Zaskakująco, brzydko i ciekawie. Wrażenia i relacja z Pixel Heaven 2023

Relacja z Pixel Heaven to niełatwe zadanie. W głównej mierze dlatego, że na samym początku nie odniosłem pozytywnego wrażenia o tym miejscu, a to pierwsze wrażenie trudno zmyć. Pomimo tego, że byłem na niejednym sporym evencie, to ten jest inny niż wszystkie. I z reguły ta inność jest ceniona i kojarzy się z oryginalnością. Czy tutaj jest tak samo? Zapraszam na wrażenia z warszawskiego Pixel Heaven 2023.

Zobacz relację filmową z Pixel Heaven, przeczytaj artykuł i zobacz zdjęcia, by w pełni przekonać się, jak wyglądał ten festiwal.

Jakie (nie tylko pierwsze) wrażenie robi Pixel Heaven?

Mieszane. Tak określiłbym to w jednym słowie. A w dwóch słowach? Przeważnie dobre. Pixel Heaven to pierwsze tak duże wydarzenie, na którym spotykają się pokolenia w myśl, niektórym znanej zasady, gry łączą, a nie dzielą.

Tutaj spotykają się pokolenia

Na żadnym innym gamingowym wydarzeniu (ani na PGA, ani na IEM-ie) nie spotkałem osób w tak przeróżny wieku. Od przedszkolaków, przez gimnazjalistów i studentów, po ich rodziców, a nawet rodziców tych rodziców. Atmosfera budowana przez te pokolenia to najwspanialszy aspekt tego wydarzenia. Jestem zaskoczony jak dobrze mogą bawić się wszyscy uczestnicy Pixel Heaven, bez względu na wiek. Bez napięć, pretensji, morałów kiedyś to było i przekomarzania się o wyższość Amigi nad VR-em.

Widok kilkulatka trzymającego kontroler od Odyssey 2100, czy bawiącego się na Commodore jest rarytasem większym niż sam ten sprzęt. Bo nie dość, że trzeba ten sprzęt mieć, to trzeba mieć jeszcze dziecko, które z radością spędzi z tą elektroniką chwilę. Na Pixel Heaven jest to wszystko.

W sumie na Pixel Heaven są same dzieci – jedne starsze, drugie młodsze. Ale wszyscy bawią się znakomicie. Stąd można ukuć prosty wniosek – niezależnie od tego, ile masz lat, na tym wydarzeniu znajdziesz coś dla siebie.

Przypomnisz sobie, albo uświadomisz, jak to kiedyś było. Ja należę do tego drugiego grona odwiedzających i z miłą chęcią przyglądałem się elektronice starszej od mnie.

Elektronika starsza od odwiedzających

Nie od wszystkich rzecz jasna. Ale od sporej części na pewno. Na Pixel Heaven można było zobaczyć… chwila, a czego nie można było zobaczyć? Na festiwalu był chyba każdy rodzaj starszego szpeja. Nie wymienię wszystkich urządzeń, nie wszystkie potrafiłbym nawet nazwać, ale na pewno część rozpoznacie na zdjęciach. Może nawet kiedyś graliście na takich?

Na festiwalu gościł nie tylko retro gaming, ale było też trochę nowości. Były stoiska z VR-em, zakrzywionymi monitorami i PC-ami z RGB. I wszystkiego można było dotknąć, na wszystkim można było zagrać i porównać, dosłownie, jedno z drugim. Przeskok z Commodore na współczesnego PC-a jest nie tyle szokujący, co aż zabawny. Różnica technologiczna jest dosłownie namacalna. To fajne przeżycie, którego dzisiaj trudno doświadczyć. Bo nawet jeśli masz dostęp do retro konsoli czy komputera, to raczej nie zmienisz generacji tych platform w przeciągu minuty. Tutaj jest to możliwe. I robi to wrażenie.

