Marzycie o robocie, który jest zautomatyzowany i prawie nie potrzebuje Waszej pomocy w wykonywaniu swoich zadań? Jesteście zapracowani i nie macie czasu na prozaiczne czynności domowe? Jeśli tak, to zapoznajcie się z recenzją nowego robota sprzątającego od Dreame. Z pewnością zaskoczy Was swoimi innowacyjnymi rozwiązaniami i zadziwi nie jednym. Jego funkcjonalność i moc wprawiła mnie w zdumienie. Ale to tylko przedsmak tego, co ma do zaoferowania.
Dreame L20 Ultra jest doskonalszy od swego poprzednika – Dreame L10s Ultra, niewiele różniącego się od swojej podstawowej wersji – Dreame L10 Ultra.
Producenci wprowadzili wiele zmian w swoim najnowszy modelu, m.in. w algorytmach, sposobach jeżdżenia, czyszczenia i mopowania. Jedna z nowych, świetnych funkcji dotyczy do podkładek mopujących. Ale o tym w dalszej części recenzji. Kolejną nowością jest płytka przedłużająca, którą montuje się, jako podjazd do stacji. Dzięki niej robot swobodnie wjeżdża do środka bazy.
Dreame L20 Ultra jest droższy od pozostałych modeli, bo jest bardziej wypasiony. Ma wszystko większe i lepsze. Zatem jest lepiej dopracowany niż jego prekursorzy. Ale to, że jest masywniejszy i wyższy nie każdemu będzie odpowiadało, bowiem nie każdy znajdzie w swoim mieszkaniu miejsce na taki sprzęt. Osobiście nie widzę w tym problemu. Najistotniejsze jest dla mnie to, jak sprząta, a robi to w sposób niebywały. Przekonacie się o tym nieco później.
Nowy model Dreame jest też najmocniejszy, a to dzięki m.in. pojemnej baterii – 6400 mAh – Dreame L20 Ultra może pracować do aż 260 minut.
Robot typu combo to najskuteczniejsze i najwygodniejsze urządzenie do sprzątania. Czy Dreame L20 Ultra jest obecnie faworytem spośród wielu jemu podobnych? Dowiecie się o tym, czytając niniejszą recenzję.
Nie byłam w stanie podnieść pudła, w którym dostałam to niezwykłe urządzenie. A nie należę do osób słabych. Jednak moja siła nie była wystarczająca. Na szczęście miałam osobę, która mi pomogła. Samo wydobycie sprzętu nie było już takie trudne. Przyznam szczerze, że waga samej bazy wprawiła mnie w osłupienie. Jest ona potężna, bo to aż 17 kg. Mogę ją tak określić, mając w pamięci inne stacje. Ale jest to absolutnie zasadne, ze względu na imponujące możliwości jednostki sprzątającej. Całkowita waga pudła wynosi 20 kg. A wymiary stacji to 607 x 426 x 499 mm.
Projektanci zadbali o ciekawą estetykę urządzenia. Baza jest koloru białego ozdobiona od przodu srebrnym panelem. Kolejnym elementem jej nieszablonowego designu jest prążkowana faktura białej części frontowej obudowy, która również przyciąga wzrok i czyni urządzenie jeszcze bardziej interesującym. Stacja jest bardzo ładna i kapitalnie prezentuje się w pomieszczeniu. Zdecydowanie bardziej wyróżnia się na tle innych stacji bazowych. To właśnie automatyczna stacja łądująco-czyszcząca robi w tym modelu największe wrażenie. Zresztą sami zobaczcie.
Sam robot, wyglądem nie różni się od modelu Dreame L10 Ultra i Dreame L10s Ultra. Jest zbudowany raczej standardowo. Poza pewnymi dodatkami, jak np. kamera RGB. Dreame L20 Ultra ma elegancki design. Jest śnieżnobiały, co bardzo pasuje do robota sprzątającego. Bardzo ładnie wygląda w pomieszczeniu.
