We wszystkim wariantach mikrofon poprawnie rejestrował mój głos. Bardzo dobrze słyszalne są niskie tony jak i średnie, wysokie natomiast są trzymane w ryzach, dzięki czemu wszelkie głoski szeleszczące nie kłują w uszy. Jedynie drugie ustawienie, czyli to obok prawej dłoni odbiega nieco jakością od reszty.
Dzięki hiperkardioidalnemu wzorcowi i po poprawnym ustawieniu mikrofonu w stronę moich ust dźwięki otoczenia w nagraniu są mniej słyszalne. Zauważyłem również natywnie działającą bramkę szumów. Nie jest ona jednak na tyle agresywna, aby ucinać początki i końce wymawianych słów.
Podczas grania zdecydowanie najlepszą jakość osiągnąłem, korzystając ze słuchawek i używając mikrofonu do komunikacji. W takim tandemie Seiren Emote spradził się bardzo dobrze. Nawet podczas emocjonującego meczu w Rainbow Six Siege, gdzie koledzy z drużyny bardzo donośnie okazywali swoje niezadowolenie z przegranej, a ich głosy były słyszalne pomimo założonych przeze mnie słuchawek, mikrofon skutecznie odizolował te dźwięki od mojego głosu.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z jakości nagrań Razer Seiren Emote. Dźwięk jest czysty i dobrze kontrolowany zarówno w ustawieniu typowo radiowym, czyli blisko ust, jak i w dalszej odległości, gdy mikrofon stoi na biurku.
Obsługa mikrofonu
Razer Synapse 3 i Streamer Companion App
Aby skorzystać z pełni możliwości Seiren Emote, musiałem zainstalować dwie aplikacje, czyli Razer Synapse 3 i Streamer Companion App. Tak, dwie. Nie rozumiem, dlaczego producent nie zdecydował się umieścić funkcjonalności drugiego programu w swoim głównym środowisku, jakim jest Synapse. Nie dość, że utrudnia to korzystanie z peryferiów, do tego wydłuża proces konfiguracji. Muszę przyznać, że w tym miejscu mam ochotę wystawić producentowi żółtą kartkę.