I na tym właściwie całe wydarzenie bazuje. Na retro gamingu. Urządzeniach, których dzisiaj już większość z nas nie ma szans zobaczyć: Atari, Macintosh, Commodore, ZX Spectrum, Game Boy czy oryginalne Flippery. Pixel Heaven to przede wszystkim retro gaming w pięknym, otwartym i nieco nostalgicznym wydaniu. Dlaczego otwartym? Ponieważ odwiedzający to wydarzenie retro wyjadacze nie dają odczuć, że oni to wiedzą po co tu przyszli. Nie wiesz na co patrzysz? Zapytaj. Siądź i zagraj. Bardzo szybko wśród odwiedzających znajdują się osoby, które z ochotą tłumaczą, co za sprzęt na danym stoisku leży.

Tutaj mała uwaga dla tych, którzy jak ja myślą, że niewiele z retro gamingiem mają wspólnego. PSP (PlayStation Portable) zostało zakwalifikowane jako sprzęt retro…

Nie tylko oldschool

Na Pixel Heaven zagrać można było nie tylko w gry retro, ale też te nowe – czasem nawiązujące do tego stylu, a czasem po prostu ciekawe, rodzime produkcje. Można było więc zasiąść przed monitorem z odpalonym The Invincible czy Broken Ranks. Oczywiście nie mogło zabraknąć klasyki, czyli CS:GO.

Nie samą (retro) elektroniką Pixel Heaven żyje

Ależ nie! Pixel Heaven to festiwal pop-kultury – gamingu z naciskiem na retro, komiksów, gier planszowych, maskotek i wszelkiego rodzaju przedmiotów, które tę kulturę budują. I tego również nie zabrakło.

Oczywiście stoisk z elektroniką retro było najwięcej, ale to nie oznacza, że ci, którzy przyszli na Pixel Heaven zgarnąć komiks czy wziąć udział w bitwie planszowej nie mieli czego szukać. Wręcz przeciwnie. Organizatorzy na niewielkiej przestrzeni zdołali pomieścić szereg (a nawet kilka szeregów) stoisk poświęconych grom planszowym, literaturze (w tym komiksom) i gadżetom popkulturowym (np. maskotkom, koszulkom i plakatom).

Konkurs cosplay, giełda elektroniki i inne side questy

Na Pixel Heaven 2023 po raz pierwszy odbył się konkurs cosplay – na żadnej innej edycji festiwalu jeszcze tego nie było. Może się wydawać, że teraz każde mniejsze i większe około gamingowe przedsięwzięcie musi mieć jakiś konkurs cosplay, chociażby wrzucony na siłę.

I takie odniosłem wrażenie będąc na miejscu. Że to nie do końca potrzebne, trochę nieprzemyślane, jakby zbędne i dołożone tylko dlatego, że dzisiaj praktycznie wszędzie takie konkursy się odbywają. Organizacja wydarzenia pozostawiała wiele do życzenia; a to czasem ścieżka dźwiękowa się spóźniła, czasem wystartowała za wcześnie, gdzieś zabrakło rekwizytu, a oświetlenie było… było.

Biorąc pod uwagę jednak sam konkurs, ten był nietypowy. Oryginalny na swój sposób, ponieważ w głównej mierze nie polegał tym, by zaprezentować najlepiej wykonany kostium, ale na tym, by odegrać w nim scenkę. Każda scenka miała wiązać się z bohaterem, za którego cosplayer był przebrany.

Jury oceniało występujących w trzech kategoriach i tak:

  • za najlepsze wystąpienie nagrodę wygrał Kapitan Ameryka
  • za najlepszy strój nagrodę przyznano członkini krypty
  • nagrodę główną zgarnęła asasynka

Co ciekawe, Pixel Heaven to nie tylko wystawy, konkursy, gry i prelekcje. To również giełda elektroniki i retro produkcji. Na miejscu można było kupić tytuły, które docenią tylko kolekcjonerzy; egzemplarze, które jakiś czas temu zniknęły z półek czy całkiem świeże, ale używane już gry. Co ciekawe, na sprzedaż były nie tylko wydane tytuły, ale też starsze i nowsze platformy – konsole i komputery.