Dreame L20 Ultra nie należy do cichych odkurzaczy, ale to nie dziwne, biorąc pod uwagę jego imponującą specyfikację. Coś za coś. Najgłośniejszy jest podczas zasysania zanieczyszczeń. Natężenie przez chwilę może wynieść 78 dB. A podczas najwyższej mocy odkurzającej głośność również wynosi ponad 70 dB. Ale używa jej tylko na dywanach. Tak, więc jeśli macie mało dywanów lub są one niewielkie, to nieczęsto będzie Was ten dźwięk niepokoił.
Specyfikacja
Robot
Stacja bazowa
W pokaźnym i ciężkim pudle znajdziemy:
Unbox jest wystarczający – pomijając jedną szczotkę boczną – do łatwego i efektywnego sprzątania. Mamy wszystko, co niezbędne do skrupulatnego czyszczenia różnych powierzchni, a wdrożone technologie podbijają skuteczność działań Dreame L20 Ultra.
Nowy model Dreame jest prawie w pełni zautomatyzowany. Jedyne czego brakuje, to możliwości podłączenia stacji bazowej do bezpośredniego pobierania wody i odpływu brudnej. Ale to na pewno niebawem nastąpi.
Poprawiony model Dreame L20 Ultra na kilka dni nie będzie potrzebował naszej pomocy. Najwcześniej powiadomi nas zapewne, gdy skończy się mu czysta woda w zbiorniku. Mając automatycznego robota sprzątającego, nie musimy nawet myśleć o sprzątaniu.
Robot wraca automatycznie do stacji, kiedy skończy pracę. Ale nie tylko w tym przypadku. Powrót następuje także w momencie, gdy zabraknie mu wody lub uzna, że mop jest za brudny, by nadal myć podłogę. Wtedy wjeżdża do bazy i przez kilka minut oczyszcza dyski mopujące. Następnie powraca do miejsca, w którym przerwał sprzątanie. Ten tryb jest domyślny i można go wyłączyć w aplikacji. Trzecim powodem przez, który urządzenie zajeżdża do stacji, jest zamiar odpięcia padów i pozostawienia ich w podkładce mopa.
Czyszczenie dysków mopujących trwa około 1 godzinę i kilkanaście minut. Choć wstępne czyszczenie trwa kilka kilkanaście minut. Stacja robi to starannie i cicho. Tak więc nie zakłóci naszego domowego spokoju. Mop ostatecznie jest czysty i gotowy do kolejnych zadań.
Urządzeniem możemy sterować nie tylko przy pomocy aplikacji, ale także Assistant Google, Siri i Amazon Alexa. Bardzo ułatwia to obsługę Dreame L20 Ultra. Dzięki temu zaoszczędzamy czas i nie musimy wykonywać zbędnych czynności. Takiej wygody nie można nie lubić.
Mapowanie trwa do 10 minut. Tak więc w porównaniu do innych robotów sprzątających robi to szybko. A to za sprawą Lidara, czujników laserowych, kamery, oświetlenia, a przede wszystkim za pomocą doskonałego systemu do nawigacji – Pathfinder. Dzięki tym zastosowaniom rozpoznaje wszystkie obiekty i wie, w jaki sposób ma je wyczyścić i w jakiej kolejności.
Robota wyposażono w kamerę RGB, za pomocą której system wraz z technologią Pathfinder szybko i bez błędu mapują pomieszczenia w 3D. Urządzenie umożliwia przechowywanie aż do 4 różnych map i to na kilku poziomach. Dzięki tym zastosowaniom Dreame L20 Ultra automatycznie dopasowuje trasy sprzątania całego domu, ustala kolejność pomieszczeń lub kieruje się do wyznaczonego pokoju. Możemy też sami ustalić kolejność sprzątania pokoi w aplikacji.
System mapowania AI w Dreame L20 Ultra pozwala na najbardziej precyzyjne rozpoznawanie obiektów spośród innych robotów dostępnych w sprzedaży. Technologia umożliwia dokładne zidentyfikowanie zwierząt domowych, ich misek, legowisk oraz budy. Dlatego nie musimy się przejmować, że wjedzie w naszego ukochanego pupila.
