Z poziomu paska ustawień m.in. włączymy wiatrak, uruchomimy aplikacje w oknie pop-up czy w trybie podzielonego ekranu. Nie zabrakło także pełnoprawnego Always on Display, trybu obsługi jedną ręką oraz pomiaru tętna za pomocą czytnika linii papilarnych w ekranie.
I byłoby miło odkryć te wszystkie funkcje, bajery i ułatwienia gdyby nie skandalicznie źle przetłumaczona nakładka. Panuje w niej totalny chaos – część napisów jest w języku angielskim, część w koślawym angielskim, część w polskim tłumaczonym za pomocą oprogramowania chyba z czasów pierwszego Macintosha, a jedynie ułamek interfejsu przetłumaczono prawidłowo. Nawet ja dostawałem od tego zawrotów głowy, a uważam, że z moim angielskim jest całkiem nieźle.
W trakcie testów smartfon otrzymał aż dwie aktualizacje, ale nie wpłynęły one w żadnym stopniu na jakość tłumaczenia interfejsu. Redmagic OS 6.0 jest miejscami przeładowany wręcz funkcjami, więc zastanawianie się, o co chodzi w koślawej miksturze polsko-angielsko-chińskiej potrafi skołować nawet wytrawnego konesera sprzętu z Androidem.
Do tego gesty pełnoekranowe działają w kratkę i czasem zdarza się, ze smartfon nie powróci do ekranu głównego albo nie otworzy panelu wielozadaniowości (bądź zrobi to z ogromnym dużym opóźnieniem). Szkoda, bo przez to odnosimy wrażenie, że smartfon niekiedy „zamula” – bardzo niesłusznie.
Póki co koniec z narzekaniem – przejdźmy do tego, co najważniejsze w smartfonie gamingowym. Nubia Redmagic 8 Pro to potwór, według Antutu najszybszy obecnie na rynku smartfon z Androidem. W testowanym modelu zainstalowano topowego Snapdragona 8 gen 2 wspieranego przez 12 GB RAM LPDDR5X i 256 GB pamięci UFS 4.0. To ścisła czołówka, co potwierdzają liczby.
Wyniki benchmarków robią ogromne wrażenie i przekłada się to na nieskazitelną pracę systemu. Wszystko włącza się w mgnieniu oka, reaguje doskonale, przywraca się z pamięci błyskawicznie. Jeżeli przymkniemy oko na koślawe tłumaczenie nakładki i niekiedy dyskusyjne interpretowanie gestów, Redmagic 8 Pro to doświadczenie na miarę smarowania kromki świeżutkiego chleba z lokalnej piekarni masełkiem wyjętym godzinę wcześniej z lodówki. Poezja!
Nie mogę jednak nie zauważyć, że smartfon lubi się nagrzać pod większym obciążeniem. Nigdy w stopniu parzącym, ale mocno odczuwalnym, nawet z włączonym wiatrakiem. Ten zaś daje się we znaki, kiedy pracuje z maksymalną mocą. W domu nie zrobi to wielkiej różnicy, ale w terenie, a zwłaszcza w cichych przestrzeniach, na pewno mocno odznaczy się w ich audiosferze. Podkreślam jednak, że wiatrak atakuje tylko pod obciążeniem – scrollowanie internetu czy oglądanie serialu przebiega bezgłośnie, a w sytuacjach awaryjnych prędkość chłodzenia można wyregulować ręcznie albo zupełnie wyłączyć.
Wspomniałem już, że wydajność Nubia Redmagic 8 Pro powala na kolana. I cóż, bez zaskoczenia, ma to swoje odzwierciedlenie w grach. Działają i wyglądają one fenomenalnie – zarówno klasyki pokroju Asphalt 9, jak i wymagające Diablo Immortal czy hitowy Fortnite. Włączałem najwyższe ustawienia, jakie się dało, a do tego największą możliwą liczbę FPS, a smartfon nawet się nie zająknął i ewidentnie był gotów na więcej. Faktem jest, że wiatraki potrafiły wówczas tłoczyć powietrze jak szalone, a Nubia i tak się grzała. Ale gry nie spowalniały, nie cięły, działały po prostu znakomicie.
Nubia Redmagic 8 Pro ma wszystko to, czego oczekujemy od nowoczesnego smartfona. Połączenie z Wi-Fi oraz 5G działa rześko i stabilnie, a Bluetooth 5.3 robi co do niego należy, na dodatek w dużym zasięgu. Nie mam także zastrzeżeń do jakości połączeń głosowych, które przebiegały bezproblemowo.
