Kursanci na prawo jazdy w Chinach uczą się jeździć na symulatorach

Symulatory oparte na grach komputerowych pomagają szkołom nauki jazdy uczyć przyszłych kierowców zasad ruchu drogowego oraz zapoznania się z podstawami obsługi pojazdów. Powoli także wypierają tradycyjny zawód instruktora, bowiem nad kursantem czuwa sztuczna inteligencja.

Nauka jazdy opierająca się na symulatorze

Guangshen Driving Training Group, to szkoła nauki jazdy znajdująca się w Shenzhen oraz jedna z największych firm świadczących usługi szkolenia przyszłych kierowców. Sieć w 2019 roku była warta 140 miliardów juanów, czyli blisko 100 miliardów złotych. Jak mówi sam dyrektor generalny, takie nakłady finansowe pozwalają bez problemu eksperymentować z nowymi sposobami nauczania i wprowadzić w życie projekt kryjący się pod nazwą Lazy Cat (ang. leniwy kot).

Nowe rozwiązanie nie ma być natomiast dużym wydatkiem, bowiem w ostatecznym rozrachunku ma być oszczędniejsze niż prowadzenie tradycyjnych kursów. Koszty, jakie można odliczyć to m.in. paliwo, koszty instruktora oraz leasingu pojazdu.

Nauka jazdy szkoli kursantów na symulatorach

Jeśli chodzi o stanowiska do nauczania, to są to starannie wykonane zabudowy, których na pierwszy rzut oka nie jesteśmy w stanie odróżnić od kokpitu samochodowego. Jeśli chodzi o widoczność,  nie jest to może kokpit 360 stopni, jednak kursanci mają do dyspozycji zakrzywione monitory UltraWide.

Samo oprogramowanie szkoleniowe przypomina trochę symulator, jakim jest City Car Driving, jednak jest to zaprojektowana od podstaw aplikacja spełniająca najwyższe standardy szkoły nauki jazdy. Samochód zachowuje się niemal identycznie jak w rzeczywistości, ponieważ wykorzystane zostały dane zebrane wcześniej w środowisku testowym. Kursant ma do dyspozycji różne plany treningowe w zależności od postępów, a w świecie symulatora zachodzą różne zjawiska pogodowe, które mają wpływ m.in. na śliskość nawierzchni.

Oczywiście wszystko, co dzieje się wokół jest interaktywne, więc mogą się zdarzyć przypadki, w których na drogę wybiegnie pieszy lub samochód znajdujący się z przodu gwałtownie zahamuje. Zaimplementowane zostały także takie elementy jak sygnalizacja świetlna, przejścia dla pieszych, drzewa i budynki.

Symulator nauki jazdy

Czy to aby do końca bezpieczne?

Szkoły jazdy inwestujące w najnowsze rozwiązania, twierdzą, że symulatory są w stanie przygotować kursanta lepiej, niż tradycyjne samochód. Oczywiście przed przystąpieniem do egzaminu przyszły kierowca będzie musiał także poćwiczyć na rzeczywistym, pełnoprawnym pojeździe.

W Chinach przez uzyskaniem prawa jazdy uczniowie muszą przejść aż cztery egzaminy. Dwa z nich są teoretyczne i dotyczą przepisów kodeksu ruchu drogowego, podstawowych pojęć związanych z pojazdami i prawidłowymi nawykami, które powinno się wykorzystywać podczas jazdy. Dwa kolejne egzaminy są już praktyczne, z tego jeden na placu ośrodka, a drugi to już jazda po mieście.

Szkoła jazdy wykorzystuje symulatory

Jakie są koszta?

Przedstawiciel firmy Guangshen powiedział, że koszt jednego symulatora to około 40 tysięcy juanów, czyli 23 tysiące złotych. Natomiast zakup samochodu z przystosowaniem do nauki jazdy przekracza już ponad 120 tysięcy juanów (blisko 70 tysięcy złotych), nie wliczając do tego paliwa. Dodatkowo dwóch lub trzech pracowników jest w stanie jednocześnie obsługiwać do 14 symulatorów, a w tradycyjnej szkole nauki jazdy każdy pojazd musi mieć instruktora.

Do tej pory projekt Lazy Cat wdrożyło ponad 30 szkół w całych Chinach i szacuje się, że do końca tego roku z nowych technologii skorzysta do 50 % kursantów (aktualnie jest to ok. 10 %). Największe ośrodki szkoleniowe mają nawet do 500 stanowisk i są w stanie w ciągu miesiąca obsłużyć ok. 5 tysięcy osób.

Można się oczywiście spierać, czy symulator powinien zastąpić prawdziwy samochód i czy nie zagraża to późniejszemu bezpieczeństwu na drogach. Jednak rewolucja technologiczna dzieje się na naszych oczach i niedługo może się okazać, że będziemy mogli zdać prawo jazdy bez wychodzenia z domu np. z wykorzystaniem gogli VR.