Wspomniana już wyżej kamera RGB ma także inne zastosowanie. Pozwala nam na podgląd pomieszczenia, które właśnie robot sprząta. Będąc poza domem, możemy za pomocą aplikacji podglądać, co i jak robot robi oraz co się dzieje w sprzątanym pomieszczeniu. Ale dostęp do kamery nie jest taki łatwy, jak do samej aplikacji, bowiem należy wpisać kod dostępu, który ustalamy po zaakceptowaniu zgody aplikacji do dostępu do multimediów.
Nie korzystałam z tej funkcji często, gdyż nie była mi ona potrzebna. Potraktowałam ją raczej jako dodatkową, niekoniecznie przydatną ekstrawagancję. Ale zdaję sobie sprawę, że znajdą się osoby, dla których taka technologia będzie jak najbardziej uzasadniona i użyteczna.
Poniżej zdjęcia z kamery.
Światła LED bardzo się przydają, bo gdyby nie one, robot nie byłby w stanie tak dokładnie i szybko rozpoznać przedmiotów. Potrafi zidentyfikować aż do 55 obiektów. Uwaga… nawet odchody zwierząt domowych. Nie odważyłam się tego sprawdzić. Ale zrobił to redaktor z TechTablets i okazało się, że faktycznie omija – w tym wypadku – kocie kupy. Jest to intrygująca funkcja, sami przyznacie. Takie znakomite rozwiązanie unikania przez robota rzeczy jest bardzo przydatne podczas sprzątania. Bez trudu wykryje każdą rzecz na swej drodze. Niektóre przedmioty nawet zobrazuje za pomocą ikony na planie pomieszczenia w aplikacji, np. kable. Jak również zrobi zdjęcie, np. buta i poinformuje nas o tym, wysyłając powiadomienie. A my możemy bez stresu, włączyć robota pod naszą nieobecność, bowiem niestraszna mu żadna przeszkoda. Nie narobi nam bałaganu. Gdy jednak coś nas zaniepokoi, wtedy możemy włączyć podgląd kamery i upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Światła urządzenie włącza nawet wtedy, kiedy uzna, że widoczność jest niewystarczająca lub gdy chce popranie zidentyfikować obiekt. Nawet w kompletnych ciemnościach technologia ta sprawdza się kapitalnie. Dodatkowo należy nadmienić, że robot nie dotyka przedmiotów. Może z raz czy dwa zdarzyło mu się dojechać do nogi stołu i krzesła, ale poza tym sprawdza się fenomenalnie. Najprawdopodobniej jest to robot sprzątający, który najlepiej ze wszystkich dostępnych na rynku, omija przeszkody.
Dreame L20 Ultra do sterylizacji używa jonów srebra. Usuwa 99% zarazków, bakterii i nieładne zapachy. To gwarantuję czyste powietrze i wodę. Urządzenie jak najbardziej dedykowane jest dla alergików.
Nie musimy się też martwić, że z worka na kurz wydostanie się jakiś brud. Zastosowano specjalną zakładkę u jego wylotu, która przesuwa się podczas wyciągania worka ze stacji automatycznej.
W robocie znajdują się dwa filtry. Filtr HEPA od czasu do czasu należy wyczyścić – umyć pod bieżącą wodą.
Za pomocą SystemVormax robot może osiągnąć moc ssącą nawet do 7000 Pa. Ta mega moc robi wrażenie! Wciąga prawie wszystko, co napotka na swojej drodze. Żaden brud mu niestraszny. Urządzenie radzi sobie dobrze z wszelkiego rodzaju zanieczyszczeniem – z długimi włosami, sierścią zwierząt, kaszą, kamyczkami, ziemią, płatkami owsianymi itp.