Rozdanie nagród Intel Awards

Jak w zapowiedzi wspominałem, na Pixel Heaven odbył się konkurs z kilkoma kategoriami. Jeśli ciekawą Cię wszystkie nominacje, zapraszam do zapowiedzi wydarzenia.

Lista wygranych prezentuje się następująco:

Pixel Heaven tworzą ludzie. Niesamowici ludzie

Stoiska, pokazywane gry, jak i cały event, tworzą ludzie. Można było więc posłuchać i porozmawiać z twórcami gier, pracownikami game devu i publicystami. A to tylko mniejszość organizująca to wydarzenie.

Większość przecież weszła na teren Pixel Heaven z biletem w ręku. Influencerzy, starzy retro wyjadacze, pasjonaci gier i popkultury. I gdyby nie ta świetna społeczność, to tak naprawdę całość straciłaby swój blask.

Podkreślałem to już chociażby przy okazji PGA, ale podkreślę również tutaj. To ludzie budują atmosferę takich wydarzeń. Ich serdeczność i zamiłowanie do gier oraz około branżowych akcentów sprawia, że na takie wydarzenia jak Pixel Heaven chce się wracać.

To obecność Ryszarda „Grysława” Chojnowskiego, Dawida „Bonkola” Bączkowicza, czy Pawła Majki nadają temu wydarzeniu niepowtarzalności. Wszystkich łączy gaming w jakimś wydaniu. Wszystkich łączy popkultura. To w końcu obecność wszystkich gości, których z imienia i nazwiska mało kto rozpozna, ale to równie wielcy pasjonaci wszystkiego tego, co Pixel Heaven ma do zaoferowania. To goście wydarzenia, którzy poznają się tutaj, razem bawią, wspominają czy poznają retro świat.

Co na Pixel Heaven przeszkadza najbardziej?

Miejsce. A raczej jego wygląd. Pixel Heaven nie robi dobrego pierwszego wrażenia. Stoiska wyglądają jakby były rozkładane w pośpiechu, a ściany straciły swój kolor już jakiś czas temu. Drogowskazy w postaci ręcznie zapisanych kartek (lub niekiedy zapełnionych drukiem) dodawały retro uroku, ale nie w tej formie, której można oczekiwać. Ponadto na terenie wydarzenia (przynajmniej w jego środku) zabrakło tak prozaicznych rzeczy jak kosze na śmieci, więc puste butelki i papierki można było znaleźć, zwłaszcza w połowie dnia, dosłownie wszędzie. Uważam, że to największa bolączka tego wydarzenia.

Strefa gastronomiczna (na zewnątrz) przesadnie duża nie była, ale było na tyle miejsca, by można było spokojnie siąść i zjeść coś dobrego z foodtracka. Tam też znajdowały się kosze na śmieci, ale jeśli ktoś kupił butelkę piwa (tak, na terenie obiektu można było kupić piwo) i wszedł z nią do środka, to ta najczęściej w środku zostawała. Od tej strony Pixel Heaven był źle ograny.

Czy warto odwiedzić Pixel Heaven?

Warto, jeśli interesuje Cię szeroko pojęty gaming i popkultura. Pixel Heaven to nie IEM, na którym w głównej mierze chodzi o e-sport. W ramach rywalizacji, na festiwalu odbyły się IV Mistrzostwa Polski w Tetrisie Klasycznym; udział w zawodach wzięło ponad stu uczestników. Do wygrania był bilet na Mistrzostwa Świata w Portland.

Jeśli więc interesuje Cię retro gaming, lubisz gry planszowe, chcesz poznać ludzi równie (a może i bardziej) zapalonych na punkcie retro gier i równie starych komiksów, to jest to wydarzenie dla Ciebie.

To również miejsce dla wszystkich noobów takich jak ja, którzy z retro mieli tyle wspólnego, co z narkotykami, czyli nic (no może poza PSP, czyli jednak trochę…). Wystarczy chęć do tego, by poznać kawałek historii gier i elektroniki – Pixel Heaven jest do tego idealnym miejscem. To również świetne miejsce do poznania graczy oraz pasjonatów planszówek i starych komiksów.