Głównym zabezpieczeniem biometrycznym smartfona jest czytnik linii papilarnych pod ekranem. I cóż, spotykałem się ze znacznie lepszymi skanerami w znacznie tańszych urządzeniach. Czas reakcji jest bardzo długi, a na dodatek raz na kilka podejść procedurę musiałem powtarzać. To nie przystoi smartfonowi z tej półki cenowej i z takimi bebechami. Sądzę, że lepiej było postawić na klasyczny czytnik w przycisku włączania, zwłaszcza że ten jest rozsądnie położony i łatwo do niego sięgnąć.
Aby upakować taki procesor, ekran i aktywne chłodzenie w smartfonie wycenionym nieco niżej od czołowych flagowców, Nubia musiała pójść na pewne kompromisy. Pierwszym z nich jest jakość wbudowanych głośników. Są stereofoniczne, niesymetryczne i emitują dość płaski dźwięk. Dominują wysokie tony, a efektu przestrzennego nie uświadczymy, na szczęście nie brakuje im też basu. To wystarczające głośniki do grania czy oglądania filmów, ale pasujące do urządzenia z niższej półki cenowej.
Sytuacja na słuchawkach wygląda lepiej. Brzmienie jest pełne, aczkolwiek nie pogardziłbym lepszym podkreśleniem wysokich tonów. To jednak niuanse do prostego podkręcenia w korektorze. Jeżeli zaś podłączymy słuchawki przewodowe, aktywuje się dodatkowy tryb DTS:X, który podnosi głośność, podbija bas i wyciąga środek – w sam raz do konsumowania multimediów.
6000 mAh to sensowna pojemność jak na telefon gamingowy z takim ekranem, ale nie czuć tego ani po wadze, ani po grubości. W codziennej pracy akumulator wyczerpuje się powoli – cztery godziny w cyklu mieszanym zjadły 10% pojemności baterii (jasność automatyczna, Wi-Fi, 5G, odświeżanie 120 Hz). Przeglądałem social media, obejrzałem kilka filmików na YouTube, korzystałem z Messengera i włączyłem Always on Display. Dwa dni na jednym ładowaniu nie powinny być więc wyzwaniem.
Pod obciążeniem sytuacja się zmienia – grając w Fortnite, Diablo Immortal albo robiąc benchmarki, bateria gubiła ok. 10% na każde 25 minut. Widać zatem, że starczy na ok. 4 godziny intensywnego grania na najwyższych detalach i z rozpędzonym wiatrakiem. Na szczęście dołączona do zestawu ładowarka ma bardzo rozsądne 65 W. W 20 minut naładowała smartfona z 25 do 82%. Co ważne, podczas korzystania z szybkich zasilaczy automatycznie uruchamiają się wiatraki, dzięki czemu telefon nie przegrzewa się. Ucieszyło mnie inteligentne zastosowanie tego niecodziennego elementu.
Aparaty w Nubii Redmagic 8 Pro są cztery:
Zestaw wygląda dość średniopółkowo, ale jak sprawdza się w praktyce?
Główny aparat w Nubia Redmagic 8 Pro na papierze jest dość ciemny, ale łączy cztery piksele w jeden, wypluwając 12-megapikselowe fotki, co brzmi już obiecująco. I faktycznie, zdjęcia zrobione w ciągu dnia potrafią cieszyć oko. Są pełne szczegółów i pozbawione szumów, kolorystyka jest naturalna, a automatyczny HDR nieźle trzyma na wodzy kontrast i balans bieli. Jedynie sporadycznie zdarzają się nieduże prześwietlenia na jasnych partiach kadru.
Redmagic Pro 8 bardzo ciekawie radzi sobie ze zdjęciami pod słońce. Spłaszcza wówczas dynamikę całego kadru, kolory nieco szarzeją, ale detali wciąż jest bardzo sporo. I co najciekawsze – wystarczy automatyczna korekta w najprostszym edytorze graficznym, aby kolorystyka i kontrast wróciły do względnej naturalności. Całkiem nieźle wypadają także fotki przy gorszym oświetleniu. Oczywiście łatwiej o mocniejsze prześwietlenia czy duże połacie czerni, ale tam, gdzie jest światło, tam są też detale. Moc procesora ewidentnie nie idzie na marne.
Średniopółkowość obiektywu na dobre wychodzi dopiero podczas robienia zdjęć naprawdę nocnych. Wówczas odszumianie spuszczane jest ze smyczy i zdjęcia zamieniają się w efektowne akwarele. Bardzo łatwo także o poruszenie kadru, czego przyczyna leży w braku optycznej stabilizacji obrazu. Na szczęście pomaga tryb nocny, który opisuję dalej.
