Wybacz mi brak zdjęć, ale żadnym aparatem nie byłem w stanie oddać w pełni tego, co mnie otaczało. Zawsze było ciut za jasno lub ciut za ciemno, cóż, fotografem nie jestem. Wolałem z resztą rozkoszować się ambientowymi barwami, niż dumać nad optymalizacją aparatu.
Najwięcej frajdy z ciągłych zmian kolorów miały oczywiście dzieci. Przesuwały nieustannie paluszkami po ekranie smartfona, aktywując to żółty, to niebieski, to czerwony albo zielony. Wybierały jakąś barwę, a potem chodziły po pokoju i sprawdzały, jak teraz wyglądają dobrze znane przedmioty. Przy okazji liznęły trochę fizyki światła, obserwując pozorną zmianę kolorów. Zabawa była przednia, ciekawi mnie tylko, co myśleli sobie wtedy sąsiedzi.
Aktualnie używam żarówek Philips Hue i do nich używam dwóch apek Vision Głosowy Asystent i Philips Hue. Obie służą mi dość długo, polecam serdecznie 😀