Zalety zakupów online, czyli jak wydać miliony bez wychodzenia z domu

Pamiętam swoje pierwsze kroki w zakupach przez Internet… Potwierdzenie założenia konta wysyłane pocztą, długotrwałe narady nad wyborem oferty, skrupulatne czytanie komentarzy, krążące opowieści o cegłach i ziemniakach w paczkach, legendarni sprzedawcy „od zera do milionera”… Straszne średniowiecze patrząc z dzisiejszej perspektywy, gdzie nie wyobrażam sobie życia bez e-commerce, a sklepy stacjonarne inne niż spożywcze to w moim odczuciu anachronizm. Zapraszam na moje subiektywne podsumowanie zalet zakupów online.

Jak i co kupować przez Internet?

Pierwsza niewątpliwa zaleta e-handlu to asortyment. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy tuż po przeprowadzce organizujemy wyjazd do jakiejś większej aglomeracji w celu zakupu mebli, sztućców, zastawy, ręczników, doniczek itd. A przy okazji nieco zapasów żywności, Piccolo na parapetówkę, w międzyczasie obiad itd. Pół biedy, kiedy jest Ikea i jakiś supermarket obok, ale jeśli ich brak, to wycieczka krajoznawcza w pakiecie nas nie ominie.

Kupując online nie ograniczamy się do asortymentu sklepów, które są w pobliżu, tylko wybieramy najlepszą, najciekawszą lub najtańszą ofertę — w zależności od zasobności portfela i własnych preferencji. Problem może pojawić się w momencie, gdy szukamy przedmiotu lub usługi, której nazwy nie znamy. Dobrze chociaż wiedzieć, że jest dostępna w danym miejscu. Mój rekord to bite 3 dni szukania czegoś, co w Castoramie nazywa się „rozwórka samohamowna”. Rzecz jasna, zawsze można próbować skorzystać z pomocy maszyn (np. Google Lens) lub ludzi (grupy, fora itp.).

sklep stacjonarny

Ale jak to kupować jedzenie przez Internet? Normalnie. Babcia wysyłała wnuczka, my zamawiamy kuriera. Parę dni temu odebrałem 9 kg marynowanych papryczek Jalapeńo. Po co mi tyle? Bo było tanio, a taka puszka może stać długo. Jalapeńo są pyszne. Żona zamawiała z marketów dostawę do domu, gdy dziecko było mało mobilne. Przyczyny są różne, a ponownie — wybór i ceny zwykle znacznie bardziej korzystne. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę, że…

Czas to pieniądz

Zostańmy jeszcze chwilę przy naszej teoretycznej wyprawie do wielkiego miasta. Pewnie to sobota, więc drogi pełne przykacowanych kierowców, nerwy, tłok, klaksony… Już widzę to stanie w korkach, krążenie po parkingu, tłoczenie się z innymi ludźmi między chaotycznie rozstawionymi półkami i ich nielogicznie ułożoną zawartością, spalone paliwo, jeżdżenie od sklepu do sklepu… Przecież to operacja na cały dzień. Pomyślcie, ile wynosi Wasza dniówka. Plus paliwo i parkingi, dźwiganie tego wszystkiego do i z samochodu…

koszmar zakupów stacjonarnych

Jeszcze 10 lat temu może czułbym dreszczyk podniecenia na taką perspektywę, obecnie wolę ten czas poświęcić na coś konstruktywnego, a zakupy planować z żoną wieczorem, na spokojnie, przy herbatce. Potem tylko parę kliknięć, może jakieś uwagi do zamówień w razie potrzeby, potwierdzenie przelewu i gotowe. Bez jeżdżenia, straty całego dnia, nerwów itd. Cywilizacja. Potem paczka przybywa tak, jak ja tego chcę do miejsca, które sam wybiorę. I tu wielki ukłon dla InPostu za paczkomaty, bez nich świat byłby na łasce kurierów, z którymi bywa różnie.

Ostatnia sprawa w tym akapicie to oczekiwanie na dostawę. Czasem towar jest dostępny tylko w hurtowni i trzeba go ściągnąć (i okazuje się, że w sumie był, ale zniknął). Albo to komputer o zdefiniowanej przez nas specyfikacji i trzeba go poskładać. Albo zaginął po drodze z Chi… z bardzo daleka 😉 Przepadł na sortowni. Etykiety się pomieszały. Możliwości jest mnóstwo. Na szczęście większość sprzedawców zamieszcza stosowną informację odnośnie do czasu realizacji zamówień, co pozwala zaplanować sobie kalendarz pod dostawę. Pomińmy tu karygodne zaniedbania firm zajmujących się dostawami.

Bezproblemowy zwrot — bezpieczeństwo zakupów online

Nie wszystko złoto, co się świeci. Czasem można trafić na nieuczciwych/nieudolnych/nieogarniętych sprzedawców, którzy służą do wkurzania ludzi. Oglądasz ofertę, czytasz opinie, mierzysz stopy, rękawy, kołnierzyk, pojemność płuc — krótko mówiąc upewniasz się, że wszystko będzie cacy. Tymczasem przychodzi towar w złym kolorze, za mały, za duży, zniszczony… A może po prostu zmieniamy zdanie.  Nieistotne, w każdym razie paka musi powrócić do miejsca przeznaczenia.

bezproblemowy zwrot x-kom

O ile nie rozwaliliśmy otrzymanego sprzętu, mamy 14 dni na zwrot (a w przypadku x-kom nawet 15), podczas których nie ma szans, żeby zwrot nie został przyjęty (o ile sprzedawca nie jest jakimś Don Pedro z firmy-krzak). Czasem potrzebne jest wypełnienie formularza odstąpienia od umowy, jednak sporo sprzedających odchodzi od tego rozwiązania. Jedyna wada: na kasę trzeba kilka dni poczekać (chyba, że oddajemy w tym samym salonie x-kom, wtedy gotóweczka do rąsi). Należy pamiętać, że prawo zwrotu nie dotyczy transakcji z osobami prywatnymi. Wtedy jedynie 12-miesięczna rękojmia wchodzi w rachubę. Z tym, że do skorzystania z niej są potrzebne solidne podstawy.

Przy okazji zwrotów wspomnę o pewnym argumencie, który często słyszę: że jak to tak kupować bez dotykania w sklepie, mierzenia itd. Ok, jeśli komuś potrzebny jest z dnia na dzień jakiś fatałaszek, to ma sens. Ale poza takimi przypadkami, nawet licząc czas poświęcony na dokonanie zwrotu e-zakupów, zakupy w sieci wychodzą szybciej niż wyprawa do sklepu. Co ciekawe, z moich obserwacji wynika, że fetyszystami dotykania często są osoby zatwardziale głoszące wyższość książek drukowanych nad czytnikami ebooków. Przypadek? 😉

Z zakupami online święta są codziennie

Podsumowując — może jestem zdziczałym szurem z nożem w zębach i onucami na stopach, ale nie widzę sensu kupowania lokalnie, jeśli można nabyć to samo online. Poczekam ten dzień, dwa dłużej, odbiorę, rozpakuję i będę miał przez kilka sekund klimat świąt albo urodzin. To jest najwspanialsze — poczuć się jak dziecko otwierając pudełko, którego zawartość teoretycznie znamy, ale zobaczyć to jednak inny poziom endofrin. A jak nie pasuje, to wiadomo: zwrot bez zbędnego pitu pitu. Zakupy w sieci — jestem bardzo na tak.