Tegoroczne ultralekkie laptopy z serii GRAM od LG są już dostępne w sprzedaży. Tak się złożyło, że jednego z nich, 15-calowy LG GRAM 15 15Z90R, otrzymałem do przetestowania. Jak się spisał w akcji? Czy ma coś do zaoferowania prócz swojej lekkości? Na te i inne pytania szukajcie odpowiedzi w poniższej recenzji.
LG GRAM 2023 15Z90R to idealny ultrabook dla wszystkich tych, którzy nie uznają kompromisów między lekkością konstrukcji a nieprzeciętną wydajnością. Ten sprzęt ma jedno i drugie, a przy tym prezentuje się iście bajecznie.
15-calowy LG GRAM 15 (2023) to bardzo udany laptop. Jeśli przekonują Was jego atuty i jesteście w stanie przymknąć oko na kilka jego wad, z pewnością sprosta Waszym oczekiwaniom i stanie się zakupem, którego nie będziecie żałować.
Najsłabszym elementem LG GRAM 15 (2023) są głośniki, które emitują dźwięk w zadziwiająco słabej jakości. Z innych na pewno warto zwrócić uwagę na to, że ultrabook nie jest przystosowany do długotrwałej pracy pod dużym obciążeniem, ponieważ procesor szybko się nagrzewa i następuje zjawisko tzw. dławienia termicznego.
Tegoroczne ultrabooki LG GRAM oferują zadziwiającą obfitość wariantów i konfiguracji. Prócz wersji standardowych, z matrycami 14, 15, 16 i 17 cali, mamy też nowości, a więc modele LG GRAM Ultraslim oraz LG GRAM Style.
LG GRAM Ultraslim (z oznaczeniem 15Z90RT) to odpowiednik testowanej przeze mnie konfiguracji, tyle że lżejszy (990 kontra 1140 gramów) i z ekranem OLED Full HD. No i oczywiście trochę droższy niż LG GRAM 15 (2023).
Prawdziwym rarytasem są modele LG GRAM Style. Znajdziemy wśród nich potężniejsze konfiguracje dla bardziej wymagających użytkowników. Niemniej prawdziwym wyróżnikiem modeli Style jest niewątpliwie specjalna szklana powłoka na zewnętrznej pokrywie. Piszę „specjalna” nie bez powodu; kolory pokrywy zmieniają się w zależności od kąta, z którego je podziwiamy. Jest to patent dotąd wykorzystywany od czasu do czasu w smartfonach. I cóż mogę powiedzieć: na większej powierzchni wygląda jeszcze efektowniej.
Ultrabook, który otrzymałem do zrecenzowania, charakteryzuje się następującą specyfikacją:
Matowy, LED, IPS,
Przekątna ekranu: 15,6″,
Rozdzielczość ekranu: 1920 x 1080 (Full HD),
Jasność matrycy: 350 cd/m²,
Matryca z pokryciem barw 100% sRGB
USB 3.2 Gen. 2 – 2 szt.,
USB Typu-C (z Thunderbolt™ 4) – 2 szt.,
HDMI – 1 szt., Czytnik kart pamięci microSD – 1 szt.,
Wyjście słuchawkowe/wejście mikrofonowe – 1 szt.
Wi-Fi 6E,
Moduł Bluetooth 5.1
Wysokość: 17,4 mm,
Szerokość: 356 mm,
Głębokość: 223 mm
Wbudowane głośniki stereo,
Wbudowane dwa mikrofony
Możliwość zabezpieczenia linką (port Kensington Lock),
Szyfrowanie TPM
Wydzielona klawiatura numeryczna,
Wielodotykowy, intuicyjny touchpad.
LG GRAM 2023 15Z90R to idealny przedstawiciel swojej serii. Co to oznacza? Zadziwiającą lekkość przy jednoczesnej bezkompromisowości w wydajności. Nasz 15,6-calowy GRAM z oznaczeniem 15Z90R waży 1,14 kilograma, co jest wagą o tyle imponującą, że faktycznie udało się producentowi zmieścić w obudowie naprawdę wydajne komponenty. Do tego, jak bardzo wydajne, wrócimy jednak później.