Dreame L20 Ultra za pomocą ultradźwięków wykrywa dywany. Po rozpoznaniu zwiększa na nich moc ssącą, bo – jak wiadomo – takie rzeczy wymagają dokładniejszego czyszczenia. Siłę ssania możemy wybrać w aplikacji. Mamy następujące tryby: cichy, standardowy, mocny i turbo. Następnie możemy wskazać czas czyszczenia: x1, x2 lub x3.
Silikonowa szczotka w kształcie litery V, skutecznie zapobiega wplątywaniu się w nią włosów. Choć zdarza się, że jakiś pojedynczy włos się uchowa. Ale zapewniam, że to całkowicie normalne zjawisko. Mam jedynie obiekcje, co do włosia szczotki bocznej. Trochę mnie rozczarowała ich jakość i to, że jest jedna. Gdyby były dwie to zamiatanie byłoby już absolutnie perfekcyjne.
Moc ssania wybieramy za pomocą aplikacji. Podobnie jak efekty mopowania. Z opcji czyszczenia mamy do wyboru zamiatanie, odkurzanie lub odkurzanie z mopowaniem. Z trybów pracy możemy ustawić szybkie lub punktowe. Z kolei funkcje dodatkowe to: pauza, wznawianie sprzątania.
Worek na kurz jest tak duży, że możemy o nim zapomnieć na około aż dwa miesiące (około 75 dni). Urządzenie nas samo powiadomi, gdy nadejdzie potrzeba, by wymienić worek na czysty.
Na głównym panelu mamy tryb codzienny i ostateczny. W trybie codziennym sprzątanie nie jest tak intensywne, jak w trybie ostatecznym. Dreame L20 Ultra inteligentnie i automatycznie wykrywa większą ilość brudu. Gdy uzna, że jest taka potrzeba, robot czyści dwa razy to samo miejsce.
Może czyścić w kierunku paneli, by zmniejszyć widoczność ewentualnych zarysowań, jeśli w ogóle takowe wystąpią. Czego nie zauważyłam ani razu.
Z Dreame L20 Ultra nie musimy się już obawiać mokrych dywanów i pamiętać o usunięciu mopa. Dzięki innowacyjnemu rozwiązaniu podnoszenia padów mopujących. Jak to działa? Gdy robot wykryje dywan, automatycznie podnosi dyski mopów, aby nie dotykały bezpośrednio dywanu. To super rozwiązanie, bo nie trzeba tworzyć żadnej wirtualnej ściany (choć takową funkcję oczywiście posiada), żeby urządzenie nie wymopowało nam niepotrzebnie dywanu i po problemie. Czy to nie jest genialny pomysł? Kolejnym świetnym rozwiązaniem jest pozostawienie przez robota nakładek mopujących w stacji, kiedy ma zamiar odkurzyć dywany. Tę funkcję włączamy w aplikacji.
ROBOT nieźle czyści też dywany typu shaggy. Wyciąga brud spośród frędzelków, co jest imponujące. Choć – jak dobrze wiemy – takie dywany bywają kłopotliwe, bo brud może się tak schować, że nawet przy najwyższej mocy ssącej, pozostanie jakiś okruch. Natomiast na podłogach robot radzi sobie rewelacyjnie. Dokładnie wszystko wciąga. Aczkolwiek zdarzyło się, że malutkie, pojedyncze płatki owsiane zostały odepchnięte i przy pierwszym podejściu, pominięte. Zaprezentowałam to na poniższym filmiku i zdjęciach porównawczych.
Koniec z myciem podłóg! Z tym robotem sprzątającym zapomnicie o tym niewdzięcznym obowiązku domowym. Dreame L20 Ultra wyposażono w zaawansowaną technologię MopExtend, która skutecznie czyści trudno dostępne miejsca. Pady mopa są tak sprytnie zaprojektowane, żeby zidentyfikował krawędzie i kąty. Po ich rozpoznaniu wydłuża nakładki mopujące i voilà! Tak wysunięte poza obrys robota, rozprawią się z brudem w każdym miejscu. Urządzenie myje podłogi wzdłuż krawędzi. A czyści z dokładnością do 2 mm. Jest to tzw. wysoka częstotliwość, którą sami możemy wybrać w aplikacji.