A co z zoomem? Ano jest tylko cyfrowy. Dwukrotny sprawdza się poprawnie, gdyż algorytmy względnie skutecznie rekonstruują brakujące dane. Ale wszystko powyżej tego nadaje się tylko awaryjnie – fotki rozmywają się i są pełne artefaktów.
Zdjęcia szerokokątne wykonane Nubią Redmagic 8 Pro rozczarowują. Kolory są z jednej strony sprane, z drugiej mocno i nienaturalnie zaróżowione, co szczególnie widać w pochmurny dzień. Liczba szczegółów jest w najlepszym razie OK, ale po przybliżeniu uwagę zwracają lekkie szumy. Nie warto robić zdjęć pod światło, gdyż wówczas kolory szarzeją i dynamika leci na łeb, a detale giną w plamach brudnych kolorów. I nie da się ich tak skutecznie naprawić, jak w przypadku fotek z aparatu głównego.
Po zmroku obiektyw szerokokątny kapituluje, na dodatek w sposób wręcz monumentalny. Zdjęcia są rozmazane, pełne szumów i artefaktów, a wszelkie źródła światła zamieniają się w białe plamy. Zaskakuje brak jakiegokolwiek trybu nocnego. Na szczęście beczkowate zakrzywienie na krawędziach kadru jest skutecznie redukowane – szkoda tylko, że sam kąt widzenia nie jest, najwyraźniej, bardzo szeroki (niestety producent nie podaje takiej informacji).
Na otarcie łez mamy całkiem niezły tryb nocny dla obiektywu głównego. Podświetlone budynki czy mosty zyskują mnóstwo szczegółów, a kolorystyka prezentuje się całkiem naturalnie. Świetnie wyciągane są także fotografie z miękkim, równomiernym oświetleniem (przykład: kot na balkonie). Do nocnego fotografowania zabytków sprawdzi się zatem doskonale. W przypadku kadrów z punktowymi źródłami światła sprawa się nieco komplikuje i do akcji wkracza zbyt agresywne odszumianie, które rozmywa całe zdjęcie i ubija detale. Mimo wszystko tryb nocny zaliczam na plus.
Zdjęcia portretowe w wykonaniu Nubii Redmagic 8 Pro pozostawiają nieco do życzenia. Na początku zaznaczę, że tło rozmywane jest za dowolnym obiektem na pierwszym planie, a jeżeli ma on twarz, tym lepiej. Wykończenie krawędzi jest zwykle dość miękkie, zwłaszcza w przypadku nierównomiernie bądź gorzej oświetlonych przedmiotów. Czasami zdarza się, że elementy obiektu są nieprawidłowo rozmywane, a wyostrzane fragmenty tła. Dziwi mnie to – mamy do czynienia z najpotężniejszym na rynku procesorem, a bawiłem się średniakami, które radziły sobie z separacją planów znacznie lepiej.
2-megapiselowy aparat do zdjęć makro w Nubii Redmagic 8 Pro robi dające się oglądać zdjęcia, co w przypadku tego typu modułów jest już dużym zaskoczeniem. Chociaż aplikacja aparatu podpowiada, kiedy znajdujemy się w odpowiedniej odległości, to fotki i tak są lekko nieostre i dość ciemne. Potrzeba naprawdę dobrego, równomiernego światła, aby zdjęcie makro do czegokolwiek się przydało. Ogromna szkoda, że producent nie pokusił się o obiektyw szerokokątny z autofocusem zamiast wciskania zaledwie 2-megapisekowego makro.
16 megapikseli brzmi dumnie, ale schowanie obiektywu pod ekranem ma swoje konsekwencje. Kolory są nieco wyblakłe, szczegółów jest znacznie mniej, niż wskazywałaby na to rozdzielczość, a na dodatek łatwo o artefakty w „zabałaganionych” fragmentach kadru (np. moja broda). O selfiaki pstrykane w słoneczny dźwięk heroicznie walczy HDR, ale kolory są wówczas przekłamane, a wokół osoby na pierwszym planie potrafi się nawet pojawić dziwna aureola.
Przy problemach będąc, tryb portretowy nie działał. Tło albo nie rozmywało się wcale, albo w minimalnym stopniu. A funkcji „upiększania”, jak w większości tego typu sytuacji, polecam unikać. Każdy bezpłatny edytor grafiki na smartfony zrobi to skuteczniej i bardziej naturalnie.