Uzyskanie tak niskiej wagi wymagało zastosowania odpowiednich materiałów. Jakich? Obudowa LG GRAM 2023 15Z90R bazuje przede wszystkim na stopie magnezu. Całość konstrukcji, mimo lekkości, sprawia wrażenie trwałej, wykonanej i spasowanej bez zarzutu, ale też estetycznej.
Czy jest coś, co mi się nie podoba? Zdecydowanie zawias łączący podstawę z pokrywą. Z jednej strony trzyma pokrywę na tyle sztywno, że o żadnych niezamierzonych zamknięciach nie może być mowy. Z drugiej jednak – pokrywa chybocze nawet przy lekkich drganiach, a nawet pod wpływem energicznego stukania w klawisze i gładzik (do czego jeszcze wrócę). Jestem równie ciekawy, co pełen obaw, jak zawias będzie pracować po roku lub dwóch latach mocnej eksploatacji.
LG GRAM 15 (2023) to świetnie wyglądający ultrabook. Producent świadomie poszedł w elegancki minimalizm, a efekt robi piorunujące wrażenie. Obudowa jest jednolita, dyskretna, bez żadnych dodatkowych fajerwerków i elementów, które by łamały ogólny zamysł. Nawet dioda zasilania, maleńka, niemal niewidoczna, została pomyślana tak, żeby nie zwracała na siebie zbyt dużej uwagi. Podobnie jest z przyciskiem włączania i wyłączania, który stylistycznie wtapia się w design klawiatury, a jego wyróżnikiem jest jedynie to, że został zrównany z powierzchnią podstawy.
Zadziwiające jest to, że mimo nieprzeciętnej lekkości pokrywę laptopa bez problemu otworzymy jedną ręką.
Zasadniczo pod względem wykonania, jakości materiałów i designu LG GRAM 15 (2023) wypada niemalże idealnie (ten nieszczęsny zawias). Chociaż dziwi mnie mocno, że producent nie zdecydował się dodać do laptopa czytnika linii papilarnych, na przykład w przycisku zasilania.
Podoba mi się to, że kompaktowa, lekka jak piórko konstrukcja nie zaistniała kosztem liczebności i różnorodności portów. A tych jest całkiem sporo. Mamy dwie sztuki standardowego USB-A 3.2 drugiej generacji oraz dwa USB Typu-C (z Thunderbolt™ 4). Poza tym znalazło się miejsce również na wyjście HDMI, czytnik kart microSD, a także złącze słuchawkowe 3,5 mm.
LG GRAM 15 (2023) posiada dość specyficzną klawiaturę. Niski profil i krótki skok przy dość dużym oporze, do tego wyraźnie większy i szerszy dolny rząd klawiszy. Nie ukrywam, że zajęło mi trochę czasu przyzwyczajenie się do tej klawiatury.
Czy chciałbym w nią stukać na co dzień? Niekoniecznie. To zdecydowanie nie mój typ, co oczywiście nie jest żadnym wyznacznikiem jakości. Plus zdecydowanie należy się laptopowi za obecność klawiszy numerycznych, choć przy 15,6-calowym ekranie dodanie ich nie jest jakimś szalenie wymagającym wyzwaniem. Podoba mi się również, że klawisz włączania i wyłączania został obniżony w stosunku do pozostałych, wręcz zrównany z obudową; z pewnością pozwoli to uniknąć przypadkowych wciśnięć.
Warto wspomnieć, że nie jest to najcichsza z laptopowych klawiatur; dla niektórych może to być przeszkodą, dla innych atutem.
Co natomiast obiektywnie jest przeszkodą, to pokrywa, która drga, kiedy mocniej wciśniemy klawisz spacji. Część użytkowników pewnie nawet tego nie zauważy, dla mnie jest to szalenie irytujące.
Podobnie rzecz ma się z gładzikiem. Każde mocniejsze wciśnięcie lub seria wciśnięć (np. przy otwieraniu aplikacji na pulpicie) skutkują zauważalnymi drganiami pokrywy.
Poza tym touchpad spisuje się dobrze. Jest precyzyjny na całej swojej powierzchni, prawidłowo odczytuje gesty i jest na tyle duży, że z powodzeniem możemy używać go zamiast myszy. Tym bardziej że posiada przyjemną w dotyku gładką fakturę.