Kolejnym znakomitym systemem jest DuoScrub zapewniający wysoką skuteczność czyszczenia powierzchni. Dzięki szybkiej pracy mopa, który unosi się i wycisza, nawet zaschnięte plamy po kawie czy soku zostaną doczyszczone. A to wszystko odbywa się w ciszy. Urządzenie powiadamia nas głosowo i w aplikacji, że ilość wody jest niewystarczająca. Należy wtedy niezwłocznie dolać czystej wody.
W aplikacji mamy możliwość wyboru efektu mopowania. Mopowanie:
CleanGenius to fantastyczna technologia, dzięki której robot wykrywa rodzaj i poziom zabrudzenia. Dzięki temu dostosowuje do niej swoją moc, ilość wody i sposób czyszczenia. System ten mopuje, jak najbliżej mebli, żeby nie pominąć żadnego miejsca.
Bywa, też tak, że plama na posadzce jest tak uporczywa, że nie wystarczy jedno przemycie. Wtedy urządzenie stosuje podwójne mycie i podłoga wraca do czystości.
Dreame L20 Ultra ma duże pojemniki na wodę. Jeden na czystą (4,5 l), a drugi na brudną wodę (4 l). Dzięki sporej pojemności, wody wystarczy na długo. Nie będziemy musieli jej dolewać przed każdym mopowaniem. Myślę, że czystej wody spokojnie wystarczy na kilka dni. Zgodnie z informacjami producenta, można wyczyścić podłogę do 600 m2.
Podczas dłuższego sprzątania robot samodzielnie wraca do stacji bazowej w celu wyczyszczenia mopa i poboru wody. Po czym kontynuuje sprzątanie. Czyścioszek z niego. Żarty, żartami, ale to jest super funkcja, dzięki której mop dłużej będzie nam służył, a nasze podłogi będą czystsze. Tym bardziej że jeszcze mamy do dyspozycji detergent, który pomaga w usuwaniu uporczywych plam. Gdy wszędzie podłoga jest już czysta, Dreame L20 Ultra powraca do stacji bazowej, po czym następuje dokładne oczyszczanie mopa, a potem ładowanie robota.
Przepieranie podkładek pod mopa trwa do 2 godzin. Choć wstępne czyszczenie dysków mopujących obejmuje do kilkunastu minut. Stacja robi to starannie. Mop ostatecznie jest czysty i gotowy do kolejnych zadań.
Instalacja i konfiguracja aplikacji dedykowanej Dreame jest prosta i nikomu nie powinna przysporzyć kłopotu. Możemy też użyć aplikacji Mi Home. Wybrałam tę pierwszą. Po naładowaniu i włączeniu robota, przez 3 sekundy przytrzymujemy jednocześnie przycisk włączenia i domek. Następnie usłyszymy sygnał dźwiękowy, który powiadamia nas o tym, że możemy połączyć sieć ze sprzętem. Skanujemy kod QR znajdujący się na górze robota, pod pokrywą i już. Wszystko powinno działać.
Przy instalacji aplikacji, wyrażamy także zgodę na robienie zdjęć. Zgoda się przydaje, bo robot robi zdjęcia, np. obiektom, przez które nie może kontynuować czyszczenia i powiadamia nas o tym. Za pomocą aplikacji nadzorujemy też wideo. Co ciekawe, możemy w taki sposób ustawić kamerę, żeby podążała za naszymi domownikami.
W Dreamehome dostępna jest również funkcja personalizacji trybów sprzątania.
Robot nie musi za każdym razem sprzątać całego pokoju. Możemy wyznaczyć dla niego konkretną strefę jak na poniższym screenie. Urządzenie będzie czyściło tylko ten obszar, a gdy skończy, powróci do stacji bazowej.