Ku mojemu zaskoczeniu, Nubia Redmagic 8 Pro nagrywa filmy w 8K i 30 FPS, a wszystkie pozostałe tryby, w tym 4K 60 FPS, wspomaga cyfrowa stabilizacja obrazu. Szkoda, że nie optyczna, ale i tak radzi sobie powyżej oczekiwań i jest po prostu niezbędna, bo w przeciwnym razie można dostać zawrotów głowy, których pozazdrościłby najlepszy rollercoaster na świecie.
Na duży plus zaliczam kolorystykę i wysoką liczbę szczegółów, na minus zaś HDR, który lubi nieco prześwietlać jasne partie kadru i tłumić kontrast w ciemnych obszarach. Summa summarum jest mimo wszystko bardzo dobrze, a w okolicznościach wakacyjno-letnich klipy wypadną wręcz świetnie, także na dużym ekranie. To jeden z największych atutów Nubii Redmagic 8 Pro.
Jako smartfon do grania, Nubia Redmagic 8 Pro ociera się o doskonałość. Gry uruchamiają się na najwyższych detalach i działają ultrapłynnie bez zająknięcia, a znakomity i ogromny ekran OLED i niezłe głośniki dodatkowo zwiększają przyjemność z grania. Co mnie szczególnie cieszy, design smartfona jest prosty, całkiem elegancki, ale ma przy tym odpowiednio dużo „pazura”, aby od razu wiedzieć, jaka moc w nim drzemie. Szkoda jedynie, że wbudowane chłodzenie nie zawsze potrafi jej podołać.
Również jako flagowy smartfon na co dzień (i na długie lata) Redmagic 8 Pro nie zawiedzie, ale wówczas kłują w oczy liczne, niestety, wady. Fatalne tłumaczenie nakładki utrudnia obsługę, zwłaszcza że funkcji jest mnóstwo, a wiele z nich docelowo… ułatwia życie. Ponadto aparaty fotograficzne nie zachwycą mobilnych fotografów, choć przyznam, że smartfon kręci naprawdę niezłe klipy wideo.
W porównaniu z gamingową konkurencją Redmagic 8 Pro kusi ceną, ale względem klasycznych flagowców ze Snapdragonem 8 gen 2 cierpi na zbyt wiele bolączek, zwłaszcza na gruncie foto. I tutaj jest pies pogrzebany. Nubia Redmagic 8 Pro to dobry smartfon do gamingu i streamowania multimediów. Ale do bycia flagowcem tylko pretenduje.
Witam, na wstępie zaznaczę, że jestem szczęśliwym posiadaczem tego modelu od roku w wersji „Void”, 16GB RAM + 512GB ROM (z czego od producenta możliwość jest „dorzucenia” sobie RAMu z pamięci wbudowanej, jeśli nie zajmuje się jej wiele nawet dodatkowo +12 GB! Gry śmigają jak złoto). Szczęśliwym, bo to rzeczywiście gamingowy potworek. Bateria trzyma onieśmielająco długo (codziennie włączona lokalizacja, bluetooth połączony ze smartwatchem, dane komórkowe i aplikacje działające w tle) i wystarcza to na dwa dni jeśli się nie ma czasu na giercowanie, jednak spędzając nawet z nosem w socjalkach. Co do nagrzewania opisanego w artykule, naprawdę trzeba przesadzić i wszystkie ustawienia graficzne dać na ultra i grać kilka godzin pod rząd. Nie da się go zajechać w przysłowiowe „5 minut”. Tak samo nigdy nie parzył, a dokupując dedykowaną chłodziarkę na plecki od producenta nie ma nawet opcji aby telefon był nawet ciepły. Ale prawdziwym powodem napisania tego komentarza są aktualizacje. Producent przetłumaczył cały interface na język polski bez kaleczenia a do tego dorzucił mnóstwo opcji personalizacji dla wybrednych. Co do aparatów – są akceptowalne. Robią ładne zdjęcia, podbija kolory (jednak bez przesady), ma też mnóstwo opcji (panorama, hyperlapse, makro itp.). Znajdzie się i tutaj w czym grzebać. To jednak telefon przeznaczony nie do robienia zdjęć, ale do osiągania wyników. Urządzenie nie jest wodoodporne, ciężko się jednak dziwić przy aktywnym chłodzeniu. Minusem wersji „Void” jest to, że widać zabrudzenia z tyłu, które zbierają się w kanale między szybką a osłoną. Jest się jednak czym chwalić i polecać. Pozdrawiam 🙂
Też jestem posiadaczem tego modelu, jak u mnie jedynym mankamentem jest słaby czytnik linii papilarnych
Pozdrawiam 👍