W ciągu ostatnich czterech, pięciu lat przetestowałem naprawdę wiele laptopów o różnym przeznaczeniu i w różnych półkach cenowych. Nie pamiętam, żeby którykolwiek brzmiał tak źle, jak LG GRAM 15 (2023).
I nie, nie jest to przesada.
Na początku wydawało mi się, że to jedynie kwestia niefortunnej lokalizacji głośników, które znajdują się na spodzie podstawy, generując dźwięk płynący wprost na powierzchnię, na której stoi laptop. Kiedy jednak uniosłem LG GRAM 15 (2023), jakość dźwięku ani trochę na tym nie zyskała.
I żeby jeszcze chodziło jedynie o to, że dźwięk jest płaski, to dałoby się przeżyć. Natomiast ten dźwięk jest również niewyraźny. Na tyle, że mowa – w filmach, serialach czy materiałach na YouTube – często staje się wręcz niezrozumiała dla ucha.
Trochę słabo jak na sprzęt, który w momencie testowania (6 lipca) kosztuje 6999 zł.
Jeśli liczycie na to, że LG GRAM 15 (2023) wytrzyma bez ładowarki te 8 godzin pracy, to… słusznie liczycie. Wytrzyma. I to z naddatkiem. W mieszanym trybie pracy (przeglądarka, Microsoft 365, Spotify i seriale na platformach VOD), przy jasności ustawionej mniej więcej na połowę, laptop zaoferował mi trochę ponad 9 godzin bezprzewodowej pracy. Myślę, że gdybym mocniej zoptymalizował zużycie baterii, wynik byłby jeszcze lepszy.
Wśród standardowych wersji LG GRAM z 2023 wariant 15-calowy jako jedyny posiada ekran w proporcjach 15:9. Pozostałe modele, 14-, 16- i 17-calowe, zostały wyposażone w panele 16:10.
Jeśli chodzi o parametry wyświetlacza, mamy tu LED-owy (OLED znajdziemy dopiero w specjalnym wariancie LG GRAM Ultraslim) panel IPS, z rozdzielczością FullHD. Wydaje mi się, że w laptopie z tej półki cenowej taka rozdziałka to mimo wszystko odrobinę za mało.
Na szczęście matryca nadrabia na innych płaszczyznach. Szczególnie na płaszczyźnie kolorów. Producent deklaruje 100-procentowe pokrycie barw sRGB. Zbiega się to z subiektywnym doświadczeniem, bo ekran LG GRAM 15 (2023) ogląda się z przyjemnością. Szczególnie w kontekście treści multimedialnych.
Kontrast jest wysoki, kąty widzenia – szerokie, a matowa powłoka ekranu sprawia, że jest on czytelny nawet przy ostrzejszym świetle słonecznym. Tym bardziej że jasność maksymalna na poziomie 350 cd/m² też daje radę.
Warto zwrócić uwagę również na cieniutkie ramki wokół wyświetlacza. Nawet dolna ramka, zwykle najpotężniejsza, tutaj zachwyca dyskrecją. Wygląda to naprawdę fantastycznie.
Sercem testowanej jednostki jest 12-rdzeniowy (4 rdzenie Performance-core, 8 rdzeni Efficient-core) i 16-wątkowy Intel Core i5-1340P. Maksymalna częstotliwość rdzeni E wynosi 3,4 GHz, a rdzeni P – 4,6 GHz. W Cinebench R23 LG GRAM 15 (2023) wypadł następująco:
W parze z procesorem idzie zintegrowane GPU Intel Iris XE. Do tego mamy 16 GB RAM-u (LPDDR6, 6000 MHz, niestety bez możliwości rozbudowy) oraz dysk SSD o pojemności 512 GB. Na papierze wygląda to naprawdę okazale. I praktyka to potwierdza. Laptop działa bezbłędnie – płynnie, szybko i bez żadnych opóźnień. Oczywiście mam tu na myśli zadania biurowo-domowo-biznesowe. Takie, które nie wymagają olbrzymiej mocy obliczeniowej.
Jeśli chodzi o zadania, które jej wymagają, LG GRAM 15 (2023) ma odpowiednio wydajne komponenty, aby im sprostać. Problemem jest jednak to, że pod dużym obciążeniem procesor bardzo szybko się nagrzewa, powodując dławienie termiczne.