W aplikacji mamy tak wiele funkcji, że nie sposób je wszystkie wypisać w krótkiej recenzji. Ale przytoczę dla przykładu, kilka. Zatem w aplikacji mamy jeszcze:
Jak sami widzicie, w Dreamehome mamy mnóstwo użytecznych funkcji. Do zaawansowanych należą także harmonogramy, w których ustawiamy dokładną specyfikację codziennego sprzątania. Dobieramy sobie parametry sprzątania do naszych potrzeb, rozkładu pokoi, poziomów domu. Ułatwi nam to codzienne obowiązki. Nie będziemy musieli już zaprzątać sobie głowy codziennym odkurzaniem i myciem podłóg. Czyż to nie piękne?
Dreame L20 Ultra jest rewelacyjny. Odkurza i myje bardzo dokładnie. Z tym robotem wchodzimy na wyższy, a może i najwyższy – na ten moment – poziom czyszczenia. Bowiem to nie tylko robot sprzątająco-myjący, ale także samoczyszczący. Zatem mamy tutaj upieczone dwie pieczenie na jednym ogniu. Czyż to nie jest wspaniałe?
Innowacyjne technologie wykorzystane w urządzeniu, umożliwiają zaskakująco dobre efekty sprzątania. To Ci dopiero robot sprzątający! Efekty są tak imponujące, że aż smutno mi się z nim rozstawać. W końcu to mój najlepszy pomocnik w codziennych obowiązkach domowych – niezastąpiony, jedyny w swoim rodzaju Dreame L20 Ultra.
Dla kogo jest ten najprawdopodobniej najlepiej sprzątający robot na rynku Dreame L20 Ultra? Na pewno dla takich osób, jak ja, które nie lubią ani myć podłogi, ani czyścić robota i cenią sobie dodatkowy wolny czas, który mogą wykorzystać na relaks lub spotkanie ze znajomymi.
On nie czyści jonami srebra… Trzeba dokupić specjalny filtr ze srebrem, niedostępny w Polsce…
Ma jedną wadę. Drań kawy nie podaje.
Ja polecam przemyślenie wcześniej zakupu, jeśli macie w domu sporo luster i okien do podłogi. Nie wiem czy ten model rozwiązał ten problem, ale L10 Ultra sobie z tym kompletnie nie radzi. Za każdym razem zmienia mapowanie i łączy pomieszczenia i tworzy nowe, których nie powinno być. Przez to wariuje. Ciągle z kilku pomieszczeń tworzy mi jedno. Strasznie to męczące. Nie pomaga rozdzielanie i łączenie na mapie. Zresztą to też nie jest takie proste, bo aplikacji ciągle coś nie pasuje i nie zawsze udaje się coś połączyć czy rozdzielić. Obecnie ręcznie wracam do historycznej mapy, która ma prawidłowy podział pomieszczeń. Robię to codziennie. Bardzo to angażujace jak na automatykę i rzekomą „inteligencję” robota. Jak tego nie zrobię i zapomnę to zamiast myć podłogę tylko w kuchni to myje w połączonych pomieszczeniach kuchni, salonu i przedpokoju… Żeby chociaż w aplikacji była opcja automatycznego powrotu do historycznej wybranej przeze mnie mapy po każdym użyciu to by ułatwiło życie. No ale Dreame jeszcze na to nie wpadł. A i jeszcze odkurzacz ma gdzieś strefy zakazane jak rozpoczyna pracę i na początku pozycjonuje się.
Rozwiązaniem problemu luster do podłogi jest oklejenie paskiem mlecznej folii pasek 20cm -50cm od podłogi. U mnie to idealnie zadziałało, folia ładnie się komponuje, nie przeszkadza w przeglądaniu się a robot widzi jak litą ścianę i idealnie mapuje pomieszczenia, polecam.
Pani Sabino a co sądzi Pani o robocie Deebot X2 Omni?
Jak z czyszczeniem za firankami? Czy kamera pozwala rozpoznac firankę i za nią posprzątać czy dalej laser wykrywa jako przeszkodę i omija??
Przeszkodą, nie posprząta za nią chyba że każemy negować przeszkody.