Organizacja eventu
Organizacyjnie IEM wypadł całkiem dobrze. Nie brakowało służb porządkowych, gotowych do pomocy medyków, czy osób z koszulkami ask me anything, które podpowiadały gdzie co się znajduje i jak tam trafić. Problem mogły napotkać jednak osoby pojawiające się już w czwartek. Odniosłem wrażenie, że ochrona została zatrudniona na zasadzie jakoś to będzie i zupełnie nie wiedziała gdzie kierować pierwszych uczestników.
Tutaj wejść Pan nie może, tędy nie wolno, proszę iść tam, to nie tutaj, to gdzie indziej słyszałem przez cały pierwszy dzień (zwłaszcza przy pierwszym wejściu). Ochrona zdezorientowana, nie wiedząca gdzie pokierować po odbiór identyfikatora, opaski, a nawet którym wejściem wpuścić do środka uczestnika, bardzo negatywnie wpłynęła na pierwsze wrażenie.
W kolejnych dniach było już znacznie lepiej. Ochrona niejako uczyła się na swoich błędach i coraz trafniej kierowała ruchem uczestników, a tych było z dnia na dzień coraz więcej. W niedzielę było (niemal) zatrzęsienie fanów e-sportu i organizatorzy dobrze wiedzieli, że osób chcących zobaczyć finały będzie więcej. Zwiększono liczbę ochrony oraz podwyższono standard bezpieczeństwa – przeszukiwano uczestników oraz bagaże, które ze sobą mieli.