Przy okazji temperatur warto wspomnieć o obudowie, która dobrze rozprowadza ciepło. Nawet kiedy procesor osiągał oszałamiające 90 stopni Celsjusza, konstrukcja nie nagrzewała się do poziomu, który powodowałby u użytkownika jakikolwiek dyskomfort.
Pod względem kultury pracy nie mogę wystosować wobec ultrabooka LG żadnego zastrzeżenia. GRAM 15 (2023) jest praktycznie niesłyszalny.
Zacznę od tego, że podoba mi się podejście LG do kwestii bezpieczeństwa. W preinstalowanym oprogramowaniu producenta znalazła się taka sympatyczna aplikacja jak LG Security Guard. Pozwala ona monitorować naszą aktywność tak, aby pod naszą nieobecność nikt nieupoważniony nie mógł skorzystać z naszego laptopa.
Możliwości stworzenia takiej „bariery ochronnej” jest całkiem sporo. Możemy na przykład ustawić automatyczne włączanie się „trybu monitorowania” po określonej liczbie minut naszej nieaktywności. To jednak nie wszystko. Oprogramowanie daje możliwość uruchamiania tegoż trybu w momencie, gdy nasza twarz nie jest widoczna przez określony czas.
Kiedy w trybie monitorowania ktoś spróbuje obejść zabezpieczenia, wpinając zewnętrzne urządzenie, na laptopie pojawi się ekran z ostrzeżeniem, a na wskazany adres mailowy zostanie wysłany alert. Naprawdę świetna sprawa. Pod kątem bezpieczeństwa LG przygotowało niezwykle użyteczne oprogramowanie.
Trochę gorzej wyglądało to z aplikacją LG PC Care. W sumie to nawet nie wiem, jak wyglądało, bo domyślnym językiem apki okazał się (bodajże) koreański. Za to LG Update & Recovery działało bez zarzutu.
Kolejna rzecz – LG GRAM 15 (2023) był pierwszym laptopem, na którym przetestowałem usługę Intel Unison. Jeśli nie wiecie, co to za usługa, sprawdźcie koniecznie tekst Roberta: Intel Unison. Aplikacja, dzięki której połączysz smartfona z komputerem.
Cena (stan na 6 lipca) w wysokości 6999 zł nie jest ceną niską. Pytanie – czy mając taki budżet, bylibyśmy w stanie znaleźć na rynku biznesowy laptop, którego zakup byłby bardziej opłacalny niż kupno LG GRAM 15 (2023)?
No cóż, wydaje mi się, że tak. Kilka takich sprzętów by się znalazło. W tej samej cenie dostaniemy na przykład (stan na 10 lipca 2023) kapitalnego 14-calowego ASUSA ZenBook 14 w konfiguracji z Intel Core i7-1360P, 16 GB RAM, dyskiem 1 TB i przepięknym ekranem OLED o rozdzielczości 2880 x 1800 i jasności na poziomie 550 cd/m². Waga? 1,39 kg, a więc trochę ponad 200 gramów więcej niż w przypadku LG GRAM 15 (2023). W praktyce różnica jest niewielka.
10 lipca 2023 roku za 6999 zł kupimy również 13-calowego MacBooka Air w bardzo dobrej konfiguracji – z Apple M1, 16 GB RAM-u oraz dyskiem SSD 512 GB. I tu waga jest jedynie o 150 gramów wyższa niż w testowanym LG GRAM 2023 15Z90R, choć w przypadku MacBooka Air chyba bardziej miarodajne byłoby porównanie do tegorocznego LG GRAM 14, który waży niespełna kilogram.
Jeżeli maksymalnie niska waga przy jednoczesnej wysokiej wydajności laptopa stanowi dla Was kluczowe kryterium, LG GRAM 15 (2023) powinien przypaść Wam do gustu. To bardzo udany ultrabook, nawet mimo kilku bolączek, które go trapią, a raczej kompromisów, na które musiał pójść, żeby stać się tym, czym jest.
Bardzo fajna recenzja, dzięki.
Zenbooki jako aleternatywa mają problemy z BIOSem z wybudzaniem oraz uruchamianiem po aktualizacjach. Zmierzch laptopów 🙁